Layout by Raion

sobota, 29 marca 2014

Rozdział 32

Im większe w człowieku wewnętrzne roz­bi­cie, poczu­cie włas­nej słabości, niepew­ności i lęk, tym większa tęskno­ta za czymś, co go z pow­ro­tem sca­li, da pew­ność i wiarę w siebie.  

& 3 lata później & 

Przez ostatnie 3 lata, starałam się zmienić, zmienić na lepsze. Skończyłam już 24 lata, jestem mężatkom ale nie mam na razie dzieci. Hmmm. Mieszkanie w Londynie wcale nie jest takie złe. Mam nowe przyjaciółki, osoby pełne wsparcia, zrozumienia. Przygarnęli mnie do siebie, bez większych problemów. Pewnie zastanawiacie się co ja robię w Londynie i kto jest moim mężem. Ale wszystko po kolei, musiałam się wyprowadzić, chciałam nadal mieszkać w Dortmundzie ale nie mogłam. Z moimi przyjaciółmi, rodzicami i rodzeństwem nie widziałam już się te 36 miesięcy. Tęskniłam za nimi, ale nie miałam ani serca ani chęci, znowu się z nimi kontaktować. Jedynie moja siostra wie że jestem w Anglii, powiedziała to innym, ale co mi po tym. Chciałam ułożyć sobie życie na nowo. Chciałam się zmienić, i zmienić moje uczucia. Marco ostatni raz widziałam wtedy na meczu, gdzie wszystko wymknęło się niespodziewanie spod kontroli. Mamy rok 2014. Wszystko się zmieniło. Gotze poszedł do Bayernu, mój brat za to do Hannoveru 96. Każdy się zmienił. Wiem na pewno że Marco nie ma dziewczyny, ale jest problem bo ja mam męża. Piłkarza Chelsea Londyn, Oscar dos Santos Emboaba Júnior znany jako Oscar. Wiem może to dziwne, zapomniałam już o tych moich wszystkich adoratorach. O Gregorze czy Ronaldo. Tylko jeden z nich cały czas był w mojej pamięci a zwany Marco Reus.
Wstałam i zauważyłam że Oscara nie ma przy mnie. Zastanawiałam się gdzie jest, ale najpierw postanowiłam się ogarnąć, umyć, ubrać. Poszłam do łazienki, odświeżyłam się i umyłam. Potem podeszłam do garderoby i zaczęłam wybierać w ciuchach. Rurki, Nike i zwykła bluzka ze sweterkiem. Uczesałam się i zeszłam na dół, aby zobaczyć czy mojego ukochanego nie ma nigdzie w pobliżu. Znalazł się, siedział i oglądał przedwczorajszy mecz Borussii Dortmund z Zenitem Sankt Petersburgiem. Gdy zobaczyłam blondyna na wielkiej plazmie od razu ukuło mnie serce. Oscar odwrócił się i spojrzał w moim kierunku.
- Cześć Kochanie.- powiedział na mój widok.
- Cześć.- powiedziałam.
- Jak się czujesz ??
- Lepiej niż wczoraj wieczorem. Co robisz ??
- Oglądam mecz jak widzisz kochanie.
- No widzę, a spakowałeś się już.
- Ale wylatujemy dopiero jutro.
- No i ?? Ja cię pakować nie będę.
- No dobra. Po meczu.
- No dobra.- powiedziałam i poszłam do kuchni aby zrobić sobie coś jeść. Pewnie się zastanawiacie gdzie się wybieramy ?? Wracam znowu do Dortmundu, ale nie na dłuższy czas. Na tydzień, a jaki jest tego powód. A taki że mój wspaniały brat się żeni. Nawet wiem z kim, Zuza pewnie nie może się już doczekać. Dziwnym trafem to nie mój brat wysłał zaproszenie a moja koleżanka. Mój brat pewnie nie chciał aby się tam pojawiła. Kiedyś mieliśmy wspaniały kontakt, ale po moim wyjeździe, albo lepiej ucieczce nie rozmawialiśmy ani razu. Kochałam mojego brata, ale nie mogliśmy się zrozumieć, i to też był powód mojego przyjazdu tutaj. Londyn to wspaniałe miasto, może nie takie ważne dla mnie jak Dortmund, ale nie zapomnę spędzonych  tu naprawdę niesamowitych chwil. W końcu to tu poznałam swojego męża, to tu mam nowych i naprawdę wspaniałych przyjaciół no i oczywiście to tu wzięłam ślub.
Ja spakowana byłam już od prawie tygodnia, nie mogłam się doczekać, ale też obawiałam się tego wszystkiego. Przecież ja stamtąd uciekłam, nie mogłam tam wytrzymać, a teraz tam wracam. Nie no ja jestem jakaś powalona. No ale takie jest życie. Wiedziałam że Oscar nie zabierze się za pakowanie sam, więc po skończonym meczu, postanowiłam mu pomóc. Był trochę leniwy, ale przy odrobince zachęty mógł zrobić wszystko. Był kochany, nie był taki jak Marco, ale naprawdę bardzo długo walczył o to bym go w końcu zauważyła.
Po spakowaniu mojego ukochanego chłopaka, postanowiliśmy przejechać się do przyjaciół którzy organizowali dzisiaj ognisko. Pewnie zastanawiacie się jakich to sobie wybrałam przyjaciół na miejsce moich starych. Dziewczyn jest tylko 3. Kate, Cleo, Vanessa. Żadne tam nadzwyczajne dziewczyny.Jedna jest fotografem, druga prezenterką telewizyjną a trzecia modelką.
Kate ma 23 lata. Obecnie jest w związku również z piłkarzem Chelsea Edenem Hazardem. Może to troszeczkę nietypowa para, bo w końcu Kate jest fotografem. Nie mówię że nie kocha Edena no ale dziwnie się złożyło że są razem. Wyszło jak wyszło. Jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek i nie wyobrażam sobie życia w Londynie bez niej.  
Cleo zapalona pani fotograf. 24 letnia z resztą jak my wszystkie. Dziewczyna Ashleya Cola. Są ze sobą już prawie dwa lata tak jak ja z Oscarem, ale ten związek jest inny. Wspaniała przyjaciółka, dogadała by się z Kaliną jestem tego pewna. Miła, przyjazna, pracowita. Nie da się opisa.
Vanessa niesamowicie energiczna, wytrwała pracowita. Bardzo pilna prezenterka telewizyjna. Nigdy łatwo się nie poddaje. Głównie przedstawia wydarzenia sportowe, dziewczyna André Schürrle. Z nią można powiedzieć mam najlepszy kontakt, zważając na to że jej chłopak jest reprezentantem Niemiec. I to właśnie ona jedzie wraz ze mną, z Oscarem i Andre na ślub mojego brata. Wiem że mnie samej nie zostawi. Zawsze, prawie zawsze trzymamy się razem. Ja w Londynie, tak samo jak w Dortmundzie robię za gwiazdę piłki nożnej ale kobiecej. Gram w Chelsea Londyn, gramy w lidze angielskiej. Niedawno dostałam list, od trenera kadry niemieckiej abym zaczęła reprezentować kraj. Nadal się zastanawiam. Jak pewnie wiecie Oscar jest reprezentantem Brazylii. Byłam tam już chyba z 10 razy i osobiście poznałam jego wspaniałych rodziców, teraz jego kolei poznać moją rodzinkę. Boję się tego spotkania ale wierzę że jakoś dam sobie radę.
- Liliana.- usłyszałam pisk Vanessy wysiadając z samochodu.
- Vanessa.- powiedziałam, odwróciłam się i przytuliłam do przyjaciółki.
- Jak gotowa na podróż do Niemiec ?? Już nie mogę się doczekać, po raz pierwszy pojadę do Niemiec.- powiedziała cała podekscytowana.
- Cieszę cię i tak gotowa.- powiedziałam z nieco mniejszym zapałem niż ona.
- Lili co jest ??- zapytała widząc moją minę.
- Możemy odejść kawałek od wszystkich, na jakiś spacer czy coś ??- zapytałam.
- Jasne chodź.- powiedziała i pociągnęła mnie w kierunku ogromnego jeziora, znajdującego się niecałe 12 km. od Londynu. (wymyślone). My akurat miałyśmy do niego tylko jakieś 200 metrów. Szłyśmy wolno, ramię w ramię, przed siebie, a na końcu usiadłyśmy na dosyć grubej kłodzie i zaczęłyśmy się wpatrywać w jezioro.
- Lili. Co jest ??- zapytała gdy przez chwilę zapadła głupia cisza.- Nie chcesz jechać ??
- Chcę tylko...tylko...
- No powiedź.
- Nie chce spotkać jego...
- Kogo ?? Swojego brata ??
- Nie. Chłopaka w którym kiedyś byłam i chyba nadal jestem zakochana.
- A powiesz mi chociaż nazwisko ??
- Marco Reus.
- Ten blondyn z Borussii Dortmund i reprezentacji Niemiec ??
- Tak. Kiedyś byłam dla niego wszystkim, teraz jestem nikim.
- Nie mów tak.
- Jak mam tak nie mówić jak to prawda. Venesso. On był dla mnie wszystkim, nie mogę zasnąć bo mi się śni. Nie mogę obejrzeć meczu Borussii bo wiem że będę płakała. Ja nie mogę z nim się widzieć, nie mogę.- powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Chodź do mnie. - powiedziała i mnie przytuliła.
-Ja naprawdę nie mogę tam pojechać, nie chce przechodzić przez to jeszcze raz, i nie chce przede wszystkim nikogo ranić, kiedyś tylko to wychodziła mi dobrze.
- Nie przejmuj się damy sobie radę obie.
- Veness chcesz w to wejść, chcesz mi pomóc ??
- Lil jesteś moją przyjaciółką, dla ciebie zrobię wszystko.
- W Dortmundzie zostawiłam siostrę, ukochanego, rodzinę i przyjaciół a teraz tak po prostu mam tam pojechać, jak gdyby nigdy nic ?? To nie realne.
- Damy sobie radę, uwierz mi. Będę cię pilnowała, abyś nie zrobiła niczego głupiego. Obiecuję.
- Chodźmy bo pewnie się o nas martwią.

********************************************************************
& NASTĘPNY DZIEŃ. SAMOLOT & 
Zaraz lądujemy, a ja nadal się boję tego wszystkiego. Jak mogłam tak zostawić, przyjaciół, rodzinę i bez słowa tak po prostu wyjechać. Jestem jedyna w swoim rodzaju. Przecież muszą być jacyś odmieńcy na tym świecie, bez nich ten świat nie miał by sensu. Wychodząc z samolotu, po raz kolejny zobaczyłam swoje miasto, swój prawdziwy dom, bez którego nie dałabym rady. TRZY LATA ROZŁĄKI DORTMUNDZIE ALE W KOŃCU WRÓCIŁAM. Pomyślałam w myślach. Przecież tęskniłam za tym miejscem, cały czas. Wsiedliśmy w taksówkę i ruszyliśmy w stronę mojego starego, kochanego domku. 
- Może się pan zatrzymać pod stadionem. Bardzo proszę. Na chwilkę.- powiedziałam gdy dojeżdżaliśmy do Signal Iduna Park. Jeszcze raz zobaczyć to miejsce to coś niesamowitego. Kochałam to miejsce, mój raj na ziemi. 
- Stąd do mojego domu, jest 10 minut drogi. Wy jedźcie a ja z Oscarem zostaniemy. Lisa was przyjmie.- powiedziałam i spojrzałam na swojego ukochanego.- Andre znasz chyba moją młodszą siostrę??- zapytałam Niemca.
- No znam. Jakbym mógł nie znać.- powiedział. Oscar wysiadł a oni pojechali. Stanęliśmy przed moim miejscem na ziemi. 















- A więc to jest Signal Iduna Park ??- zapytał przytulając się do mnie.
- Otóż to kochanie.- powiedziałam.
- Piękny. Naprawdę piękny.- powiedział cały czas trzymając mnie w uścisku.
- Wiem.
- Grałaś tutaj ??
- Ażeby to raz ??
- Muszę się jeszcze dużo o tobie dowiedzieć kochanie.Rok po ślubie a ja jeszcze nie wiem o tobie wszystkiego.
- No widzisz. Jestem skryta. I trudno do mnie dotrzeć.
- Wiem. Ale i tak wiem że mi się uda.
- Wmawiaj sobie. Oscar, chodźmy już, jeszcze musimy się przygotować na ślub.- powiedziałam o swojego ukochanego i pociągnęłam go w stronę ulicy na której mieszkałam. Szliśmy niecałe 10 minut, w miarę dobrym tempem. Bałam się wejść do domu w którym mieszkałam, ale raz się żyję. Zapukałam a w drzwiach stanęła moja młodsza siostra Lisa.
- Liliana??- zapytała zaskoczona na mój widok.
- Cześć.- powiedziałam niepewnie, ona za to rzuciła się na mnie. Mocno przytuliła i nie pozwoliła się uwolnić.
- Tęskniłam. Jeszcze bardziej niż wcześniej gdy mieszkałaś w Los Angeles.- powiedziała cały czas wtulając się we mnie.
- Ja też tęskniłam. Musze ci kogoś przedstawić.- powiedziałam i złapała za rękę mojego męża.- Liso to mój mąż Oscar, Oscar to moja siostra Lisa.
- Masz męża ?? I to w dodatku takiego przystojnego ??- zapytała moja młodsza siostra.
- Tak. Też mi się podoba.
- Miło mi cię poznać Liso.- powiedział mój ukochany.
- Wchodźcie.- powiedziała otwierając szerzej drzwi.
Pierwsze co zrobiłam po wejściu, to poszłam porozmawiać z rodzicami i przedstawić im Oscara. Byli zszokowani ale przyjęli to w miarę dobrze. Następnie wzięłam Oscara za rękę i zaprowadziłam o swojego starego pokoju. Porządek był taki, jaki zostawiłam 3 lata temu, a było to już trochę czasu temu. Tak samo porozwalane ciuchy i tak dalej. Najbardziej zdziwiło mnie zdjęcie znajdujące się na szafce nocnej. Przypomniałam sobie że tam zawsze stało to zdjęcie. Zdjęcie blondyna, niemieckiego pochodzenia.
Lubiłam to zdjęcie, nawet bardzo. Marco. Zawsze, zawsze gdy widziałam jego twarz, zastanawiałam się co by było gdyby, i tak dalej. Gdyby nie to że go okłamywałam i udawałam swojego brata. Przecież gdybym go wtedy nie okłamała, mogłabym być teraz panią Reus ale wyszło jak wyszło. Czasu nie da się cofnąć. Marco był dla mnie ważny, i w jakimś tam stopniu jeszcze jest ważny. Ale co mi po tym, jak było i minęło. Mam nowe życie, nową miłość. Chciałabym aby było jak dawniej, ale to niemożliwe. Przecież na pewno on już dawno o mnie zapomniał. Nagle do mojego pokoju weszła moja młodsza siostra.
- I jak ??- powiedziała wchodząc do pokoju.
- Na razie się rozglądam. Próbuje sobie przypomnieć to i owo.- powiedziałam do siostry.
- Rozumiem. Marco był w twoim pokoju jakieś 2 miesiące temu.- powiedziała.
- Niby co tu chciał ??- zapytałam trochę opryskliwie.
- Chciał coś znaleźć, i chyba nawet znalazł. Nie wiem co, bo to Leonardo go tu wpuszczał nie ja.- powiedziała w swojej obronie.
- Dobra spoko. Nic się nie stało.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
- Mogę ci zadać pytanie ??- spytała mnie siostra.
- Ależ oczywiście. Pytaj o co tylko chcesz.
- Ile wy już jesteście po ślubie ??
- Rok.
- A znacie się ??
- 3 lata.
- Od czasu kiedy wyjechałaś ??
- Owszem.
- A dlaczego uciekłaś ??
- Bo nie mogłam już tutaj wytrzymać. Od kiedy wszystko się wydało, wszyscy w Dortmundzie przestali się do mnie odzywać, mieli focha czy coś tam. Dlatego wyjechałam, poznałam nowych przyjaciół, mam męża, jestem reprezentantką Niemiec w piłce nożnej i zawodniczką Chelsea Londyn. Jestem z siebie dumna. Ale to nie oznacza że już nie kocham was wszystkich jak kiedyś, wcale tak nie jest, ale rozłąka pozwoliła mi to wszystko przemyśleć, ułożyć sobie na nowo. Nadal kocham Borussię i Dortmund, ale mam teraz trochę inne  życie niż miałam wcześniej.
- Rozumiem. A nadal coś czujesz do Reus'a ??
- Czuć coś do niego będę zawsze, ale on dla mnie jest teraz na drugim miejscu. Pierwsze zajmuje Oscar. Zawsze będę go kochała, ale to teraz już nic nie zmieni. Pamiętaj.
- Rozumiem.
- A co tam u ciebie?? Masz chłopaka ???
- Mam. Nie będziesz na mnie zła jak ci powiem.
- Skąd. No mów kto to.
- Gregor.
- Chodzisz z Gregorem ??!!
- NO. Nie jesteś zła ??
- Nie nie jestem zła, ale zaskoczona.
- Nie jesteś zła ??
- Nie. Nie jestem. Życzę szczęścia.
- Mam dziwne podejrzenia że on nadal cię kocha.
- Nie przejmuj się. Na pewno do niego nie wrócę. Mam Oscara.
- Oscar wydaje się całkiem okej.
- Cieszę się.
- Dobra wiesz co weźmy Vanesse i zacznij się szykować na ślub. Leonardo będzie w niebo wzięty jak cię zobaczy.
- Polemizowała bym z tym.
- Dlaczego ??
- Jest wściekły na mnie za ucieczkę, a jak jeszcze się dowie że mam męża to mnie zabije.
- Nie martw się Zuza cię ocali.
- A co z Kaliną ??
- Nie wiem, tak samo jak ty uciekła.
- A.H.A
- Idziemy ??
- Idziemy.
Poszłyśmy po Vanessę a potem poszłyśmy do garderoby.
Najpierw wystroiłyśmy Lisę. Vanessa znała się na tym podobnie do Kaliny, ale miały trochę inny gust. Lisę ubrałyśmy w czarną sukienkę, szpilki, i dodałyśmy do tego różne dodatki. Ładnie upięte włosy zawsze dawały jej pazura. A że była ładna, wcale nie musiała się starać.
Potem Vanessa. Piękna, nie było problemu aby wybrać odpowiednią sukienkę. Ładne szpiki i odpowiednie dodatki tworzyły niesamowity efekt końcowy. Prawdziwa gwiazda. Była śliczna, a różnego rodzaju dodatki tworzyły niesamowity efekt. Jak to moja koleżanka, zawsze wyglądała pięknie we wszystkim. Mógł być to dres, a może i nawet jakaś ohydna szmata, ale zawsze wyglądała ładnie.
Ze mną, jak to ze mną, zawsze było najgorzej. Albo sukienka była dla mnie za duża, albo nie wygodna ewentualnie nie podobała mi się. Ale Veness zawsze miała triki na coś takiego. Nie poddawała się łatwo i to zawsze się mi w niej podobało. Ubrała mnie w naprawdę śliczną białą sukienkę no i oczywiście szpilki, które jakiekolwiek by nie były, nigdy nie były dla mnie wygodne. W końcu to ślub mojego brata, trzeba się poświęcić zwłaszcza po tym co mu zrobiłam. Włosy miałam rozpuszczone, po co upinać, skoro obie uważały że mam za piękne włosy aby tak je związywać.
Z chłopakami nie było problemu, wystarczyło włożyć na nich pierwsze lepszy garnitur. Oscar włożył swój ślubny garnitur i przyznać muszę że wyglądał zjawiskowo z resztą jak zawsze.
- Wyglądasz pięknie.- powiedział mi na ucho, chwytając mnie za rękę.
- Dziękuję, ty też kochanie.- powiedziałam i pocałował go.
- Gotowa ??- zapytał.
- Tak. Ale się boję.
- Nie masz czego. Cały czas jestem przy tobie. Pamiętaj.
- Pamiętam.
Jakieś dwie godziny później, byliśmy już po ślubie. Nie pokazałam się jeszcze mojemu bratu, nikomu się nie pokazywałam. Chciałam zrobić niespodziankę, cały czas byłam schowana. W kościele stałam tam gdzie chór, tylko po to aby nikt mnie nie znalazł. Oscar rozumiał to wszystko, i przeszkadzał mi w tym. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na Signal Iduna Park, gdzie miało odbywać się wesele. Pewnie jesteście zaskoczeni dlaczego tam, ale jako że Leonardo był kiedyś piłkarzem Borussii mógł urządzić tam wesele. Władze Dortmundu zgodził się i nie było problemu .Gdy para młoda, składająca się z mojego brata i jednaj z najlepszych przyjaciółek, pojawiła się na sali, wzmocniły się brawa i aplauz. Bałam się tam wyjść i pokazać się tak jakby nigdy nic. Ale nie miałam wyjścia. Poprosiłam Andre aby podszedł do Zuzy i powiedział gdzie jestem, i żeby do mnie przyszła. Gy tylko ją zobaczyłam, łza spłynęła po moim policzku. Nie chciałam się pokazywać, ale nie mogłam zrobić im czegoś takiego.
- Liliana ??- zapytała zaskoczona.
- Cześć. Wyglądasz pięknie.- powiedziałam niepewnie.
- Boże. Dziękuje. Moja kochana i jedna z najlepszych przyjaciółek przyjechała na mój ślub. Nie wierze.- powiedziała przytulając się do mnie.
- Ja też w to nie wierze.- powiedziałam cały czas wtulona do przyjaciółki.
- Boże. Chodź. Leonardo musi cie zobaczyć, nie wierzył że przyjedziesz, ale ja wiedziałam że nie była byś wstanie nam tego zrobić. Wiedziałam że przyjedziesz.- powiedziała i chciała mnie już zaciągnąć do swojego męża.
- Poczekaj. Muszę ci najpierw kogoś przedstawić.- powiedziałam, cały czas stojąc w tym samym miejscu.
- Niby kogo ??
- Zuzka przedstawiam ci swojego męża Oscara. Oscar przedstawiam ci jedną z moich najlepszych przyjaciółek Zuzę.- powiedziałam nie pewnie przytulając się do swojego ukochanego.
- Miło mi cię poznać.- powiedziała zaskakując mnie moja przyjaciółka.
- Zaraz, zaraz nie jesteś na mnie zła?? - zapytałam zaskoczona.
- Nie, a dlaczego mam być na ciebie zła??
- No bo mam męża o którym nic nie wiedziałaś.
- Nie martw się. Dzisiaj jest dla mnie szczególny dzień, wyszłam za mąż za człowieka którego kocham, pewnie tak samo jak ty wyszłaś za Oscara. Nie martw się.
- Dziękuje. Jesteś naprawdę kochana.- powiedziałam przytulając się do swojej przyjaciółki.
- Chodźmy. Bo pewnie Leonardo obawia się gdzie jestem.- powiedziała złapała mnie za rękę i zaprowadziła do sali. Wchodząc tam, zauważyłam że wszyscy się na mnie patrzą i na chłopaka którego trzymam za rękę również. Znałam wszystkich, albo lepiej większość tam obecnych. Przypomniałam sobie twarze. Gdy Zuza tyknęła Leonardo w ramię a ten się odwrócił, moje serce i umysł tak jakby stanęło.
- Liliana ???
- Cześć.
- Siostra ??
- Hej braciszku.
- Miałaś racje. Przyjechała.- powiedział do swojej żony,a potem przytulił się do mnie.
- Przyjechałam. Nie mogłam cię zostawić. Zwłaszcza dzisiaj.
- Nie mogę w to uwierzyć ty tu jesteś. 
- No jestem.
- I dziękuje ci strasznie. Chodź musisz zobaczyć się z chłopakami.- powiedział i zaczął mnie ciągnąć.
- Leoś poczekaj.- powiedziałam.
- Co jest ??
- Leonardo przedstawiam ci swojego męża Oscara. Oscar przedstawiam ci swojego braciszka, starszego braciszka Leonarda Bittencourta.- powiedziałam łapiąc za rękę swojego męża.
- Zaraz. Zaraz. Męża??- powiedział zaskoczony.
- Tak męża.- powiedziałam.
- Kochanie Liliana ułożyła sobie życie.- powiedziała wspierająca mnie Zuza.
- No widzę. Gratuluje.- powiedział w geście kapitulacji.
- Dzięki.- powiedziałam przytulając się do Oscara.- Ale dziś jest twój dzień, i zrobię co będziesz chciał, jako twoja młodsza siostra.
C.D.N

CZYTASZ= KOMENTUJESZ.

piątek, 28 marca 2014

Rozdział 31

Chciałabym zasnąć na zaw­sze, ale nie dla­tego, że nie mam już siły żyć, tyl­ko te­mu, że w moich snach zaw­sze jes­teśmy razem.  

& 2 tygodnie później &

Sądziłam że wszystko się ułoży. No i w jakimś tam stopniu się ułożyło. Z Reus'em nie rozmawiałam od ostatniej naszej rozmowy. Wróciłam z Oslo no i mam nowego chłopaka. Gregora Schlierenzauera. Jesteśmy razem już dwa tygodnie. I powiem że jest nawet okej, ale...ale czegoś mi brakuje, albo nie. Mam głupie wrażenie że nie odczuwam tego co powinnam odczuwać gdy jestem w związku. Czuję pustkę, taka cholernie głupią pustkę.
Wstałam z myślą że nadszedł ten dzień, bo nadszedł. Dzisiaj jest mecz z Realem Madryt. Haha. I ja gram jako swój brat już ostatni raz. Wiem że to wszystko, za szybko minęło ale czuję, że dam radę i to dzięki mnie Borussia odniesie zwycięstwo. A dlaczego ?? Bo mój ukochany chłopak będzie na stadionie, nie powiedziałam że będzie siedział ze mną. Ma przyjechać, i wiem że dowie się czegoś, co naprawdę nim wstrząśnie. Leonardo od dwóch tygodni nie pokazywał się nikomu na oczy, ja z resztą też. Niby wyjechałam z powrotem do L.A. ale to nie tak. Lisa palnęła Mario że jestem z powrotem w Los Angeles i wyszło jak wyszło. Nie pokazywałam się nikomu, Leonardo dla dobra sprawy też nie. Gramy u siebie, więc będzie mi i łatwiej i trudniej. Łatwiej bo będę mogła stamtąd uciec,a trudniej bo po drugiej stronie będzie jeden z moich adoratorów. Nie chce mówić prawdy, a chce osunąć się w cień.
Poszłam do pokoju Leonarda, on jak ja. Nie spał pół nocy i razem ze mną siedział w pokoju. Poszłam do niego, aby ogarnąć jakieś ciuchy. Leoś włożył dżinsy, AIR MAXY i jakąś tam bluzkę a ja bluzkę adidasa i rurki i adidasy. Kłóciliśmy się przy tym trochę ale gdy doszło do porozumienia, kto ma co włożyć, ja powędrowałam do swojego pokoju i przyszykowałam się na mecz. Niby graliśmy o 20,45 ale...ale ten czas moim zdaniem za szybko leci. Zjadłam śniadanie wraz z siostrą i bratem i poszłam do swojego pokoju. Kalina jest na mnie obrażona, więc nawet nie mam o co jej prosić, ale chyba warto zaryzykować. Włożyłam maskę brata i pojechałam swoim cudownym autkiem w kierunku jej mieszkania. Daleko nie było, wręcz przeciwnie 5 minut i z grzywki. Bałam się tam wchodzić, ale raz się żyje. Weszłam po schodach na górę i zapukałam do pokoju nr. 42 na 4 piętrze. Mogłam wjechać windą ale nie zaryzykowałam. Otworzyła mi drzwi Kalina.
- Leonardo ?? Co ty tu robisz ??- zapytała zaskoczona na widok twarzy mojego brata.
- Możemy pogadać ??- powiedziałam swoim głosem, zdejmując maskę.
- Właź.- powiedziała szarpiąc mnie i wciągając do środka, gdy usłyszała czyjeś kroki na klatce schodowej.
- Dziękuje.- powiedziałam.
- Powaliło cię!! Ściągasz maskę na środku klatki schodowej??!! Chcesz żeby cię zobaczyli ??!!- powiedziała strasznie zaskoczona moim wyczynem.
- A niech zobaczą, i tak mam już dość tego cyrku. Wieczorem to się skończy, ostatni mecz.- powiedziałam.
- Nie no rozumiem. Co chcesz że tu przyszłaś??
- Chciałam cię przeprosić.
- Ale za co ??
- Za swoje zachowanie przed wyjazdem do Oslo. Wiem że zachowałam się jak idiotka i przepraszam.
- Przyjmuje.
- Kochana.- powiedziałam przytulając swoją ukochaną przyjaciółkę.
- No a teraz opowiadaj. Jak ci się układa z Gregorem ??
- Jest super. Miły, kochany, romantyczny, opiekuńczy, wyrozumiały, delikatny. Ale czegoś mi brakuje.
- Nie ma blond włosów.
- Włosy tu o niczym nie świadczą.
- Nie gra w nogę.
- Ale uprawia inną dyscyplinę. Skoki Narciarskie.
- Nie ma takich oczu.
- Oczy to też nie to.
- Nie ma na imię Marco.
- O tu niczego nie zmieni.
- Widzę przecież. Tęsknisz za tym powalonym blondynem. Nie oszukasz mnie, za dobrze cię znam.
- Ale tu nie chodzi o tego blondasa. Zrozum że czegoś mi brakuje.
- Może tego, że nie walczy o ciebie jak ten blondas, i nie pojechał ci w żaden sposób.
- Chyba masz racje.
- Za łatwo dałaś się podejść. Marco walczy o ciebie, albo inaczej próbuje walczyć. Ale ma dwie mega przeszkody w tym biegu. Pierwsza sprawa to Cornelia bo strasznie mu przeszkadza a druga to ty bo nie dajesz mu szansy.
- Jak mam dać mu szanse skoro mnie okłamał ??
- Jak to cię okłamał ?? Nie rozumiem.
- Powiedział że mnie kocha, że nie widzi świata poza mną, że dla niego liczę się tylko ja. A tak naprawdę widzę że czuję coś o Cornelii.
- I w tym cię okłamał ??
- No a nie ??
- Lili. To nie tak jak myślisz, a wiem bo rozmawiałam z nim.
- No to powiedź mi jak jest.
- Cornelia nie daje mu żadnej szansy, żadnej na odrobinkę wolności a wiesz dlaczego ??
- Nie ,nie wiem.
- Bo ona jest na straconej pozycji.
- Jak to ??
- Jest na straconej pozycji, bo wie że Marco cię kocha i widzi że walczy o twoje względy. A jeśli jest blisko przy nim to ty nie masz pola manewru. Tak jak na boisku, to ona prowadzi piłkę, a ty masz ją jej zabrać, a w tym wypadku Marco jest piłką. Jeśli piłka będzie za daleko dla niej, ty ją przejmiesz, i możesz nawet strzelić bramkę.
- Wow.
- Co ??
- Nie sądziłam, ze kiedykolwiek jak żyję, usłyszę coś takiego od ciebie.
- Pozory mylą.
- A marzenia się spełniają.
- Właśnie, o tuż to.
- Masz racje.
- Ja zawsze ją mam.
- Wmawiaj sobie.
- Dzięki, jesteś kochana.
- Też cię kocham.
- Nie musisz przypadkiem jechać już na mecz ??
- Przebierz się to pojedziesz ze mną.
No i pobiegła do pokoju. Wszystkie ciuchy miała już naszykowane, czarne rurki, koszulka Borussii, Full Cap Borussii, żółte Nike i różnego rodzaju dodatki. Nie wiem była godzina 14,30 jak wyjeżdżałyśmy od niej spod mieszkania. Potem pojechałyśmy do mnie, a następnie na Signal Iduna Park. Mecz zaczynał się o 20,45 ale piłkarze zawsze są wcześniej.Ubrana jak Leonardo weszłam w towarzystwie mojej przyjaciółki do szatni, w środku jeszcze nikogo nie było, a spodziewałam się że w ciągu najbliższej godziny powinni się pojawić.
- Jesteś pewna tego co chcesz dzisiaj zrobić ??- zapytała Kalina siadając na przeciwko mnie.
- Tak. Nie mogę tego dłużej ciągnąć. Nie wytrzymam. Ale powiem to dopiero po meczu.
- Jesteś pewna?? Tak na 100% ??
- Tak. Mam nadzieję że to wypali.- powiedziałam i nagle w drzwiach pojawił się Lewandowski.
- Cześć Kalinko i Leonardo czy Liliana ??- zapytał aby nie popełnić błędu.
- Liliana. Cześć Lewuś.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Cześć.- powiedziała Kalina.
- To co Liliano gotowa na mecz ??- zapytał mnie Polak.
- Tak. Chyba tak. To już mój ostatni.- powiedziałam to ciemnowłosego przyjaciela.
- Dasz radę, tak jak przez ostatnie pół sezonu.- powiedział i się do mnie przytulił a w tym samym momencie do szatni wszedł Reus, Gotze, Hummels, Gundogan, Piszczek i Błaszczykowski.
- Oooo. Lewy nie znałem cię od tej strony.- powiedział Hummels kpiąc z naszego kolegi.
- Spadaj.- powiedział puszczając mnie powoli.
- A od kiedy wy jesteście tak blisko siebie ??- zapytał Gotze z miną pokerowego szaleńca który przed chwilą wygrał całą stawkę.
- Gotze, nie przeginaj, bo nie zagrasz w dzisiejszym meczu.- powiedziałam głosem swojego brata.
- Dobra, Dobra. Sorry.- powiedział Gotze.
Dalszą cześć zbiórki czekaliśmy na resztę chłopaków. Przy okazji śmialiśmy się i gadaliśmy o różnych beznadziejnych sprawach. O tym kto co kiedy robił, przekomarzaliśmy o dziewczyny itd. Potem przebraliśmy się w nasze wspaniałe żółte koszulki i pobiegliśmy na rozgrzewkę.Cały czas udawałam brata, z obawą że Lewandowski nagle coś palnie do mnie jako Liliany. Ale na moje szczęście trzymał się na baczności. Zauważyłam że Marco jest coś nie w sosie. Postanowiłam podjeść do niego, bałam się a podeszłam. Jako Leonardo oczywiście. 
- Cześć.- powiedziałam głosem brata, podchodząc do blondyna który bawił się piłką.
- Siema.- powiedział i kopnął piłkę w stronę chłopaków stojących pod bramką. Dorzucił centralnie na głowę Lewandowskiego.
- Widzę że jakiś w nastroju nie jesteś co jest ??- powiedziałam bo naprawdę się o niego martwiłam.
- Jest taka głupia sytuacja. Nie ważne.- powiedział i jakby bał się skończyć.
- No gadaj durniu. Pomogę ci.- powiedziałam i walnęłam go w ramię.
- Cornelia mi się oświadczyła.- powiedział i dziwnie na mnie spojrzał.
- Że co zrobiła ??- zapytałam jeszcze raz z niedowierzaniem.
- Powiedziała że mnie kocha i nie wyobraża sobie beze mnie życia. No i dała mi pierścionek i spytała czy za nią wyjdę.- powiedział ale zauważyłam że się z tego nie śmiał a jakby poważnie się w to w czuł.
- A ty co na to ??- spytałam głosem mojego brata.
- Nie wiem. Z jednej strony to jest śmieszne, a z drugiej ona chyba naprawdę coś do mnie czuję a nie to samo co twoja siostra.- powiedział, włożył ręce do kieszeni i spojrzał na mnie z poważną miną.
- No nie gadaj. Naprawdę tak myślisz ??- spytałam, sama nie wiedziałam co mam w tej sytuacji zrobić.
- No tak trochę.- powiedział nadal się we mnie wpatrując.
- Marco ja...- powiedziałam ale nie dane było mi skończyć.
- Chłopaki do mnie.- krzyknął trener.
- Pogadamy o tym później.- powiedział klepnął mnie w ramię i pobiegł do chłopaków.
- Później to będziesz mnie nienawidził.- powiedziałam sama do siebie tak aby nikt tego nie usłyszał.
**********************************************************************
& MECZ&  

Już za niecałe 15 minut zaczyna się mecz, mój ostatni w roli mojego brata. Gotowa, skoncentrowana poszłam na ławkę i zajęłam odpowiednie miejsce, ale wcześniej postanowiłam pójść na trybuny zobaczyć czy już siedzi tam mój chłopak. Siedział koło Lisy i chłopaka który tak naprawdę jest Leonardem. A mnie nie ma, zauważyłam że calutki czas się rozglądał, cały czas. Nagle usłyszałam hymn Ligi Mistrzów co oznaczało że zaczynamy mecz. No to jedziemy. 
Mecz się zaczął troszeczkę nerwowo. Cały czas Real był przy piłce, a tak przy okazji Ronaldo podszedł do mnie jako Leonarda i spytał się co tam u Liliany, zaczęłam się śmiać ale z nim rozmawiałam. Za niecałe pół godziny koniec pierwszej połowy, jest bardzo nerwowo ale jakoś da się przeżyć. Atmosfera na trybunach jest niesamowita. Cały czas patrzyłam na żółtą ścianę znajdującą się za bramką Ikera Casillasa. Kibice
  Borussii nie dawali się przekrzyczeć, cały czas głośno i wyraźnie dopingowali nasze kochaniutkie pszczółki. Wszyscy kibice wiedziałam że wierzą w zwycięstwo naszych. I miałam głęboką nadzieję że faktycznie mają racje. Połowa pomału dobiegała końca, ale z jakieś 10 minut przed końcem, Real Madryt miał akcje, która zakończyła się tym że Marco sfaulował Ronaldo. Nie wiem dlaczego, ale z mojej perspektywy wyglądało to tak, jakby chciał mu coś zrobić, nie wiem z jakiego powodu. I właśnie wtedy przypomniałam sobie jak na balu CR7 mnie pocałował. Marco był wtedy cholernie wściekły, a teraz pewnie mu się za to odgrywa. Pewnie tak jest. W każdym razie ich starcie zakończyło się żółtą kartką dla Marco i rzutem wolnym z około 31 metra. Może dla niektórych to daleko ale nie dla Crisa. On umie przymierzyć no i solidnie uderzyć piłkę tak aby ta znalazła się w bramce. I niestety było tak i w tym przypadku. Piłka znalazła się w bramce w 38 minucie spotkania, po strzale z rzutu wolnego wykonywanego przez Cristiano Ronaldo. Szybko minęło następne 5 minut i wszyscy skierowaliśmy się w kierunku szatni. 
- Co z wami ??- zapytał trener zamykając drzwi od naszej szatni. 
- Trenerze. Oni nas zabiegają.- powiedział któryś z chłopaków, chyba Bender. 
- No i co z tego. Weźcie się w garść do cholery. Cały czas to oni mają piłkę, a wy ?? Wy tylko tyle co ją obierzecie to zaraz znowu ją tracicie. Reus co z tobą ?? Ty tak grasz, jakby ciebie tam w ogóle nie było. Co jest blondasie.- zapytał kierując wypowiedź na blondyna. 
- Bo Liliany nie ma, to nie ma dla kogo grać.- powiedział chyba Weidenfeller. 
- Zamknij ryj.- powiedziałam, patrząc na buty mojego brata. 
- Że słucham ??- powiedział do mnie Roman. 
- Słuchaj dalej. Zamknij ryj, tak trudno to pojąć. Kurna odwalcie się i od niego i od mojej siostry.- powiedziałam wstając i patrząc na nich. - Zajmijcie się graniem do cholery. 
- Leonardo ma racje. Marco zapomnij o niej chociaż na 45 minut. Proszę cię. 
- Postaram się, ale nic nie obiecuje.- powiedział blondyn patrząc na mnie. 
- Dobrze. Mamy szansę że Marco do nas wróci. Na drugą połowę występujemy w troszeczkę innym składzie. Leonardo wchodzi od pierwszych minut za Bendera.- powiedział trener. W tym samym czasie Robert spojrzał na mnie, i widziałam w jego oczach że wolałby aby to Leonardo grał a nie ja. Wszyscy wyszli, Robert i ja na końcu. 
- Nie daj się sfaulować. Strać piłkę ale nie daj się sfaulować. Proszę cię.- powiedział do mnie. 
- Postaram się.- powiedziałam i powędrowałam za nim. 
- Mam nadzieję.- powiedział i w tym samym czasie weszliśmy na murawę. Światła mnie oślepiły, ale dałam radę wyjść. Weszłam od razu za nim na boisko. Spojrzałam w lewo, na trybuny i szukałam Leonarda, gdy ten zauważył że na niego patrzę, pokazał mi kciuka do góry i się uśmiechnął, odwzajemniłam uśmiech. No to gwizdek i jedziemy. Na początku, my mieliśmy piłkę, leciałam do tyłu na każdym odbiorem, grałam na środku więc miałam troszeczkę więcej roboty od innych. Wracać się i iść za atakiem, to wymaga bardzo dużo biegania, niestety. Minęło chyba z 15 minut, mieliśmy piłkę, strzał Lewandowskiego i 1:1. Potem było już tylko lepiej. Ale niestety, nie zdołałam spełnić życzenia Lewego, gdy miałam piłkę pod nogami Ramos bardzo po chamsku, wjechał mi w nogi. Prawa noga cholernie mnie bolała. Wszyscy nagle podbiegli. 
- Pojebało cię.- krzyknął Lewy do Ramosa.
- A weź się odwal lalusiu.- powiedział podchodząc do Lewego. Ja w tym czasie cierpiałam z bólu, prawa noga strasznie mnie bolała, chodź miałam ochraniacze wkręty zaczęły robić swoje. 
- Nic ci nie jest ??- zapytał Ronaldo, podchodząc do mnie. Zaraz potem zobaczyłam Reus'a. 
- Nie.- powiedziałam co najgorsze swoim normalnym głosem. 
- Leoś czemu gadasz jak dziewczyna??- zapytał Hummels. A ja nadal leżałam na ziemi, bałam się że zaraz ktoś odkryje moją tajemnice, co najgorsze zaraz koło mnie pojawiła się służba medyczna, wraz z trenerem. Wszyscy się na mnie patrzyli. Noga mnie cholernie bolała, ale co tam. Najgorsze było to, aby nikt się nie dowiedział o mojej tajemnicy. 
- Zostawcie go.- powiedział trener i schylił się nade mną.- Dasz radę grać??
- Tak dam.- powiedziałam nie wiem dlaczego swoim głosem. Chyba coś się stało z modulatorem, bo nie mogłam go włączyć. 
- Czemu do cholery gadasz jak Liliana??- zapytał Hummels. 
- Nie ważne. Dasz radę ??- zapytał Lewandowski. 
- Tak.- powiedziałam oczywiście jak na złość swoim głosem. Wszyscy zlecieli się koło mnie, jak na złość nawet bramkarze. 
- Trenerze niech ją trener zdejmie.- powiedział Lewandowski do Kloppa. 
- Ją ???- zapytał zaskoczony Mario, i zaczął się mi przyglądać. 
- Nie ważne. Trenerze niech ją trener zdejmie.- powiedział Lewy jeszcze raz. 
- Chcesz grać??- zapytał mnie trener. 
- Tak.- powiedziałam i wstałam.- Mogę grać. 
- Czemu on do chuja pana gada jak dziewczyna??- zapytał cały czas zirytowany tą sytuacją Hummels. 
- Dlaczego on gada jak dziewczyna??- zapytał sędzia i mnie i trenera. 
- Bo jest dziewczyną.- powiedział trener Klopp i pokazał ręce w geście kapitulacji. 
- W takim razie, mamy walkower dla Realu.- powiedział sędzia. 
- Nie. Nie ma takiej opcji.- krzyknęłam do sędziego, a wszyscy się na mnie spojrzeli. 
- Liliana ??- zapytał zaskoczony Roneldo. 
- Tak.- powiedziałam i również ukazałam ręce w geście kapitulacji. 
- Jak to ?? Jak ona ?? Co ty tu....??- nie mógł żadnego z tych zdań powiedzieć Mario. 
- Nie miałam wyjścia. Naprawdę.- powiedziałam ściągając maskę brata. 
- Liliana ??-zapytał jeszcze raz zaskoczony sprawą Ronaldo. 
- Tak. Do cholery tak. Nie miałam wyboru. Musiałam pomóc rodzinie, bratu.- powiedziałam i spojrzałam na Marco stojącego z boku. On patrzył na mnie z obrzydzeniem i zachwytem w jednym. 
- Przykro mi, ale muszę was zdyskwalifikować.- powiedział sędzia. 
- Niech gra.- usłyszałam głos Michaela Platiniego. 
- Co ?? To jest wbrew zasadą.- powiedział sędzia. 
- Zamknij pan dziób bo pana zwolnię. Niech gra, jest lepsza od połowy chłopaków stąd.- powiedział prezydent UEFA. 
- Skoro ona jest tu to gdzie w takim razie jest prawdziwy Leonardo ??- zapytał Mario, zaskoczony tą sytuacją. 
- Tu jestem.- powiedział Leoś, zdejmując czapkę i pojawiając się koło mnie. 
- Ale jak wy tu ??- powiedział Hummels. 
- Później ci wszystko wytłumaczę.- powiedział Leonardo do kolegi. 
- Liliano.- usłyszałam głos Gregora. 
- Przepraszam cię, i ciebie z resztą też.-powiedziałam do niego i do blondyna który cały czas stał nieruchomo. 
- Ja ci ufałem, zwierzałem ci się. A to przez cały czas byłaś ty. Pewnie wtedy podczas rozmowy w Norwegii to była twoja siostra bliźniaczka. A bądź sobie z tym skoczkiem, teraz to ty jesteś dla mnie nikim.- powiedział blondyn, w jego oczach widziałam wściekłość. 
- Ale to ciebie kocham.- powiedziałam do blondyna. 
- Co ??- krzyknął Ronaldo. 
- A ja to co ??- powiedział Gregor. 
- Gregor ja...- powiedziałam ale nie dano mi skończyć. 
- Gramy do cholery czy nie??? Mogę przyjąć żółtą kartkę i w ogóle, no ale skończmy ten mecz.- powiedział Ramos i podał mi rękę na przeprosiny. 
- No to gramy.- powiedział Robert, podszedł do mnie i poklepał mnie po plecach.
Kostka bolała mnie strasznie, ale prócz niej, bolało mnie jeszcze moje cholernie obolałe serce. Czułam się fatalnie, nie chciałam aby wszyscy dowiedzieli się w ten sposób. Gregor uciekł ze stadiony, Ronaldo patrzył na mnie z obrzydzeniem, a Marco nie zwracał na mnie uwagi. Nie chciałam wzniecać kłótni i w ogóle, ale musiałam z nim pogadać. Ale czy to ma jakikolwiek sens. Zostać czy uciekać ?? Nie wiem co mam na to wszystko poradzić. Nie chciałam tego, naprawdę nie chciałam. Ale wyszło, jak wyszło, a to wszystko dlatego że nie posłuchałam Roberta. Podbiegłam do ławki rezerwowych.
- Niech mnie trener zdejmie, błagam.- powiedziałam krzycząc do Kloppa siedzącego na ławce.  
- Nie dam rady kostka mnie boli. I nie mogę już patrzeć na to wszystko. Proszę.- powiedziałam błagalnym głosem.
- Skoro tego chcesz.- powiedział podbiegł do sędzi bocznego, i powiedział o zmianie. Gdy ostatni raz spojrzałam na boisko, poczułem małą kropelkę na lewym policzku. Wybiegłam z płaczem, i nie zważałam na nikogo. Pobiegłam do szatni, o mało co nie zabiłam się wbiegając do szatni. Usiadłam na podłodze i nie wiedziałam co mam robić. Nagle zobaczyłam kogoś kogo się nie spodziewałam. Nie wiedziałam co on tu robił, ale wiedziałam że będę tego żałowała.
- Liliana.- powiedział znany mi już bardzo dobrze głos.
- Czego chcesz ??
- Kochasz mnie czy jego??
- Nie wiem.
- Odpowiedź.
- Nie wiem. Do cholery nie wiem. Zrozum że nie wiem.
- Ja cię kocham. Kocham cię Liliano. Jesteś dla mnie wszystkim.
- Gregor ja...- znowu nie dano mi skończyć.
 Mam już dość tego, że wszyscy całują mnie bez pozwolenia, mam wszystko gdzieś, wracam do Los Angeles, albo do pierwszego lepszego innego miasta. Może być nawet Monachium, Londyn, Paryż mam to gdzieś. Nie będę dawać się wykorzystywać dla kogoś innego.




C.D.N

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 30

Jeszcze raz zacząć od początku! Tyl­ko jak przed­tem zakończyć?  

Jak mam zacząć od początku i co mam zrobić aby było mi łatwiej?? Te pytanie były ze mną przez całą noc. Nie spałam, nie potrafiłam zasnąć, różne myśli kręciły mi się cały czas po głowie. Wiem że zaczęłam od początku, ale jeszcze nie wiem co. Walczę o nowe uczucie do osoby którą znam od dwóch dni, a mam wrażenie że znam go chyba dwa lata.
Wstałam z łóżka i zastanawiałam się jak się ubrać. Jesteśmy w Norwegii a tu jest tak trochę zimno. Umyłam się, uczesałam i ruszyłam w kierunku mojej walizki. Zeszło się z wyborem ale w końcu znalazłam, moje ukochane vansy, rurki,jakaś tam koszulka i czapka. Poprawiłam włosy i wyglądałam w miarę normalnie.
Zastanawiałam się czy wychodzić już teraz i iść do pokoju Gregora czy może od razu wychodzić wtedy kiedy wszyscy i po prostu iść na śniadanie. Ewidentnie wygrała opcja nr.1. Zamknęłam pokój, przeszłam 5 kroków w bok i zapukałam delikatnie w drzwi. Otworzył mi Thomas Morgenstern.
- Cześć.- powiedziałam nie pewnie.
- Hej. Wchodź.- powiedział i szerzej otworzył drzwi. W pokoju dziwnym trafem nie było nikogo poza nim.
- A gdzie Gregor ??- spytałam.
- Poszedł na spotkanie z trenerem, ale zaraz powinien wrócić.- powiedział, siadając na łóżku.
- Spoko, ogarniam.- powiedziałam i zaczęłam się rozglądać po hotelowym pokoju.
- Od kiedy wy oboje się tak w ogóle znacie??- spytał i jego mina wydawała mi się strasznie poważna.
- Od dwóch dni, tak szczerze.- powiedziałam i spojrzałam w jego oczy.
- Dwa dni ??- zapytał zaskakująco pokazując na ręku dwa palce.
- Tak dwa dni.-potwierdziłam jego wcześniejsze słowa.
- Wow. To musi być miłość od pierwszego wejrzenia, bo nasz kochany Gregorek jeszcze nie gadał tak nigdy, o żadnej ze swoich dziewczyn.- powiedział Thomas.
- A tak w ogóle. To ile on ich miał ??- spytałam bardziej poważnie.
- Przed tobą...niech pomyśle...Trzy??- powiedział.
- Trzy dziewczyny ?? Wow.- powiedziałam.
- To dużo twoim zdaniem??- zapytał.
- Nie. Ale wiesz ja w Dortmundzie miałam, łącznie licząc...raz...dwa...trzy...sześciu adoratorów, a wcześniej miałam chyba z 3 chłopaków tak na poważnie.- powiedziałam i właśnie w tym momencie wszedł do pokoju Gregor.
- Cześć.- powiedział zaskoczony na mój widok.
- Hej.- powiedziałam a on pocałował mnie w policzek.
- O czym tak plotkujecie ?? - spytał przytulając się do mnie.
- O Tobie. Obgadujemy cię.- powiedział Thomas i się uśmiechnął tak że na policzkach pojawiły mu się dołeczki.
- Coś ciekawego??- zapytał Gregor siadając na łóżku, a mnie sadzając na swoich kolanach.
- Nie. O niczym ciekawym.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Idziemy już na śniadanie ??- spytał Thomas.- Bo jestem głodny.
Gregor wstał, złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku hotelowej restauracji. Najgorsze okazało się tam na dole, a dlaczego...hmmmm...pieprzona Reprezentacja Niemiec miała zgrupowanie w Norwegii, o którym zapomniałam. Co najgorsze w tym samym hotelu, i mieli o tej samej walonej godzinie śniadanie co wszyscy. I ON też tam był, wraz ze swoimi kolegami. Poznałam po tym jak zobaczyłam trenera  Joachim Löw'a w recepcji.
- Liliana ??- zapytał zaskoczony na mój widok.
- Dzień Dobry panie trenerze.- powiedziałam uśmiechając się chodź tak naprawdę to chciałam mu teraz przywalić.
- Co ty tu robisz??- powiedział nadal zszokowany.
- Przyjechałam na konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich, wraz z kadrą austriacką. A pan ??- zapytałam chodź znałam odpowiedź.
- Przyjechałem na zgrupowanie z kadrą niemiecką dla odmiany w piłce nożnej. Jak miło mi cię widzieć.- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Mi również. Przedstawiam panu mojego przyjaciela Gregora Schlierenzauera.- powiedziałam wskazując na chłopaka stojącego koło mnie. 
- Miło pana poznać.- powiedział Gregor, puszczając moją rękę a swoją podając trenerowi Niemiec. 
- Mi również. Joachim Löw.- powiedział ściskając rękę Austriaka.
- Idzie pan teraz na śniadanie??- spytałam wskazując drzwi prowadzące do hotelowej restauracji.
- Tak. Chłopaki są już w środku.- powiedział i ruszył w kierunku drzwi.
Złapałam Gregora za rękę, uśmiechnęłam się do niego i powędrowaliśmy oboje za trenerem kadry niemieckiej. Zanim jeszcze przeszliśmy przez drzwi, moje serce biło jak dzwon, a dlaczego ?? Bo mogłam go zobaczy, albo inaczej miałam go zaraz zobaczyć, nie mogłam a musiałam. Wchodząc nie rozglądałam się ale wiedziałam że jestem obserwowana. Nagle usłyszałam swoje imię. Zatrzymałam się i odwróciłam. Zobaczyłam JEGO wraz z kolegami. A wołał mnie Gotze.Odwrócił się w moim kierunku ale potem od razu
odwrócił się w stronę kolegów.
- Liliana!!- krzyczał Mario na mój widok.
- Znasz go ??- zapytał mnie na ucho Gregor.
- Tak. To kolega mojego brata.- powiedziałam ale nie chciałam z nim teraz rozmawiać, ale chyba nie miałam wyjścia.- Zaraz do was dojdę. Idź do kolegów. Ja z nim pogadam i wrócę.- dodałam, pocałował go w policzek i ruszyłam w kierunku bardzo podekscytowanego Mario. Ten natychmiast wstał i podszedł do mnie.
- Liliana.- powiedział i przytulił się do mnie.
- Cześć Mario.- powiedziałam i nie odepchnęłam go mimo co.
- Co tu robisz??- zapytał zaskoczony.
- Nie widziałeś rano, jak miałam walizkę, i jak z nią wychodziłam?? A poza tym ten pieprzony dupek ci nie powiedział?- spytałam zaskoczony jego pytaniem.
- Nie nic mi nie mówił.- powiedział Mario i spojrzał się na Reus'a.
- Nie no spoko. Pewnie chce zostawić to dla siebie.- powiedziałam ironicznie i spojrzał w kierunku stołu gdzie siedziała kadra austriacka.
- Jesteś z nim ??- zapytał mnie Gotze, wskazując Gregora.
- Jeszcze nie.- powiedziałam i znowu spojrzałam na niego.
- A chciałabyś ??- zapytał mnie Mario. I tu mnie zamurowało bo nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Nie wiem. Jeszcze nie wiem. Ale wiem że uczucie które mnie z nim łączy to coś więcej niż przyjaźń.- powiedziałam spoglądając na Gregora.
- Rozumiem. A coś czujesz jeszcze do Marco ??- zapytał zaskoczony moją odpowiedzią.
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem Mario.- powiedziałam i spojrzałam na niego.
- No dobra. Dam ci coś zjeść, bo widzę po twojej minie że jesteś głodna.- powiedział.- Do zobaczenia później.- dodał uśmiechając się do mnie.
- Cześć Mario.- powiedziałam, odwzajemniłam uśmiech i odeszłam do stołu gdzie siedziała Kadra Austrii.
Usiadłam koło Gregora, spojrzał się na mnie ale nic nie mówił.
Po skończonym posiłku chłopaki miały mieć trening na skoczni.Zastanawiałam się czy pojechać z nimi czy nie, ale ostatecznie aby nie rozpraszać za bardzo Gregora postanowiłam zostać. Siedziałam sama w pokoju, ale z nudów postanowiłam wybrać się na spacer. Zamknęłam pokój na klucz, a żeby go nie zgubić postanowiłam oddać go na dole w recepcji. Wzięłam moje ukochane słuchawki i telefon i postanowiłam się przejść po ulicach Oslo. Nie cały kilometr od hotelu znajdowało się boisko, na którym Reprezentacja Niemiec miała mieć trening. Postanowiłam się tam przejść, sama nie wiem dlaczego. Nogi mnie tam ciągnęły. Wiem że moje zachowanie wskazuje na to że nadal kocham Marco. I ja to wiem. Mogę okłamać wszystkich ale nie siebie. Ale to jego wina, to wszystko to jego wina nie moja. To on mnie okłamywał. Po dłuższej chwili namysłu...przecież ja jego też okłamywałam. Udawałam Leonarda. A to przecież też jest kłamstwo. Ale ja to robiłam na potrzeby brata, a nie dla swoich zachcianek. PRAWDA?? Przecież nie robiłam tego dla siebie a dla dobra rodziny. Nie chciałam nikogo okłamywać, ale nie miałam wyjścia.
Ostatecznie doszłam na to boisko, i akurat w tym samym czasie zauważyłam Reus'a. Był jedyny inny od
 wszystkich. Miał na sobie strój treningowy Borussii. Gdy go zobaczyłam poczułam jak moje serce i rozum staje w miejscu. Nie liczyło się nic prócz tego idioty. Niby go przezywałam i mówiłam że mam go gdzieś ale w głębi tego swojego durnego serca cały czas czułam coś to niego. Marco był dla mnie przez większość czasu wszystkim co tak naprawdę miałam. Wiedziałam że mogę na nim polegać cały czas ale teraz. Teraz wszystko się zmieniło. Dwa dni a mam zupełnie inne życie. Kogo mam wybrać ??
I teraz nagle przypomniały mi się słowa Johnny'ego Deppa.
" Jeśli kochasz dwie osoby
 na raz i nie możesz się 
zdecydować,
którą wybrać, 
wybierz tę drugą, 
bo gdybyś naprawdę kochał 
tę pierwszą, nikt inny by się 
NIE POJAWIŁ." 
I te słowa we mnie uderzyły, czy ja mam naprawdę wybrać Gregora?? Czy to on właśnie jest tym kogo kocham naprawdę. Gdyby Marco naprawdę mnie kochał, nie poczuł by nic do Cornelii. Tę słowa działają i w jedną i w drugą stronę. Jeśli naprawdę by mnie kochał to nie zakochał by się w nikim innym. Taka jest prawda. Nagle poczułam na sobie czyiś dotyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Hummelsa.
- Cześć Liliano.- powiedział nie pewnie. Ja zapomniałam że nadal stoję przy boisku na którym Reprezentacja Niemiec ma wciąż trening.
- Cześć Mats.- powiedziałam przyjaźnie, do chłopaka jednej ze swoich koleżanek.
- Co tam u ciebie słychać??- zapytał.
- W porządku. W miarę w porządku. A u ciebie??- zapytałam nadal kapkę zamyślona.
- Jest okej.- powiedział.
- A dlaczego nie grasz ??- spytałam wskazując na boisko.
- Noga.- powiedział wskazując lewą nogę.
- Kontuzja ??- spytałam.
- Można tak powiedzieć.- powiedział Hummels.
- Rozumiem.- powiedziałam i znowu spojrzałam na boisko.
- Chcesz wejść i z nim pogadać ??- zapytał wskazują blondyna.
- Po tym co mu powiedziałam ?? On w życiu nie chce ze mną porozmawiać.- powiedziałam głosem przegranej.
- To się przekonaj. Trening kończymy za pół godziny.- powiedział, puścił mi oczko, i z powrotem wrócił na boisko. Stałam tam jeszcze przez chwilę i wpatrywałam się jak grają. Mam z nim pogadać czy nie ?? Zastanawiałam się cały czas. Wóz albo przewóz. Po parna stu przemyśleniach postanowiłam jednak wrócić do hotelu. W hotelu jeszcze nikogo nie było, ale zastanawiałam się. Ostatecznie postanowiłam wrócić do pokoju. Włączyłam laptopa i czekając aż wrócą postanowiłam sobie obejrzeć jakiś film. Znalazłaś coś w laptopie. Ostatecznie był to film " Mroczny Rycerz powstaje".
Spektakularne zakończenie trylogii! "Mroczny Rycerz Powstaje" ponownie jednoczy wybitnego reżysera Christophera Nolana i genialnego aktora Christiana Bale'a. Osiem lat temu, po tym jak przyjmuje na siebie winę za śmierć Harveya Denta, okryty hańbą Batman (Christian Bale) znika w tajemniczych okolicznościach. Wszystko się jednak zmienia, gdy na horyzoncie pojawia się sprytna kocia włamywaczka (Anne Hathaway) i bezwzględny szaleniec - Bane (Tom Hardy). Terrorystyczne zamiary zamaskowanego Bane'a zmuszają Bruce'a do powrotu z wygnania i podjęcia ostatecznej walki o przetrwanie Gotham City… i Batmana.
 Gdy film się  już skończył postanowiłam wyjść z pokoju. Ale zanim jeszcze odłożyłam laptopa, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.- powiedziałam i zobaczyłam kto próbował się ze mną teraz zobaczyć. Zobaczyłam Gregora.
- Cześć. Mogę ??- zapytał uchylając lekko drzwi.
- Jasne. Wchodź.- powiedziałam i od razu się poniosłam z łóżka.- Jak było na treningu ??- zapytałam.
- Fajnie. Poskakaliśmy, trener dał na rady, Z wszystkich skoczyłem najdalej. Trener był zadowolony. I sorki że tak długo, ale jak się trener rozgada to trudno mu przerwać.- powiedział Gregor podchodząc do mnie i mnie przytulając.
- Rozumiem.- powiedziałam.
- A ty co robiłaś ??- spytał puszczając mnie.
- Ja???Przeszłam się na spacer, obejrzałam sobie film na laptopie. Przemyślałam sobie to i owo. Normalka.- powiedziałam, i usiadłam na łóżku.
- A co oglądałaś ??- spytał, kładąc się koło mnie na łóżku.
- Mroczny Rycerz powstaje.- powiedziałam pokazując mu laptopa.
- Mogę zadać ci pytanie. Takie dosyć prywatne.- powiedział Gregor i spojrzał na mnie poważnie.
- Możesz.- powiedziałam. Troszkę przestraszyłam się jego wyrazu twarzy.
- O czym gadałaś z Mario Gotze ??- zapytał.
- O różnych rzeczach, ale głównie o sobie. I o tym co tu robię.- powiedziałam.
- A czy to prawda że chodziłaś z Marco Reus'em ??- zapytał nadal poważnie.
- Nie.- powiedziałam stanowczo.
- To jak to było ??- zapytał Gregor.
- On się we mnie zakochał, a ja w nim. Ale nie mogłam z nim być. Ostatecznie gdy już mieliśmy być razem, i chciałam go o tym poinformować, on znalazł sobie inną. I na moich oczach się z nią obściskiwał.Potem się pokłóciliśmy. I o tym również rozmawiałam z Mario.- powiedziałam do Gregora.
- Nie wiedziałem. Przepraszam że jestem taki chamski. Ale chciałbym wiedzieć na czym stoję.- powiedział Austriak.
- Skąd miałeś wiedzieć. I przyjmuję przeprosiny.- powiedziałam i położyłam się koło niego.
- Dziękuje ci że jesteś wobec mnie taka szczera.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
-  A czemu mam cię okłamywać???- spytałam zaskoczona.
- Moje poprzednie dziewczyny, kłamały wobec mnie.- powiedział.
- Rozumiem.
- A czy mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie??
- Pytaj o co tylko chcesz.
- Czy czujesz jeszcze coś do Reus'a??
I tu mnie znowu zamurowało. Gregor był już czwartą osobą która się o to dzisiaj pytała.
- Nie wiem. Raczej na pewno coś do niego czuję. Ty pewnie też czujesz coś nadal do swoich poprzednich dziewczyn. Jestem tego pewna. Nie mogę tak po prostu o nim zapomnieć. Gregor to nie jest takie proste, chciałabym ale nie mogę. Marco był dla mnie kimś cholernie ważnym, a że stało się jak się stało. Przeszłości nie zmienię. Nikt nie może też zmienić przyszłości. Kocham go, ale ciebie też kocham.- powiedziałam a jego zamurowały moje ostatnie słowa.  
- Naprawdę mnie kochasz ??- zapytał tak zaskoczony że aż podniósł się z wrażenia.
- Tak.- powiedziałam ale bałam się jego reakcji.
On natomiast zrobił coś naprawdę innego niż się spodziewałam. Pocałował mnie. Zauważyłam że nic nie
zmusiło mnie do przerwania pocałunku. Nie wiem dlaczego. Czułam coś i do niego i do Marco. Ale to nie ja o tym decyduje. Wszystko zmieni się z biegiem czasu.
Gdy już przerwał i przeprosił mnie za to, postanowiliśmy zejść na obiad. Cały czas trzymał mnie za rękę. Zdaniem innych ludzi w hotelu wyglądaliśmy na słodką parę, a ja przy Gregorze czułam się fantastycznie. Na sali już była cała Kadra Austrii no i oczywiście Niemiec. Wszyscy bez wyjątków, gdy tylko weszłam trzymając Gregora za rękę, spojrzeli się na mnie. Marco też się patrzył, ale inaczej niż wszyscy. W jego oczach widziałam tyle emocji. Zazdrość, smutek, gniew, zdziwienie, tęsknotę i chęć rzucenia się na naszą dwójkę. Patrzyliśmy sobie w oczy przez jakieś 5 sekund. Gregor stanął i spojrzał się na mnie.
- Wszystko w porządku ??- szepnął mi do ucha. Ja natychmiast odwróciłam się w jego kierunku.
- Tak. W miarę tak.- powiedziałam tak cicho aby tylko on usłyszał.
- Jak chcesz możesz z nim porozmawiać. Nie mam nic przeciwko. Wszystko zależy od ciebie. Nie jestem zazdrosny, więc jeśli co zależy to z nim porozmawiaj.- powiedział cały czas trzymając mnie za rękę.
- Dziękuje. Jesteś kochany.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.- Później z nim pogadam.- powiedziałam i ruszyłam w kierunku stolika przy którym siedzieliśmy.
Po zjedzonym posiłku, chłopaki postanowiły pójść na miasto, a ja natomiast stwierdziłam że muszę załatwić ważną sprawę. Poszłam do siebie do pokoju i przebrałam się w coś cieplejszego, bo było mi zimno. Ciemne dżinsy, biały sweter, czapka, do tego w miarę ciepłe buty. Przygotowałam się i na taką pogodę. W końcu to Norwegia. Zobaczyłam przez okno, Marco, siedzącego na ławce przed hotelem. Bałam się iść na dół, ale wiedziałam że muszę załatwić w końcu tę sprawę. W końcu ile można uciekać. Włożyłam kurtkę, i pomaszerowałam w miarę szybkim krokiem na dół. Zanim wyszłam na dwór, sprawdziłam jeszcze jak wyglądam. No nie najgorzej. Wyszłam i od razu automatycznie spojrzałam w lewo. Zobaczyłam blondyna, który na mnie patrzył.Widziałam w jego oczach tym razem zdziwienie ale i bezsilność. Podeszłam kawałek
prosto, a potem stanęłam i spojrzałam na niego. Patrzył się nic, nie mówił a patrzył.
- Tak to my chyba nie będziemy rozmawiać.- powiedziałam do niego.
- Chcesz ze mną rozmawiać??- zapytał zaskoczony.
- No chyba po to się zatrzymałam.- powiedziałam. -Chcesz się przejść czy chcesz siedzieć ??- dodałam gdy patrzył na mnie.
- Chyba spacer będzie lepszy.- powiedział.
- No to się ruszysz czy mam cię podnieść??- spytałam i uśmiechnęłam się do niego.  Gdy wstał i przeszliśmy jakiejś 10 minut bez odzywania się do siebie, w kompletnej ciszy, postanowiłam ją przerwać.
- Jak tam było na treningu ??- spytałam tak aby zacząć jakiś temat.
- Fajnie. Inaczej niż w Borussii ale fajnie.- powiedział tak jakbym wiedziała jak jest tam na treningach.
- To chyba dobrze.- powiedziałam.
- No. A jak tam byłaś już na skoczni ??- zapytał.
- Nie. Jutro się wybieram.- powiedziałam i spojrzałam w zupełnie inną stronę.
- Spoko. A jak tam ci się układa z Gregorem ??- zapytał, takim dziwnym głosem.
- Dobrze. Jest fajnie.- powiedziałam tak jakbym nie miała nic więcej do powiedzenia.- A z Cornelią ??- dodałam.
- Jest uparta, trochę irytująca i strasznie nadęta.- powiedział Reus.
- Ale przecież jest twoją dziewczyną.- powiedziałam chamskim głosem.
- Liliano.- powiedział i spojrzał na mnie.
- Słucham ??- powiedziałam stając na środku chodnika. - To nieprawda ??- dodałam zaskoczona.
- Zależy z jakiej strony patrzysz.- powiedział stając koło mnie.
- Z mojej. Marco z mojej. Wyglądasz tak jakbyś faktycznie był w niej zakochany.- powiedziałam.
- Ale nie jestem.
- Nie kłam. Możesz nie mówić prawdy, ale nie kłam.
- Nie kłamie. Naprawdę jej nie kocham.
- To jej to powiedź.
- Nie mogę.
- Dlaczego ??
- Bo to nie jest takie proste.
- To jest proste. Marco to jest strasznie proste.
- Może dla ciebie.
- Ale ja nie oszukuje innych.
- Jak nie?? A co czujesz do Gregora ?
- Kocham go.
- A do mnie??
- Ciebie też kocham palancie.- powiedziałam a on dziwnie na mnie spojrzał.
- Kochasz mnie ??
- Kocham Cię.
- To dlaczego się tak wobec mnie zachowujesz??
- A jak mam się wobec ciebie zachowywać?? Mam udawać że nic się nie stało ?? Że wszystko jest okej. Tak się nie da Marco.
- Jak to się nie da ?? Da się. Wszystko się da.
- Może dla ciebie. Bo twoje serce nie jest podzielone na dwie części.
- Jak to jest podzielone na dwie części ??
- Prócz ciebie kocham jeszcze Gregora. Naprawdę Marco.
- Kochasz go ??
- Tak, ale ciebie też kocham.
- Nie można kochać dwóch osób Liliano.
- Można. A żebyś wiedział że można.
- Niby jak??
- Nie wiem.
- Kochasz mnie ??
- Tak. Kocham ciebie, ale jego też kocham. To nie jest takie proste jak się wydaje.
- Jest proste.
- Właśnie nie. Nie mogę wybrać między wami. Jednego kocham i drugiego, ale to ty mnie zraniłeś, a Gregor jest wobec mnie szczery przynajmniej.
- Ja też jestem.
- Nie nie jesteś. Ty mnie okłamałeś. Okłamujesz i mnie i Cornelie. Bo nie możesz jej powiedzieć że nic do niej nie czujesz.
- Czuję o niej coś. Ale to nie jest to samo co czuję do ciebie.
- Wiem. Zauważyłam.
- No to czemu nie chcesz abym był twoim chłopkiem a on może nim być ??
- Gregor jeszcze nie jest moim chłopakiem.
- Jeszcze.
- Jeszcze nim nie jest. A ty dowiesz się o tym wciągu najbliższego miesiąca.
- Niby kiedy??
- Na meczu z Realem.
- A co niby się tam stanie ??
- Zobaczysz i dowiesz się dlaczego nie mogłeś być moim chłopakiem Marco.
- A teraz mogę ??
- Nie. Póki nie powiesz prawy Cornelii, ja jestem teraz z Gregorem. Bo jego kocham. Ale ciebie też.
- To dlaczego jesteś z nim.
- Nie wiem. Tak już jest. Moje serce mówi mi coś innego niż umysł.
- Niby co ci mówi ??
- Mówi mi. Że muszę dać szanse Gregorowi. Jest kochany, wspaniały, opiekuńczy, szczery i wierny.
- Ja też mogę taki być.
- Nie nie możesz. Uwierz mi że nie możesz.
- Ale...
- Cześć Marco. - powiedziałam i pobiegłam do hotelu. To była jedna z najtrudniejszych rozmów w moim życiu. W hotelu znalazłam się po 10 minutach. Zabrałam klucz z recepcji i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam się. Stanęłam i zastanawiałam się co przed chwilą zrobiłam. Zrobiłam coś cholernie głupiego,

coś naprawdę głupiego. Nikt nie mógł mi teraz pomóc. Musiałam ten problem rozwiązać sama. Co było najgorszą rzeczą,jaką kiedykolwiek mogłam uczynić. Powiedziałam Marco że go kocham, ale powiedziałam też że jestem z kimś innym. A ten ktoś jeszcze o tym nie wie. Oparłam się o ścianę, i zsunęłam się po niej płacząc. Nie chciałam nikogo skrzywdzić, i nie chciałam znowu uciekać ale nie miałam wyjścia. Nie miałam żadnego wyjścia.

C.D.N

****************************************************************************
To chyba najdłuższy rozdział jaki napisałam. I powiem szczerze że jestem z niego dumna. Nareszcie. Zrobiłam co chciałyście, porozmawiała z Marco. :)
Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał. Następny ukarze się w przyszłym tygodniu. <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Proszę wszystkich tych co to czytają o komentowanie, bo cholernie mi zależy. <3
Im więcej komentarzy tym lepiej, bo wiem wtedy dla kogo piszę <3
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ GORĄCO WAS WSZYSTKICH <3

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 29

Ale w głębi ser­ca ja także stoczyłam swoją bitwę, walkę między moją praw­dziwą na­turą i na­turą oso­by, którą po­win­nam była się stać.  

Staram się. Staram się wygrać walkę z samą sobą. Staram się jak mogę aby w końcu wygrać. Ale z czym ja tak właściwie walczę ?? Walczę z uczuciami do człowieka który potrafi tylko ranić. Mam to gdzieś czy mnie kocha czy mnie nie kocha. W każdym razie, co ja mam zrobić z tym wszystkim. Uciekam, cały czas próbuje uciec od uczuć, emocji czy nawet rozmowy. Jestem wielką przegraną.
Wstałam rano i pierwsze moje kroki były oczywiście w kierunku łazienki. Umyłam się i uczesałam aby wyglądać jak księżniczka. Gdy już doszło do mnie że wyglądam tak jak miałam zamiar wyglądać, postanowiłam pomaszerować do mojej wspaniałej garderoby. Pogoda była dzisiaj taka sobie, ale i tak postanowiłam ubrać się troszeczkę cieplej, w końcu dzisiaj wedle moich planów znajdę się w Norwegii, a tam jest troszeczkę zimniej niż w Dortmundzie. Skórzana kurtka, NIKE, szare rurki, biała koszulka i szara czapka tworzyły zgrany duet. Spakowana i można powiedzieć że gotowa do drogi, wzięłam ze stolika nocnego swój wspaniały telefon, słuchawki, laptopa , portfel i spakowałam do swojej torebki. Zeszłam na dół już z walizką a na dole czekał na mnie Leonardo ale nie sam a z kolegami. Z tym samym zestawem co wczoraj. Lewandowski, Piszczek, Błaszczykowski, Gotze, Sahin, Weidenfeller, Bender, Schmelzer i Reus. Jak zwykle mój jeden krok i już jestem oglądana ze wszystkich stron.
- Liliana.- krzyknął Gotze uradowany na mój widok.
- Cześć.- powiedziałam nie koniecznie zachwycona tym widokiem.
- A to gdzie się wybieramy??- usłyszałam damski głos mojej wspaniałej koleżanki Kaliny. A wraz z nią była tam jeszcze Dominika,Andrea,Zuza i Cornelia na którą szczerze powiedziawszy nie miałam już sił. Gdy tylko zobaczyłam ją jak wtedy obściskiwała się z Reus'em , na samą myśl chciało mi się wymiotować, tylko jeszcze nie miałam czym.
- Na wycieczkę.- powiedziałam z ironią do swojej przyjaciółki.
- I chcesz tak wyjechać bez powiedzenia??- zapytała Zuza zaskoczona moją postawą.
- Powiedziałam mojemu bratu i tej gwiazdeczce.- powiedziałam wskazując blondyna.
On spojrzał się na mnie widocznie zawiedziony, i chyba zły sam na siebie za to co mówił.
- Dlaczego obrażasz mojego chłopaka??- zapytała zaskoczona Cornelia.
- Chłopaka.- powtórzyłam i spojrzałam ze złością w oczy blondyna. On nic nie powiedział, spuścił tylko głowę.
- Masz jakiś problem Liliano ??- spytała ze złością.
- Tak mam problem. TY nim jesteś. I wynoś się z mojego domu.- powiedziałam ostro wskazując drzwi.
Nikt nic nie powiedział, a wszyscy patrzyli się na mnie i na to jak się zachowuję. - No na co czekasz?? Pokazać ci jak się wychodzi?? Nie nauczyli cię tego na planie filmowym ??- dodałam prowokująco.
- Nie przyszłam do ciebie.- powiedziała i od razu ruszyła w kierunku Marco.
- Nie. Albo wiesz co. Mam w dupie i ciebie i jego i wasze problemy. Banda debili. A ty jesteś jak już ci to mówiłam cholernym kłamcą.- powiedziałam wskazując na blondyna. Złapałam swój ulubiony płaszcz i wyszłam trzaskając drzwiami ze złością. Gdyby ktokolwiek próbował je teraz zatrzymać na pewno miałby coś posiniaczonego. Ruszyłam w kierunku pizzerii w której umówiłam się z Gregorem. Po drodze cały czas zastanawiałam się nad tym wszystkim. Przecież chciałam dla wszystkich dobrze, zwłaszcza dla tego pieprzonego dupka. Był dla mnie wszystkim, a teraz udaję sztuczną miłość do tej flądry. Po 10 minutach byłam na miejscu i nie musiałam czekać na Gregora bo to on czekał na mnie.
- Cześć.- powiedziałam podchodząc do niego już troszeczkę uspokojona.
- Cześć.- powiedział, wstał i pocałował mnie w policzek.
- Jedziemy ??- spytałam poddenerwowana.
- Chcesz jechać teraz ???- zapytał zaskoczony.
- Im szybciej tym lepiej. Opowiem ci wszystko po drodze.- powiedziałam z uśmiechem.
- No dobrze. Chodźmy. Trener się ucieszy, bo chciał jechać już wczoraj wieczorem. A przy okazji wyglądasz pięknie.- powiedział i złapał mnie za rękę jak wczoraj.
- Dziękuje ty również.- powiedziałam uśmiechając się do skoczka. Wyszliśmy z restauracji, nawet nie odczuwałam że jestem głodna, chodź w sumie nic nie jadłam.Wsiedliśmy do samochodu Gregora. Całą drogę do hotelu, był bardzo zabawny, rozmawialiśmy i śmialiśmy się z byle czego. Do hotelu dojechaliśmy około godziny 12,30 a samolot mieliśmy o 14. Bałam się reakcji pozostałych na mój widok, ale Gregor zapewniał mnie że będzie fajnie. Gdy zatrzymaliśmy się w końcu pod hotelem, wraz z Gregorem udaliśmy się do środka. Od razu pierwsze co zobaczyłam to całą masę ludzi, już prawie gotowych do wyjazdu. Gregor cały czas trzymał mnie za rękę, abym przypadkiem nie próbowała uciec.
- Ooo. Gregor już wróciłeś.- powiedział jeden z chłopaków.
- Jak widzisz.- powiedział do kolegi a potem uśmiechnął się w moją stronę a ja odwzajemniłam uśmiech.
- A co to za śliczna dziewczyna ??- zapytał straszy mężczyzna.
- Trenerze. To jest Liliana.- powiedział Gregor nie puszczając mojej ręki.
- Miło mi pana poznać.- powiedziałam i to ja musiałam puścić rękę Gregora aby przywitać się z mężczyzną.
- Mi również. Alexander Pointner.- powiedział uśmiechając się do mnie z resztą jak wszyscy.
- No to teraz moja kolej. Thomas Morgenstern.- powiedział do mnie jeden z nich. 
- Liliana.- powiedziałam.
- Może przedstawie ci wszystkich. To jest  Andreas Kofler, Michael Hayböck, Thomas Diethart, Thomasa i trenera już poznałaś.- powiedział Gregor uśmiechając się do kolegów.
- Gdzie ty taką dziewczynę znalazłeś ??- spytał bodajże Diethart.
- Nie ważne. W każdym razie jedzie z nami do Oslo.- powiedział, przytulając mnie do siebie.
Przy nim jakoś czułam się bezpieczniej, znałam go jeden dzień a czułam jak byśmy znali się od małego.
- Usiądziesz koło mnie w samolocie ??- zapytał Thomas wyrywając mnie z zamyśleń.
-Yyyyy...- nie zdążyłam nic powiedzieć.
- Nie. Ona siedzi koło mnie.- powiedział Gregor, cały czas wtulony we mnie. Powiem szczerze że wyglądaliśmy troszeczkę śmiesznie. Jak miałam około 170 cm. wzrostu a on 180.
- I jak ?? Jest aż tak źle, jak sądziłaś ??- zapytał Gregor uśmiechając się do mnie i szepcząc mi do ucha.
- Nie. Jest okej.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- No to mordki pakujemy się i jedziemy.- powiedział trener do chłopaków.
****************************************************************

&W samolocie & 

Od wylotu z Dortmundu minęło pół godziny, a lot trwa jakieś 4 godziny. Patrzenie i podziwianie widoków przez okno samolotu to naprawdę niesamowite uczucie. To wszystko to dla mnie zmiana. Od paru miesięcy już nie siedziałam w samolocie. Ale teraz siedzę koło kolesia który cały czas patrzy na mnie. Calutki czas, Gregor spogląda na mnie jednym okiem. 
- Coś się stało ??- spytałam gdy już nie wytrzymałam tego wszystkiego. 
- Nie. Dlaczego tak uważasz ??- zapytał spoglądając na mnie. 
- No bo cały czas się na mnie patrzysz.- powiedziałam i zaczęłam się śmiać. 
- A co nie mogę ??- powiedział Gregor. 
- Nie, no możesz, no ale...ale...dobra nie ważne.- powiedziałam, poddając się. 
Włożyłam słuchawki i znowu wróciłam do podziwiania widoków. Siedziałam sobie normalnie, gdy nagle Gregor zrobił coś czego się nie spodziewałam. Nie miałam już na sobie kurki bo było za gorąco w samolocie
  a on pocałował mnie w moje gołe ramię, a że miałam koszulkę na ramiączka, to tak jakoś. 
- Co robisz ??- zapytałam i zaczęłam się uśmiechać. 
- Nic.- powiedział i znowu wrócił do swojej normalnej pozycji. Miałam potem chwilę spokoju gdy znowu zrobił to samo. 
- Przestań. Gregor przestań.- powiedziałam stanowczo. 
- No przepraszam nie chciałem. Ale nie mogę się tobie oprzeć. Nie dość że jesteś piękna, to jeszcze dzisiaj tak ładnie się ubrałaś.- powiedział i znowu złapał mnie za rękę. To akurat mi nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie podobało mi się. 
- Nie przeszkadza ci to ??- zapytał Gregor zaskoczony brakiem mojej reakcji.
- Nie.- powiedziałam i zrobiłam coś więcej niż zwykłe trzymanie się za ręce. Przytuliłam się do niego, na początku był zdziwiony ale potem objął mnie w swoje ramiona. Ja zamknęłam oczy i zagłębiłam się w śnie. 

******************************************************************** 
& SEN & 

- Jak możesz ??- usłyszałam głos znanej mi osoby. 
- To twoja wina, nie moja.- usłyszałam tym razem swój głos. Chodź było to dziwne bo nic nie mówiłam. 
- Jak mogłaś się z nim przespać ??- znowu usłyszałam głos Reus'a. 
- A ty jak mogłeś się z nią obściskiwać? To akurat ci nie przeszkadzało.- usłyszałam swój głos. Weszłam do pokoju w którym odbywała się kłótnia. Stałam tak tylko ja i Reus a co najdziwniejsze nie znałam tego pomieszczenia. Podeszłam do nich, nawet machnęłam ręką przed twarzą Marco,a on nic nadal kontynuował kłótnie. 
- Jesteś już dla mnie nikim.- powiedział Marco zwracając się do mnie. 
- Ty dla mnie też. I pamiętaj że to wszystko to twoja wina. To ty mnie oszukiwałeś i to ty doprowadziłeś do tego wszystkiego.- powiedziałam ja chodź tak naprawdę to nie byłam ja. Znaczy byłam ale w śnie, a ja byłam tak jakby duchem. 
- Co niby zrobiłem ??- zapytał wściekły Reus. 
- Wszystko. Zniszczyłeś moje uczucia co do ciebie. Jesteś największym debilem, pieprzonym kłamcą i chodzisz z każdą dziewczyną do łóżka.- wykrzyczałam mu ( nie ja) w twarz. 
- Ja chodzę z każdą dziewczyną do łóżka ?? To ty jesteś dziwką i to ty poszłam do łóżka z tym skoczusiem.- powiedział Reus krzycząc w moją stronę. 
- Jasne. Tylko że ja go kochałam, i nadal kocham. A ty ?? Ty jesteś nikim, jesteś nic nie wartym śmieciem. Piłkarz za trzy grosze, bez dziewczyny, bez uczuć, bez talentu. Ile miałeś klientek ?? Przede mną i przed tą suką bez talentu aktorskiego ?? No ile ?? Lowelas od siedmiu boleści.- wykrzyczałam mu w twarz.  Zauważyłam że słowa które powiedziała ja, uraziły Reus'a i wzbudziły w nim wściekłość. 
- Wynoś się stąd!!- wykrzyczał i wskazał drzwi. 
- Już. Nie mam ochoty już na ciebie patrzeć.- powiedziała wychodząc. 
- Idź do tego swojego kochasia.- powiedział a druga ja opuściła pokój. A ja zostałam. Patrzyłam na Marco który już pomału zaczynał płakać. 
- Ja cię nadal kocham.- powiedział tak abym przez przypadek nie usłyszała. Powiedział jakby sam do siebie.  Gdy widziałam go tam, całego załzawionego, wiedziałam. Ale co wiedziałam ?? Wiedziałam że on zawsze będzie w tym moim popieprzonym serduszku. Taka mała iskierka. 

***********************************************************
  
& RZECZYWISTOŚĆ & 

Obudziłam się nadal wtulana do Gregora. On natomiast nie spał. 
- O już wstałaś.- usłyszałam głos Thomasa. 
- Jak długo spałam ??- zapytałam się Gregora i spojrzałam do góry. 
- Jakieś dwie, może dwie i pół godziny.- powiedział Gregor wpatrując się cały czas w moje oczka. 
- Nie wyglądasz najlepiej. Koszmar ??- zapytał mnie Thomas. 
- Można tak powiedzieć.- powiedziałam i znowu oparłam głowę o ciało Gregora. 
- Lądujemy za jakieś pół godziny.- usłyszałam głos trenera kadry austriackiej. - Wyglądacie słodko.- dodał podchodząc do naszej dwójki. 

*************************************************************  

 & W HOTELU & 

Wylądowałam w pokoju sama, ale za ścianą miałam Gregora wraz z Thomasem. Od razu zauważyłam że to dwaj najlepsi kumple. Trzymali się cały czas razem, oczywiście jeśli mnie się nie liczy. Gregor nie puszczał mojej ręki. W ogóle. Miałam wrażenie że boi się że ucieknę albo coś innego. 
Rozpakowałam się,a że w pokoju miałam prysznic, postanowiłam z niego skorzystać. Po wyjściu, postanowiłam się też przebrać w coś cieplejszego. Dżinsy, bluzka z czarnym sercem, kurtka i moje ukochane vansy. Kochałam ten zestaw. Położyłam się na łóżku i zaczęłam przeglądać zdjęcia w telefonie. Miałam praktycznie samego Reus'a lub jakieś cytaty, besty, cytaty, demotywatory czy inne cuda. Na moim ulubiony zdjęciu Reus'a , od razu przypomniałam sobie sen, który śniłam w samolocie. Od razu pierwsze co przyszło mi na myśl to ostatnie słowa wypowiedziane przez niego "Ja cię nadal kocham." przecież to nie miało sensu, żadnego. On mnie przecież już nie kocha. Prawda ?? Prawda ??? Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. 
- Proszę.- krzyknęłam i szybko zaczęłam ocierać łzy, ale to nie miało celu. 
- Wszystko w porządku ??- zapytał Gregor wchodząc do mojego pokoju i zamykając drzwi. 
- Tak. Wszystko jest okej.- powiedziałam. 
- Przecież widzę płakałaś.- powiedział w miarę stanowczo. 
- Tak. Płakałam.- powiedziałam. 
- I co ?? Mogę ci jakoś pomóc?- zapytał. 
- Nie. Jakoś dam sobie radę dziękuje.- powiedziałam. 
- Służę pomocą.
- Dzięki Gregor. Jesteś wspaniały.
- Ty też. A teraz uśmiechnij się troszeczkę, bo jak wezwę Thomasa to będzie źle.
- Dlaczego ?? 
- A spojrzałaś na niego??
- No tak. 
- No właśnie. Po samej twarzy można poznać że to oszołom. 
I oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Mogę ci zadać pytanie.
- Pytaj o co tylko chcesz. 
- Od jak dawna jesteście przyjaciółmi ??- spytałam. 
- Wiesz co. Już trochę jesteśmy. Tak z jakieś 6/7 lat. Coś takiego. 
- A jak się poznaliście??
- Na skoczni. A dokładnie na konkursie juniorów. 
- Wygrałeś wtedy?? 
- Tak. Ja byłem pierwszy a on drugi. Wtedy właśnie zazdrościł mi talentu. Rzucił się na mnie, tak że obaj wylądowaliśmy w śniegu. Zaczęliśmy się nawalać, albo inaczej on zaczął mnie. Wtedy właśnie zaczęliśmy się kolegować.- powiedział Gregor. 
- Fajna przygoda nie ma co.- powiedziałam cały czas śmiejąc się z jego opowieści. 
- Nie narzekam.- powiedział i znowu po raz już setny dzisiaj złapał mnie za rękę. 
- Gregor.- powiedziałam. 
- Słucham. 
- Co do mnie czujesz ?? Tak szczerze. 
- Szczerze? Jesteś niesamowita. ładna, silna, uparta, pełna radości, szczera, ufna i mam wrażenie że znam cię od paru lat a nie od wczoraj. 
- Naprawdę ?? 
- Naprawdę. 
- Zakochałeś się we mnie??
- Można tak powiedzieć. A co ty do mnie czujesz??- zapytał Austriak.
- Jesteś przystojny, opiekuńczy, miły, fajny, ufny, utalentowany, szczery i jak widzę zabawny. 
- A zakochałaś się we mnie??
- Wiesz co. Nie takie łatwe to z dnia na dzień. Ale to co o ciebie czuje ma większe znaczenie niż jakaś przyjaźń. No niech będzie że też można tak powiedzieć. 
I właśnie wtedy, podeszłam do niego i złapałam za rękę i pocałowałam.
 Nie wiem dlaczego, nie wiem jak to się stało ale coś do niego poczułam. Ten pocałunek znaczył i pokazywał
trochę więcej niż pocałunek Reus'a. Miałam takie rażenie że jest strasznie szczery. Że prosto od serca. Że on naprawdę się we zakochał. Ale moje uczucia jak na razie były mieszane i co do niego i co do blondaska za 3 grosze. Marco faktycznie znaczył dla mnie więcej niż sądziłam, ale pocałunek z Gregorem, znaczył dla mnie o wiele więcej niż pocałunek z nim czy z Ronaldo. Z Crisem ten pocałunek był nijaki, taki jakby na pokaz. Może na początku jakaś mała iskierka zapłonęła między nami, ale teraz...teraz liczy się chwila. Poczułam do Gregora coś więcej, miej więcej to samo co poczułam do Marco. Nie mogłam się od niego odkleić i zauważyłam że on też tego nie chciał. Chciałam aby ta chwila była wieczna. Ale nagle coś spadło,a była to moja kosmetyczka. Oboje się wzdrygnęliśmy i natychmiast odkleiliśmy od siebie. 
- Przepraszam. Nie wiem co mną poniosło. 
- Nic nie szkodzi. Powiem że nawet podobało mi się. 
- To dopiero pierwszy dzień, a co będzie za trzy?? - zapytałam zastanawiając się. 
- Nie wiem, ale się przekonam. Dobranoc Liliano.- powiedział, pocałował mnie i wyszedł. 
To uczucie, te emocje które teraz przeze mnie przechodziły. Nie wiem dlaczego, ale chyba odkryłam coś bardzo ważnego, przynajmniej dla mnie. Wiem już co i do kogo czuje. Tak naprawdę. Gregora znam od wczoraj, a Marco poznawałam od kilku miesięcy. Jeden dzień a zmienia całe życie. 
C.D.N 

******************************************************************
 Rozpisałam się jak widać. Szczerze to zaskoczyły mnie, uczucia które wyjawiłam w tym rozdziale. Jestem młoda i czegoś takiego nie przechodzę, ale wczułam się w to. Nie wiem dlaczego. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. 
Im więcej komentarzy, tym na pewno będzie lepiej. <3
POZDRAWIAM I CAŁUJE <3