Layout by Raion

sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 54

Chciałbym Cię nig­dy z mych ra­mion nie wy­puścić,by to jak sen trwało i jak miłość nig­dy nie przemijało.

- Kotek gdzie byłaś ??- zapytał Marco gdy wróciłam na salę.
- Z rodzeństwem. Nie martw się.- powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Nie martwię tylko się zastanawiałem gdzie jesteś.- powiedział Reus przytulając się do mnie.
- Dziękuję kochanie.- powiedziałam i pocałował go w policzek.- A teraz chodź potańczyć.- dodałam zaciągając go na parkiet.
Tańczyliśmy w okół samych znajomych twarzy. Każdy uśmiechał się w naszym kierunku, szeptali w małych grupkach a potem spoglądali na nas. Ja cały czas wtulona w Marco, z uśmiechem i z gracją balansowałam w okół niego. Zauważyłam że nie ma nic przeciwko i wiele gestów odwzajemniał.
- Nie kuś mnie tak proszę..- powiedział patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
- A czym ja cie kuszę kochanie ??- zapytałam z uśmiechem.
- Swoją osobą.- powiedział i pocałował mnie w szyję.
- Mam wyjść ??- zapytałam patrząc mu w oczy. Ach te boskie zielone oczy.
- Chciałabyś. Jak już to ze mną.- powiedział całując mnie w policzek.
- Chcesz iść na spacer ??- zapytałam zatrzymując się.
- Jeśli na to masz ochotę...- powiedział i pokierował w kierunku wyjścia. Szliśmy wolno i spokojnie. Trzymałam Marco za rękę i z uśmiechem szłam prawie pustym chodnikiem. Wieczór był spokojny..no w sumie to bardziej noc bo godziny 00:30 nie można nazwać wieczorem. Było dosyć ciepło chodź dało się odczuć leciutki wiaterek.
- Zimno ci ??- zapytał Marco dotykając jej drugiej ręki.
- Troszeczkę ale nie przejmuj się.- powiedziałam z uśmiechem, i poprawiłam kosmyk który zawisł mi akurat na oczach.
- Masz moją marynarkę.- powiedział Reus wręczając mi swoje okrycie.
- Dziękuje.- powiedziałam i pocałował go w policzek.
- Czemu chciałaś wyjść na spacer ??- zapytał.
- Chciałam pobyć trochę sam na sam z tobą. Tam się wszyscy na nas patrzyli jak na eksponaty w muzeum. A tutaj jesteśmy sami we dwójkę na spacerze. Moim zdaniem to naprawdę romantyczne.
- Masz racje. W sumie podoba mi się.
- Cieszę się. Marco czy mogę zadać ci pytanie....??
- Pewnie skarbie. Pytaj o co tylko masz ochotę.
- Jesteśmy już ze sobą tyle czasu a ja jeszcze nie poznałam twoich rodziców a moich przyszłych teściów.
- To nie jest najlepszy pomysł abyś ich poznawała.
- A to dlaczego ?? Jesteście skłóceni czy co ??
- Można tak powiedzieć a poza tym oni nie lubią mojej każdej dziewczyny. Wszystkie odgonili a nie chce żeby to samo zrobili z tobą bo za bardzo cię kocham.
- Dlaczego sądzisz że mnie odgonią ??
- Bo zrobili to z każda moją dotychczasową dziewczyną.
- A skąd wiesz że to samo zrobią ze mną ??
- Kotek nie oto chodzi..tylko nie chce aby było ci przez nich przykro.
- Marco....a jeśli cię po proszę to byś ich zaprosił do nas na kolację ??
- Uparłaś się ?? Lili, kochanie proszę.
- Chcę poznać ich. Marco proszę cię.
- Nie. Nie zgadzam się zrozumiano.
- I kto tu do cholery jest uparty.
- Liliana, kochanie. Nie chcę aby było ci przykro. Nie chce aby cię odstraszyli a poza tym i tak jesteśmy skłóceni i nie mam zamiaru ich przepraszać pierwszy.
- Zauważ w tym momencie że nie tylko z nimi jesteś skłócony.- powiedziałam i odeszła, cofnęła się, odwróciła i zaczęła wracać do klubu. Po przejściu jakiś 50 metrów usłyszała....
- Dobrze. Zrobię to.- powiedział Marco a ona odwróciła się do niego i spojrzała znowu w jego zielone oczy.
- Masz to zrobić dzisiaj. Masz zadzwonić i zaprosić ich jutro na kolację.- powiedziałam stanowczo patrząc na niego z założonymi rękami.
- Dobrze. Obiecuję. Tylko się już nie fochaj.
- Sam powiedź. Czy to było takie trudne....??
- Ale masz szczęście że za bardzo cię kocham....
- Wiem.- powiedziała stojąc od niego teraz 20 metrów. Pomału się zbliżała ale nie na tyle żeby znowu stań koło niego.
- Wiesz że to nie ładnie wykorzystywać wszystkich do swoich celów ??
- Wiem...ale ja nie wykorzystuje wszystkich tylko ciebie. Wiesz że cię kocham skarbie.
- Foch....
- Chyba wiem co zrobić abyś się od fochał ??
- Sam jestem tego ciekawy.
Podeszłam do niego bez słowa....położyłam rękę na policzku i wbiłam się w jego usta. Nie z delikatnością a z pożądaniem. Jeszcze nigdy go tak nie pocałował jak w tej chwili. Czułam na sobie jego dotyk, ale czułam też bliskość. Każde dotyk z jego strony powodował że miałam większą ochotę wrócić do domu i zrobić z nim to na co już od dawna przyszła pora.
- Wracamy do domu ??- zapytał przerywając pocałunek.
- Nie możemy. To będzie dziwne jeśli uciekniemy ze swojej imprezy.
- Zauważ kochanie że już dawno z niej uciekliśmy.
- Ale to miał być tylko spacer. Kochanie....
- Nie masz ochoty na coś więcej ??
- Nie oto chodzi. Obiecuje że dziś wieczorem..dobrze ??
- Jak będziesz się zachowywała jak przed chwilą albo jak na parkiecie przysięgam że nie wytrzymam do wieczora....
- Nie masz za bardzo wyjścia.- powiedziałam puszczając mu oczko.
- No dobrze...wracajmy.- powiedział i pocałował mnie kolejny raz.
Szliśmy w miarę szybko bo już po 10 minutach byliśmy w klubie. Marco powędrował w kierunku chłopaków a ja w kierunku swoich przyjaciół.
- Liliana.- powiedzial Thomas podchodząc do niej jako pierwszy.
- Hej Thomas.- powiedziała przytulając chłopaka.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną ?? - zapytał podając jej swoją dłoń.
- Pod warunkiem że to ja zamówię piosenkę.- powiedziała z uśmiechem do chłopaka.
- Zgadzam się.- powiedział i powędrowali na parkiet który był prawie pełen.Liliana poszła w kierunku DJ i poprosiła o jedną z jej ulubionych obecnie piosenek "Sex Love Rock N Roll". Wszyscy zaczęli tańczyć w rytm muzyki. Każdy się bawił jak nigdy. I nawet ta nierozerwalna więź przyjaźni między Lilianą a Thomasem bardziej się zawęziła. 
- Odbijamy.- powiedział Leonardo podchodząc do swojej siostry. Wziął jej rękę od razu gdy zaczęła się następna piosenka
- Jak się czujesz ??- zapytał gdy robiła obrót. 
- Chodzi ci o sprawy miłosne czy rodzinne ?? - zapytała znowu zbliżając się do niego. 
- O to i o to.- powiedział Leoś obracając mną. 
- Wiesz co ci powiem. Nie najgorzej chodź wolałabym aby było lepiej. 
- Rozumiem ale wiesz że nie wszystko układa się tak jak byśmy chcieli.- powiedział Leonardo patrząc na siostrę. 
- Wiem co masz na myśli ale nie jestem pewna tego wszystkiego.- powiedziałam. 
- Dziękuję za taniec. Gdy tylko ten ode mnie odszedł od razu przede mną wyrósł Hummels z ogromnym uśmiechem na twarzy. 
- Mogę prosić ??- zapytał. 
- Pewnie.- powiedziałam łapiąc go za rękę. W klubie przeszliśmy troszeczkę inny klimat, nie jakiejś mega wolnej ballady nie. Troszeczkę zwolniliśmy i w głośnikach usłyszeliśmy piosenkę "Hall of Fame". Teraz miałam wrażenie że nagle wszyscy chcieli ze mną tańczyć co było trochę dziwne. 
- Czemu nagle wszyscy chcą ze mną tańczyć ??- zapytałam Matsa a ten się tylko uśmiechnął. 
- Bo zaraz będziesz zajęta i Marco nikogo do ciebie nie dopuści.- powiedział. 
- W sumie....dobry powód.- powiedziałam i już potem tylko tańczyliśmy. Gdy w końcu piosenka się skończyła szybko zbiegłam z parkietu tylko po to aby już z nikim...przynajmniej na razie nie tańczyć. Podeszłam do baru...zamówiłam sobie colę z lodem i usiadłam aby w końcu troszeczkę odsapnąć. Nagle na scenie pojawił się Mats, Marco i Auba. Zdziwiona podeszła do barierki i zaczęłam uśmiechać się sama z siebie. 
- Hej wszystkim....jak wiecie Marco w końcu się zaręczył i właśnie z tej okazji się tu zgromadziliśmy.- w tej chwili wszyscy zaczęli krzyczeć i bić brawo..- Nie wiemy niestety gdzie podziała się nasza piękna i boska pani Reus więc się tu chyba nie pojawi.- powiedział Mats a ja z uśmiechem.
- Jestem tu a tam za daleko...- krzyknęła a ten z uśmiechem spojrzał na mnie. 
- Rusz tu te swoją przerośniętą.....- miał skończyć ale mu przerwałam. 
- Twoja tam stoi a moja już się nie zmieści.- krzyknęłam a wszyscy włącznie z jego kolegami ze sceny wybuchli śmiechem. Ja również zaczęłam się śmiać. 
- Ty już się lepiej nie odzywaj bo jeszcze bardziej cię pociśnie.- powiedział Auba i przejął głos. - A więc wraz z Matsem chcieliśmy złożyć życzenia naszej pięknej parze i zaśpiewać piosenkę.- wszyscy bez wyjątków włącznie ze mną wybuchli śmiechem. Marco również nie wytrzymał i też zaczął się śmiać. Zszedł na bok a tamta dwójka zaczęła śpiewać piosenkę "Club Can't Handle Me". 
- O boże...!!- powiedziałam patrząc na tych dwóch udanych pacanów. 
- Matko z kim ja chodzę.- powiedziała Dominika podchodząc do mnie od tyłu i przytulając się do mnie. 
- Heheh. Wiesz co ci powiem....udanego masz tego swojego chłopaka.- powiedziałam odwracając się do niej  i odwzajemniając gest. 
- Wiem ale i tak go kocham....- powiedziała do mnie i stanęła obok mnie. 
- Ja swojego nawet bardziej niż siebie.- powiedziałam i spojrzałam na blondyna przy którym stali zawodnicy Borussii Dortmund. 
- Dobrana z was para. Naprawdę.
- Dzięki Domi. - powiedziałam i poczułam na sobie czyiś dotyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Kalinę. 
- Hej.- powiedziała z uśmiechem i przytuliła się do mnie dokładnie tak samo jak chwilę wcześniej Dominika. 
- Hej.- powiedziałam. Stała sama nie było przy niej ani jej chłopaka ani córeczki. 
- Gratulacje.- powiedziała i pocałowała mnie w policzek. 
- Dziękuje. Co tam u ciebie słychać ??- zapytałam z uśmiechem spoglądając na nią. Jak zwykle była piękna a w sukni wieczorowej wyglądała jeszcze lepiej niż zwykle. 
- W porządku. Chciałam przyjść do ciebie i ci pogratulować.
- Dziękuje. Naprawdę bez was nie dałbym sobie z tym wszystkim rady naprawdę dziękuje.- powiedziałam tuląc się do nich obu. 
- Mam dla ciebie propozycję.....- powiedziała Kalina spoglądając na scenę. 
- Słucham ??- zapytałam odwracając się w jej kierunku. 
- Błagam chodźmy i zaśpiewajmy i pokażmy wszystkim że my lepiej robimy takie rzeczy bo ta dwójka spowoduje zaraz że wszyscy wyjdą z klubu. Bez obrazu Dominiko. 
- Nic nie szkodzi. W sumie nawet się z tobą zgodzę. Chłopakiem jest zajebistym ale muzyk z niego żaden. Chodźmy..- powiedziała i wszystkie poszłyśmy za nią w kierunku sceny. Gdy już stałyśmy przy wejściu na nią, każdy się na nas patrzył. Gdy tylko chłopcy zaśpiewali ostatnie słowo weszłyśmy na scenę. Dominika podeszłą do Matsa, pocałowała go w policzek i po prostu zabrała mikrofon. 
- Przepraszamy wszystkich za tę katastrofę muzyczną. Przysięgam że żadna z nas nie miała z tym nic wspólnego.- powiedziała Dominika i jak zwykle publika wybuchła śmiechem.
- A więc może teraz ktoś kogo da się słuchać skoro już bawimy się w karaoke.- dodała Kalina z uśmiechem. 
- Liliana. Proszę popraw wszystkim humor i zaśpiewaj tak jak wszyscy inni prócz mojego chłopaka. Czyli czysto bez fałszów.- powiedziała Dominika i przesłała buziaka w powietrzu Matsowi który stał trochę o fochany ale nie przestawał się z tego śmiać tak samo jak reszta. 
- Jeśli coś komuś nie pasuje od razu przepraszam, ale ja umiem grać w piłkę a nie śpiewać ale niech będzie że jedną piosenkę mogę.- powiedziałam i powiedziałam dziewczyną którą piosenkę mają włączyć. Po chwili w głośnikach usłyszałam melodię jednej z moich najbardziej ulubionych piosenek. "Don't deserve you". 
I don't deserve your love.
But you give it to me anyway.
Can't get enough.
You're everything I need.
And when I walk away.
You take off running and come right after me.
It's what you do.
And I don't deserve you. -
śpiewałam te słowa bo bardzo dobrze je znałam. Wszyscy się we mnie wpatrywali jak w obrazek a ja się z tego po prostu cieszyłam. Gdy w końcu melodia ucichła wszyscy zaczęli klaskać.
- Jeszcze jeden, jeszcze jeden.- słyszałam okrzyk aby zaśpiewała kolejną piosenkę.
- Ale ja nie umiem śpiewać.- powiedziałam do wszystkich a oni jeszcze głośniej.
- A dla mnie zaśpiewasz ??- zapytał Marco wychodząc z boku z mikrofonem w dłoni.
- Ale ja......
- Umiesz i dobrze o tym wiesz więc proszę zaśpiewaj dla mnie jeszcze jeden raz. Proszę.- powiedziałam i spojrzał na mnie błagalnymi oczami.
- No dobrze.- powiedziałam i podeszłam do Kaliny i kazałam włączyć jej następny dobrze znany mi utwór.
Tym razem piosenka Emeli Sande "Read All About It
You've got the words to change a nation
But you're biting your tongue
You've spent a life time stuck in silence........


C.D.N 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
5kom = następny rozdział :* 
Całuje i pozdrawiam <3

wtorek, 19 sierpnia 2014

Info :)

Chciałam wszystkich zaprosić na mojego kolejnego mam nadzieję ciekawego bloga. Pomysły już sam...prolog..bohaterowie już są....teraz tylko poczekać na rozdział 1 który ukarze się już najprawdopodobniej jutro :) Zapraszam....nowy rozdział tutaj pojawi się do soboty :)
POZDRAWIAM I CAŁUJE <3
 Wszystko z czasem będzie inaczej.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 53

I gdy na chwi­le się gdzieś od­da­limy, to zaw­sze znaj­dujmy tą drogę pow­rotną do siebie. 

Mundial jak to mundial, nie może trwać w nieskończoność. Nie jeden kibic piłki nożnej, chciałby aby mistrzostwa świata trwały wiecznie, ale jak to wszyscy wiemy, nigdy tak nie będzie. Mecz finałowy nie zaskoczył tak jak powinien, ale przyniósł naprawdę ogrom radości dla niektórych, a dla innych gorzkie łzy porażki. Ale jak już się dowiedzieliśmy na tym mundialu, każda gwiazda kiedyś musi zgasnąć. Reprezentacja Niemiec wygrała z Argentyną 1:0. Szczerze dla mnie nie miało by to większego znaczenia, kto by wygrał. Ale i tak cieszę się z sukcesu moich przyjaciół. Naprawdę wspaniałego sukcesu. Dla mnie było to bardzo ważne, ale dla mojego chłopaka ? Hmmmmm. Sprawa życia lub śmierci. Ale skoro chłopcy wygrali....nie ma to już tak wielkiego znaczenia. 
Wakacje, moje wakacje zapowiadają się dość, jak by to powiedzieć...ciekawie. To dobre określenia. Tuż po finale, gdy wszyscy wracali do domu, jak z Marco postanowiliśmy polecieć w zupełnie innym kierunku. Tak właściwie to do Nowego Yorku. Chyba nikogo to nie zdziwi że chcę z moim chłopakiem spędzić wspaniałe, niesamowite wakacje. Fakt Nowy York to nie Hawaje, ale tu też można spędzić całkiem fajne wakacje. Zwłaszcza jeśli się wie, co ma się robić.
Wstałam, nie dlatego że było głośno, a dlatego że słońce wdzierało się do naszego pokoju. Marco leżał koło mnie i tak normalnie spał. Popatrzyłam na niego, i zaczęłam kręcić głową że kocham takiego człowieka. Ostatnio zaskakiwał mnie coraz bardziej. Każda dziewczyna lubi markowe ciuchy, drogą biżuterię i chłopców którzy latają na każde skinienie, ale ja tego nie chciałam. Chciałam mieć chłopaka który będzie kochał mnie bez granic, i chyba mam i jedno i drugie.
Zgramoliłam się z łóżka i otworzyłam okno, po czym wysunęłam za niego głowę. Widok Nowego Yorku z rana, jest naprawdę cudowny. Następnie poszłam do łazienki aby się odświeżyć. Z każdym dniem kiedy patrzyłam w lustro, cieszyłam się ze swojej przemiany. Nowe włosy, tatuaże które nie każdemu muszą się podobać i po prostu nowa ja. Odmieniona, inna, twardsza i silniejsza w każdym calu. Gdy już umyłam, podeszłam do swojej pięknej walizki i wyjęłam z niej ubrania na dzisiejszy dzień. Stwierdziłam że założę czarne rurki, szaro czarną bluzkę i szare vansy. Gdy już się ubrałam i ogarnęłam z włosami, spojrzałam na Marco. Położyłam się znowu na łóżku i wtuliłam w niego. Jak zawsze był gorący, tak miło mi przy nim było.
- Cześć.- powiedział Marco opierając swoją głowę o moje ramię.
- Hej.- powiedziałam z uśmiechem kładąc się na jego tors.
- Co tam ??- zapytał podpierając swoją głowę.
- W porządku. Wyspałeś się ??
- Jak nigdy.  A to dlatego że ty jesteś obok.
- Jakie to słodkie.- powiedziałam i pocałowałam go.
- Która godzina ??
- 9.30. Masz jeszcze dużo czasu.
- Ciekawe na co ? Co dzisiaj zaplanowałaś ??
- Mało. Ale uwierz że ci się spodoba.
- Na przykład ?
- Niespodzianka. Ubierz się, pójdziemy zjeść śniadanie i idziemy na miasto.- powiedziałam wstając, podeszłam do lustra i zrobiłam sobie tak zwanego kucyka. Nawet ładnie to wyglądało gdy zostawiłam tylko grzywkę a resztę związałam. Poczekałam aż mój kotek się ogarnął aby następnie razem zejść na śniadanie. Było naprawdę pyszne. Gdy już odłożyliśmy talerze z uśmiechem powędrowaliśmy do drzwi wyjściowych.
- To gdzie teraz kochanie ??- zapytał Marco stając obok mnie i łapiąc za rękę.
- Proponuje ale Statuę Wolności albo Brooklyn.....co wybierasz ??- zapytałam z uśmiechem patrząc na mojego chłopaka.
- To najpierw Statuę a potem Brooklyn.- powiedział z uśmiechem Reus na co ja od razu pociągnęłam go w odpowiednim kierunku.
Słońce dopiero próbowało się wznieść ponad ulicę miasta. Hałas może nie był wielki, ale dało się odczuć że jest to Nowy York. To miasto na pewno jest w czołówce najsławniejszych i najbardziej pięknych miast. Czy stęskniłam się za Ameryką ?? Nie chyba nie...za Dortmundem tęskniłam i tęsknie bardziej. Zawsze tak było, zawsze.
Szłam z Marco chodnikiem i przyglądałam się wszystkiemu. Od jakiegoś kolesia sprzedającego hot dogi po dziewczynę ubraną jak chłopak. W każdym mieście można spotkać kogoś takiego, ale zawsze mnie szokowała oryginalność takich ludzi. Nie obyło się bez zatrzymywania. Ja tak samo jak i mój chłopak jesteśmy podobno dosyć znani, ja nie tylko dlatego że udawałam brata i dowiedział się o tym cały świat, ale też dlatego że moi rodzice są również bardzo rozpoznawalni.
- Panie Reus mogę autograf ??- zapytał jakiś mały chłopak. Na oko miał może z 10 lat nie więcej. Podszedł do nas z zeszytem i markerem.
- Pewnie.- powiedział jak to zwykle Marco i zrobił sobie nawet z młodym zdjęcie.
- Możemy już iść ??- zapytałam trochę zniecierpliwiona gdy Marco dawał już 20 autograf i robił sobie 30 zdjęcie z fanem.
- No chodź. Nie obrażaj się.- powiedział przyciągając mnie do siebie.
- Kochanie ja chciałam iść zobaczyć Statuę Wolności a nie masę twoich ślicznych fanek....- powiedziałam patrząc na stojącą za nami grupę.
- Jak sobie życzysz kochanie.- powiedział, pomachał fanom i pociągnął mnie w kierunku Statuy.
- Ty na serio ??- zapytałam zaskoczona jego zachowaniem.
- Ale o co chodzi ??
- Na serio zostawisz wszystkich fanów bo ja mam taki grymas ??
- Ty jesteś najważniejsza.
- Marco....ja nie wiem co powiedzieć.....ja.....
- Kocham cię Lils.- powiedział Marco po czym mnie pocałował....
**********************************************************
& 4 tygodnie później & 

- Nareszcie wrócili!!- krzyknął Piszczek do grona znajomych gdy wchodziliśmy do poczekalni na lotnisku.
- Łukasz.- powiedziałam puszczając Marco i przytuliłam mojego kolegę.
- Siema młody.- powiedział Kuba podchodząc do Reus'a.
- Hej.- powiedział Marco z uśmiechem i pomachał wszystkim.
Wszyscy nasi przyjaciele, koledzy byli na lotnisku.
- Co wy wszyscy tu robicie ??- zapytałam biorąc Sahina Juniora na ręce.
- Wszyscy jednogłośnie stwierdzili że musimy po was przyjechać.- powiedział Kuba całując mnie w policzek.
- Chcemy wam coś powiedzieć.- zaczął Marco. - Ja i Liliana zaręczyliśmy się.- dodał podchodząc do mnie i mnie przytulając.
- Czyli za niedługo rozumiem ślub i wesele ?!- powiedziała Dominika tuląc się do Matsa.
- Tak. Za 4 miesiące.- powiedziałam z uśmiechem podchodząc do niej.
- Gratulacje Kochana.- powiedziała Dominika teraz przytulając się do mnie.
- Rozumiem że dzisiaj z tej okazji robimy imprezę ??- powiedział Roman patrząc na Marco.
- U mnie dzisiaj wieczorem.- powiedział biorąc mnie na ręce.
- Ej w co ja się ubiorę ??- zapytała Dominika patrząc na Matsa.
- Też mam ten problem..- powiedziałam i spojrzałam na mojego ukochanego.
- Dla mnie możesz iść nawet w bikini.- powiedział Mats do swojej dziewczyny.
- Hahaha. Jakie to śmieszne....o matko ale się uśmiałam. A teraz na serio........możesz dać mim kasę na zakupy proszę Kochanie.- powiedziała Dominika do Matsa a ten spojrzał zaraz na mnie.
- Ja też mogę prosić o to samo ??- zapytałam patrząc na swojego narzeczonego.
- No dobra. Proszę.- powiedział mi dając swoją kartę kredytową.
- Kocham Cię kotek.- powiedziałam całując Marco.
Ja wraz z jeszcze kilkoma innymi dziewczynami na przykład Tugbą, Agatą, Ewą oczywiście Dominiką i jeszcze innymi, postanowiłyśmy jechać od razu na zakupy. Chłopacy pojechali na trening a my na zakupy.
Po 4 godzinach chodzenia po sklepach w końcu się zdecydowałam na fioletową spódnicę, czarny bralet, czarne szpilki i odpowiednie dodatki.Każda z nas wybrała kreację pasującą do niej samej. I to wszystko było najlepsze bo każda z nas w tym samym sklepie. Potem powędrowałyśmy całą wielką grupą do kosmetyczki. Po jakiś 2 godzinach wróciłam do domu. Impreza miała odbyć się w klubie więc nie musiałam się bać o porządki w domu. Chodź przyznam że było czysto.
- Jestem !!- krzyknęłam wchodząc do domu. Nikt mi nie odpowiedział. Rozebrałam się, zdjęłam buty i powędrowałam do salonu. Marco siedział przy laptopie. Wpatrywał się w ekran na nic nie reagował.
- Kochanie co się stało ??- zapytałam podchodząc do niego.
- Liliana ja......ja......lepiej sama zobacz.- powiedział podając laptopa. Moim oczom ukazało się zdjęcie mojej mamy całującej się z chłopakiem na oko w moim wieku. Pod spodem był artykuł a na nagłówku było napisane : Alison Bittencourt zdradziła męża z 20 lat młodszym aktorem Crisem Brune. Patrzyłam na to i czytałam ze łzami w oczach.
- Co za głupia........- nie zdążyłam zakończyć zdania gdyż Marco mocno mnie przytulił i pocałował.
 - Już kochanie. Spokojnie. Damy sobie radę.- powiedział cały czas trzymając mnie w swoich ramionach. 
- Ja nie wiem jak ona mogła....jak ??- zapytała patrząc w jego stronę. Po policzku płynęły łzy.
- Słońce. Spokojnie nie płacz. Obiecuję że będzie dobrze.- powiedział ocierając moje łzy.
- Kochanie ja nie wiem jak ona mogła. Jak ona mogła nam coś takiego zrobić. Mi..Lisie...Leosiowi...tacie...ona już nie jest moją mamą.- powiedziałam. Na dobrą sprawę nie wiedziałam co mówię.
- Uśmiechnij się. Podnieś głowę. Spójrz w przyszłość. Za niedługo będziemy już na zawsze razem. Liliano....kochanie...pamiętaj że masz mnie i zawsze możesz na mnie polegać bo cię kocham...
- Dziękuje Marco..- powiedziałam i go pocałowałam. Gdy w końcu go puściłam, poszłam na górę się ogarnąć i przyszykować na imprezę. Stałam przed szafą i zastanawiałam się co na siebie włożyć. Rzeczy które dzisiaj kupiłam czy jednak coś co z moich rzeczy.
- Kochanie ja tylko na chwilkę.- powiedział Marco wchodząc do naszej sypialni.
- Śmiało. Mam pytanie.....co mam na siebie włożyć ??- zapytałam patrząc na niego.
- Podpowiem ci że chce cię zobaczyć dzisiaj w czerni. Wyglądasz wtedy tak seksownie.- powiedział z uśmiechem na ustach.
- Skoro tego sobie właśnie życzysz kochanie.- powiedziałam wyjmując jedną ze swoich ulubionych sukienek. Poszłam do łazienki aby się ubrać. Wszystko pasowało do siebie idealnie.
- I jak ??- zapytałam wychodząc z łazienki.
- Bosko.- powiedział Marco. Był już ubrany w tym swoim idealnym stylu. Czarne rurki, biała koszula i idealna marynarka. W końcu to my dzisiaj mieliśmy być parą książęcą. Pasowaliśmy do siebie idealnie.
- Ty też nie najgorzej skarbie.- powiedziałam patrząc na niego.
- Idziemy ??- zapytał łapiąc mnie za rękę.
- Idziemy.- odpowiedziałam z uśmiechem podając mu swoją delikatną dłoń.
W drodze na imprezę cały czas rozmawialiśmy ale nie poruszyliśmy tematu mojej matki. Marco był na tyle wyrozumiały i miły aby nie poruszać tego tematu za co byłam mu naprawdę wdzięczna. Wyszłam z samochodu z uśmiechem...ale miałam wrażenie że jest jakiś sztuczny.
- Liliana. Marco.- usłyszałam głos Matsa który podbiegł do nas i wyściskał jedno i drugie.
- Miło cię widzieć Mats.- powiedziałam z uśmiechem trzymając Marco za rękę.
- Mamy dla was niespodziankę.- powiedział po czym pociągnął naszą dwójkę do środka.
- Nie wierze.- powiedziałam patrząc na wszystkich tam zgromadzonych.- Lisa. Leonardo. Lewy. Mario. Zuza. Andrea. Thomas. Cristiano. Kalina. Gregor....jak wy tu...ja..- powiedziałam rzucając się w tłum moich najlepszych znajomych, kolegów, przyjaciół.
- Szczęścia na nowej drodze życia.- powiedziała Zuza podbiegając do mnie i osobiście się do mnie przytulając.
- Bawmy się !!- krzyknął Mats i zaczęła się impreza. Wszyscy balowali. Wszystko było takie niezapomniane. Wszystko bez wyjątków. Impreza na jaką cały czas czekałam. Po wypiciu kilku drinków postanowiłam wyjść na zewnątrz. Na balkonie dla gości było już kilka znanych mi twarzy. Po prawo byli koledzy z drużyny Marco i z reprezentacji i z klubu. Na lewo zaś zobaczyłam swoją siostrę wraz z bratem. Postanowiłam podejść do nich. Widziałam że o czymś bardzo zawzięcie rozmawiają.
- ....ale posłuchaj skąd wiemy że wiedziała co robi..- usłyszałam głos mojej siostry i ruszyłam w ich kierunku.- O Lili.- powiedziała i spojrzała na mnie.
- Mogę dołączyć się do rozmowy ??- zapytałam podchodząc do nich.
- Jeśli masz ochotę.- powiedział Leonardo przytulając się do mnie.
- Wiem że rozmawiacie o mamie. Marco mi pokazał artykuł.- powiedziałam wracając do tego o czym wcześniej rozmawiali.
- Nie martw się. Sami to załatwimy. Nie możesz się tym martwić. Przecież to twoje święto.- powiedział Leonardo z uśmiechem.
- Nie musisz się o mnie martwić. Dam sobie radę. Ale chce się przyłączyć. To także moja rodzina i mój problem. Nie możecie mnie od tego izolować tylko dla tego że zaręczyłam się z Marco.
- Jak sobie życzysz Liliano. Masz jakiś pomysł ??- zapytał z ciekawością w głosie Leonardo.
- Mam. Nawet nie jeden....- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

C.D.N

Wiem że krótki i wiem że nie wynagrodzi mojego ponad 2 tygodniowego spóźnienia. Przepraszam że nie dodawałam żadnego rozdziału ale miałam powody.
- Nie miałam wany i to co pisałam było bezsensu.
- Od obozu mam chłopaka i poświęcam mu troszeczkę za dużo czasu...ale przysięgam że to wszystko nadrobię.
- Mało czasu spędzałam w domu bo praktycznie mnie w nim nie było.
- Mało siedziałam przed komputerem.
- Przepraszam was wszystkich. Naprawdę.
Obiecuję że wszystko postaram się nadgonić, ale nie będzie to proste. Zaraz szkoła i nie wiem czy dam radę ale się postaram. Poza tym za niedługo kończy się ten blog. Nie wiem będzie może coś koło 65-70 rozdziałów ale nie więcej. Wena na bloga pomału się kończy i niestety. Ale będą następne blogi. Jeden już zaczęłam a drugi powstanie jak ten się zakończy :)
Dziękuje i wybaczcie za tak wielkie opóźnienie.
POZDRAWIAM I CAŁUJE <3