Layout by Raion

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 58

Niena­widzę tych mo­mentów w których ktoś wie­rzy bar­dziej we mnie niż ja w siebie...

Gdy byłam mała nigdy nie wierzyłam że moje największe marzenia się spełnią. Znając życie nie tylko ja w to wątpiłam. Teraz jest zupełnie inaczej. Jestem jedną z najsławniejszych piłkarek na świecie, mam wspaniałego narzeczonego no i przepiękną córeczkę. Zawsze gdy biorę ją na ręce czuję jak bym brała ją po raz pierwszy. Elena to najsłodsze dziecko jakie mogłam sobie wyobrazić. A gdy w końcu razem z moją córeczką przekroczyłam próg naszego domu w końcu poczułam się naprawdę spełniona.
- Kochanie....- Marco podszedł do mnie od tyłu i objął w pasie.
- Nadal nie mogę w to uwierzyć.- powiedziałam odwracając się w jego kierunku.
- Marzenia się spełniają a moje największe w końcu się spełniło.- po wypowiedzeniu tych słów pocałował mnie ale to nie był taki zwyczajnym pocałunek. Nie wiem jak to określić ale nie było on z pewnością zwykły.
- Jesteś najcudowniejszą kobietą jaką mogłem sobie wyobrazić.- Reus spojrzał w moje a ja w jego. Nie wiem czemu ale to akurat oczy lubiłam w nim najbardziej. Takie ufne, szczere i pełne zrozumienia.
- Jesteś taki......niesamowity Marco.- powiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
- Dlaczego tak uważasz ??- zapytał wpatrując się w naszą córeczkę a potem we mnie.
- Nie każdy chłopak wytrzymał by tyle z taką jadzą jak ja.
- Nie jesteś jedzą. Jesteś.......już nawet nie wiem co mam powiedzieć. Kocham cię.
- Te słowa znaczą więcej niż tysiąc słów.
- Kochanie idź się położyć. To dobrze ci zrobi. Ja się zajmę Eleną a ty idź odpocząć.- powiedział i pocałował mnie w skroń.
Zrobiłam jak chciał. Oddałam mu Elenę i poszłam na górę aby się położyć. Miał rację byłam zmęczona. Dwa tygodnie w szpitalu to naprawdę długo. W końcu mogłam odpocząć. Poszłam do naszej sypialni i w końcu od dawna poczułam się jak w domu, a to tylko dlatego że w końcu w nim byłam.
***
Mimo ciąży wcale nie przytyłam co bardzo mnie cieszyło. Gdy w końcu się wyspałam musiałam się w coś  ubrać. Po przeszukaniu połowy mojej szafy znalazłam zwykłe rurki , białą podkoszulkę i szarą bluzę. PO ogarnięciu się pierwsze moje kroki poszły w kierunku pokoju Elenki. Strasznie mnie to zaskoczyło gdy nikogo w nim nie było. Zeszłam na dół a tam wielkie przyjęcie powitalne z udziałem wszystkich moich przyjaciół.
- Liliana.- usłyszałam głos Kaliny.
- Hej wszystkim.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Wyspałaś się kochanie ?- Marco podszedł do mnie nawet nie wiem w którym momencie.
- Tak. Dzięki.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Chyba mam dla ciebie niespodziankę.- powiedział Marco obejmując mnie w pasie.
- Jaką ?- zapytałam cholernie ciekawa.
- Thomas zaraz przyjedzie.- odpowiedział obejmując ją.
- Naprawdę ?? - zapytałam. Dawno go nie wiedziałam. Stęskniłam się za moim najlepszym przyjacielem. Niby był w szpitalu i tak dalej, ale co z tego skoro nie mogłam z nim normalnie rozmawiać.
- Za jakieś 20 minut.- Marco uśmiechnął się najpierw w moim kierunku a potem w kierunku gości. Każdy rozmawiał ze mną ale i tak każdego wzrok był zwrócony ku mojej córeczce. W końcu udało mi się ją zabrać z tłumu a było widać że jest zmęczona więc położyłam ją spać na górze. Niby to trzy godziny, ale po takich wrażeniach każdy może być śpiący.
- Z jednej strony ci zazdroszczę a z drugiej współczuje.- powiedziała Kalina gdy siedziałyśmy same w salonie, jak wszyscy sobie poszli.
- Czego ??- zapytałam ciekawa.
- Twojego życia. Spełniają ci się marzenia, masz chłopaka o którym inne mogą sobie tylko pomarzyć, wspaniałych przyjaciół, prawie szczęśliwą rodzinę, jesteś bogata. Czego można chcieć więcej od życia ?? - Kalina wzięła łyk wina które stało na stoliku.
- No nie wiem. Ono wcale nie jest takie idealne. Ale nie narzekam z resztą ty też nie powinnaś, masz śliczną córkę, twój chłopak to jeden z najsławniejszych, najseksowniejszych, najlepszych piłkarzy świata....
- Przypomnę ci że ten twój również zalicza się do tego grona kochana.
- Wiem ale nie rozumiem czemu narzekasz, masz to samo co ja no prócz tego że ty masz całą rodzinę w zgodzie a ja nie. Ale tak to mamy to samo.
I w tej właśnie chwili ktoś zapukał do drzwi. Odłożyłam kieliszek na stół i poszłam w ich kierunku. Był już wieczór. Dzień minął jak zwariowany a ja nie powinnam się nikogo o tej porze spodziewać. Ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach stał Thomas ale nie sam.
- Liliana. - powiedział trochę zdenerwowanie.
- Thomas. A to kto ??- powiedziałam wskazując na małego chłopczyka którego miał na rękach.
- Liliana to jest Dastin. Syn Marco.- odpowiedział a ja zaniemówiłam.
- Co ????..........
*****
Stałam na balkonie sama i podziwiałam niebo. Czemu to właśnie tam idziemy jeśli umieramy ? Jaki to ma naprawdę sens ? Teraz nie wiem nic i wiem że tak naprawdę nic nie wiedziałam.  Szukam odpowiedzi tam gdzie ich nie znajdę. Co zrobiłam źle ?? Jeszcze godzinę temu byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. Teraz czuję tylko ból i na dobrą sprawę nie wiem dlaczego. Przecież nie zasłużyłam sobie na to, nic nie zrobiłam. Ja tylko chciałam być szczęśliwa.
Usłyszałam czyjeś kroki a potem dotyk.
- Nie dotykaj mnie proszę. - powiedziałam przez łzy.
- Ja nic nie wiedziałem naprawdę.- odpowiedział ale robiąc to o co go prosiłam.
- Jak można nie wiedzieć że ma się dziecko ?? - powiedziała ale odpowiedziała jej cisza.
Stałam obok niego, nie wiedziałam czy tak naprawdę go znam. Jego mina mówiła chyba wszystko. Chciał mnie przeprosić ale ja chyba tego nie chciałam. To wszystko przerastało nas oboje.Czułam tylko ból.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś ??- zapytałam przez łzy.
- Nic nie wiedziałem.- odpowiedział.
- Chociaż nie kłam. Marco.- podeszłam do niego.
- Naprawdę. Nic nie wiedziałem.
- To dziecko samo z siebie się pojawiło, tak ??
- Nie, znaczy nie wiem.
- Kto jest matką ??
- Cornelia.
- Czyli to prawda że to twoje dziecko ??
- Chyba tak.
- Kiedy to się stało ??
- Jakieś 2-3 lata temu. Wtedy jeszcze nie byliśmy razem. Nienawidziłaś mnie.
- Rozumiem.
- Kocham cię i to dziecko nic nie zmieni.
- Nie mam teraz siły by o tym mówić.
- Wiem że jesteś zła ale nie zostawiaj mnie teraz.
- Nie wiem co mam robić.
- Liliana.
- Nie mam na to siły i nie wiem co mam robić.
- Lili ja kocham tylko ciebie, rozumiesz ??
- Tak. Rozumiem ale Marco.....
- To nie twoja wina tylko moja.
- Nie wiem czyja to wina....
- To ja zawiniłem nie ty.
- Daj mi czas do jutra.
- Liliana proszę....
- Cześć Marco.- powiedziałam i tak po prostu wyszłam.
Ta sytuacja i ta rozmowa po prostu mnie przerosły ale nie wiem co jest gorsze to że mi o tym nie powiedział i ukrywał to przede mną czy to że to była moja wina że z nią był. Szłam przed siebie i czułam jak łzy spływają po moich policzkach.
- Ja nie wiem co mam robić.- powiedziałam sama do siebie zmuszając się do głośnego myślenia. Ból jaki czuła był ponad wszystko. Kochałam Marco i wiedziałam że skoro to zdarzenie było 2-3 lata temu to wtedy kiedy z nim nie byłam. Nie mogę mieć do niego pretensji bo jeszcze wtedy nie byliśmy  razem. Po godzinnym rozmyślaniu wróciłam do domu i po prostu poszłam do swojej córeczki. Ku zaskoczeniu siedział w jej pokoju Marco, stał obok jej łóżeczka.
- Co ty tu robisz ??- zapytałam gdy tylko przekroczyłam prób pokoju.
- Podziwiam swoją córeczkę. Nie mogę ??
- Pewnie że możesz. Przepraszam nie powinnam.
- To ja powinienem stać teraz tu z bukietem róż i błagać abyś mi wybaczyła.
- Nie powinieneś.
- Liliana...ja.....
- Nic nie szkodzi.
- Słucham ??
- Zostawmy ten temat. Dastin jak i Elena są twoimi dziećmi. Nie powinnam tak na to reagować.
- Ty tak na serio ??
- Mała pewnie będzie chciała mieć rodzeństwo a mi lekarz powiedział że już na pewno nie zajdę w ciąże.
- Ty tak naprawdę ??
- Tak. Zawsze chciałam mieć dwoje dzieci.
- Liliana.....Kocham cię ponad wszystko.
- Wiem.
- Obiecuję że to wytłumaczę.
- Oczy ma po tobie.
- Kto ??
- Elena.
- Szybka zmiana tematu.
- Naprawdę ma oczy po tobie.
- Widzę.
- Kochanie......Dastin może z nami mieszkać jeśli chcesz.
- Naprawdę ?
- No tak.
- Kocham Cię ponad wszystko.
- Powtarzasz się.
- Wiem i będę się powtarzał bez końca.
- Marco......
- Tak...
- Kochany jesteś wiesz ??
- Wiem ale ty bardziej........
C.D.N
KOCHAM I POZDRAWIAM :*