Layout by Raion

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 49

Pa­radok­salnie; to co mnie w to­bie przy­ciąga, nie poz­wa­la mi się do ciebie zbliżyć.  


 Chęć bycia kimś innym, nie sprawia że jesteśmy w stanie nim być. Byliśmy, będziemy i jesteśmy sobą, ale na różne strony. Wszystko to co kiedykolwiek próbowało nas poróżnić z innymi zniknęło. Teraz jest po tym ogromna pustka, lub coś co pozwoliło nam o tym zapomnieć. Na przykład ludzie zmieniający świat, osoby na których zależy nam najbardziej, rzeczy przez które czujemy się wyjątkowi, miłość dla której warto zostawić przeszłość i żyć teraźniejszością. Ale to wszystko nie było by w stanie nami rządzić gdybyśmy się poddali za szybko. Tego przykładem jestem JA. Gdybym poddała się i załamała, nie miałabym tego co mam teraz. Nie miała bym tych osób, rzeczy i tej niesamowitej miłości która już mnie zmieniła. On, bez niego, nadal byłabym szarą myszką na drugim końcu świata, bałabym się odezwać czy zrobić czegoś naprawdę innego. Przecież przez każdego z nas przemawia coś innego, jedni wyrażają to słowami, inni na przykład tańcem, a ja wyrażam to czynami, których dokonuje codziennie. Jedni śpiewają, drudzy tańczą a ja gram w piłkę nożną. W jakiś tam sposób czuję się inna, ale jednocześnie wyjątkowa. Mało jest takich dziewczyn jak ja. Przez to właśnie czuję się jedyna i nie powtarzalna.
Wstałam, i pierwsze co zobaczyłam to uśmiechniętą twarz i ogromne, piękne, otwarte oczy.
- Witaj.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Cześć.- powiedziałam patrząc na jego uśmiechniętą twarz.
- Jak się spało księżniczko ??
- Przyznam, że całkiem dobrze. A tobie ??
- To była najlepsza noc w moim życiu.
- To chyba dobrze.- powiedziałam siadając na łóżku.
- Nie wstawaj jeszcze. Mamy dla siebie cały dzień.
- To nie znaczy że mamy go przeleżeć.
- Lils. Kochanie. Proszę.- powiedział robiąc słodką minkę.
- Niech ci będzie.- powiedziałam kładąc się na jego brzuchu.
- Jesteś dla mnie najważniejsza Kochanie.- mówił głaszcząc mnie po głowie.
- Pamiętam.
- Zapamiętaj też to że nikt nigdy nie liczył się dla mnie tak jak ty. Jesteś powodem dla którego mam ochotę wstać rano, bo wiem, że gdzieś tam czekasz na mnie. Nie opuszczę cię.Obiecałem coś sobie a także Tobie.
Jesteś czymś więcej niż wszystko.
- To było najlepsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam kochanie.- powiedziałam i pocałował go.
- Mogę zadać ci pytanie ??
- Pytaj o co tylko chcesz.- powiedziałam wracając głową z powrotem na jego brzuch.
- Kiedy jest miłość ??
- Nie rozumiem.
- Kiedy tak naprawdę zaczyna się miłość ??
Miłość jest wtedy, gdy Ona ledwie wyszła, a Ty już chcesz do Niej dzwonić i wtedy gdy, na dworze burza, a ona mokra punktualnie przychodzi… I gdy wyjeżdża gdzieś na trzy dni, a Ty za Nią tak strasznie tęsknisz i choć jesteście daleko od siebie to nucicie te same piosenki… Miłość jest wtedy, gdy Ona Cię całuje, ale to Ty proponujesz jej więcej… I wtedy, gdy Ona jest smutna, zgaszona to Tobie też pęka serce… I gdy Ona chce po prostu pomilczeć to Ty tez się wtedy wyciszasz… A gdy Ona tylko spojrzy na Ciebie Ty wszystko jej z oczu wyczytasz… Miłość jest wtedy, gdy Ona wyczuwa czy masz dziś nastrój na śmiech… I wtedy, gdy patrząc na inne kobiety uważasz, ze czynisz grzech… I gdy Ona wciąż ma ten błysk w oku chociaż ostatnio sporo przytyłeś… A gdy trochę podetniesz włosy Ona widzi, ze coś zmieniłeś… Miłość jest wtedy, gdy Ona, choć nie umie, na rocznice pisze Ci wiersze… I wtedy, gdy pijecie szampana choć zajęła gdzieś siódme miejsce… I wtedy, gdy Ona dawno zasnęła a Ty nadal na Nią patrzysz.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. 
- Marco. 
- Co jest kochanie ?? 
- Możesz coś dla mnie zrobić ?? 
- Co tylko ze chcesz.
- Możemy się wybrać nad to jezioro gdzie zabrałeś mnie jakieś półtora miesiąca temu ?? Proszę. 
- Dobrze, jak sobie życzysz. 
- Naprawdę ?? 
- Jasne Kochanie.  
- Za godzinę przy samochodzie.- powiedziałam i jako pierwsza zerwałam się z łóżka. Poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Zmyłam makijaż który został mi z poprzedniego dnia, i zrobiłam sobie nowy. Uczesałam włosy, które jak codziennie rano, mogłyby nawet potwora przestraszyć. Podeszłam do szafy, a w moim pokoju na szczęście nie było już Marco. Wzięłam pierwsze lepsze dżinsy, bluzkę i oczywiście bluzę bo było dzisiaj trochę zimno. 
- Gotowa ??- zapytał Marco, gdy zapinałam już bluzę. 
- Jak widzisz.- powiedziałam z uśmiechem obracając się w koło, i prezentując swój strój. 
- No to chodź.- powiedział Marco, poruszający się już na szczęście bez gipsu. 
Radio na maksa, i jedziemy. Przez całą drogę śpiewaliśmy i śmialiśmy się z byle czego. Nie wiem dlaczego, ale czułam się teraz, przy nim jakoś zupełnie inaczej, niż zawsze. Na twarzy malował się uśmiech, który przez pewien czas nie gościł u mnie tak często. Ta cała sytuacja z Monachium i w ogóle, nie wpłynęła na mnie dobrze. Pewnie że tęsknie za Thomasem którego naprawdę mi brakuje, ale musiałam wrócić do domu. Monachium a Dortmund do dwa zupełnie inne światy. Nie wiem czy właśnie akurat dzięki Monachium mogłam zapomnieć o Reus'ie. Przecież Mario nawet swoją obecnością, cholernie mi o nim przypominał. Te wszystkie chwile tam spędzone, a szczerze nie było ich wiele, nie wszystkie zostaną w mojej pamięci. Ale na pewno moje metamorfoza którą tam odbyłam zostanie na zawsze. Nie chce być już tą nudną, starą, nieśmiałą Lilianą. Teraz dzięki w końcu Monachium jestem inna. Wszyscy, nawet ja, każdy wiedział że pewnie i tak prędzej czy później wrócę tutaj znowu. 
- O czym tak myślisz ??- zapytał Marco, wyrywając mnie z mojej krainy. 
- O tym wszystkim. O sobie, o tobie, o nas. 
- A co z nami nie tak ??
- Wszystko jest okej. Ale cały czas dręczą mnie myśli. 
- Na temat ?? 
- Monachium. Dortmund. Ty. Ja. Thomas. Wszystko na raz. 
- A.H.A. 
- Nie martw się. Chodzi tylko o to że Thomas jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Wiesz przecież.- powiedziałam wysiadając z auta, gdy zatrzymaliśmy się dokładnie tam gdzie niespełna, półtora miesiąca temu. 
- Wiem. I nie jestem zazdrosny.- powiedział czyniąc to samo co ja. 
- Wiesz o tym że nie umiesz kłamać??- powiedziałam z uśmiechem, podchodząc do niego. 
- Źle się czuję, gdy o nim mówisz.- powiedział Marco, nie patrząc na mnie. 
- Jak możesz myśleć że coś mnie z nim łączy ??- zapytałam, odwracając się do niego plecami. 
- A nie łączy ?? Liliana. 
- Myślałam że mi ufasz. 
- Ufam. Ale dobrze wiesz że nie mogę tak żyć. 
- Jak żyć ?? To już nie mogę mieć przyjaciół ?? Tego też mi zabronisz ??- powiedziałam i wbiegłam z płaczem do lasu. Nie słyszałam niczego, biegłam przed siebie, nie znałam terenu. Chciałam z nim tu spędzić romantyczne chwilę, a nie po raz kolejny, kłócić się o nic. Wiedział że Thomas jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Cały czas wystawia moje uczucia na próbę. Gdy już nie miałam siły, zwolniłam, spojrzałam najpierw w prawo, a potem w lewo, znajdowałam się wśród drzew. Nie znałam tego miejsca, nie wiedziałam gdzie jestem. Szłam cały czas przed siebie. Skręciłam w lewo, i nie całe 10 minut później, byłam nad tym pięknym jeziorem, z tej strony na szczęście była plaża a nie urwisko, z czego cieszyłam się ogromnie. Zdjęłam buty i podeszłam do wody. Usiadłam na piasku i spojrzałam w niebo. Chmury zasłaniały
   słońce, ale były urywki, tego wszystkiego. Przez ogromne chmury, prześwitywały promienie słońca. To wszystko było takie magiczne. Nie wiedziałam która jest godzina, i na moje szczęście nie byłam głodna. Nie wiem czy Marco mnie szukał czy nie, ale w tym momencie to mnie nie obchodziło. Chciałam pomyśleć. Cisza, idealna cisza, tylko odgłosy szumiących fal, liści na drzewach i powiewającego wiatru. Skurczyłam kolana, i położyłam na nich swoją głowę. Poczułam na swoim policzku, łzy, słone łzy. Jak on może mi zabronić mania przyjaciół. Wiem że może być zazdrosny, jak to większość chłopaków, ale nie może mi tego aż tak zabraniać. Nie wiedziałam że taki jest. Wiedziałam, że mnie kocha, że się troszczy, że jestem jego całym światem, ale nie może zabronić mi spotykania się z przyjaciółmi. To tak jakbym ja zabraniała mu się widywać z koleżankami, ale tak nie jest....a dlaczego, bo mu ufam. W związku nie powinnyśmy mieć tajemnic, sekretów, nie powinniśmy kłamać a tym bardziej nie ufać sobie wzajemnie. Kocham Marco bezgranicznie, ale nie może tak być że mi nie ufa, i że traktuje mnie jak nie wiadomo kogo. Jest moim chłopakiem, kocham go ponad wszystko. Jest moim całym światem, ale nie może mi bronić spotykania się z innymi. Siedziałam na plaży, i rozmyślałam wpatrując się w fale, w jezioro. W to magiczne jezioro. Każdy podmuch wiatru, każdy odgłos dobywający się z lasu, to wszystko było ze sobą takie zsynchronizowane, tak jakby las nucił swoją własną piosenkę. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w tę melodie. Nagle usłyszałam wycie jak z horroru. Natychmiast otworzyłam oczy, i odwróciłam się za siebie. Zobaczyłam dwa ogromne stworzenia, ale nie wiedziałam za bardzo co to jest. Dwie pary, wielkich czerwonych oczy, patrzyły na mnie. Wstałam i cofnęłam się drastycznie, właśnie wtedy z lasu, wyszły dwa ogromne wilki. Piana leciała im z pyska, nie wiedziałam za bardzo co się dzieje. Już miały się na mnie rzucić, gdy na ich drodze stanęło jakieś wielkie, białe stworzenie. Pokazało swoje wielkie zęby i rzuciło się na tamte dwa wilki. Po chwili, już nie było tamtych a było tylko to białe stworzenie. To również był wilk, patrzył na mnie swoimi szarymi, wielkimi oczami. Nie wiedziałam co mam zrobić, czy się cofać czy podejść bliżej. Zobaczyłam że z grzbietu wilka, spływała krew. 
- Pomóc ci ???- zapytałam patrząc w jej, bo to chyba była samica, wielkie oczy. Spojrzała na mnie nie pewnie, ale podeszła bliżej, gdy tylko wyprostowałam rękę, wzięłam na rękę trochę wody i nie pewnie, acz powoli zbliżyłam do grzbietu samicy. Na początku kapkę się cofnęłam i spojrzała na mnie, ale potem było już tylko lepiej, na szczęście, w torbie, którą miałam przy sobie, miałam spakowany szalik, na wszelki wypadek, gdy byłoby mi zimno. Owinęłam go w okół grzbietu i brzucha samicy, aby zatamować krew. 
- Dziękuje że mi pomogłaś.- powiedziałam i pogłaskałam wilka po pysku. - Mam prośbę, pomogłabyś mi wrócić do mojego ukochanego ??- zapytałam cały czas głaszcząc ją po głowie. 
- Liliana !!- usłyszałam krzyk Marco. Złapał szalik który był przywiązany do wilka, i go odwiązałam. 
- Liliana!!- ponownie usłyszałam moje imię. Nagle zobaczyłam blondyna z latarką, a wilczyca natychmiast uciekła z plaży. 
- Lils. Kochanie.- powiedział podbiegając do mnie, i przytulając. 
- Och Marco.- powiedziałam, wstając i pocałowałam go. 
- Co to było ?- zapytał wskazując w kierunku lasu. 
- Nic strasznego. To była moja bohaterka.- powiedziałam i uśmiechnęłam się w kierunku drzew, znowu usłyszałam wycie, i tym razem byłam pewna że była to wilczyca. 
- Twoja bohaterka ??- zapytał ze zdziwioną miną. 
- Innym razem ci opowiem. Chodźmy już w stronę auta.- powiedziałam i ruszyliśmy, trzymając się za rękę w stronę samochodu. 
Gdy dotarliśmy, włożyłam tam torbę, ale wróciłam z powrotem nad jezioro. 
- Podoba ci się tutaj ??- zapytał blondyn, przytulając się do mnie od tyłu.
- To miejsce jest niesamowite.- powiedziałam kładąc się na nim.
- Jeśli chcesz, będziemy tu częściej przyjeżdżać.
- Bardzo chcę. - powiedziałam wstając i podeszłam do wody. 
Zdjęłam buty i zanurzyłam obie nogi. 
- Nie zimno ci kochanie ?? 
- Nie. Powiem ci że jest mi naprawdę fajnie. To miejsce jest magiczne. Naprawdę magiczne. 
- Wiem o tym. 
- Dlaczego wcześniej nie chciałeś mnie tu zabrać ?? 
- Nie wiem. Wtedy kiedy powiedziałaś że nie chcesz jechać do domu, to jakoś przypomniałem sobie o tym miejscu, i stwierdziłem że ci się tu spodoba. 
- Są jeszcze jakieś miejsca o których nie wiem ?? 
- A żeby to jedno ?? 
- Pokażesz mi je ?? 
- No chyba nie dzisiaj. 
- Nie. No pewnie że nie dzisiaj. 
- Umówmy się że raz na miesiąc, będę cię zabierał w takie miejsca o których nie wiesz. 
- Dobrze.
- Chodź tu do mnie.- powiedział i mnie pocałował. 
- Też cię kocham blondasie. 
- Liliana ?? 
- Hmm. ?? 
- Przepraszam cię za to co powiedziałem. Jestem zazdrosny, to prawda. Ale przecież możesz się spotykać z przyjaciółmi. 
- Wiem. Ale nie masz o co być zazdrosny, nic mnie z Thomasem nie łączy i nie będzie łączyło. Wiesz o tym, że jesteś dla mnie najważniejszy. Kocham cię. 
- JA ciebie też. 
- Pamiętaj o tym że nigdy w życiu cię nie zdradzę, nie zrobię nic abyś cierpiał i że jesteś numerem jeden w moim świecie.- powiedziałam i pocałował go. 
C.D.N

**********
Mi szczerze ten rozdział się nie podoba. Nie wyszedł mi, a że ostatnio mam braki weny, to pisze takie bzdury. Szczerze nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Ale jakoś powinien pojawić się w przyszłym tygodniu. PRZEPRASZAM WAS ZA TAKIE NIE WIADOMO CO !!
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ <3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!  <3

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 48

Miłość jest wte­dy, gdy prag­niesz szczęścia dru­giej oso­by. Ale cza­sami mu­sisz zro­zumieć, że ona już jest szczęśli­wa, ale nieko­nie­cznie z tobą... Zaak­ceptuj to, krzyk­nij we­soło : ,, krzyżyk na drogę !" I odejdź z god­nością, a w myślach do­daj: ,, na­wet na końcu świata, zaw­sze będę cię kochać...  

Jednak są na tym świecie osoby którym w jakiś sposób można zaufać i których powinno się kochać ponad wszystko. Nawet jeśli odejdą na drugi koniec świata, opuszczając nas bez słowa, to i tak wiadomo że będziemy w jakiś tam sposób ich kochać. Przez te ostatnie 5 lat, wszystko w moim życiu się zmieniło, dosłownie wszystko. Leonardo ma żonę i mieszka w Hanowerze, Lisa mieszka z rodzicami w Los Angeles, a ja....ja mieszkam w moim cudownym  Dortmundzie z chłopakiem którego kocham ponad wszystko.
- Kochanie.- powiedział Marco łapiąc mnie za rękę, gdy siedzieliśmy na sofie i oglądaliśmy mecz.
- Hmmm.????
- Mam pytanie.
- Słucham.
- Czy jeśli by się okazało że nie zagram nigdy więcej w piłkę, to czy byłabyś ze mną mimo wszystko ??
- Oczywiście. Kocham cię najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni. Nawet jeśli byłbyś na wózku inwalidzkim to i tak bym cię kochała.
- Mówisz na serio ??
- Jesteś dla mnie wszystkim blondasie.
- Cieszę się, nawet nie wiesz jak bardzo.
- To fajnie.
- Kochanie, zapomniałem ci powiedzieć że dzisiaj moi rodzice do nas przyjeżdżają.
- Ty chyba nie mówisz na serio??? O której ??
- Za 5 godzin.
- Marco durniu, nie mogłeś mi powiedzieć wcześniej.
- A coś nie tak ??
- Chyba muszę zrobić kolacje bałwanie jeden. Już później mi powiedzieć to chyba nie mogłeś.- powiedziałam i zerwałam się od razu do kuchni aby zobaczyć czy mamy coś w lodówce.
- Przecież jedzenie można zamówić. Czym się stresujesz ??- powiedział Marco wchodząc za mną do kuchni.
- Co ty dzisiaj brałeś ?? Twoim rodzicom podam pizze, masz racje.- powiedziałam sarkastycznie, otwierając lodówkę.
- Też jedzenie.- powiedział Reus.
- Marco ale nie można tego podać na kolacje z twoimi rodzicami.
- A co to za różnica, ludzie jak ludzie. Nie przeginaj kochanie.
- Zaraz ci przywalę. Ogarnij się blondynko.
- Rób jak uważasz, ale nie przeginaj kochanie. Ja idę do salonu.
- A ja przez 2 godziny będę robiła kolacje. No to na pierwsze danie zrobimy  Krem z podziemnej pomarańczy, na danie główne Podwiązki apetycznej Włoszki a na deser Deser na gazie. Tylko muszę skoczyć do sklepu.- powiedziałam łapiąc kluczyki do auta.
- Wracam za pół godziny.- krzyknęłam do Marco i wybiegłam z domu.
Następne trzy godziny, były okrutną męką, dobrze że wpadłam na pomysł aby zadzwonić po Kalinę, bo bym się chyba nie wyrobiła. Moja najwspanialsza przyjaciółka przyjechała i pomogła mi we wszystkim.
- Idź na górę i się przebierz w coś ładnego, a ja naszykuje stół.- powiedziała moja przyjaciółka.
- Naprawdę ?? Boże dziękuję. Jesteś kochana.- powiedziałam i pocałowałam ją w policzek.
Najpierw naszykowałam ciuchy Marco a potem zajęłam się sobą, miałam naprawdę wielki dylemat w co się ubrać, ale ostatecznie postawiłam na czarne dżinsy, zwykłą bluzkę i kurtkę również koloru czarnego, do tego odpowiedni makijaż i  koturny. Podeszłam do lusterka i przejrzałam się chyba z 10 razy.
- Wyglądasz pięknie z resztą jak zwykle.- usłyszałam głos Marco.
- Może tak być ??- spytałam patrząc na przystojnego blondyna.
- Dla mnie to możesz iść nawet w dresie. I tak będziesz piękna.
- Marco ja na serio pytam.
- A ja na serio odpowiadam.
- Mam się przebrać w sukienkę ??- zapytałam pokazując mu kreacje.
- Zostań jak jesteś, nie będę cię już męczył.
- Czasami nie wiesz nawet jak bardzo mnie wkurzasz.
- Ale i tak mnie kochasz.
- Chyba tak.
- Chodź tu do mnie.- powiedział i przyciągnął mnie do siebie, a potem razem leżeliśmy na łóżku.
 - Kocham cię blondasie.- powiedziałam.
- Ja ciebie też kochanie.- powiedział i mnie pocałował. Nasza przyjemność nie trwała długo, gdyż zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć, a ty powoli zejdź na dół.- powiedziałam odlepiając się od niego.
- Jak sobie życzysz.- powiedział i mnie puścił. Ja zostawiłam Marco w pokoju, ale zaraz usłyszałam że za mną jest. Zeszłam w spokoju na dół. Poprawiłam jeszcze włosy przed lustrem i powędrowałam do drzwi. Bałam się otworzyć, ale w końcu to zrobiłam.
- Dzień Dobry.- powiedziałam z uśmiechem do stojących państwo przede mną.
- Witaj moja droga.- powiedziała starsza kobieta.
- Zapraszam.- powiedziałam otwierając szerzej drzwi.
- Ty pewnie musisz być Liliana.- powiedział mężczyzna.
- Tak. Miło mi w końcu państwa poznać.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich szeroko.
- Ja jestem Manuela a to Thomas. Jesteśmy rodzicami Marco.- powiedziała, a ja pomogłam zdjąć jej kurtkę.
- Wiem. I naprawdę miło mi że mogę państwa w końcu poznać. Zapraszamy do jadalni.-powiedziałam i wskazałam najpierw kuchnię a potem jadalnie. Marco na moje szczęście już tam był.
- Cześć Mamo. Cześć Tato.- powiedział Reus uśmiechając się w moim kierunku.
- Witaj Marco.- powiedziała jego mama Manuela.
- Siadajcie.- powiedział Marco i uśmiechnął się do mnie.
- To ja może podam kolację.- powiedziałam z uśmiechem do rodziców Reus'a.
- Pomóc ci ??- zapytał Marco.
- Nie dziękuje. Dam sobie radę sama.- powiedziałam, uśmiechnęłam się do nich i poszłam do kuchni po przystawkę.
Wzięłam cztery talerze i poszłam do jadalni. Postawiłam wszystkie na wyznaczonych miejscach i zajęłam miejsce koło Marco. Gdy mama Marco spróbował, jej wyraz twarzy nie mówił nic szczególnego.
- Sama to robiłaś ??- zapytała patrząc na mnie.
- Tak proszę pani.- powiedziałam i zerknęłam na Marco który się uśmiechał. 
- Przyznam że jest naprawdę......pyszne.- powiedziała i zerknęła na młodego Reus'a.
- Bardzo dobre.- powiedział tata Marco.
- Cieszę się strasznie.- powiedziałam.
Nasza rozmowa trwała naprawdę bardzo długo. Z każdą chwilą mamę Marco lubiłam co raz bardziej.
- Kochanie, a pamiętasz jeszcze Carolin ??- zapytała zwracając się do Marco.
- Tak. Ale chce o niej zapomnieć.- powiedział Marco łapiąc mnie za rękę.
- A wiesz że ostatnio spotkałam ją w sklepie. I nawet z nią rozmawiałam. Podobno nie ma teraz nikogo.- powiedziała kobieta.
- Nie obchodzi mnie to.- powiedział Marco ściskając mnie mocniej.
- Może byś z nią pogadał.- powiedziała kobieta.
- Nie.
- Ale Marco. Może ona się zmieniła. Może jest inna.- powiedziała kobieta.
- Nie. Nie będę z nią rozmawiał.- powiedział już bardziej zdegenerowany Marco.
- Ale co ci szkodzi.- powiedziała kobieta nalegając Marco do zmiany decyzji.
- Nie będę z nią rozmawiał nie mam jej nic do powiedzenia. Jest dla mnie nikim, i tak już pozostanie.- powiedział mój chłopak cały czas trzymając mnie za rękę.
- Kochanie, może ona jest już inna. Mógłbyś się z nią spotkać. - powiedziała kobieta.
- Koniec. Idźcie już sobie. Nie mam ochoty z wami już gadać.- powiedział wstając od stołu i poszedł w kierunku schodów. Po chwili już go nie było.
- Liliano.....przepraszam. Nie chciałam.- powiedziała kobieta.
- Nic się nie stało. Będzie dobrze. Tylko muszę z nim pogadać.- powiedziałam patrząc na nią.
- Dobrze. Dziękuję za kolację i w ogóle. Wszystko było pyszne, miło było cię poznać moja droga. My zostawimy was samych. Porozmawiajcie i tak dalej, nie chce już go tak denerwować.- powiedziała kobieta, biorąc swoje rzeczy.
- Nic się nie stało. Pogadam z nim i będzie okej.- powiedziałam odprowadzając ich do drzwi.
- Jeszcze raz dziękujemy i przepraszam. Do widzenia.- powiedziała kobieta wychodząc jako pierwsza.
- Żegnaj moja droga.- powiedział tata Marco całując mnie w dłoń.
Po chwili już ich nie było. Postanowiłam najpierw posprzątać a dopiero potem zając się Marco. Pół godziny, sprzątałam wszystkie rzeczy, gdy już skończyłam, postanowiłam zająć się blondynem. Weszłam na górę schodami, i otworzyłam drzwi zobaczyłam Marco siedzącego na łóżku. Odwrócił się w moim kierunku i
spojrzał na mnie.
- Chcesz pogadać ??- spytałam zamykając drzwi.
- Poszli już ??- zapytał blondyn patrząc na mnie.
- Poszli.- powiedziałam zdejmując kurtkę i buty.
- Jesteś zła ??- zapytał patrząc na mnie.
- Nie. Za co mam być zła ??
- Nie wiem za moje zachowanie na przykład.
- Wiedziałam że nie wytrzymasz. To był pewne jak tylko powiedziała Carolin.
- Aż taki jestem przewidywalny ??
- Nie. Ale po samej reakcji jak ścisnąłeś moją rękę było pewne że nie skończy się to dobrze.
- Przepraszam. Mam nadzieję że nie bolało.
- Spokojnie. Nic mi nie jest. Ja się bardziej zastanawiam jak ty to robisz, że tak latasz w ta i z powrotem po schodach, mają kule i gips.
- Magia kochanie.
- Humorek już ci dopisuje.
- Pomału. Może dlatego że ty tu jesteś.
- O jaki ty słodki.
- Przepraszam za moje zachowanie, ale nie wytrzymałem. Nie dałem rady, tak mnie zdenerwowali.
- Przeżyję, jakoś, ale przeżyję.
- Liliana ??
- Tak ??
- Zawsze chciałem zadać ci to pytanie, ale się bałem.
- No to pytaj.
- Co byś zrobiła gdyby jutro się okazało że mam umrzeć ??
- Spędziłabym z tobą najlepiej jak się tylko a 24 godziny. Zrobiłabym z tobą to co marzy ci się od dawna.
- Czyli zależy ci na mnie ??
- Jak wiesz to po co się pytasz ??
- Bo chce to usłyszeć jeszcze raz.
- Tak zależy mi na tobie. Jesteś dla mnie naprawdę ważny. Ale nie rozumiem jednego....
- Czego ??
- Dlaczego chcesz się ze mną kochać skoro nie mogę mieć dzieci ??
- A czy seks oznacza tylko to że chce mieć z tobą dziecko ???
- Nie.
- Chce się do ciebie zbliżyć, na tym zależy mi najbardziej.
- Ale ja tego jeszcze nigdy nie robiłam.
- Naprawdę ??
- Tak. Nie chce o tym opowiadać.
- Nie chcesz. Nie musisz. Nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać.
- I to jest właśnie twoje największe marzenie ??
- Jedno z największych.
- Ale to nie będzie tak że zrobię to z tobą, a ty potem uciekniesz do pierwszej lepszej.
- Kocham ciebie, i tylko z tobą chce być. Ile razy mam ci to jeszcze mówić.
- W nieskończoność aż w końcu uwierzę.
- Jesteś tego pewna ??

- Bo nieskończoność trwa naprawdę długo, a nie jestem pewien czy ci się nie znudzi.
- Ty mi się nie znudzisz,to to zdanie też mi się nie znudzi.
- Dobrze że się rozumiemy kochanie.
- Też się cieszę.- powiedziałam i oparłam głowę na jego torsie.- Marco ??
- Hmmm ??
- Na co masz teraz ochotę ??
- Na spędzenie miłego wieczoru z tobą.
- Chyba mam pomysł jak to zrobić.
- Jestem ciekawy w jaki sposób.- powiedział a ja usiadłam mu na brzuchu.- Już mi się podoba.- dodał i pocałował mnie w szyję a następnie w usta. Na początku nasze pocałunki były delikatne, ale z każdym następnym stawały się bardziej brutalne a przez to ekscytujące. Pomału oboje pozbywaliśmy się ubrań. Z
każdą chwilą czułam się coraz lepiej. Każdy dotyk tego jego ciepłego i umięśnionego ciała, działam na mnie jak magnes, i bardziej go dotykałam tym bardziej chciałam zostać.
- Jesteś pewna że tego chcesz ??- zapytał Marco, przerywając nasz pocałunek.
- A ty tego chcesz ??- zapytałam, patrząc w jego piękne oczy.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.- powiedział Marco dotykając mojego policzka.
- Skoro ty tego chcesz, to ja tez tego chce.- powiedziałam i pocałowałam go.
Cały mój świat stanął w jednej chwili, liczył się tylko on, był jednocześnie taki delikatny a zarazem brutalny. Nie widziałam nic innego poza nim. Na początku bolało, ale potem było już coraz przyjemniej. Tak spędziliśmy chyba 3 godziny.
C.D.N


CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
POZDRAWIAM <3


niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 47

Naj­większe cier­pienie i naj­większą miłość trud­no wy­razić słowa­mi. To są ta­kie uczu­cia, które siedzą w nas i al­bo nas niszczą al­bo czy­nią nas lep­szy­mi ludźmi.  

Czasami tak jest że na marzenia po prostu trzeba poczekać, jedni muszą dać sobie więcej czasu a inni po prostu nie będą w stanie ich nigdy spełnić. Ale nie można się poddawać tak łatwo. Wszystko jest jeszcze przed nami. I chyba każdy wie że nigdy nie można się poddawać. Marco należy do jednych z takich osób. Jego jednym z największych marzeń było zagrać w końcu na mundialu, ale na razie chyba nie jest mu to pisane. Jeden dzień przed wyjazdem i kontuzja, to nie są dobre znaki. Marco jak wszyscy wiedzą jest wspaniałym piłkarzem, i jest naprawdę silny pod względem psychicznym i fizycznym z reszta też. Trzymam za niego kciuki że się nie podda, i że za te 3 miesiące w końcu wróci silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.
Tej nocy dręczyły mnie koszmary ze mną w roli głównej. Była godzina 4:00 rano. Zeszłam na dół i włączyłam telewizje, akurat był mecz Wybrzeże Kości Słoniowej grało z Japonią. Wzięłam sobie kocyk z szafy i zrobiłam sobie herbatę. Oglądałam z przymrożonymi oczami, i z grymasem na twarzy.
- Co robisz ??- usłyszałam głos Marco stojącego z kulami przy schodach.
- Oglądam mecz. A ty czemu nie śpisz ??- zapytałam patrząc na niego i biorąc łyk herbaty.
- Usłyszałem hałas w domu. To wstałem. Mogę się do cb dołączyć ??- zapytał z uśmiechem.
- Jasne.- powiedziałam i spojrzałam na jego nogę.
- Nie boli. Nie martw się.- powiedział widząc moja minę.
- Mam taką nadzieję. - powiedziałam robiąc mu miejsce.
- Jesteś taka słodka.- powiedział siadając koło mnie.
- Czemu ??- zapytałam patrząc na niego ze zdziwioną miną.
- Może dlatego że się martwisz, teraz będziesz się mną zajmować i jesteś moją dziewczyną.
- Wymyśl jeszcze jakiś powód.- powiedziałam kładąc się na jego klatce piersiowej.
- Jest ich za dużo kochanie.- powiedział i zaczął głaskać mnie po głowie.
- Jesteś zły ??- zapytałam patrząc w telewizor.
- Na co ??
- Na to że ciebie tam nie ma.
- Jasne że jestem zły. Ale mam ciebie więc nie jest tak źle.
- A co ja mam do piłki ??
- Wszystko.Ciebie plus piłkę biorę w komplecie.
- Jakie to słodkie.- powiedziałam i pocałowałam go.
I tak przesiedzieliśmy aż do 8:00.
- Idę się ubrać.- powiedziałam wstając pomału.
- Pomóc ci ??
- Wybierać ciuchy ?? Nie dzięki.
- Chodziło mi w innym sensie.
- To chyba ja powinnam pomóc tobie czopie jeden.- powiedziałam stając na przeciwko niego.
- Jak chcesz nie ma problemu. Zaczynamy od dołu czy od góry ??- powiedział z wielkim i podnieconym uśmiechem.
- Chciałbyś.- powiedziałam z uśmiechem do niego i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
- A co mam zrobić abyś się zgodziła ??- powiedział Reus patrząc w moim kierunku.
- Jak Niemcy wygrają mundial to się zgodzę.- powiedziałam uśmiechając się do niego kiedy już byłam na górze.
- A ty kochanie przypadkiem nie wymagasz za dużo.- powiedział Marco wstając z kanapy.
- A ty kochanie ?? Ty też wymagasz ponad moje zdolności.- powiedziałam z uśmiechem.
- Ale moje można spełnić bo tu jesteś, a mnie nie ma w Brazylii to nie będzie tak łatwo.- powiedział Reus.
- We własnych kolegów nie wierzysz ? Co z ciebie za przyjaciel??- powiedziałam uśmiechając się do niego i weszłam do pokoju, aby się ubrać. Moje ukochane vansy, do tego dżinsy i zwykłą bluza. Umalowałam się i poprawiła to i owo. Gdy już byłam gotowa, zeszłam na dół aby zrobić śniadanie. Ale w kuchni czekała mnie niespodzianka.
- Znamy się ?? - spytałam stając jak wryta gdy zobaczyłam jakąś dziewczynę szykującą nam śniadanie.
- Ty musisz byś Liliana. Jestem Sara.- powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Cześć.- powiedziałam nadal zdziwiona jej obecnością w moim domu.
- Jestem siostrą Marco.- powiedziała i spojrzała na kuśtykającego Reus'a wchodzącego do kuchni.
- Ooo. Poznałyście się już. - powiedział Marco stając koło mnie.- Lils kochanie, to jest moja sister Sara, siostro to jest moja dziewczyna Liliana.
- Miło mi. Dużo o tobie słyszałam.- powiedziała uśmiechając się szeroko.
- Ja również.- skłamałam, w ogóle nie wiedziałam że Marco ma rodzeństwo. Nic mi nie mówił.
- Siadajcie.- powiedziała wskazując stół na którym było już śniadanie.
- Dzięki.- powiedziałam i zajęłam miejsce obok mojego chłopaka.
Zaczęliśmy jeść śniadanie. Nie powiem, było bardzo dobre, ale zastanawiałam się dlaczego Marco poprosił o to swoją siostrę. O to aby tu przyjechała i zrobiła nam śniadanie, czuję tu jakiś podstęp.
- Marco, braciszku jak się czujesz??- powiedziała Sara, zwracając się do mojego chłopaka.
- Jest dobrze.- powiedział Marco. - Ale szkoda że nie mogę być z chłopakami w Brazylii.
- Pojedziesz za 4 lata, ja to wiem.- powiedziała Sara.
- Marco, kochanie. Mam pytanie. Czy mogłabym pojechać do centrum i wrócić za jakieś 5 godzin ??- zapytałam się blondyna.
- Jasne. Nie będę cię powstrzymywał. Sara ze mną zostanie.
- Na pewno ??- zapytałam na wszelki wypadek.
- Na pewno. Jedź i baw się dobrze.- powiedział Marco, całując mnie w policzek.
- Zostaniesz z nim ???- zapytałam się siostry Marco.
- Pewnie. Jedź.- powiedziała i uśmiechnęła się do mojego chłopaka.
Odeszłam od nich, wzięłam kluczyki do auta, pieniądze, torebkę i wyszłam z domu. Gdy wyjechałam zadzwoniłam jeszcze do Kaliny, i zapytałam czy nie miała by ochoty wybrać się ze mną do centrum. Zgodziła się więc podjechałam po nią do domu jej rodziców.
- Cześć.- powiedziała siadając na fotelu pasażera.
- Hej.- powiedziałam i pocałowałam ją w policzek.
- Jedziemy do centrum ???- zapytała grzebiąc w torebce.
- Tak. Musiałam się odstresować.- powiedziałam ruszając spod domu rodziców Kaliny.
- A co się stało ??
- Reus się stał.
- Co odwalił tym razem ??
- Nie powiedział mi że ma siostrę i że zaprosił ją do nas dzisiaj. I jeszcze wrobił ją w robienie śniadania.
- To nie dobrze.
- No właśnie. Jakbym ja nie mogła zrobić śniadania.
- No w sumie.
- Masz jakieś podejrzenia ?? 
- Nie. Tylko się zastanawiam.
- W sumie ja też. Dlaczego nie powiedział że ma siostrę ??
- A ty mu powiedziałaś ??
- O czym ??
- O tym że....
- Nie. Nie powiedziałam.
- Jesteś pewna że nie możesz mieć dzieci ??
- Tak. Na pewno. A chciał abyśmy dzisiaj to zrobili.
- Mogłaś mu powiedzieć.- powiedziała Kalina.
- Wiem, ale nie miałabym serce.
- Kochana, ale to nic strasznego. Wiesz jak dużo kobiet nie może mieć dzieci.
- Wiem. Ale ja chciałabym być normalna.
- Jesteś. Tylko z chorobą.
- Właśnie o to chodzi.
- Ale przynajmniej to jest lepsze, niż to jak na przykład miałabyś AIDS.
- Wiem. Ale ty nawet nie wiesz jak on marzy o tym aby mieć synka.
 - Nie martw się i nie płakaj. Poradzisz sobie. JA wiem bo jesteś najsilniejszą dziewczyną jaką znam.- powiedziała i przytuliła się do mnie, kiedy już stanęłyśmy na parkingu w centrum.
- Ty nawet nie wiesz jakie to jest dobijające.- powiedziałam i otarłam łzę z policzka.
- Lils. Zawsze jest coś takiego jak adopcja.- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
- Wiem. Ale zobaczymy.- powiedziałam.
- Dobra chodźmy na te zakupy. Może poprawi ci się humor.- powiedziała, i poszłyśmy.
Zakupy można zaliczyć do naprawdę udanych. Nie powiem, że kupiłam sobie trochę rzeczy. Odwiozłam Kalinę do domu, i sama ruszyłam w stronę swojego. Cały czas zastanawiałam się jak powiedzieć Marco że nie będę miała z nim dzieci. Każdy mężczyzna w głębi serca marzy aby mieć synka lub córeczkę. Marco na pewno należy do tych typów z synkiem. Każdy piłkarz chciałby mieć następce w postaci swojego dziecka, ale nie będzie to możliwe w naszym wypadku, no chyba że znajdzie sobie inną dziewczynę która narodzi jego potomka. Zaparkowałam auto, i weszłam do domu z całą masą toreb w ręku. Odłożyłam wszystkie torby na bok. I weszłam dalej.
- Marco. Już jestem....- powiedziałam patrząc na jego i na jego siostrę.
- Cześć kochanie.- powiedział Marco patrząc na mnie.
- Co wy robicie ??- zapytałam zaskoczona.
- Pokazuje Sarze nasze zdjęcia.- powiedział pokazując album.
- Aha.
- Jak było na zakupach kochanie ??
- W porządku. Kupiłam sobie parę rzeczy.
- Dzięki Saruś. Jak będę cię potrzebował to zadzwonię.- powiedział do swojej siostry.
- Okej. Ja uciekam papa.- powiedziała, wzięła swoje rzeczy i wyszła.
- Co ci się stało ??- zapytał Marco, patrząc na mnie.
- Nic. Wszystko jest okej.- powiedziałam.
- Widzę że coś jest nie tak. Co jest ?? - zapytał, wstał i podszedł do mnie kulejąc.
- Jak ci powiem to nie będziesz już moim chłopakiem. - powiedziałam jeszcze raz płacząc.
- Zdradziłaś mnie ?? - zapytał robiąc zaskoczoną minę.
- Nie. Aż tak to nie.
- No to chyba już nie będzie tak źle.
- Marco jakie jest twoje największe marzenie ??
- A jaki to ma związek z tym że płakałaś ??
- Jakie jest ??
- No to chciałbym zagrać ma mundialu, chciałbym zagrać na Camp Nou, chciałbym ożenić się z tobą i mieć z tobą dzieci.
- A które z tych marzeń chciałbym spełnić najbardziej ??
- To ostatnie.
- Chcesz się ze mną ożenić i chcesz mieć ze mną dzieci ??
- Tak. O niczym innym nie marze.
- Marco.....ja....ja....ja nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Co kochanie ??
- My nie będziemy mieli dzieci.
- Ale dlaczego ?? Nie rozumiem.
- Ja. Nie mogę mieć dzieci.
- Dlaczego ?? Co się stało ??
- Nie ważne. Nie mogę i już. Miałam wypadek gdy miała 12 lat, i od tamtej pory, nie mogę mieć dzieci.
- I to jest ten powód, dla którego miałbym cię nie kochać ??
- A kochasz ??
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Czyli nie zerwiesz ze mną ??
- Jakbym śmiał. Jesteś dla mnie wszystkim, a to że nie możesz mieć dzieci, to nic nie znaczy. Zawsze możemy adoptować dziecko.
- Ty mówisz na serio ??
- Jasne że na serio. Jesteś dla mnie całym światem, z dziećmi czy bez i tak będę cię kochał, ponad wszystko.
- Jesteś najlepszy. Kocham cię Reus.
- Już nie mogę się doczekać, aż ty będziesz miała to nazwisko przy swoimi imieniu.
- Liliana Reus. Brzmi fajnie.
- Kocham cię.
- Tak bardzo że mógłbyś zrobić dla mnie wszystko ??
- Wszystko, prócz jednego.
- A co to jest ??
- Nigdy, przenigdy cię nie zostawię.- powiedział na co ja go pocałowałam.
C.D.N

****************************************************************
Nie miałam pomysłów za bardzo na ten rozdział. Ale mam nadzieję że się wam podoba.
Jak dobrze pójdzie, to w tym tygodniu dodam wam może nawet dwa- trzy rozdziały. Ale jeszcze zobaczymy. Tym razem zakładam nowego bloga i nie będę już go usuwała bo mam na niego, całkiem fajny pomysł. SERDECZNIE ZAPRASZAM <3 Czas zacząć żyć na nowo.
Czytasz = Komentujesz. <3
POZDRAWIAM I CAŁUJE <3 




niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 46

Naj­pierw zde­cyduj­my jak ma wyglądać nasze życie, a do­piero później przyz­wycza­jaj­my do niego tą drugą osobę...  

Przyznam naprawdę że to wszystko jest niesamowite. Dwa dni, tylko dwa dni kompletnie zmieniły moje życie. Mam chłopaka, na którym bardzo mi zależy, wróciłam do swojego rodzinnego miasta, i co chyba istotne sądzę że tu zostanę. Zmieniłam się, już nie boję się stawiać kolejnych kroków, jestem sobą, i wiem że jeśli komuś to nie pasuje, nie muszę się dla niego zmienić, Zwłaszcza jeśli ten ktoś nie jest z mojego otoczenia. Gdyby nie ta dziewczyna z centrum w Monachium, nadal byłabym przestraszona, i bałabym się wszystkiego, ale teraz jestem inna. Bardziej waleczna, stanowcze i pewniejsza siebie. Na tym głównie mi zależało. Cieszę się za to jaka jestem, i nie poddałam się przy pierwszej, lepszej okazji. Jestem jaka jestem, i nic się nie zmieni.
Marco, to wszystko co mi wczoraj powiedział, że mnie kocha i tak dalej. To mnie zaskoczyło, ale nie wiem co bardziej, to że wyznał mi te wszystkie rzeczy i pokazał jak bardzo mu na mnie zależy. Czuje się w jakimś tam stopniu spełniona. I to magiczne miejsce, to jezioro, które chyba istniało naprawdę. Czuję że to będzie niesamowite parę miesięcy u boku blondyna, zwłaszcza że zaraz są Mistrzostwa Świata, na które Marco tak strasznie się cieszy. Przecież oni wylatują już za niespełna 3 tygodnie. Jego największe marzenie się spełni, ale na razie chyba mu wystarczam. Zaraz się rozstaniemy z powrotem, ale tylko na 2 tygodnie, on jedzie na swoje zgrupowanie, ja na swoje, i mniej więcej nie możemy się sobą jakoś długo nacieszyć. Mam nadzieję że to wszystko się uda.
*************************************************************************
Już 3 dni nie widziałam się z moim ukochanym, zgrupowanie z kadrą reprezentacji Niemiec. W końcu jest koniec sezonu i trzeba zając się reprezentacją. Tęsknie na nim, i to naprawdę bardzo. On jest na drugim końcu kraju, ja jestem w Kiel a on w Stuttgarcie. Jest między nami spora odległość, ale to słodkie ja dzwoni codziennie i mówi co robili, i jak mnie kocha. To naprawdę słodkie. On ma codziennie treningi, ja mam codziennie treningi. Trudno jest się tak zdzwonić aby nie przeszkadzać sobie nawzajem. Ale jeszcze nie z pełna dwa miesiące rozłąki. On przecież jedzie do Brazylii, a ja zostaje w kraju. Może pojechałbym za dwa lub trzy mecze, przynajmniej bym miała jakieś zajęcie, ale na razie jestem na zgrupowaniu, i trzeba się zając tym co najważniejsze, piłką.
- Liliana.- usłyszałam głos naszej trenerki Silvii.
- Tak trenerze ??- zapytałam spoglądając na kobietę stojącą w moim pokoju.
- Widziałaś Chelsea ??- zapytała patrząc na mnie.
- Nie prze pani. Była w pokoju jakieś półtorej godziny temu, i mówiła że wybiera się z dziewczynami do sklepu, a teraz nie wiem gdzie jest.-powiedziałam patrząc na łóżko mojej współlokatorki.
- No dobrze. Dziękuje. A mam jeszcze jedno pytanie.- powiedziała zamykając drzwi.
- Słucham .- powiedziałam z uśmiechem i wskazałam na łóżko aby usiadła.
- Lils. Dzisiaj wraz z moją asystentką zadecydowałyśmy że zrobimy wam sparing z okolicznym klubem, ale męskim. I czy chciałabyś zagrać ??- zapytała kobieta.
- Oczywiście że bym chciała.- powiedziałam ucieszona tą informacją.
- Strasznie się cieszę.- powiedziała pani trener.
- A o której ??- zapytałam z uśmiechem.
- Dzisiaj o 18.- powiedziała.
- Dziękuje za szansę.- powiedziałam i spojrzałam na mój telefon.
- Nie ma za co. A wiesz co tam słychać u chłopaków ??
- Nie. Nie dzwoniłam wczoraj do Marco. Nie miałam czasu, a w nocy nie chciałam go irytować.
- Rozumiem. Dziękuje i do zobaczenia o 18.- powiedziała i wyszła.
W sumie ja też zastanawiałam się gdzie jest moja współlokatorka. Chelsea jest jedną z moich najlepszych koleżanek z reprezentacji. Dogadujemy się jak siostry, chodź nie jest taka jak Kalina, to właśnie ona na zgrupowaniach jest jedyną osobą której się spowiadam i tak dalej. Bez niej nie byłoby mi tu tak dobrze.
Do meczu miałam jeszcze z 6 godzin, więc postanowiłam wybrać się na spacer po mieście. Przebrałam się z dresu w krótkie spodenki, jakąś koszulkę i włożyłam vansy, do tego czapka i okulary przeciwsłoneczne. Wzięłam ze sobą jakieś pieniądze, telefon i słuchawki. Zamknęłam pokój a klucz zostawiłam w recepcji. Nie wiem czy to coś niezwykłego, ale lubiłam chodzić sama. Nie wiem dlaczego, ale tak miałam. Samotność sprawiała że lepiej mi się myślało, nie lubiłam osób, idących obok mnie i cały czas gadających tylko o sobie. Jestem osobą skrytą, i lubiącą ciszę, więc osoba przeszkadzająca mi w samodzielnym rozmyśleniu nie jest mi potrzebna. Spacery po Kiel są dosyć inspirujące, jest to miasto, ale różniące się znacznie od Dortmundu czy Monachium. Podziwianie tych wszystkich ludzi, idących do pracy czy wracających. Dzieci wracających ze szkoły. Od razu przypominają mi się te lata w szkole, a dużo ich nie było, bo głównie nauczyciele przychodzili do mnie do domu i mnie uczyli, tak zwane nauczanie domowe. Przez to nie miałam jakoś szczególnie dużo znajomych.
Szłam sobie spokojnie, ulicą i podziwiałam przechodniów, a to jakaś starsza pani z torbą pełną zakupów, a to facet biegnący w garniturze z neseserem w ręku, kobieta rozmawiająca przez telefon i wiele wiele innych. Słuchawki w uszach i dopiero przy 22 piosence którą była piosenka ▶ Christina Perri - A Thousand Years [Official Music Video] - YouTube usłyszałam wibracje. Wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie Marco i jego imię z sercem obok. Szybko odłączyłam słuchawki i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo ??- zapytałam uśmiechając się sama do siebie.
- Cześć kochanie.- powiedział Niemiec.
- Cześć.- powiedziałam idąc dalej przed siebie.
- Co tam porabiasz ??
- Obecnie, jestem na spacerze w mieście. A ty ??
- Właśnie wróciłem z treningu, a że wczoraj ani ty nie zadzwoniłaś, ani ja, to postanowiłem do ciebie zadzwonić i znowu usłyszeć twój piękny głos.
- Już tak się nie podlizuj.
- Też cię kocham.
- Oj Reus.
- Co się stało kochanie ??
- Grabisz sobie.
- Wiem. Ale przez to bardziej mnie kochasz.
- Chciałbyś blondasie.
- A żebyś wiedziała.
- Mam się rozłączyć ??
- Nie, bo nadal chce z tobą prowadzić dialog.
- A nie masz tam kolegów z którymi mógłbyś go prowadzić.
- Mam, ale to nie to samo co moja dziewczyna.
- Twoja ??
- A nie ??
- Nie wiem.
- Tęsknie za tobą.
- Ja za tobą też blondasie.
- Nie wytrzymam tych dwóch miesięcy bez ciebie.
- Wiem. Ale dasz radę. W końcu twoje największe marzenie się spełni, i zagrasz na mundialu.
- Wiem. Ale bez ciebie to nie to samo.
- Beze mnie, to tak samo, jak by było to dwa tygodnie temu.
- Ale teraz, gdy cały czas o tobie myślę, trudno jest mi się skupić na piłce.
- Wiem. To przestań o mnie myśleć.
- Ale Lils trudno jest przestać myśleć o tobie. Zwłaszcza że zajmujesz pierwsze miejsce w moich myślach.
- No to zamień mnie i piłkę na miejsce, i będziesz miał piłkę na pierwszym miejscu.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- Posłuchaj ja kończę, ale mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.
- No to dawaj szybko.
- Przyjedziesz na nasz mecz z Armenią ??
- Ale po co ??
- Bo gdy będę wiedział że jesteś  na miejscu będzie mi się lepiej grało.
- Postaram się.
- Nadal cie kocham.
- A ja nadal nie przestałam cię kochać.
- To dobrze. Ja już kochanie uciekam. Papa. Zadzwonię później.
- Dobra leć już. Papa.- powiedziałam i nacisnęłam słuchawkę z czerwoną ikonką.
Nie miałam już chęci chodzić po mieście więc po trzech godzinach wędrowania wróciłam z powrotem do hotelu.  Na szczęście moja współlokatorka się znalazła, więc nie było akcji ratunkowej i poszukiwawczej. W sumie znając Chelsea jeszcze raz coś wymodzi, bez niej nie byłoby tylu wydarzeń na zgrupowaniach. Ona zawsze coś odwali i albo potem jest skandal jak na przykład wtedy kiedy byłyśmy w Hiszpanii na zgrupowaniu przespała się z jednym z następców tronu królewskiego, albo po prostu zajebiste wspomnienia z nią w roli głównej. Przyznam że ona jest naprawdę przyjazna i pełna energii. Bardziej otwarta, odważne, bardzo pewna siebie i naprawdę w jakiś sposób inna od wielu, wielu dziewczyn. Jak na dziewczynę z charakterem potrafi być wrażliwa, opiekuńcza, romantyczna czy na przykład przyjazna. Ma chłopaka, nie zaprzeczę że całkiem fajnego, bo jest nim Sami Khedira, no ale bez przesady. Jest wierna, ale ten skandal w Hiszpanii był genialny.
**************************************************************************
Wraz z dziewczynami z reprezentacji stwierdziłyśmy że wszystkie chcemy pojechać na mecz Niemcy - Armenia. Nie było z tym większego problemu bo większość z nas, tak jak na przykład ja, ma chłopaka lub najlepszego przyjaciela w reprezentacji więc bilety sobie załatwiłyśmy naprawdę szybko.
Dojechałyśmy na stadion 2 godziny przed rozpoczęciem meczu. Każda z nas miała na sobie swoją reprezentacyjną koszulkę z własnym nazwiskiem, prócz mnie. Ja miałam na sobie koszulkę mojego cudownego ukochanego. Chciałam się nie tylko wyróżniać ale chciałam też pokazać że kocham go ponad wszystko, jest dla mnie naprawdę ważny. Te dwie godziny spędziłyśmy naprawdę bardzo energicznie, trzeba było naprawdę dużo pisać i się uśmiechać. Większość fanów, zamiast pomaszerować na swoje miejsca, to szła do nas, aby zdobyć autograf albo zrobić sobie z nami zdjęcie. Nie wiem dlaczego, ale to ja byłam najbardziej oblegana przez fanów, na szczęście 20 minut przed rozpoczęciem meczu, nasi kochani i cudowni ochroniarze odlepiali od nas fanów.
- Boże jedyny, jak mnie bolą plecy.- powiedziała Chelsea tak abyśmy wszystkie usłyszały.
- Ciebie przynajmniej nie ciągały za włosy.- powiedziała jedna z moich koleżanek.
- A mnie.....- zaczęła jedna ale jej przerwałam.
- Jak wam to przeszkadza to zmieńcie zawód. Chyba wiedziałyście co będzie jeśli zostaniecie piłkarkami, to zawód w którym jesteś przytulana i faulowana na około. Nie narzekajcie.- powiedziałam bez przekonania.
- Liliana ma racje. Taki zawód.- powiedziała popierając mnie jedna z koleżanek.
W końcu wyłączyłam się całkiem z tej rozmowy. Najbardziej zastanawiałam się co zrobi Marco jak mnie zobaczy, bo troszkę mu na ściemniałam że mnie nie będzie po coś tam, i że lepiej aby się mnie nie spodziewał. Chciałam mu zrobić niespodziankę. Wszystko się okaże mam nadzieję że będzie ciekawie.
***************************************************************************
Ostatniego meczu Reprezentacji Niemiec, nie można zaliczyć o najbardziej udanych. Fakt wygrali 6:1, ale kontuzja jaka przydarzyła się Marco i wiadomość że nie pojedzie na mundial dobiła wszystkich.  Częściowego naderwania więzadła piszczelowo-strzałkowego w lewej kostce właśnie nabawił się Marco. Wypowiedzi wszystkich po meczu były naprawdę wzruszające, ale gdy tylko zobaczyłam co się stało Marco, moje oczy z resztą tak jak i chyba jego były pełne łez. Dedykowane gole, i słowa których nie da się opisać, bardzo go chyba wspierały. Dzisiaj wraca do Dortmundu, tu gdzie już jestem ja. Dostałam zwolnienie od mojej cudownej selekcjonerki która stwierdziła że nie nadaję się do grania i zwolniła mnie do domu. Boję się tego co stało się teraz z Marco. Przecież Mundial to było jego marzenie, zawsze chciał zagrać w Mistrzostwach. Teraz miał był wielkim wzmocnieniem, miał pomóc drużynie wygrać, ale po tym co się stało, nie wiem czy będzie wstanie się podnieść. Może udawać, może włożyć maskę, że wszystko jest dobrze, ale czy to że tam nie pojechał, nie rozbiło go. Nie wiem wszystko się okaże jak przekroczy próg naszego domu.  
Czekałam cały czas aż usłyszę otwierające się drzwi.  Dom był już posprzątany, wszystko było gotowe. Nie wytrzymywałam już tego i psychicznie i fizycznie. Od kontuzji Marco minęły już dwa dni. Powinien już wyjść z tego cholernego szpitala. Nie wiem kto bardziej to przeżywa on czy ja ?? To jest naprawdę przykre, to wszystko. Wczoraj przyjaciele mojego chłopaka wyjechali do Brazylii a on został w Niemczech. Nie wiem czy choćby moja obecność może mu jakoś pomóc, nie wiem nic. A czekanie mnie już po prostu wykańcza. Jest godzina 17, ile można czekać. 
Siedziałam i oglądałam telewizje, akurat leciał mecz Borussii Dortmund. Podziwiłam wszystko co się działo na boisku, uśmiech Marco gdy jego kolega z drużyny strzelił bramkę, mój uśmiech kiedy weszłam na boisko, i całą akcje z tym że leżałam na ziemi a potem wstałam i strzeliłam bramkę. Ta cała sytuacja była niesamowita, a potem przypomniało mi się wydarzenie, które jak dotychczas odmieniło moje życie, to że Marco zabrał mnie nad to wspaniałe jezioro, to że powiedział mi naprawdę dużo niesamowitych słów, to jak mnie przepraszał a potem pocałował i tę obietnicę w której przysięgał że mnie nie zostawi. Mam nadzieję że dotrzyma obietnicy. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi, wyłączyłam telewizor i poszłam do kuchni. Usłyszałam odbijający się dźwięk kul i gipsu. Usłyszałam głos mojego ukochanego i zamykające się drzwi. Same odgłosy jego poruszania sprawiały że miałam ochotę płakać. Pojawił się on, stanął przede mną i 
 spojrzał tymi swoimi wielkimi oczami. 
- Cześć.- powiedziałam nie pewnie. 
- Cześć.- powiedział patrząc na mnie. 
- Jak się czujesz ??- zapytałam patrząc na jego nogę. 
- Nie najgorzej, muszę się trochę przyzwyczaić do gipsu i tak dalej. Trochę to potrwa, ale jest okej. A ty co tu robisz ?? Nie powinnaś być na zgrupowaniu ??- powiedział i uśmiechnął się. 
- Powinnam. A ty ?? Nie powinieneś być w Brazylii ?? 
- Chciałbym. 
- Coś ci nie wyszło ?? 
- Jak nie teraz to następnym razem. Wrócę jeszcze silniejszy niż kiedykolwiek. 
- Bez wątpienia. 
- Wierzysz we mnie ?? 
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. 
- Kocham cię. 
- Ja ciebie też Marco. 
- Wiesz że będziesz musiała teraz przez 7 tygodni się ze mną użerać ?? 
- Wiem. 
- I co zrobisz z tym faktem ?? 
- Na razie. Postaram się aby to były najlepsze 7 tygodni mojego życia. 
- Dlaczego ?? 
- Bo mogę je spędzić z chłopakiem którego kocham najbardziej na świecie. 
- Jesteś niesamowita. 
- Wiem. 
- Cieszę się że wiesz. 
- Powiedź mi co ty teraz zrobisz ?? 
- A co mam zrobić ?? Muszę wytrzymać to wszystko. 
- I poddasz się tak bez walki ?? 
- A czy ty mi sugerujesz, że mam zdjąć gips, pojechać do Brazylii i grać z pękniętą nogą ?? 
- Nawet nie śmiem ci czegoś takiego sugerować. 
- To co sugerujesz ?? 
- Żebyś...wziął się w garść i chociaż pojechał tam i im pokibicował. 
- A polecisz ze mną ?? 
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz ?? 
- A chcesz tego ???
- Nawet nie wiesz jak bardzo. 
 - Oj wiem. 
- Liliano Bittencourt czy zaszczycisz mnie swoją osobą i pojedziesz ze mną do Brazylii ?? 
- Chciałbyś. 
- Chciałbym. 
- Pojadę. 
- Czemu płaczesz ?? 
- Bo nawet nie wiesz jakie to wszystko jest dla mnie trudne. 
- A dla mnie nie jest ?? 
- Chyba jest. 
- Kochanie, to ja nie jadę do Brazylii na Mistrzostwa Świata. 
- Kochanie, ale to nie ty przepłakałeś ostatnie dwa dni. 
- Dlaczego płakałaś ??
- Bo się o ciebie martwiłam. 
- Rozumiem. 
- Marco jesteś niemożliwy. 
- A ty jesteś ładna. 
- A co ma jedno z drugim wspólnego ?? 
- Nie wiem. Tak coś palnąłem od siebie. 
- A.H.A. 
- Oj no przytul się do mnie i przestań płakać. 


 C.D.N 

***************************************************
Wiem że ten rozdział jest beznadziejny, ale nie miałam lepszych na niego pomysłów. Wzięłam ostatnie zdarzenia z naszym biednym Marco i troch wplotłam je w ten rozdział, ale nie wiem czy dobrze to zrobiłam. 
Nie wiem czy wam się podoba ten rozdział, bo mi tak sobie. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. !! 
POZDRAWIAM I CAŁUJE <3 

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 45

Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia. Za­myka się w sobie.  

Otworzyłam  oczy i zobaczyłam swój pokój. Swój dom ale nie w Monachium a w Dortmundzie. Co się ze mną stało ?? Ile czasu byłam nie przytomna?? Wygraliśmy ten mecz czy nie ?? Na te pytania nie znałam odpowiedzi. Wstałam i zobaczyłam wszystkie swoje rzeczy, łącznie z tymi które miałam w Monachium. A może to był tylko sen. Chyba to był sen. Może ten cały mój wyjazd do Monachium i nad morze z moimi przyjaciółmi był snem. Podeszłam do lustra i zobaczyłam nową siebie. Tą z tatuażami i innymi włosami, tą z uśmiechem na ustach i zaskoczeniem na twarzy. Usłyszałam jak drzwi się otwierają.
- Cześć Lils.- powiedział Mats otwierając szerzej drzwi.
- Hej.- powiedziałam z uśmiechem do Niemca.
- Jak się czujesz ??- zapytał wchodząc do mojego bałaganu.
- W porządku. Co ja tu robię ??- zapytałam przyjaciela.
- Byłaś nieprzytomna od dwóch dni. Byłaś u lekarza w Monachium. Powiedział że to nic strasznego. Że wszystko jest w porządku. Z chłopakami zdecydowaliśmy zabrać cię do domu. Nie chcieliśmy cię zostawiać tam. Spakowaliśmy cię i jesteś w końcu w domu.- powiedział podając mi szczotkę do włosów.
- On tu jest ?? - zapytałam patrząc na niego.
- Na dole. Robi śniadanie.- powiedział Mats.
- Czyj to był pomysł ??
- Mój i Lewego.
- A on co na to ??
- Nic nie powiedział.
- Aha. Spoko.
- No nie miej do niego pretensji.
- Dobra. Ej jeszcze jedno.
- No słucham ??
- Wygraliśmy ??
- Twój strzał był tak perfekcyjny że nie mogliśmy przegrać.
- Dziękuje.
- Ja idę na dół.
- Okej. Ja się ubiorę i zaraz zejdę.
- Oks.- powiedział i wyszedł. Ja zostałam sama z bałaganem. Powiem szczerze że było dosyć ciekawie, czułam się wyraźnie inaczej. Nie wiem co się ze mną stało, ale czułam że mam uśmiech na twarzy. Podeszłam do mojej starej szafy, zaczęłam patrzeć co jest środku. Na dworze było trochę zimno, w domu nie lepiej. Postanowiłam ubrać się w dżinsy, zwykłą bluzkę no i oczywiście jakieś buty, do tego czapka i wyglądałam przyzwoicie. Umalowałam się i poprawiłam włosy. Rozczesałam i ułożyłam. Do tego podwinęłam rękawy na lewej i prawej ręce. Skończyłam się szykować więc ogarnęłam troszkę pokój. Ułożyłam rzeczy. Gdy było w miarę czysto, wyszłam z pokoju i udałam się na dół. Coś bardzo ładnie pachniało. Usłyszałam czyjeś głosy. Kierowałam się w stronę kuchni. Gdy weszłam zobaczyłam Kalinę, Roberta, Matsa, Nuriego i Marco.
- Dzień Dobry wszystkim.- powiedziałam wchodząc do kuchni.
- Lili.- powiedział Robert i się na mnie rzucił.
- Hej Lewusku.- powiedziałam i odczepiłam go od siebie. Zobaczyłam że wszyscy się na mnie patrzą.
- Jak się czujesz ??- zapytał Sahin z uśmiechem na ustach.
- Dzięki. Jest okej.- powiedziałam i spojrzałam na Marco, który również się na mnie patrzył. Uśmiechnęłam się nawet nie wiem dlaczego, przecież to wszystko jest dziwne.
- Może usiądziesz i zjesz śniadanie.- powiedziała Kalina przerywając moje myśli.
- To w sumie dobry pomysł.- powiedziałam i usiadłam między Marco a Robertem. Lewandowski cały czas gadał, o tym niesamowitym meczu z Bayernem, a ja cicho siedziałam i patrzyłam się na mój talerz, który był pusty. Kalina włożyła mi trochę sałatki i się do mnie uśmiechnęła, odwzajemniłam gest. Wszyscy byli pochłonięci rozmową oprócz mnie. Ja tylko myślałam, i zaczęłam jeść. Poczułam na sobie czyiś wzrok, i chyba wiedziałam do kogo on należy. Gdy skończyłam jeść, usiadłam i patrzyłam się w punkt na ścianie.
- Ej co dzisiaj robimy ??- zapytał Mats i wszyscy spojrzeli na mnie. Ja cały czas patrzyłam się w jeden punkt.
- Ej Liliana.- powiedział Robert i pomachał mi swoją ręką przed twarzą. Nagle poczułam na sobie czyiś dotyk.
- Co się stało ??- zapytałam oprzytomniając.
- Mats się pyta co dzisiaj robimy. Masz jakieś propozycje??- zapytała Kalina.
- Możemy iść do kina.- powiedziałam mówić pierwszy lepszy pomysł.
- Ej no faktycznie. To dobry pomysł. A ktoś wie co teraz grają w kinach ??- zapytał podniecony Lewandowski.
- Poczekaj sprawdzę w necie.- powiedział Sahin wyjmując telefon.- Teraz grają Czarownicę, Niesamowitego Spidermana 2, X-mena, Rio 2, Na skraju jutra, Casanova po przejściach, Milion sposobów jak zginąć na zachodzie i Sąsiedzi.
- Na Spidermana.- powiedziała Kalina.
- Jestem za.- powiedziałam.
- Ja wolę X-mena albo Sąsiadów.- powiedział Mats.
- Marco proszę pojedźmy na Spidermana.- powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Okej. Na Spidermana.- powiedział Reus, a ja nadal trzymałam jego rękę.
- Lewy ??- zapytałam z błagalnymi oczami.
- Dobra jedziemy na Spidermana.- powiedział Lewandowski.
- No to jedziemy.- powiedział Nuri.
Wszyscy się naszykowali, każdy wziął pieniądze. Pojechaliśmy na dwa auta. W jednym był Lewy, Nuri, Kalina i Mats, a w drugim byłam ja z Marco. On prowadził, uznałam że po moim wypadku tak będzie lepiej. Gdy ruszyliśmy, do kina mieliśmy z 20 minut. Na początku była cisza, ale potem Marco ją przerwał.
- Jak się czujesz ??
- Szczerze. Nie jest źle, tylko boli mnie trochę noga i głowa.
- Dotrzymałem umowy.
- Jakiej ??
- Że jeśli strzelisz gola zawiozę cię do domu.
- To ty na to wpadłeś ??
- Nie. Lewy z Matsem ja tylko wykonywałem polecenia.
- Dzięki.
- Za co ??
- Za to że dałeś mi strzelić.
- Nie byłem pewny czy dasz radę, a ty kurde taki coś. Jesteś amazing.
- Dzięki. Ty też.
- Nie tak bardzo jak ty. Niesamowita.
- Wiem co to znaczy. Umiem angielski.
- To dobrze bo już się bałem że nie koniecznie.
- Mieszkałam w Anglii i w USA.
- Ty no faktycznie.
- Pacan.
- Nie obrażaj się.
- Nie mam zamiaru.- powiedziałam i pyknęłam go w rękę.
- Weź tak nie rób, bo wylądujemy w rowie.
- To naucz się kierować.
- Dobrze o pani.
- Dobra przestań już.
- Witać że poprawił ci się humor.
- Może trochę.
- Trochę ?? Chyba bardzo. Dawno cię takiej nie widziałem.
- Dzięki.
- Ładniej ci tak niż jak wcześniej. 
- Co masz na myśli ??
- Ten uśmiech na twarzy.
- Może trochę.
- Te włosy też dodają ci urody, o tatuażach nie wspomnę.
- Może dlatego że nie widziałeś wszystkich.
- A masz jeszcze jakieś ??
- Mam, ale dużo wody upłynie za nim ci je pokaże.
- Dlaczego tak sądzisz ??
- Bo to wiem.
- Jeszcze zobaczymy.
- Nie bądź taki pewny siebie.
I tak wyglądała mniej więcej cała droga do kina. Gdy w końcu dojechaliśmy, seans mieliśmy za 10 minut. Razem z Kaliną zdążyłam pójść do łazienki.
- A gdzie jest Rozalia ??- zapytałam myjąc ręce.
- Została u dziadków, dawno jej nie widzieli, to muszą się nacieszyć widokiem wnuczki.
- No w sumie. Jak tam ci się układa z Crisem ??
- W porządku, a tobie z Marco ??
- Ale o co ci chodzi ???
- Nie kłam. Widać że nadal go kochasz.
- Na razie się nie układa.
- Stawiam że za nie całe dwa tygodnie będziecie razem.
- Serio ??
- Na to wygląda.
- No niech ci będzie.
- Dobra chodźmy bo zaraz ci idioci będą mieli jakiś problem.
Wyszłyśmy z łazienki i poszłyśmy w ich kierunku. Robert dziwnym trafem nie wiem dlaczego kupił mi popcorn. Podziękowałam i poszliśmy na sale. Na szczęście byliśmy sami. Całą naszą cudowną grupką, zajęliśmy miejsca.
   Zbliża się zakończenie szkoły, ale pomimo tego Peter Parker (Andrew Garfield) ma ważniejsze sprawy na głowie. Jego życie utknęło pomiędzy ściganiem złych facetów jako Spider-Man, a spotkaniami z ukochaną Gwen Stacy (Emma Stone). Peter nie zapomniał o obietnicy złożonej ojcu dziewczyny, jednak nie potrafi jej dotrzymać. Wszystko zmienia się, gdy w mieście pojawia się nowy złoczyńca, Electro (Jamie Foxx)... 
 Film był naprawdę niesamowity. Cały film, albo inaczej większość byłam wtulona w Reus'a. Z jednej strony to fajnie, ale z drugiej nie koniecznie. Znowu wiem że go kocham, ale czy tym razem się uda ?? Nikomu nie przeszkadzało, że cały czas byliśmy wtuleni w siebie.
Razem z ekipą szybko się zebraliśmy, i każdy miał wrócić do domu. Ja znowu byłam sama z Marco.
- Chcesz jechać do domu ??- zapytał zajmując miejsce obok.
- Nie. Nie chcę.- powiedziałam i spojrzałam na niego.
- A gdzie chcesz ??
- Wymyśl coś, lepiej znasz to miasto niż ja.
- Jesteś pewna ??
- Jasne że jestem pewna.
- No dobra.
Ruszyliśmy przed siebie, nie wiem w jakim kierunku i gdzie dokładnie. Wiem że prawie przez całą drogę jechaliśmy w ciszy.
- Mogę zadać ci parę pytań ??- zapytał Marco po raz kolejny przerywając idealną ciszę.
- Pytaj o co chcesz. - powiedziałam nie patrząc na niego, a patrząc na gwiazdy za oknem.
- Dlaczego tak się zmieniłaś ??
- Że włosy, tatuaże i tak dalej ??
- No tak.
- Chciałam się zmienić, wyglądać inaczej. Nie chciałam być nudną blondynką tylko wybuchowa, bardziej pewna siebie, odważniejsza. Inna.
- Okej. A jakie masz tatuaże ??
- Always remember who you are , motyla, Belive, pióro i z niego lecące ptaki, Never say never.
- Aha. I każdy gdzie indziej ??
- Tak każdy gdzie indziej.
- A po co robiłeś sobie tatuaże ??
- A po co ci twoje ??
- Moje dodają mi pewności siebie.
- Moje też coś w tym stylu.
- Dziękuje.
- Za co ??
- Za to że jesteś ze mną w jakimś tam stopniu szczera.
- Nie ma za co. A tak a propos szczerości to gdzie jedziemy ??
- To akurat niespodzianka.
- Coś trochę długo jedziemy.
- Może i długo, a może i nie długo.
- Nie lubię takich zagadek.
- Jeszcze 5 minut i będziemy na miejscu.
- Zauważyłeś że robi się ciemno.
- To dobrze. Będzie ciekawiej.
- Może i tak.
- Poczekaj zaraz dojedziemy.
Nie wiem jak daleko byliśmy od Dortmundu, wiem na pewno że jechanie przez jakiś las, w godzinach wieczornych nie jest jakoś specjalnie niesamowite.
W końcu się zatrzymaliśmy. Było mi zimno więc Reus oddał mi swoją bluzę a sam włożył kurtkę która byłą w samochodzie.
- Widzę że przygotowany na wszystko.
- To chyba dobrze.
- Może i tak.
- Chodź. Teraz fajnie by było gdybyś zamknęła oczy.
- No dobrze.- powiedziałam i zamknęłam.
Przeszliśmy kawałek, nagle Marco się zatrzymał.Wszędzie było cicho, tak spokojnie, słyszałam dźwięk zwierząt.
- Teraz możesz otworzyć- powiedział Marco. Otworzyłam oczy i powiem szczerze że aż zapadł mi dech w 
piersiach.
- Boże. Jak tu pięknie.
- Podoba ci się ??
- Jasne że mi się podoba. Tu jest pięknie. Skąd znasz to miejsce ??
- Mój tata mnie tu przywoził jak byłem mały. Dawno tu nie byłem, to stwierdziłem że skoro nie chcesz pojechać do domu, to przyjedziemy tutaj.
- Tu jest naprawdę wspaniale.
- Fajnie że ci się podoba.
- Nie sądziłam że jesteś taki.
- Jaki ??
- Taki romantyczny i wrażliwy.
- Wiesz że jesteś jedyną osobą której to pokazałem.
- Nikomu nie powiem.
- To nie chodzi o to.
- A co chodzi Marco ??
- O to że jesteś jedyną osobą, dziewczyną której to pokazałem.
- Marco...ale...
- Posłuchaj to co mówiłem wtedy na plaży, przy Cornelii to nie była prawda, ale jak zobaczyłem ciebie z Thomasem to coś we mnie pękło. To chyba była świadomość że nigdy nie będę w stanie zaspokoić twoich pragnień, spełnić twoich marzeń. Kocham cię najbardziej na świecie. Jesteś dla mnie wszystkim, zawsze gdy czuję twój oddech w pobliżu, gdy cię widzę cierpię bo nie jestem z tobą, jesteś dla mnie wszystkim. Wszystko co widzę, co czuję jest związane z tobą. Codzienne słońce, każdy zapach, widok, smak kojarzy mi się z twoją osobą. Liliano jesteś dla mnie najważniejsza.
- To dlaczego, wtedy, właśnie wtedy zamiast sprzedać jej kopa, wtulałeś się w nią, gdy ja spałam, bawiłeś się z nią ?? To bolało, gdy w końcu z tobą byłam, wszystko się popsuło, ty to popsułeś. Cieszyłam się że w końcu mogę z tobą być, że mnie kochasz i tak dalej. Jednego dnia mówię że chcę być twoją dziewczyną, a drugiego ty się z nią całujesz i obściskujesz. To bolało, nawet nie wiesz jak bardzo.
- Wiem, i przepraszam cię za ten ból. Myślałem że jeszcze śpisz, chciałem dać jej radość. Tę ostatnią chwilę w moich ramionach. Nawet nie wiem skąd ona się tam wzięła. Lil ty jesteś dla mnie najważniejsza. Nic i nikt nie jest od ciebie ważniejsze.
- A piłka ??
- Piłka to moja prawdziwa miłość, ale zaraz po tobie. To ty jesteś numerem jeden w moim sercu, numer dwa zajmuje piłka. Przed długi czas było inaczej, to piłka zajmowała numer jeden, ale gdy spotkałem ciebie wszystko się zmieniło, pokrzyżowało. Kocham tylko ciebie.
- Też cię kocham. Jesteś dla mnie wszystkim, a odkryłam to dopiero na meczu, nie wiem dlaczego, ale gdy spojrzałam na ciebie wtedy, wszystko się zmieniło, naprawę wszystko. Kocham cię, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Ale obiecaj że już nigdy mnie nie skrzywdzisz tak jak wtedy. Obiecaj.
- Obiecuję. Nigdy już cię nie skrzywdzę, jesteś dla mnie najważniejsza. Przysięgam na swoje życie, że jeśli cię skrzywdzę to się zabije. Przysięgam na samego siebie. Jesteś najważniejsza.
- Trzymam cię za słowo.  - powiedziałam a ten się do mnie przytulił.
 - Jak sobie życzysz kochanie.
- Czyli mam rozumieć że jesteśmy parą ??
- A wyobrażasz sobie to jakoś inaczej ??
- Na wiele, naprawdę wiele różnych sposobów.
- Ale jesteś moją dziewczyną czy nie ??
- A co będę z tego mieć ??- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Wszystko co zechcesz.
- Jestem twoją dziewczyną.- powiedziałam i odlepiłam się od niego.
- Na zawsze ??
- Mam nadzieję że tak. - powiedziałam a ten tym razem mnie pocałował.










 C.D.N 

***********************************************************************************

Rozdział można by powiedzieć że dedykowany specjalnie dla Justyny Piszczek która dała mi naprawdę porządnego kopa. Miała racje pod tym względem że Liliana cały czas cierpi i że a to jest z jednym, z tamtym wyjeżdża i tak dalej, i miała racje że to jest nudne. Dlatego ten rozdział jest dla ciebie. Dziękuje za wszystkie słowa, za ten długi i naprawdę dający do myślenia komentarz. Masz racje. Dlatego spełniłam chyba wasze życzenia i chyba będą razem. Nie wiem czy mam przedłużać tego bloga ,czy napisać tych rozdziałów jeszcze z 5 czy dojść do 70. Decyzja należy do was.
Anonimki już mogą komentować ;)
POZDRAWIAM WSZYSTKICH I DZIĘKUJE <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 44

Ko­bieta chy­ba za długo nie może cze­kać. Cze­kanie od­da­la ją od miłości jak niepew­ność dnia jut­rzej­sze­go. Spo­wal­nia od­dech a prze­cież żyć trze­ba z oddechem.

 Od bardzo dawna nie czułam się tak jak dzisiaj. Znowu przywaliłam Reus'owi w twarz, po raz kolejny po długiej przerwie znowu spotkałam się z Kaliną i malutką Rozalią. Jeszcze raz rozmawiam z Lewandowskim o miłości i o przyjaźni. Jeszcze raz przeze mnie jest zamieszanie na boisku. Boję się że historia od nowa się powtóży.
Mecz jest strasznie zacięty wszyscy zastanawiają się kto wygra. Ja nie wiem komu kibicować i szczerze nie będę ani za jednym ani za drugim. Nie ważne kto wygra.
- Ciocia.- krzyknęła mała Rozalia.
- Kalina.- powiedziałam podchodząc do nich bliżej.
- Liliana.- powiedziała przytulając się do mnie.
- Tęskniłam.- powiedziałam całując ją w policzek. Zaraz potem zauważyłam kogoś, była to osoba którą bardzo dobrze znałam Cristiano Ronaldo.
- Cześć.- powiedziałam przerywając ciszę miedzy nami.
- Cześć.- powiedział i się uśmiechnął.
- Ciocia znasz mojego tatę??- powiedziała mała Rozalia wtulając się w moją nogę.
- Znam. Można tak powiedzieć.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do małej.
- Fajnie że się znacie.- powiedziała Rozalia i znowu wróciła do oglądania meczu. Ja pogadałam chwilkę z Kaliną, trochę z Crisem i wróciłam na ławkę Bayernu. Nie wiem czy to coś specjalnego, może nie. Ale nie jestem pewna co do siebie.
Mecz trwa zacięcie akcje z jednej i z drugiej strony, ale w 65 minucie mój cudowny Thomas strzela piękną bramkę główkę. Wszyscy się cieszą, znaczy większość. Usiadłam na ławce, wszyscy się na mnie spojrzeli, większość kibiców patrzyła na mnie, ale nie Bayernu a Borussii. Nie wiem dlaczego ale wstałam i podeszłam do trenera Jurgena Kloppa.
- Coś się stało Liliano ??- zapytał mnie zaskakująco, nawet na mnie nie patrząc.
- Ma pan koszulkę mojego brata ??- powiedziałam a ten od razu na mnie spojrzał, jak poparzony.
- Mam, ale po co ci ona ??- zapytałam tym razem na mnie patrząc.
- Trzeba jakoś pomóc. Ile ma pan jeszcze zmian??- zapytałam.
- Dwie. A ty przepraszam chcesz zagrać ??- powiedziałam szybko, z zaskoczonym wzrokiem.
- Raz się żyję. Będę za 5 minut.- powiedziałam i wbiegłam do szatni. Zdjęłam wszystko, wzięłam koszulkę Leonarda, na szczęście miał na swoich plecach nazwisko nie imię. Szybko się przebrałam, włożyłam ochraniacze, wszystko co najpotrzebniejsze. Dobrze że zawsze byłam przygotowana do meczu. Wzięłam wszystko i wróciłam na murawę. Wszyscy spojrzeli na mnie, co ja robię, chodzi oczywiście o kibiców bo piłkarze grali. Podeszłam do trenera.
- Gotowa.- powiedziałam i dałam mu wszystkie moje dokumenty, badania.
- Jesteś tego pewna ?- zapytał a ja nie wiem dlaczego pokiwałam głowę na znak że jestem. Co ja robię w ogóle?? Chce pomóc mojej starej drużynie tylko dlatego że jest tam ktoś komu chcę coś udowodnić. Nie wiem, mogą mnie później zamknąć w psychiatryku, jakoś to przeżyję. Podeszłam do sędziego, ten dziwnie się na mnie spojrzał, ale wpisał mój numer na tablicy. Naprawdę jestem dziwna.
- Liliana co ty robisz ??- krzyknął ktoś z ławki Bayernu.
- To co powinnam od początku. Gram w jednych barwach i z jednym klubem na piersi.- powiedziałam i weszłam na boisko za Nuriego Sahina. Ustawiłam się na swojej normalnej pozycji. Spojrzałam na Reus'a.
On również się na mnie patrzył, ale zaraz szybko się odwrócił. Mina Thomasa sprawiła że miałam ochotę wrócić z powrotem na ławkę, ale postawiłam sobie cel i muszę się go trzymać, tak będzie najlepiej. Dostałam piłkę pod nogi, i zaczęła się zabawa, kilka trików, troszkę kiwek i podanie. To co lubiłam najbardziej z tego wszystkiego. Byłam zaskakująco dobra, więc. Gdy tylko okiwałam któregoś z chłopaków z Bayernu, bardziej słyszałam kibiców Borussii. Nie wiem dlaczego, ale walczyłam teraz tak jak nigdy, czułam się inaczej. Moje serce pracowało na większych tempie, nogi biegały szybciej i szybciej wykonywały ruchy. Piłka między mną a Robertem chodziła jak po sznurku. Reus gdy dostawał ode mnie podanie od razu się uruchamiał, ale gdy tylko ją oddał od razu, zwalniał. Nie chciałam do niego podchodzić, nie chciałam mu nic zrobić itd. Z każdą chwilą na boisku czułam się pewniej. Aż nagle w 85 minucie Robert po moim dośrodkowaniu, co dziwne z lewej nogi, trafił głową do bramki. Wszyscy się cieszyli, a ja stanęłam z boku i klaskałam.
- Jesteś najlepsza.- usłyszałam damski głos, pochodzący z trybun. Gdy to usłyszałam uśmiechnęłam się, pojawiłam się na telebimie, i pomachałam w każdą stronę. To było niesamowite uczucie. Wszyscy się na mnie patrzyli, Robert podbiegł do mnie i mnie przytulił. Zobaczyłam że Marco to widział, ale nic nie powiedziałam.Nie byłam w stanie powiedzieć czegokolwiek, nie byłam w stanie. Wiem że jakaś malutka, malutka mikroskopijna cząsteczka mnie, nadal go kocha. Ale nie chce być jego dziewczyną, narzeczoną czy czymś tam jeszcze. Nienawidzę go za to wszystko co mi zrobił.
- Halo?! Liliana!!-krzyknął Lewandowski, wyciągając mnie z moich myśli.
- Tak ??- zapytałam patrząc na niego, i na to wszystko wkoło. Bycie na boisku, i granie z nimi, to najlepsze co mi się kiedykolwiek przydarzyło.
- W porządku ??- zapytał Robert, i spojrzał w kierunku, w który patrzyłam ja.
- Tak. Znaczy Nie. Nie wiem już sama.- powiedziałam do niego i spojrzałam się na Marco. Jego mina, zachowanie, ruchy jakie wykonywał, to wszystko było naprawdę dziwne, inne.
Piłka stanęła na samym środku boiska, w normalnym miejscu, wszyscy od nowa patrzyli na to wszystko. Nie wykluczone było że będziemy grać dodatkowe 30 minut. W końcu to walka o puchar. Gdy zagwizdał gwizdek sędziego, kończący regulaminowy czas gry, wszyscy podeszliśmy do ławki rezerwowych i trenera Jurgena. Pierwsze co po moim zejściu, przytulił się do mnie Sahin, Hummels, Weidenfeller, Lewy, Łukasz i Kuba. To było niesamowite uczucie.
- Ej dobra koniec tych czułości.- krzyknął trener.- Gdyby nie pomysł Liliany, i to że weszła na boisko, mimo wszystkich trudności, byście byli przegrani, ale to teraz nie ważne. Potem będziecie jej dziękować. A teraz ważniejsze sprawy. Cały czas gramy tak samo, na tych samych pozycjach. Jest jeszcze jedna zmiana, więc jak ktoś się źle poczuje, to krzyczeć. Wszystko zależy od was, moi kochani. Wierzę że możemy to wygrać. Tylko troszkę wiary, nadziei i tak dalej, i dacie radę. No to macie wygrać mi ten mecz.
- Borussia!!!- krzyknął Roman.
- Dortmund!!!- krzyknęliśmy wszyscy. Rozeszliśmy się, wiem że jesteśmy wstanie wygrać ten mecz i dam z siebie wszystko.
- Liliana.- powiedział Marco podchodząc do mnie.
- Tak?- spytałam zaskoczona.
- Przepraszam.- powiedział i spojrzał na mój wyraz twarzy.
- Nie masz za co. Ja też przepraszam.- powiedziałam.
- Wygramy to ??
- Mam nadzieję że tak.
- Dlaczego to zrobiłaś ??
- Ale co ??
- Dlaczego włożyłaś koszulkę swojego brata, dlaczego znowu z nami grasz ??
- Przyjaciołom się pomaga. A nie mogłam znieść tego wszystkiego.
- Fajnie że znowu z nami jesteś. Będziemy musieli poważnie pogadać.
- Niech będzie.
- Nie chcesz ze mną rozmawiać ??
- Nie teraz. Nie po tym wszystkim. Daj mi jeszcze z tydzień okej?
- Zobaczymy.
- Wiedziałam że za mną zatęsknisz.- powiedziałam a ten uśmiechnął się i razem weszliśmy na murawę. Nie jako para, a normalni zwykli przyjaciele.
No to zaczęliśmy dogrywkę. Bayern wyglądał na wyraźnie wściekły, zwłaszcza na mnie. Nie które porachunki między mną a na przykład Lahm'em nie wyglądały ciekawie. Dogrywka mijała błyskawicznie, naprawdę błyskawicznie. Nie zdążyliśmy mrugnąć okiem, a już minęła pierwsza połowa dogrywki. Nie chcieliśmy dochodzić do karnych, naprawdę nie chcieliśmy. Razem z Lewym grało mi się cudownie, a gdy jeszcze Marco dołączał do naszych akcji, zapowiadały się one jeszcze lepiej. W końcu ja dostałam piłkę, parę kiwek ale gdy przeszłam trzech piłkarzy, czwarty wjechał mi w nogi, a był to Arjen Robben.
- Co to robisz ?? Powaliło cię !!!-krzyknął Robert podchodząc do holendra.
- Robben teraz przegiąłeś.- powiedział Thomas i pochylił się nade mną. Bolało jak cholera, naprawdę bolało. Nie wiem co dokładnie, ale wiedziałam że coś mnie bolało.
- Liliana w porządku ??- zapytał Hummels podbiegając do mnie.
- Boli.- powiedziałam cicho.
- Ale co ??- zapytał Łukasz stojąc nade mną.
- Nie wiem.- powiedziałam i złapałam się za brzuch.
- Jak to nie wiesz ??- zapytał Łukasz.
- Zostaw ją.- powiedział Reus.
- Co ty chcesz zrobić ?- zapytał Lewandowski.
- Zdejmę ją z boiska.- powiedział i włożył swoje ręce pod moje plecy i głowę. Już mnie podnosił gdy usłyszałam krzyk, tej samej dziewczynki i te same słowa.-Jesteś najlepsza.
- Nie Marco.- powiedziałam gdy już mnie podnosił.
- Słucham ?? - zapytał Marco patrząc mi w oczy.
- Zostaw mnie proszę.- powiedziałam a ten jak powiedziałam tak zrobił.
- Weź nie umieraj.- powiedział Lewandowski łapiąc mnie za rękę.
- Nie umieram durniu. Pomóż mi wstać.- powiedziałam, i ukrywałam to że noga może być złamana, w tym momencie liczyła się tylko wygrana. Wstałam. Wszyscy stali, i bili mi brawo. Ale mnie to nie obchodziło, stanęłam koło Marco.
- Ty strzelasz czy mogę ja ??- zapytałam kuśtykając do niego, i stając kiedy byłam blisko.
- A dasz radę ??- zapytał patrząc na moją nogę.
- Zrobimy tak. Jeśli strzele, odwozisz mnie do domu.- powiedziałam z uśmiechem do blondyna.
- No to dawaj. - powiedział i wskazał na piłkę.
Odległość wynosiła jakieś 22 metry no może 21. Wiem że muszę to strzelić nie tylko dlatego aby Borussia wygrała, ale muszę pogadać z tym pajacem. Wiem że to może być dziwne, ale wiem też, że bez jego bliskości nie dam sobie rady.
Wzięłam krótki rozbieg, spojrzałam na bramkę w której stał Neuer, przypomniało mi się które miejsce jest jego czułym punktem. Spojrzałam na prawe okienko a następnie na piłkę. Nie czułam się jakoś szczególnie, zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie że jestem na treningu i wykonuje już z 20 rzut wolny z rzędu. Noga mnie bolała, ale w tym momencie kompletnie o tym zapomniałam. Podbiegłam i uderzyłam, naprawdę precyzyjnie. Piłka leciała tam gdzie sobie zażyczyłam, nie sądziłam że to zrobię ale się udało. Od razu po strzale upadłam, ale piłka wpadła do siatki. Gdy wszyscy się cieszyli, ja zaczęłam płakać, nie z radości a z bólu.
- Liliana.- usłyszałam głos Marco.
- Trafiłam.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego, następnie zobaczyłam już tylko ciemność.
************************************************************
 C.D.N

Mam nadzieję że ten długo wyczekiwany rozdział że wam podoba. Pod ostatnim postem były tylko 3 komentarze :C Znudziła już was ta historia ?? Jeśli tak to zakończę, to jeśli się to już nikomu nie podoba.
POZDRAWIAM I CAŁUJE !!