Przyznam naprawdę że to wszystko jest niesamowite. Dwa dni, tylko dwa dni kompletnie zmieniły moje życie. Mam chłopaka, na którym bardzo mi zależy, wróciłam do swojego rodzinnego miasta, i co chyba istotne sądzę że tu zostanę. Zmieniłam się, już nie boję się stawiać kolejnych kroków, jestem sobą, i wiem że jeśli komuś to nie pasuje, nie muszę się dla niego zmienić, Zwłaszcza jeśli ten ktoś nie jest z mojego otoczenia. Gdyby nie ta dziewczyna z centrum w Monachium, nadal byłabym przestraszona, i bałabym się wszystkiego, ale teraz jestem inna. Bardziej waleczna, stanowcze i pewniejsza siebie. Na tym głównie mi zależało. Cieszę się za to jaka jestem, i nie poddałam się przy pierwszej, lepszej okazji. Jestem jaka jestem, i nic się nie zmieni.
Marco, to wszystko co mi wczoraj powiedział, że mnie kocha i tak dalej. To mnie zaskoczyło, ale nie wiem co bardziej, to że wyznał mi te wszystkie rzeczy i pokazał jak bardzo mu na mnie zależy. Czuje się w jakimś tam stopniu spełniona. I to magiczne miejsce, to jezioro, które chyba istniało naprawdę. Czuję że to będzie niesamowite parę miesięcy u boku blondyna, zwłaszcza że zaraz są Mistrzostwa Świata, na które Marco tak strasznie się cieszy. Przecież oni wylatują już za niespełna 3 tygodnie. Jego największe marzenie się spełni, ale na razie chyba mu wystarczam. Zaraz się rozstaniemy z powrotem, ale tylko na 2 tygodnie, on jedzie na swoje zgrupowanie, ja na swoje, i mniej więcej nie możemy się sobą jakoś długo nacieszyć. Mam nadzieję że to wszystko się uda.
*************************************************************************
Już 3 dni nie widziałam się z moim ukochanym, zgrupowanie z kadrą reprezentacji Niemiec. W końcu jest koniec sezonu i trzeba zając się reprezentacją. Tęsknie na nim, i to naprawdę bardzo. On jest na drugim końcu kraju, ja jestem w Kiel a on w Stuttgarcie. Jest między nami spora odległość, ale to słodkie ja dzwoni codziennie i mówi co robili, i jak mnie kocha. To naprawdę słodkie. On ma codziennie treningi, ja mam codziennie treningi. Trudno jest się tak zdzwonić aby nie przeszkadzać sobie nawzajem. Ale jeszcze nie z pełna dwa miesiące rozłąki. On przecież jedzie do Brazylii, a ja zostaje w kraju. Może pojechałbym za dwa lub trzy mecze, przynajmniej bym miała jakieś zajęcie, ale na razie jestem na zgrupowaniu, i trzeba się zając tym co najważniejsze, piłką.
- Liliana.- usłyszałam głos naszej trenerki Silvii.
- Tak trenerze ??- zapytałam spoglądając na kobietę stojącą w moim pokoju.
- Widziałaś Chelsea ??- zapytała patrząc na mnie.
- Nie prze pani. Była w pokoju jakieś półtorej godziny temu, i mówiła że wybiera się z dziewczynami do sklepu, a teraz nie wiem gdzie jest.-powiedziałam patrząc na łóżko mojej współlokatorki.
- No dobrze. Dziękuje. A mam jeszcze jedno pytanie.- powiedziała zamykając drzwi.
- Słucham .- powiedziałam z uśmiechem i wskazałam na łóżko aby usiadła.
- Lils. Dzisiaj wraz z moją asystentką zadecydowałyśmy że zrobimy wam sparing z okolicznym klubem, ale męskim. I czy chciałabyś zagrać ??- zapytała kobieta.
- Oczywiście że bym chciała.- powiedziałam ucieszona tą informacją.
- Strasznie się cieszę.- powiedziała pani trener.
- A o której ??- zapytałam z uśmiechem.
- Dzisiaj o 18.- powiedziała.
- Dziękuje za szansę.- powiedziałam i spojrzałam na mój telefon.
- Nie ma za co. A wiesz co tam słychać u chłopaków ??
- Nie. Nie dzwoniłam wczoraj do Marco. Nie miałam czasu, a w nocy nie chciałam go irytować.
- Rozumiem. Dziękuje i do zobaczenia o 18.- powiedziała i wyszła.
W sumie ja też zastanawiałam się gdzie jest moja współlokatorka. Chelsea jest jedną z moich najlepszych koleżanek z reprezentacji. Dogadujemy się jak siostry, chodź nie jest taka jak Kalina, to właśnie ona na zgrupowaniach jest jedyną osobą której się spowiadam i tak dalej. Bez niej nie byłoby mi tu tak dobrze.
Do meczu miałam jeszcze z 6 godzin, więc postanowiłam wybrać się na spacer po mieście. Przebrałam się z dresu w krótkie spodenki, jakąś koszulkę i włożyłam vansy, do tego czapka i okulary przeciwsłoneczne. Wzięłam ze sobą jakieś pieniądze, telefon i słuchawki. Zamknęłam pokój a klucz zostawiłam w recepcji. Nie wiem czy to coś niezwykłego, ale lubiłam chodzić sama. Nie wiem dlaczego, ale tak miałam. Samotność sprawiała że lepiej mi się myślało, nie lubiłam osób, idących obok mnie i cały czas gadających tylko o sobie. Jestem osobą skrytą, i lubiącą ciszę, więc osoba przeszkadzająca mi w samodzielnym rozmyśleniu nie jest mi potrzebna. Spacery po Kiel są dosyć inspirujące, jest to miasto, ale różniące się znacznie od Dortmundu czy Monachium. Podziwianie tych wszystkich ludzi, idących do pracy czy wracających. Dzieci wracających ze szkoły. Od razu przypominają mi się te lata w szkole, a dużo ich nie było, bo głównie nauczyciele przychodzili do mnie do domu i mnie uczyli, tak zwane nauczanie domowe. Przez to nie miałam jakoś szczególnie dużo znajomych.
Szłam sobie spokojnie, ulicą i podziwiałam przechodniów, a to jakaś starsza pani z torbą pełną zakupów, a to facet biegnący w garniturze z neseserem w ręku, kobieta rozmawiająca przez telefon i wiele wiele innych. Słuchawki w uszach i dopiero przy 22 piosence którą była piosenka ▶ Christina Perri - A Thousand Years [Official Music Video] - YouTube usłyszałam wibracje. Wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie Marco i jego imię z sercem obok. Szybko odłączyłam słuchawki i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo ??- zapytałam uśmiechając się sama do siebie.
- Cześć kochanie.- powiedział Niemiec.
- Cześć.- powiedziałam idąc dalej przed siebie.
- Co tam porabiasz ??
- Obecnie, jestem na spacerze w mieście. A ty ??
- Właśnie wróciłem z treningu, a że wczoraj ani ty nie zadzwoniłaś, ani ja, to postanowiłem do ciebie zadzwonić i znowu usłyszeć twój piękny głos.
- Już tak się nie podlizuj.
- Też cię kocham.
- Oj Reus.
- Co się stało kochanie ??
- Grabisz sobie.
- Wiem. Ale przez to bardziej mnie kochasz.
- Chciałbyś blondasie.
- A żebyś wiedziała.
- Mam się rozłączyć ??
- Nie, bo nadal chce z tobą prowadzić dialog.
- A nie masz tam kolegów z którymi mógłbyś go prowadzić.
- Mam, ale to nie to samo co moja dziewczyna.
- Twoja ??
- A nie ??
- Nie wiem.
- Tęsknie za tobą.
- Ja za tobą też blondasie.
- Nie wytrzymam tych dwóch miesięcy bez ciebie.
- Wiem. Ale dasz radę. W końcu twoje największe marzenie się spełni, i zagrasz na mundialu.
- Wiem. Ale bez ciebie to nie to samo.
- Beze mnie, to tak samo, jak by było to dwa tygodnie temu.
- Ale teraz, gdy cały czas o tobie myślę, trudno jest mi się skupić na piłce.
- Wiem. To przestań o mnie myśleć.
- Ale Lils trudno jest przestać myśleć o tobie. Zwłaszcza że zajmujesz pierwsze miejsce w moich myślach.
- No to zamień mnie i piłkę na miejsce, i będziesz miał piłkę na pierwszym miejscu.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- Posłuchaj ja kończę, ale mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.
- No to dawaj szybko.
- Przyjedziesz na nasz mecz z Armenią ??
- Ale po co ??
- Bo gdy będę wiedział że jesteś na miejscu będzie mi się lepiej grało.
- Postaram się.
- Nadal cie kocham.
- A ja nadal nie przestałam cię kochać.
- To dobrze. Ja już kochanie uciekam. Papa. Zadzwonię później.
- Dobra leć już. Papa.- powiedziałam i nacisnęłam słuchawkę z czerwoną ikonką.
Nie miałam już chęci chodzić po mieście więc po trzech godzinach wędrowania wróciłam z powrotem do hotelu. Na szczęście moja współlokatorka się znalazła, więc nie było akcji ratunkowej i poszukiwawczej. W sumie znając Chelsea jeszcze raz coś wymodzi, bez niej nie byłoby tylu wydarzeń na zgrupowaniach. Ona zawsze coś odwali i albo potem jest skandal jak na przykład wtedy kiedy byłyśmy w Hiszpanii na zgrupowaniu przespała się z jednym z następców tronu królewskiego, albo po prostu zajebiste wspomnienia z nią w roli głównej. Przyznam że ona jest naprawdę przyjazna i pełna energii. Bardziej otwarta, odważne, bardzo pewna siebie i naprawdę w jakiś sposób inna od wielu, wielu dziewczyn. Jak na dziewczynę z charakterem potrafi być wrażliwa, opiekuńcza, romantyczna czy na przykład przyjazna. Ma chłopaka, nie zaprzeczę że całkiem fajnego, bo jest nim Sami Khedira, no ale bez przesady. Jest wierna, ale ten skandal w Hiszpanii był genialny.
**************************************************************************
Wraz z dziewczynami z reprezentacji stwierdziłyśmy że wszystkie chcemy pojechać na mecz Niemcy - Armenia. Nie było z tym większego problemu bo większość z nas, tak jak na przykład ja, ma chłopaka lub najlepszego przyjaciela w reprezentacji więc bilety sobie załatwiłyśmy naprawdę szybko.
Dojechałyśmy na stadion 2 godziny przed rozpoczęciem meczu. Każda z nas miała na sobie swoją reprezentacyjną koszulkę z własnym nazwiskiem, prócz mnie. Ja miałam na sobie koszulkę mojego cudownego ukochanego. Chciałam się nie tylko wyróżniać ale chciałam też pokazać że kocham go ponad wszystko, jest dla mnie naprawdę ważny. Te dwie godziny spędziłyśmy naprawdę bardzo energicznie, trzeba było naprawdę dużo pisać i się uśmiechać. Większość fanów, zamiast pomaszerować na swoje miejsca, to szła do nas, aby zdobyć autograf albo zrobić sobie z nami zdjęcie. Nie wiem dlaczego, ale to ja byłam najbardziej oblegana przez fanów, na szczęście 20 minut przed rozpoczęciem meczu, nasi kochani i cudowni ochroniarze odlepiali od nas fanów.
- Boże jedyny, jak mnie bolą plecy.- powiedziała Chelsea tak abyśmy wszystkie usłyszały.
- Ciebie przynajmniej nie ciągały za włosy.- powiedziała jedna z moich koleżanek.
- A mnie.....- zaczęła jedna ale jej przerwałam.
- Jak wam to przeszkadza to zmieńcie zawód. Chyba wiedziałyście co będzie jeśli zostaniecie piłkarkami, to zawód w którym jesteś przytulana i faulowana na około. Nie narzekajcie.- powiedziałam bez przekonania.
- Liliana ma racje. Taki zawód.- powiedziała popierając mnie jedna z koleżanek.
W końcu wyłączyłam się całkiem z tej rozmowy. Najbardziej zastanawiałam się co zrobi Marco jak mnie zobaczy, bo troszkę mu na ściemniałam że mnie nie będzie po coś tam, i że lepiej aby się mnie nie spodziewał. Chciałam mu zrobić niespodziankę. Wszystko się okaże mam nadzieję że będzie ciekawie.
***************************************************************************
Ostatniego meczu Reprezentacji Niemiec, nie można zaliczyć o najbardziej udanych. Fakt wygrali 6:1, ale kontuzja jaka przydarzyła się Marco i wiadomość że nie pojedzie na mundial dobiła wszystkich. Częściowego naderwania więzadła piszczelowo-strzałkowego w lewej kostce właśnie nabawił się Marco. Wypowiedzi wszystkich po meczu były naprawdę wzruszające, ale gdy tylko zobaczyłam co się stało Marco, moje oczy z resztą tak jak i chyba jego były pełne łez. Dedykowane gole, i słowa których nie da się opisać, bardzo go chyba wspierały. Dzisiaj wraca do Dortmundu, tu gdzie już jestem ja. Dostałam zwolnienie od mojej cudownej selekcjonerki która stwierdziła że nie nadaję się do grania i zwolniła mnie do domu. Boję się tego co stało się teraz z Marco. Przecież Mundial to było jego marzenie, zawsze chciał zagrać w Mistrzostwach. Teraz miał był wielkim wzmocnieniem, miał pomóc drużynie wygrać, ale po tym co się stało, nie wiem czy będzie wstanie się podnieść. Może udawać, może włożyć maskę, że wszystko jest dobrze, ale czy to że tam nie pojechał, nie rozbiło go. Nie wiem wszystko się okaże jak przekroczy próg naszego domu.
Czekałam cały czas aż usłyszę otwierające się drzwi. Dom był już posprzątany, wszystko było gotowe. Nie wytrzymywałam już tego i psychicznie i fizycznie. Od kontuzji Marco minęły już dwa dni. Powinien już wyjść z tego cholernego szpitala. Nie wiem kto bardziej to przeżywa on czy ja ?? To jest naprawdę przykre, to wszystko. Wczoraj przyjaciele mojego chłopaka wyjechali do Brazylii a on został w Niemczech. Nie wiem czy choćby moja obecność może mu jakoś pomóc, nie wiem nic. A czekanie mnie już po prostu wykańcza. Jest godzina 17, ile można czekać.
Siedziałam i oglądałam telewizje, akurat leciał mecz Borussii Dortmund. Podziwiłam wszystko co się działo na boisku, uśmiech Marco gdy jego kolega z drużyny strzelił bramkę, mój uśmiech kiedy weszłam na boisko, i całą akcje z tym że leżałam na ziemi a potem wstałam i strzeliłam bramkę. Ta cała sytuacja była niesamowita, a potem przypomniało mi się wydarzenie, które jak dotychczas odmieniło moje życie, to że Marco zabrał mnie nad to wspaniałe jezioro, to że powiedział mi naprawdę dużo niesamowitych słów, to jak mnie przepraszał a potem pocałował i tę obietnicę w której przysięgał że mnie nie zostawi. Mam nadzieję że dotrzyma obietnicy. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi, wyłączyłam telewizor i poszłam do kuchni. Usłyszałam odbijający się dźwięk kul i gipsu. Usłyszałam głos mojego ukochanego i zamykające się drzwi. Same odgłosy jego poruszania sprawiały że miałam ochotę płakać. Pojawił się on, stanął przede mną i
spojrzał tymi swoimi wielkimi oczami.
- Cześć.- powiedziałam nie pewnie.
- Cześć.- powiedział patrząc na mnie.
- Jak się czujesz ??- zapytałam patrząc na jego nogę.
- Nie najgorzej, muszę się trochę przyzwyczaić do gipsu i tak dalej. Trochę to potrwa, ale jest okej. A ty co tu robisz ?? Nie powinnaś być na zgrupowaniu ??- powiedział i uśmiechnął się.
- Powinnam. A ty ?? Nie powinieneś być w Brazylii ??
- Chciałbym.
- Coś ci nie wyszło ??
- Jak nie teraz to następnym razem. Wrócę jeszcze silniejszy niż kiedykolwiek.
- Bez wątpienia.
- Wierzysz we mnie ??
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też Marco.
- Wiesz że będziesz musiała teraz przez 7 tygodni się ze mną użerać ??
- Wiem.
- I co zrobisz z tym faktem ??
- Na razie. Postaram się aby to były najlepsze 7 tygodni mojego życia.
- Dlaczego ??
- Bo mogę je spędzić z chłopakiem którego kocham najbardziej na świecie.
- Jesteś niesamowita.
- Wiem.
- Cieszę się że wiesz.
- Powiedź mi co ty teraz zrobisz ??
- A co mam zrobić ?? Muszę wytrzymać to wszystko.
- I poddasz się tak bez walki ??
- A czy ty mi sugerujesz, że mam zdjąć gips, pojechać do Brazylii i grać z pękniętą nogą ??
- Nawet nie śmiem ci czegoś takiego sugerować.
- To co sugerujesz ??
- Żebyś...wziął się w garść i chociaż pojechał tam i im pokibicował.
- A polecisz ze mną ??
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz ??
- A chcesz tego ???
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Oj wiem.
- Liliano Bittencourt czy zaszczycisz mnie swoją osobą i pojedziesz ze mną do Brazylii ??
- Chciałbyś.
- Chciałbym.
- Pojadę.
- Czemu płaczesz ??
- Bo nawet nie wiesz jakie to wszystko jest dla mnie trudne.
- A dla mnie nie jest ??
- Chyba jest.
- Kochanie, to ja nie jadę do Brazylii na Mistrzostwa Świata.
- Kochanie, ale to nie ty przepłakałeś ostatnie dwa dni.
- Dlaczego płakałaś ??
- Bo się o ciebie martwiłam.
- Rozumiem.
- Marco jesteś niemożliwy.
- A ty jesteś ładna.
- A co ma jedno z drugim wspólnego ??
- Nie wiem. Tak coś palnąłem od siebie.
- A.H.A.
- Oj no przytul się do mnie i przestań płakać.
***************************************************
Wiem że ten rozdział jest beznadziejny, ale nie miałam lepszych na niego pomysłów. Wzięłam ostatnie zdarzenia z naszym biednym Marco i troch wplotłam je w ten rozdział, ale nie wiem czy dobrze to zrobiłam.
Nie wiem czy wam się podoba ten rozdział, bo mi tak sobie.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. !!
POZDRAWIAM I CAŁUJE <3
podoba podoba :)
OdpowiedzUsuńszkoda mi Marco :( i w twoim opowiadaniu u w realu ;(
dobrze ze ten Marco ma Lilianę :)
pozdrawiam i czekam na następny :) :**
ps. masz czas to zajrzyj :) http://piszczekidurm.blogspot.com/2014/06/dwanascie.html
Super rozdział...kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńmnie sie tam podoba :)) jest świetny i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńCUDOOOOOWNYYYY ;-))))
OdpowiedzUsuńKocham wręcz ! :))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Uwielbiam czytać twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńDobrze, że Marco i Lili są razem ! :D
Zapraszam do siebie ;**
Pozdrawiam, Marta <3