Layout by Raion

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 44

Ko­bieta chy­ba za długo nie może cze­kać. Cze­kanie od­da­la ją od miłości jak niepew­ność dnia jut­rzej­sze­go. Spo­wal­nia od­dech a prze­cież żyć trze­ba z oddechem.

 Od bardzo dawna nie czułam się tak jak dzisiaj. Znowu przywaliłam Reus'owi w twarz, po raz kolejny po długiej przerwie znowu spotkałam się z Kaliną i malutką Rozalią. Jeszcze raz rozmawiam z Lewandowskim o miłości i o przyjaźni. Jeszcze raz przeze mnie jest zamieszanie na boisku. Boję się że historia od nowa się powtóży.
Mecz jest strasznie zacięty wszyscy zastanawiają się kto wygra. Ja nie wiem komu kibicować i szczerze nie będę ani za jednym ani za drugim. Nie ważne kto wygra.
- Ciocia.- krzyknęła mała Rozalia.
- Kalina.- powiedziałam podchodząc do nich bliżej.
- Liliana.- powiedziała przytulając się do mnie.
- Tęskniłam.- powiedziałam całując ją w policzek. Zaraz potem zauważyłam kogoś, była to osoba którą bardzo dobrze znałam Cristiano Ronaldo.
- Cześć.- powiedziałam przerywając ciszę miedzy nami.
- Cześć.- powiedział i się uśmiechnął.
- Ciocia znasz mojego tatę??- powiedziała mała Rozalia wtulając się w moją nogę.
- Znam. Można tak powiedzieć.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do małej.
- Fajnie że się znacie.- powiedziała Rozalia i znowu wróciła do oglądania meczu. Ja pogadałam chwilkę z Kaliną, trochę z Crisem i wróciłam na ławkę Bayernu. Nie wiem czy to coś specjalnego, może nie. Ale nie jestem pewna co do siebie.
Mecz trwa zacięcie akcje z jednej i z drugiej strony, ale w 65 minucie mój cudowny Thomas strzela piękną bramkę główkę. Wszyscy się cieszą, znaczy większość. Usiadłam na ławce, wszyscy się na mnie spojrzeli, większość kibiców patrzyła na mnie, ale nie Bayernu a Borussii. Nie wiem dlaczego ale wstałam i podeszłam do trenera Jurgena Kloppa.
- Coś się stało Liliano ??- zapytał mnie zaskakująco, nawet na mnie nie patrząc.
- Ma pan koszulkę mojego brata ??- powiedziałam a ten od razu na mnie spojrzał, jak poparzony.
- Mam, ale po co ci ona ??- zapytałam tym razem na mnie patrząc.
- Trzeba jakoś pomóc. Ile ma pan jeszcze zmian??- zapytałam.
- Dwie. A ty przepraszam chcesz zagrać ??- powiedziałam szybko, z zaskoczonym wzrokiem.
- Raz się żyję. Będę za 5 minut.- powiedziałam i wbiegłam do szatni. Zdjęłam wszystko, wzięłam koszulkę Leonarda, na szczęście miał na swoich plecach nazwisko nie imię. Szybko się przebrałam, włożyłam ochraniacze, wszystko co najpotrzebniejsze. Dobrze że zawsze byłam przygotowana do meczu. Wzięłam wszystko i wróciłam na murawę. Wszyscy spojrzeli na mnie, co ja robię, chodzi oczywiście o kibiców bo piłkarze grali. Podeszłam do trenera.
- Gotowa.- powiedziałam i dałam mu wszystkie moje dokumenty, badania.
- Jesteś tego pewna ?- zapytał a ja nie wiem dlaczego pokiwałam głowę na znak że jestem. Co ja robię w ogóle?? Chce pomóc mojej starej drużynie tylko dlatego że jest tam ktoś komu chcę coś udowodnić. Nie wiem, mogą mnie później zamknąć w psychiatryku, jakoś to przeżyję. Podeszłam do sędziego, ten dziwnie się na mnie spojrzał, ale wpisał mój numer na tablicy. Naprawdę jestem dziwna.
- Liliana co ty robisz ??- krzyknął ktoś z ławki Bayernu.
- To co powinnam od początku. Gram w jednych barwach i z jednym klubem na piersi.- powiedziałam i weszłam na boisko za Nuriego Sahina. Ustawiłam się na swojej normalnej pozycji. Spojrzałam na Reus'a.
On również się na mnie patrzył, ale zaraz szybko się odwrócił. Mina Thomasa sprawiła że miałam ochotę wrócić z powrotem na ławkę, ale postawiłam sobie cel i muszę się go trzymać, tak będzie najlepiej. Dostałam piłkę pod nogi, i zaczęła się zabawa, kilka trików, troszkę kiwek i podanie. To co lubiłam najbardziej z tego wszystkiego. Byłam zaskakująco dobra, więc. Gdy tylko okiwałam któregoś z chłopaków z Bayernu, bardziej słyszałam kibiców Borussii. Nie wiem dlaczego, ale walczyłam teraz tak jak nigdy, czułam się inaczej. Moje serce pracowało na większych tempie, nogi biegały szybciej i szybciej wykonywały ruchy. Piłka między mną a Robertem chodziła jak po sznurku. Reus gdy dostawał ode mnie podanie od razu się uruchamiał, ale gdy tylko ją oddał od razu, zwalniał. Nie chciałam do niego podchodzić, nie chciałam mu nic zrobić itd. Z każdą chwilą na boisku czułam się pewniej. Aż nagle w 85 minucie Robert po moim dośrodkowaniu, co dziwne z lewej nogi, trafił głową do bramki. Wszyscy się cieszyli, a ja stanęłam z boku i klaskałam.
- Jesteś najlepsza.- usłyszałam damski głos, pochodzący z trybun. Gdy to usłyszałam uśmiechnęłam się, pojawiłam się na telebimie, i pomachałam w każdą stronę. To było niesamowite uczucie. Wszyscy się na mnie patrzyli, Robert podbiegł do mnie i mnie przytulił. Zobaczyłam że Marco to widział, ale nic nie powiedziałam.Nie byłam w stanie powiedzieć czegokolwiek, nie byłam w stanie. Wiem że jakaś malutka, malutka mikroskopijna cząsteczka mnie, nadal go kocha. Ale nie chce być jego dziewczyną, narzeczoną czy czymś tam jeszcze. Nienawidzę go za to wszystko co mi zrobił.
- Halo?! Liliana!!-krzyknął Lewandowski, wyciągając mnie z moich myśli.
- Tak ??- zapytałam patrząc na niego, i na to wszystko wkoło. Bycie na boisku, i granie z nimi, to najlepsze co mi się kiedykolwiek przydarzyło.
- W porządku ??- zapytał Robert, i spojrzał w kierunku, w który patrzyłam ja.
- Tak. Znaczy Nie. Nie wiem już sama.- powiedziałam do niego i spojrzałam się na Marco. Jego mina, zachowanie, ruchy jakie wykonywał, to wszystko było naprawdę dziwne, inne.
Piłka stanęła na samym środku boiska, w normalnym miejscu, wszyscy od nowa patrzyli na to wszystko. Nie wykluczone było że będziemy grać dodatkowe 30 minut. W końcu to walka o puchar. Gdy zagwizdał gwizdek sędziego, kończący regulaminowy czas gry, wszyscy podeszliśmy do ławki rezerwowych i trenera Jurgena. Pierwsze co po moim zejściu, przytulił się do mnie Sahin, Hummels, Weidenfeller, Lewy, Łukasz i Kuba. To było niesamowite uczucie.
- Ej dobra koniec tych czułości.- krzyknął trener.- Gdyby nie pomysł Liliany, i to że weszła na boisko, mimo wszystkich trudności, byście byli przegrani, ale to teraz nie ważne. Potem będziecie jej dziękować. A teraz ważniejsze sprawy. Cały czas gramy tak samo, na tych samych pozycjach. Jest jeszcze jedna zmiana, więc jak ktoś się źle poczuje, to krzyczeć. Wszystko zależy od was, moi kochani. Wierzę że możemy to wygrać. Tylko troszkę wiary, nadziei i tak dalej, i dacie radę. No to macie wygrać mi ten mecz.
- Borussia!!!- krzyknął Roman.
- Dortmund!!!- krzyknęliśmy wszyscy. Rozeszliśmy się, wiem że jesteśmy wstanie wygrać ten mecz i dam z siebie wszystko.
- Liliana.- powiedział Marco podchodząc do mnie.
- Tak?- spytałam zaskoczona.
- Przepraszam.- powiedział i spojrzał na mój wyraz twarzy.
- Nie masz za co. Ja też przepraszam.- powiedziałam.
- Wygramy to ??
- Mam nadzieję że tak.
- Dlaczego to zrobiłaś ??
- Ale co ??
- Dlaczego włożyłaś koszulkę swojego brata, dlaczego znowu z nami grasz ??
- Przyjaciołom się pomaga. A nie mogłam znieść tego wszystkiego.
- Fajnie że znowu z nami jesteś. Będziemy musieli poważnie pogadać.
- Niech będzie.
- Nie chcesz ze mną rozmawiać ??
- Nie teraz. Nie po tym wszystkim. Daj mi jeszcze z tydzień okej?
- Zobaczymy.
- Wiedziałam że za mną zatęsknisz.- powiedziałam a ten uśmiechnął się i razem weszliśmy na murawę. Nie jako para, a normalni zwykli przyjaciele.
No to zaczęliśmy dogrywkę. Bayern wyglądał na wyraźnie wściekły, zwłaszcza na mnie. Nie które porachunki między mną a na przykład Lahm'em nie wyglądały ciekawie. Dogrywka mijała błyskawicznie, naprawdę błyskawicznie. Nie zdążyliśmy mrugnąć okiem, a już minęła pierwsza połowa dogrywki. Nie chcieliśmy dochodzić do karnych, naprawdę nie chcieliśmy. Razem z Lewym grało mi się cudownie, a gdy jeszcze Marco dołączał do naszych akcji, zapowiadały się one jeszcze lepiej. W końcu ja dostałam piłkę, parę kiwek ale gdy przeszłam trzech piłkarzy, czwarty wjechał mi w nogi, a był to Arjen Robben.
- Co to robisz ?? Powaliło cię !!!-krzyknął Robert podchodząc do holendra.
- Robben teraz przegiąłeś.- powiedział Thomas i pochylił się nade mną. Bolało jak cholera, naprawdę bolało. Nie wiem co dokładnie, ale wiedziałam że coś mnie bolało.
- Liliana w porządku ??- zapytał Hummels podbiegając do mnie.
- Boli.- powiedziałam cicho.
- Ale co ??- zapytał Łukasz stojąc nade mną.
- Nie wiem.- powiedziałam i złapałam się za brzuch.
- Jak to nie wiesz ??- zapytał Łukasz.
- Zostaw ją.- powiedział Reus.
- Co ty chcesz zrobić ?- zapytał Lewandowski.
- Zdejmę ją z boiska.- powiedział i włożył swoje ręce pod moje plecy i głowę. Już mnie podnosił gdy usłyszałam krzyk, tej samej dziewczynki i te same słowa.-Jesteś najlepsza.
- Nie Marco.- powiedziałam gdy już mnie podnosił.
- Słucham ?? - zapytał Marco patrząc mi w oczy.
- Zostaw mnie proszę.- powiedziałam a ten jak powiedziałam tak zrobił.
- Weź nie umieraj.- powiedział Lewandowski łapiąc mnie za rękę.
- Nie umieram durniu. Pomóż mi wstać.- powiedziałam, i ukrywałam to że noga może być złamana, w tym momencie liczyła się tylko wygrana. Wstałam. Wszyscy stali, i bili mi brawo. Ale mnie to nie obchodziło, stanęłam koło Marco.
- Ty strzelasz czy mogę ja ??- zapytałam kuśtykając do niego, i stając kiedy byłam blisko.
- A dasz radę ??- zapytał patrząc na moją nogę.
- Zrobimy tak. Jeśli strzele, odwozisz mnie do domu.- powiedziałam z uśmiechem do blondyna.
- No to dawaj. - powiedział i wskazał na piłkę.
Odległość wynosiła jakieś 22 metry no może 21. Wiem że muszę to strzelić nie tylko dlatego aby Borussia wygrała, ale muszę pogadać z tym pajacem. Wiem że to może być dziwne, ale wiem też, że bez jego bliskości nie dam sobie rady.
Wzięłam krótki rozbieg, spojrzałam na bramkę w której stał Neuer, przypomniało mi się które miejsce jest jego czułym punktem. Spojrzałam na prawe okienko a następnie na piłkę. Nie czułam się jakoś szczególnie, zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie że jestem na treningu i wykonuje już z 20 rzut wolny z rzędu. Noga mnie bolała, ale w tym momencie kompletnie o tym zapomniałam. Podbiegłam i uderzyłam, naprawdę precyzyjnie. Piłka leciała tam gdzie sobie zażyczyłam, nie sądziłam że to zrobię ale się udało. Od razu po strzale upadłam, ale piłka wpadła do siatki. Gdy wszyscy się cieszyli, ja zaczęłam płakać, nie z radości a z bólu.
- Liliana.- usłyszałam głos Marco.
- Trafiłam.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego, następnie zobaczyłam już tylko ciemność.
************************************************************
 C.D.N

Mam nadzieję że ten długo wyczekiwany rozdział że wam podoba. Pod ostatnim postem były tylko 3 komentarze :C Znudziła już was ta historia ?? Jeśli tak to zakończę, to jeśli się to już nikomu nie podoba.
POZDRAWIAM I CAŁUJE !!

3 komentarze:

  1. nigdy mi się nie znudzi twoje opowiadanie ;)
    rozdział znakomity, jak zawsze ;*
    pozdrawiam i czekam nn :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Znudziła ?! Ty sobie żartujesz prawda ?
    Kocham to opowiadanie i gdy czytałam jak Marco i Lili rozmawiali to cieszyłam się jak dziecko. <3 Niech się oni pogodzą nooo. :D A Gest Lili cudowny. <3 Ona mu wybaczy, ja to czuję... hahaha <3 :D Nie mogę się doczekać kolejnego. ;***

    Całuje Marta. <3

    Zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :))
    Powiem tak, wczoraj cały dzień czytałam twoje opowiadanie i było cudowne do momentu gdy przeczytałam jak zniszczyłaś związek Marco z Lili i juz serio później mi się odechciało czytać ale pomyłałam no zobaczymy co będzie dalej no i czytałam czytałam i tak szczerze nuudy ;/ Ale gdy przeczytałam ten rozdział to myślę że nawet jest nadzieja aby znów byli razem, czytając to, to widzę że ta Lili to ona tylko cierpi daj jej trochę szczęścia żeby w końcu była z Marco bo jak ciągle się czyta ze ten ją rzucił z tym wyjchała z tamtym wzięła ślub to już taka monotonność i az nudzi.. zrób ją trochę weselszą a nie tylko cierpi.. Przepraszam za szczerość i nie piszę tego aby zrobić tobie przykrość ;) Opowiadanie jest super ale jak mówiłam do pewnego momentu., Nie poddawaj się pisz dalej czekam na efekty.. Pozdrawiam.
    P.S może masz tak mło komentarzy bo anonimowi nie mogą dodawać, a wiedz że anonimowych jest najwięcej i to oni zawsze komentują ;-)) I nie bój się krytyki prędzej czy później komuś coś nie będzie pasowało w tobie ale nie zmieniaj się bo człowiek jest o wiele wartościowszym człowiekiem jak jest sobą a nie udaje kogoś innego ;-))) jeszcze raz POZDRAWIAM Justyna :)))0

    OdpowiedzUsuń