Layout by Raion

czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 43

Przywróć mi chęć do znosze­nia dnia i wiarę w je­go sens. Więcej – naucz mnie cze­kać na następny dzień. I pragnąć, żeby trwał jak najdłużej.  

- Co ci ??- zapytał mnie dobrze znany głos.
- Szczerze to wszystko.- powiedziałam zrezygnowana.
- O niego chodzi.- powiedział mój przyjaciel.
- Jak wiesz to po co się pytasz ??- zapytałam patrząc na niego.
- Wiem że o niego. Ale zawsze lepiej się spytać.- powiedział.
- Wiesz co ja już nie wiem czego mam się spodziewać.
- Czemu wyjechałaś ??
- Powiedział mi to co uważał od dawna. A ja nie chciałam się narzucać, nie chciałam robić problemu. Chciałam odpocząć.
- Dlaczego akurat Monachium ??
- Nie chciałam wyjeżdżać za granicę. Chciałam zostać w kraju ale jak najdalej od Dortmundu.
- Dlaczego się tak zmieniłaś ??
- Znudziła mi się tamta stara, nudna Liliana. Nowa jest podobno o wiele ładniejsza, odważniejsza, bardziej pewna siebie.
- Nie wiem. Widzę cię pierwszy raz od 3 miesięcy.
- Może i tak.
- Nie tęskniłaś ??
- Tęskniłam. Nawet nie wiesz jak bardzo.
- No to czemu się nie odzywałaś.
- Chciałam odpocząć.
- Od przyjaciół.
- Lewy to nie tak.
- A jak ?? Liliana nie rozumiem o co ci chodzi.
- Robert. Nie chciałam odpocząć od ciebie. Bo mi na tobie zależy ale kurczę. Nie chciałam ci zrobić przykrości. Chciałam się odizolować na jakiś czas. Przepraszam ale taka jest prawda.
- Fajnie że jesteś ze mną szczera.
- Jesteś moim przyjacielem. Jak mogłabym nie być ??
- Wiem. Jesteś najlepsza.
- Kocham cię Lewy.- powiedziałam i przytuliłam się do przyjaciela.
- To taki z ciebie przyjaciel !!??- usłyszeliśmy znany głos. Od razu się oboje odwróciliśmy. Zobaczyłam Reus'a.
- Marco to nie tak jak myślisz.- krzyknął Lewandowski, a ja nic nie powiedziałam.
- Serio to jak ??!!- krzyknął jeszcze raz Reus.
- On nie jest moim chłopakiem. Tylko przyjacielem którym ty nie potrafiłeś być.- powiedziałam bez emocji.
- Wiesz co ?? To wszystko moja wina?? Moja wina. Ale ludzie potrafią niszczyć nas choć daliśmy im wszystko by nas kochali... Ty właśnie taka jesteś. Niszczysz wszystko.- powiedział przez łzy Marco.
- Może i niszczę, ale to nie jest twój problem.- powiedziałam do niego bardzo oschle.
-Czemu Taka Jesteś.?
– Jaka.?
– Udajesz Twardą i szczęśliwą ale naprawdę nie dajesz sobie rady.
– Bo nauczyłam się że bycie sobą to za mało?
- To jesteś inna chamska, udajesz twardą i udajesz księżniczkę.
- Idź stąd za nim ci coś zrobię.- powiedziałam już nie wytrzymując.
- Jasne. Ta na pewno.
- Wynoś się.- krzyknęłam już troszkę ostrzej. Przestraszył się.
- Jak sobie życzysz. Bądźcie razem kurwa szczęśliwi!- krzyknął i wyszedł. Poszedł chyba do szatni, ale nie jestem pewna.
-Żałujesz? - zapytał Lewy po krótkiej ciszy.
-Czego?
-Tego, że cierpiałaś..
-Nie.
-A gdybyś miała to przeżyć jeszcze raz?
-To co?
-Chciałabyś?
-Tak.
-Wszystko dokładnie tak samo?
-Tak.
-Z tymi błędami..?
-Właśnie z nimi.
-Z nim?
-Z nikim innym.
-Chciałabyś znów czuć te rozczarowania?
-Tak.
-Dlaczego?
-Dlatego, żeby znów poczuć się szczęśliwa.
-Ale przecież..
-Tak, ale wszystko musi się wyrównać.Nie można być za szczęśliwym..
-Jak można kochać osobę której się nie ma przy sobie , która cały czas Cię rani . Jak to jest ? 
-Po prostu go kocham i do końca życia będzie w moim nędznym malutkim serduszku , pomimo tych wielu przeszkód , nie powodzeń i łez , zawsze będzie tam dla niego miejsce. 
-Aha. Masz jeszcze jakieś pytania?- zapytał mnie Lewandowski.
-Jak zapomnieć o chłopaku, który mnie zranił?
-Myślę, że nie można całkowicie zapomnieć. Człowiek świadomie nie powraca do przykrych chwil, by okłamywać samego siebie, że nie pamięta. Kiedyś jednak gdy przychodzi moment, w którym musi pocieszyć bliźniego; mówi: nie płacz, zapomnisz tak jak ja zapomniałem o.. w ten sposób udowadnia, że nadal pamięta. 

- Dzięki Lewy. Ty naprawdę jesteś najlepszym przyjacielem na świecie.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.  
********************************************* 
Gdy Lewy już poszedł do szatni, ja usiadłam na ławce i zaczęłam się przyglądać. Nie wiem czemu, po prostu patrzyłam przed siebie. Byłam wyłączona. Nie widziałam nic prócz ciemności. Zaczęłam być w swoim świecie, pełnym zastanowień, przemyśleń i tego że w końcu przyszedł czas na zastanowienie się nad wszystkim. Po głowie chodziły mi różne myśli, cytaty czy może nawet wydarzenia z mojego życia. Przypomniałam sobie słowa mojej babci, gdy miałam 7 lat, powiedziała mi gdy siedziałyśmy na ławce w ogrodzie, rozmawiałyśmy o miłości. Pamiętam każde jej słowo. To było jak magia, jak zaklęcia to bycia szczęśliwym. Ja taka malutka, kochana, nie szkodliwa i nie niebezpieczna. Siedziałyśmy tylko we dwie, pamiętam to było jedno z najlepszych lat mojego życia. 
"- Babciu czemu w każdej bajce jest szczęśliwe zakończenie a w życiu nie?? 
- Bo kochanie. Bajka to fikcja. Ludzki wymysł wspaniałych chwil i szczęśliwego życia. Są w życiu szczęśliwe zakończenia, ale są też takie których nie można nazwać szczęśliwymi. 
- A dlaczego większość ludzi zakochuje się w osobach które jest bardzo trudno kochać ??? 
- Ci, których najtrudniej kochać potrzebują Tego najbardziej.I nagle pojawia się osoba od której nie oczekujesz nic, a dostajesz wszystko. 
- A czy może być tak że ktoś może całkiem zmienić nasze życie ?? Wiesz coś o tym babciu ?? 
- Tak Kochanie. Czasem jedna osoba potrafi odmienić nasze życie, niespodziewanie wejść w nasze wnętrze, opętać nasze serce. Czasem ta jedna osoba potrafi dać więcej nadziei i wsparcia niż ktokolwiek inny, ta osoba codziennie nadaje sens i rytm naszego życia, śmieje się i smuci razem z nami. Z czasem ta osoba staje się naszym uzależnieniem, kimś więcej, kimś bez kogo nie potrafimy żyć. " 
Moja babcia była wspaniałą osobą i najbardziej wspierała mnie z całej rodziny. Teraz już nie mam tego wsparcia. Odeszła 12 lat temu. Trochę minęło od tamtego czasu. 
**********************************************
No i się zaczęło. Mecz na który wszyscy czekali z niecierpliwością. Godzina 20.30. Stadion już prawie pełny. Ludzie zajmują ostatnie miejsca. Wszystkie 71137 miejsca, wszystkie zajęte. Bilety skończyły się natychmiastowo. Stadion wygląda wspaniale. Podzielony na dwie cześć, na żółtą i czerwoną. Już nie mogę się doczekać. Cały czas ktoś biega, coś nosi, kamery i ich właściciele, cały czas biegają przy ławkach, wchodzą na boisko. Wszyscy nie mogę się doczekać tego niesamowitego spotkania. Ja zasiadłam na ławce i czekałam aż się wszystko rozpocznie. 
Gdy w końcu piłkarze stanęli na środku, zaskoczyło mnie to co widziałam. Reus, zamiast stanąć jako przedostatni lub 3 od końca, stał jako 3 od początku. Tak to wyglądało jakby nie chciał stać koło Roberta. Mina Lewego też nie była jakaś powalająca. Nie wyglądało to najlepiej. 
Mecz się zaczął. Trochę piłkę ma Bayern trochę Borussia. Dobre akcje, przechwyty, żółte kartki, może nawet i czerwone. Mecz jak każdy inny, ale o naprawdę wysoką stawkę. Krzyki trenera, komentarze, piski, jednym słowem wszystko co się dzieje na meczu. Ale dla nie których czyli na przykład dla mnie nie liczy się wynik, będę się cieszyła jak wygra Borussia czy Bayern. Całym sercem jestem i za jednymi i za drugimi. 
Na boisku cały czas była jakaś akcja, ale gdy Thomas sfaulował Marco, nie było już tak fajnie. Zaczęli się szturchać, nie wiadomo o co poszło, gdy Reus przywalił Thomasowi, wszyscy bez wyjątków czyli ja też wbiegli na boisko, albo stali jak w murowani. Marco rzucił się na Thomasa, a ja natychmiast przyspieszyłam, gdy odczepiłam Reus'a od Thomasa, ten spojrzał na mnie tak jak i by mi chciał przywalić. 
- Thomas nic ci nie jest?!-krzyknęłam podbiegając do przyjaciela.
- Nie wszystko jest okej.- powiedział mój przyjaciel łapiąc mnie za rękę.
Usłyszałam krzyki dobiegające zza mojej głowy. Odwróciłam się i zobaczyłam Reus'a szarpiącego się z Lewym. Wstałam i nie zwracając uwagi na wszystko, podeszłam do niego.  Bez większych zastanowień,
 uderzyłam go w twarz. Wszyscy się na mnie patrzyli, a ja już ze łzami w oczach stanęłam przed nim i tak normalnie mu przywaliłam.Stał i tylko na  mnie patrzył. Nic nie chciał nic powiedzieć ani mi oddać.
-Liliana.- powiedział Robert, łapiąc mnie od tyłu.
- Nic mi nie jest żyje.- powiedział Marco nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Lils chodź. Nie możemy teraz załatwiać tak ważnych spraw.- powiedział Thomas łapiąc mnie za rękę. Miał racje, nie chciałam załatwiać tego tutaj, nie teraz, nie w tej chwili.Gdy już ruszyliśmy we trójkę aby zejść z boiska...
- Jesteś za słaba, zawsze uciekasz.- krzyknął na tyle głośno abym dosłyszała.
- Nie słuchaj go bo zrobi się zamieszanie. Trzeba dokończyć mecz, najwyżej później mu przywalisz. Chodź.- powiedział Lewandowski i złapał mnie za rękę.
Teraz w mojej głowie było milion myśli, nie wiedziałam co mam robić, podejść i mu przywalić czy poczekać z tym nie całe półtorej godziny. Ostatecznie zeszłam z boiska bez żadnych komplikacji usiadłam na ławce. Po 10 minutach finał znowu się zaczął. Reus i Thomas, obaj dostali po żółtej kartce.Zasłużenie czy nie, nie ważne, obaj zostali ukarani. Czy mecz był ciekawy ?? Był, nawet bardzo, ale w tym momencie nie skupiałam się na meczu. Moja głowa, myśli i wszystko ze mną związane w tej chwili było zupełnie gdzie indziej. Nie minęłam nawet chwila a już wszyscy wchodzili do szatni, ja zostałam na ławce, czułam się samotna, nie chciana, nie kochana. Gdy nagle na boisko wbiegła jakaś mała dziewczynka. Słyszałam że krzyczy moje imię, nie wiedziałam co chcą z nią zrobić, dlatego zaraz się zerwałam i pobiegłam w jej kierunku.
- Wszystko dobrze.- powiedziałam do ochroniarza biegnącego obok mnie. Biegłam dalej.
- Zostawcie ją, ja się nią zajmę.- powiedziałam podbiegając do ochroniarza który już trzymał ją na rękach.
- Jest pani pewna?- zapytał ochroniarz.
- Tak. Niech pan mi ją da.- powiedziałam wystawiając ręce do 5 latki.
- Ciocia Liliana.- powiedziała mała dziewczynka.
- Rozalia ??- zapytałam zaskoczona.
- Cześć.- powiedziała mała istotka.
- Jest tu twoja mama ??- zapytałam z uśmiechem do małej istotki.
- Jest.- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. I właśnie wtedy ujrzałam moją najlepszą przyjaciółkę.
****************************
C.D.N 
 Mam nadzieję że się wam podoba <3
Nie miałam za dużo nauki dzisiaj, więc napisałam dla was rozdział. Następny napisze w weekend.
Błagam o 5 kom. bo nie dodam <3
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ <3
 CZYTASZ = KOMENTUJESZ







3 komentarze:

  1. Cudo, cudo, cudeńko. <3
    Uwielbiam twoje rozdziały. ;D
    Szkoda mi jest strasznie Lili. Chciałabym żeby była szczęśliwa :)
    A gdzieś tam w sercu mam nadzieję że Marco się zmieni i będą razem.
    Dobrze, zrobiła że mu tak walnęła. Tylko szkoda że nie z sierpowego :D
    Dobrze że Lili ma przyjaciół.! :D
    I chcę już nn ! :D

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardziej byłabym zdziwiona gdyby Reus oddał Lili, naprawdę niż tym że nie odzywał się do niej. Lili musi chyba naprawdę wyjechać no bo jak tak dalej pójdzie to nie wytrzyma psychicznie i co będzie, dupa...
    Pozdrawiam i całuje
    Weroooo....
    Ps. Czekam czekam....

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo i pięknie
    Chcę aby była z Reusem.
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń