Są tylko dwie pewne rzeczy: istnienie i nieistnienie.
Istniejąc, nie wiemy nic o nieistnieniu, nie istniejąc nie zdajemy
sobie sprawy z istnienia.
Czy można się jeszcze raz zakochać w tym samym chłopaku? Chłopaku który pokazał ci jak nic dla niego nie znaczysz. Tylko kompletna debilka kochała by takiego chłopaka. I chyba ja nią jestem. Nadal go kocham. Po tym jak mnie skrzywdził i potraktował jak dziwkę lub zabawkę. Tak naprawdę potraktował mnie jak i jedno i drugie. Za co ja tak naprawdę go kocham?? Zrobił mi krzywdę i nie kocha mnie na tyle aby poznać mnie nawet w głupim parku. A co będzie jeśli dzisiaj go spotkam?? Nie chcę tego, ale pójdę dzisiaj z Thomasem na trening. Jeśli go spotkam zobaczymy czy nadal go kocham.
Nie spałam dobrze tej nocy, a to wszystko dlatego że po prostu nie mogłam. Zdarzenia z wczoraj, zrobiły ze mnie wulkan. Nawet nie wiem kiedy wybuchnę. Podeszłam do swojej szafy. Było dzisiaj tylko 15 stopni więc dzisiaj na długo. Włożyłam swój ukochany zestaw, czarne vansy, dżinsy i czarną bluzkę z krzyżem. Jestem gotowa na wszystko. Wyszłam z domu i udałam się w stronę Allianz Arenę. Na piechotę szło się jakieś 20 minut. Zależy jakim tempem. Byłam już połowie. Słuchawki na uszach i z uśmiechem na twarzy. Nagle obok mnie zatrzymał się jakiś samochód. Skądś go kojarzyłam ale nie wiedziałam skąd. Zatrzymałam się a w aucie obniżyła się szyba. Zobaczyłam jego. Z okularami przeciwsłonecznymi na twarzy no i z tym niesamowitym uśmiechem. Siedział i się uśmiechał.
- Cześć.- powiedział Reus.
- Yyyy. Cześć.- powiedział lekko zaskoczona.
- Lisa ??
- Wow. Zapamiętałeś.
- Jakbym nie mógł zapamiętać tak ładnej dziewczyny.
- Nie przeginaj.
- Gdzie idziesz ??
- Znam cię od wczoraj i już mam ci się zwierzać ?? Co to spowiedź ??
- Nie chcesz to nie mów. Ale mógłbym cię podwieźć.
- Bozia dała mi i nóżki i rączki. Dam sobie radę.
- Na pewno ??
- Na 100%.
- Ale nie jechałaś takim samochodem jak mój.
- Owszem jechałam.
- Jak niby ??
- Magia. Weszłam, usiadłam, pojechałam, wyszłam. To nie jest tak skomplikowane blondynku.
- Aha. Czyli nie skorzystasz??
- Nie dam sobie radę.
- No dobra. To do zobaczenia.- powiedział i odjechał.
- Jedź i nie wracaj!- krzyknęłam gdy odjechał. Nie mógł tego usłyszeć. Po paru minutach zniknął mi z widzenia. Całą drogę na stadion cały czas, myślałam o nim. O człowieku który mnie tak cholernie skrzywdził. Jak ja go mogę jeszcze kochać. Dobra nie ważne. Nic ten dupek dla mnie nie znaczy.
Doszłam na stadion. Koledzy byli już na murawie i robili kółka. Ja usiadłam na ławce rezerwowych. Na początku większość spojrzała na mnie ze zdziwieniem ale potem zajęli się sobą. Siedziałam i bawiłam się piłką, gdy na boisko wszedł Pep w towarzystwie Reus'a. Marco dziwnie na mnie spojrzał ale wrócił do rozmowy z Guardiolą. Ja natomiast wzięłam piłkę i zaczęłam się nią bawić. Stanęłam koło bramki.
Zaczęłam robić efektowne sztuczki, z którymi większość ma problem. Za piątym razem wyszło perfekcyjnie. Gdy spojrzałam na chłopaków, chciałam się śmiać z min kilku panów. Tak się śmiałam że aż zaczęły mi lecieć łzy.
- Co jest ??- spytałam gdy już się trochę ogarnęłam a oni nadal mieli te same miny.
- Jak ty to ?? To tak?? Ale że jak ??- próbował się wysłowić Kross.
- Przecież to Lil. Nie znacie jej.- powiedział Mario, i z wielkim uśmiechem, podszedł i mnie pocałował w policzek.
- Lisa ?- zapytał zaskoczony Marco.
- Jaka Lisa ??- zapytał zaskoczony również Thomas.
- No ja baranie.- powiedziałam i machnęłam dziwnie głową.
- Lisa, a no tak Lisa.- powiedział Thomas dziwnie się na mnie patrząc.
- Cześć.- powiedziałam i spojrzałam na blondyna.
- To było niesamowite.- powiedział Marco wspominając moją sztuczkę.
- Dziękuje.- powiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na grupę wlepiających we mnie wzrok chłopaków.- A co z wami ??- dodałam dziwnie na nich patrząc.
- W sumie to nic. Reus już powiedział.- powiedział Kroos i wrócił do treningu.
Siedziałam i rozmawiałam z różnymi osobami, ze wszystkimi prócz Reus'a. Jakoś nie miałam szczególnej ochoty z nim rozmawiać. To że teraz jest inna, a on jest za głupi aby to dostrzec to już naprawdę nie jest moja wina. Chłopaki skończyły trening więc czekałam na nich przed szatnią. Gdy już wszyscy wyszli, postanowiliśmy się przejść. Co 10 metrów ktoś podbiegał do nas i chciał sobie zrobić z nami zdjęcie, nie wspomną o indywidualnych. Grupa dziewczyn nie wiem nawet z jakiego klubu, podbiegły do mnie i chciały sobie zrobić ze mną zdjęcie. Prosiły o autografy. Byłam sławna, nie zaprzeczę, no ale nie aż tak jak oni.
- Jestem twoją ogromną fanką!- krzyknęła jedna z dziewczyn w tłumie.
- Liliana Bittencourt.- powiedziała następna. Czułam się jak Justin Bieber, on ma tak na co dzień.
Gdy już rozdałam z 20 autografów, w końcu poszliśmy to naszej ulubionej kawiarni. Każdy z nas zamówił jakąś kawę i coś do jedzenia. Gdy już wszyscy dostali swoje zamówienia rozmowa się rozkręciła.
- Ej a widziałeś tę ostatnią akcje....- powiedział nawet nie wiem który.
- No widziałem, widziałem. Nieźle to zrobił.- powiedział Thomas.
- Ej Lisa co się nie odzywasz ??- zapytał Mario z uśmiechem.
- Nawet mnie nie wkurzaj.- powiedziałam podirytowana.
- Co się stało ??- zapytał Thomas.
- Czy gdybyś mnie naprawdę kochał, a ja bym wyjechała. Zmieniłabym wygląd, cechy charakteru. Udawałabym kogoś innego. Poznałbyś mnie ??
- Zawsze i wszędzie. Jesteś najpiękniejsza. I nawet jeśli naprawdę się zmienisz, będę w stanie cię poznać.- powiedział Thomas.
- Nie chodzi mi o to.- powiedziałam i załamał ręce na stół.
- Nie przejmuj się. Jeśli by cię bardzo kochał to by cię nie zostawił.- powiedział Mario i uśmiechnął się do mnie.
- To też. Ale nie rozumiem. Chyba nie zmieniłam się aż tak, aby osoba która spędziła ze mną łącznie 3 lata, nie mogła mnie poznać.
- Zmieniłaś się naprawdę.
- Męska solidarność.
- Jaka męska solidarność. Wiem co mówię i powiem szczerze że naprawdę teraz jesteś inna. Inna i wyglądem i charakterem. Nie mówię tego tylko po to aby cię wkurzyć, bo tak nie jest. Ale ja jakbym nie widział się z tobą codziennie też bym cię nie poznał.
- Serio mówisz ??
- Serio.
- Ale co ja mam robić. Nie mogę powiedzieć mu prawdy.
- Dlaczego??- zapytał Kroos.
- A powinnam ?? Sam powinien zauważyć takie rzeczy. To że jest głupi to nie moja wina.
- Babskie myślenie.- skrytykował Neuer.
- Masz coś do mojego myślenia ptasi móżdżku??- zapytałam i zmieniłam rękę w pieść.
- Nie. Nie. Skąd że??
- To dobrze że się rozumiemy.
- Neuer nie mów że się jej boisz.
- Nie boję.
- Na pewno ??- zapytałam z uśmiechem.
- No dobra boję się.
I tak wyglądała mniej więcej dalsza cześć naszej rozmowy. Mam wielkie wsparcie w chłopakach widzę to. Są dla mnie jak bracia. Nie wiem czy pozbierałabym się po tym wszystkim gdyby nie Thomas. Wiem, wiem. Nie powinnam tego mówić, ale ja nadal coś czuję to tego pieprzonego blondyna. Reus odgrywał w moim sercu bardzo ważną rolę przez jakiś czas. Gdy wyszłam z kawiarni, postanowiłam się przejść. Chłopcy jeszcze tam zostali, a ja chciałam jeszcze się przejść. Spacerowałam ulicami Monachium. Jeździło dużo samochodów ale było małą pieszych. Słuchawki w uszach, i mnie nie ma. Przechodziłam właśnie obok Allianz Areny. Podjechał do mnie jakiś samochód. Zatrzymał się. Powiem że się przestraszyłam, i chyba miałam powody.
- Witam piękna.- powiedział Robben opuszczając szybę w aucie.
- Czego chcesz ??
- A myślałem że może cię podrzucę czy coś. Może nawet zabrałbym cię do siebie do domu.
- Nie chyba nie skorzystam. A co inne koleżanki za hajs ci się już skończyły ?? Jesteś za brzydki, nawet pieniądze na nie, nie podziałały ??
- Uważaj co mówisz. Bo może ci się coś stać.
- Czy ty mi grozisz pozerze ??
- Ostrzegam.
- Żebym ja cię zaraz nie ostrzegła.
- Ostra. Lubię takie.
- Nie ostra a pyskata to po pierwsze, a po drugie nawet najbrzydsza dziewczyna świata by na ciebie nie spojrzała.
- Uważaj, bo coś ci się stanie w tę piękną twarzyczkę skarbie.
- Ty weź mnie nie obrażaj. Skarbie to ty sobie możesz mówić do swojej matki, której najwyraźniej zabrakło czasu na zrobienie ciebie.
- Jestem lepszy od ciebie.
- Ciekawe w czym??
- W tym.- powiedział a ja nie zdążyłam odskoczyć. Wjechał swoim samochodem we mnie.
Nie wiedziałam co się dzieje. Nie mogłam się ruszyć w żaden sposób. To było tak jakby ktoś uciął mi nogi albo je związał. Nie miałam pola manewru. Nic nie czułam, naprawdę nic.
*********************************************************************
Gdy się obudziłam pierwsze co usłyszałam było jakieś dziwne pikanie, a pierwsze co zobaczyłam to białe niebo. Zaraz, zaraz. W niebie coś by pikało ? Otworzyłam oczy, i rozejrzałam się dokładnie gdzie jestem. Byłam w sali z łóżkami, i z jakimś sprzętem medycznym. Głowa mnie bolała i nie mogłam się ruszyć.
- Lil żyjesz ??- usłyszałam głos Thomasa.
- Chyba. Ale czuję się tak jakbym wpadła do betoniarki a potem przez przypadek z niej wypadła.
- Zostałaś potrącona przez samochód.
- No to byłam blisko.
- Betoniarka a samochód?? To jest różnica.
- Nie prawda. Oba są na kółkach.
- Niech ci będzie.
- Ile już tu jestem ??
- Dwa dni. I już miałaś operacje.
- A na co ??
- Na rękę.
- Co mam złamane ??
- Żebro i rękę.
- Aha.
- Jestem przy tobie cały czas.
- Dziękuje.
- Jesteś moją przyjaciółką, czego się nie robi dla przyjaciół.
- Wiesz że już kiedyś to słyszałam. A może i dwa razy.
- A od kogo ??
- Od Lewego i od Matsa.
- Czyli nie tylko ja się o ciebie martwię.
- Na to wychodzi. Kiedy mogę stąd wyjść ??
- Jeszcze nic nie jest jasne.
- Nie no fajnie.
- Mam pomysł. Prześpij się. Będziesz się lepiej czuła.
- NO dobra.
C.D.N
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Wiem że ten rozdział mi nie wyszedł. Ale w następnym będzie się działo xd
5 kom. następny <3
POZDRAWIAM
haha zabawna jesteś ;p rozdział ci wyszedł i o bardzo :)
OdpowiedzUsuńRobben to debil i tyle ;)
nie będę się rozpisywać bo brak mi słów
pozdrawiam i czekam nn ;) :***
Cooo ? mam nadzieje ze szybko dojdzie do siebie ! I niech Reus ja pozna ! Ja prawdziwa ! ;)
OdpowiedzUsuńAaa. Kocham <3333
OdpowiedzUsuńA ten blondynek to głupi czy ślepy ?!
Bo jakoś nie rozumiem. -,-
Kocham twojego Bloga. <3
Pozdrawiam ;**