Layout by Raion

piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 20

Ocze­kując szcze­rości nie licz na ta­ryfę ul­gową lecz przy­gotuj na rozczarowanie. 

On mnie pocałował na oczach wszystkich. Widzieli to wszyscy, moi przyjaciele, moje rodzeństwo, znajomi, koledzy i ważni ludzie. Cristiano Ronaldo mnie pocałował. Byłam w kompletnym szoku. Cały czas stałam tam i oczekiwałam kiedy skończy. Gdy skończył, zauważyłam że wszyscy się na mnie patrzą, wszyscy bez wyjątków. 

********************************************************************************
Wstałam a po wczorajszym nic nie pamiętałam prócz jednego. Tego że pocałował mnie Cristiano Ronaldo. 
Poszłam do łazienki i oblałam się wodą aby sprawdzić czy to nie sen. To była prawda. Szybko poszłam się ubrać. Jakieś spodnie, bluzka i buty.  I zbiegłam jak najszybciej na dół. Zaskoczyła mnie ilość osób w naszym salonie. Marco, Mario, Kuba, Łukasz, Cornelia, Kalina, Zuza, Leonardo, Lisa, Robert i jego nowa dziewczyna. Gdy pojawiłam się w zasięgu ich widoku, wszyscy spojrzeli się na mnie.  
- Cześć.- powiedziałam zdziwiona ich spojrzeniem. 
- Pamiętasz co się wczoraj działo ??- zapytał Leonardo.
- Nie wszystko, ale niektóre rzeczy tak.- powiedziałam.
- A to że na przykład pocałował cię Cristiano Ronaldo pamiętasz??- zapytała Kalina. 
- Tak.- powiedziałam na co Marco wstał, minął mnie i wyszedł. 
- Jesteś niesamowita.- powiedział ironicznie Leonardo. 
- O co ci chodzi??- zapytałam. 
- O to wszystko. I ty dobrze wiesz o czym mówię.- powiedział na co ja wybiegłam z domu i zaczęłam gonić Marco. 
- Marco zaczekaj.- powiedziałam gdy go zobaczyłam.
- Zostaw mnie.- powiedział Reus zatrzymując się i patrząc a mnie.
- Nie.- powiedziałam stanowczo. 
- Czego chcesz?- zapytał wściekły.  
- Wytłumaczenia.- powiedziałam i spojrzałam na niego. 
- Niby co ja mam ci tłumaczyć?- zapytał zdezorientowany. 
- To wszystko. Czemu się tak zachowujesz?? Przecież powiedziałam że podoba mi się ktoś inny.- powiedziałam. 
- Ale nie sądziłem że to Cristiano Ronaldo.- powiedziałam i zauważyłam że trzęsie mu się ręka. 
- Ja też nie.- powiedziałam i spuściłam głowę. 
- Jak to?- powiedział Marco zaskoczony moją odpowiedzią. 
- Normalnie. To nie on mi się podobał. Ale tak wyszło. I ja czasu nie cofnę.- powiedziałam. 
- A kto ci się podobał wcześniej??- zapytał Marco. 
- Nie ważne.- powiedziałam i spojrzałam w bok, bo już pomału miałam łzy w oczach. 
- Ważne. Owszem ważne.- powiedział Marco, nadal widziałam w jego oczach wściekłość. 
- Właśnie Nie. Bo to nic nie zmieni.- powiedziałam i otarła łzę spływającą po moim policzku. 
- Skąd wiesz?? Albo wiesz co. Mam dla ciebie radę. Zapomnij o mnie a ja zapomnę o tobie. Rozczarowałaś mnie, tak cholernie mnie rozczarowałaś. Liczyłem że poczujesz coś do mnie tak jak ja do ciebie. Przeliczyłem się.- powiedział Marco. 
- Właśnie, przeliczyłeś się. Mówiłam ci już że my nigdy nie będziemy razem. Że ja nie mogę z tobą być. Cris to coś zupełnie innego.- powiedziałam mając łzy w oczach. 
- Masz racje. On jest zupełnie inny niż ja. On w porównaniu do mnie, cię wykorzysta i zostawi. Ale masz racje to coś innego. - powiedział Reus. 
- Skąd wiesz. Nie znasz go.- powiedziałam i oplątałam siebie rękoma. 
- A ty go przecież znasz lepiej. Przez jeden wieczór, poznaliście się o wiele lepiej.- powiedział Marco. Nadal widziałam że ma ręce zaciśnięte w pięści. 
- To chyba nie twój problem. Jestem już dorosła i wiem co mnie czeka. A ty ani nie jesteś moim bratem, ani chłopakiem aby się o mnie martwić.- wykrzyczałam. 
- Właśnie. Nie jestem ani twoim bratem, ani chłopakiem. Chodź odkąd pierwszy raz cię ujrzałem chciałem abyś była dla mnie wyjątkowa. Ale co to cię obchodzi.- powiedział Niemiec również podnosząc głos. 
- Obchodzi. Ale nie jesteś dla mnie ani jednym ani drugim. Fakt może i cię zawiodłam, ale przynajmniej staram się być wobec ciebie szczera.- powiedziałam. 
- Skoro jesteś taka szczera, to powiedź kto podobał ci się wcześniej.- powiedział. 
- Ty idioto.- powiedziałam, odwróciłam się i zaczęłam biec. Słyszałam że mnie gonił, że krzyczał moje imię. Ale co by to zmieniło, skoro dla dobra planu, nie mogę się z nikim wiązać. Ani z Ronaldo ani z Reus'em. Biegłam ile sił w nogach, a że nie miałam szpilek ,Reus nie miał szans aby mnie dogonić. Miałam nad nim za dużo przewagę. Gdy już przebiegłam chyba z 2 kilometry, wylądowałam pod stadionem. Chciałam się tam schronić i się udało. Szybko pobiegłam na murawę, po drodze wzięłam piłkę. Moje ubranie nie było stosowne by zagrać ale nie miałam wyjścia, musiałam coś zrobić aby się odstresować. Wzięłam kosz z piłkami i zaczęłam kopać na bramkę. Przyznam szczerze gdy jestem smutna i wściekła zarazem mam dosyć mocnego kopa. Wkopałam wszystkie piłki znajdujące się w koszu. A było ich tam chyba z 40. Gdy już mi się skończyły usiadłam bezsilnie i zaczęłam płakać. Chciałam cofnąć czas, ale co mi po tym skoro nie mogę. Jestem inna niż wszyscy. Potrafię wszystko zniszczyć i nie potrafię tego w żaden sposób naprawić. 


▶ Ewa Farna - Tam gdzie ty - YouTube

Rzucamy tyle słów
Że nie uniesie wiatr
By echem o nich grać
Pal sześć...
Zwodzonych uczuć most
Po którym przyszło iść
I suchą stopą przejść
Na „cześć”
Czy do głuchych rozmów niesłownych
Szczęście nam dopisze
Znów treść ?

R:
W tę przeklętą noc
Czekam na nadziei głos
Wiem, że przyjdzie taki czas
Gdy zawołasz mnie
I znów będę już tylko tam,
Tam gdzie ty...
Tam gdzie ty...

Ty mówisz – nie ma co...
Bo z tysiącami spraw
Do ładu musisz dojść
Więc idź!
Zwodzonych uczuć most
Na brzegach naszych serc
Podnosi w górę czas i ty...
Czy do białych kopert z daleka
Szczęście dopisze
Twój list?

R:
W tę przeklętą noc
Czekam na nadziei głos
Wiem, że przyjdzie taki czas
Gdy zawołasz mnie
I znów będę już tylko tam,
Tam gdzie ty...
Tam gdzie ty...

Czy do dróg co jeszcze przede mną
szczęście mi dopisze
twój ślad ?

W tę przeklętą noc
Czekam na nadziei głos
Wiem, że przyjdzie taki czas
Gdy zawołasz mnie
I znów będę już tylko tam,
Tam gdzie ty...
Tam gdzie ty...
przyjdzie taki czas
Gdy zawołasz mnie
I znów będę już tylko tam,
Tam gdzie ty...
Tam gdzie ty...
przyjdzie taki czas
Gdy zawołasz mnie
I znów będę już tylko tam,
Tam gdzie ty...
Tam gdzie ty...
Tam gdzie ty...

Jedna i tylko jedna piosenka przyszła mi na myśl. Zawsze w wolnym czasie chciałam pośpiewać, zawsze gdy jestem smutna albo zła. Aby nie zrobić nic głupiego, śpiew, wtedy też potrafię się jakoś wyżyć. Nagle usłyszałam dobrze znany głos.
- Wiedziałem że tu cię znajdę.- powiedział.
- I co??- powiedziałam oschle.
- No spokojnie. Nie zadzwonię do niego i nie powiem że tu jesteś.- powiedział Niemiec.
- Pobiegł do domu ??- zapytałam i spojrzałam na niego.
- Tak. Przybiegł poinformować nas o waszej rozmowie. Był strasznie strzęsiony waszą rozmową. Powiem szczerze że nigdy nie widziałem aby płakał.- powiedział jeden z moich przyjaciół.
- Chciał prawdy. Chciał, dostał. Nie moja wina. Też mam z tym problemy.- powiedziałam.
- Wiem.- powiedział i mnie przytulił.- Widzę że martwi się o ciebie.- dodał po chwili.
- Też to zauważyłam, ale już mu powiedziałam że nic z tego nie będzie.- powiedziałam ze łzami w oczach.
- Czemu jesteś dla niego taka surowa??- powiedział Mario.
- Szczerze. Nie mogę ci powiedzieć chodź strasznie bym chciała.- powiedziałam i otarłam swój policzek.
- No to powiedź.- powiedział Gotze cały czas mnie przytulając.
- Chciałabym ale nie mogę. Przynajmniej na razie.- powiedziałam.
- Rozumiem. Wiesz co możesz już wrócić do domu, Marco już tam nie ma. Jak chcesz to cię zawiozę.- powiedział Niemiec.
- Z wielką chęcią.- powiedziałam. Wyszliśmy ze stadionu i pojechaliśmy do mnie do domu. Gdy mój brat mnie zobaczył podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Cały czas miałam łzy w oczach. Poszłam sama, o własnych siłach do swojego pokoju i zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać. Chciałam aby wszystko się ułożyło. Ale ja nie mogę mieć chłopaka, za bardzo bym go zraniła. Marco czy Cris?? Nie mogę dokonać wyboru, mniej więcej dlatego że nie jestem w stanie go wybrać. Nie chcę nikogo już ranić. 

▶ Ewelina Lisowska-Aero-Plan II (Official audio) - YouTube

C.D.N
*********************************************************************************
Chciałabym wszystkich przeprosić, zwłaszcza fanów Barcelony za ten ostatni rozdział. Nie chciałam nikogo obrazić dlatego strasznie przepraszam. Mam nadzieję że mi wybaczycie. 
POZDRAWIAM I CAŁUJE <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3

czwartek, 27 lutego 2014

BOHATEROWIE CZ.2

Mamy nowych bohaterów więc postanowiłam ich przedstawić. :)

Cornelia Mayer - 19 - letnia. Niesamowita gwiazda. Znana w Niemczech i Ameryce. Gwiazda filmowa jak i muzyczna, również modelka. Zdobywa uczucia Marco. Chcę zaprzyjaźnić się z Lilianą i pomalutku jej się to udaje.  Zakochuje się w Marco, ale nie wie o tym że nie jest jedyna. Marco chce ją wykorzystać. Ale nie jest to jeszcze pewne. Prócz przyjaciół Liliany ma jeszcze swoje dwie przyjaciółki Annette i Julie.

Cristiano Ronaldo - 25- letni. Przez przypadek poznaje Lilianę i się w niej na zabój zakochuje. Podejrzewa że Reus też coś do niej czuje, ale się tym nie przejmuje. Na co dzień mieszka i pracuje w Madrycie. Piłkarz Reprezentacji Portugalii i Realu Madryt. Niesamowita gwiazda światowych boisk. Ma nadzieję że Liliana zostanie jego dziewczyną. Stara się jak może aby jej zaimponować.

Andrea Müller - 19 - letnia. Siostra rodzona Thomasa Müllera. Zakochuje się w Lewandowskim i stara się zdobyć jego uczucie. Bardzo stara się również pomóc w jakiś sposób Lilianie gdy nakrywa ją gdy jest przebrana za chłopaka. Staje się również jedną z jej najlepszych przyjaciółek.

Gregor Schlierenzauer - 24 - letni. Skoczek narciarski. Przez przypadek poznaje Liliano, i jak to się mówi "zakochał się od pierwszego wejrzenia". On będzie miał naprawdę duże szanse zdobyć serce Liliany po tym co zrobi jej Reus. Miły, przystojny, ufny, opiekuńczy i w trudnych chwilach jest ogromnym wsparciem dla Liliany. Czy to jego wybierze nasza wspaniała bohaterka ?? W sumie nie tylko on walczy o jej uczucie.


Oczywiście ci bohaterowie prócz Cornelii i Ronaldo i Gregora to osoby pojawiające się ale nie kluczowe w naszej historii. Stwierdziłam że  muszę je dodać. :) Mam nadzieję że nie obrazicie się na mnie za te wszystkie pomysły itd.
POZDRAWIAM <3


Rozdział 19

Pielęgnuj tę zna­jomość. Kto wie czy kiedyś nie prze­rodzi się w przyjaźń..  

- Zatańczysz ze mną??- zapytał mnie Cris cały czas będąc u mojego boku. 
- Z miłą chęcią.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.  
Złapał mnie za rękę i zaciągnął na parkiet. Piosenka była wolna, nawet bardzo wolna. A taniec przy niej polegał na tym aby się przytulać. Złapał mnie w talii i był bardzo blisko mnie. 
- Wiesz co cieszę się że na ciebie wpadłem.- powiedział Ronaldo a ja się uśmiechnęłam. 
- Naprawdę?? Ja nie koniecznie. Mniej więcej dlatego że to ja znajdowałam się na ziemi.- powiedziałam z uśmiechem i spojrzałam w jego oczy. 
- Przepraszam. Następnym razem zapytam się czy mogę cię wywalić okej??- zapytał mnie. 
- Oczywiście. A ja z wielką chęcią na to odpowiem.- powiedziałam. 
- Jesteś strasznie ładna. Szkoda tylko że zajęta.- powiedział Ronaldo a ja spojrzałam na niego dziwnie. 
- Serio ?? A z kim niby chodzę??- zapytałam. 
- Nie masz chłopaka??Taka ładna dziewczyna i nie ma chłopaka??- zapytał zszokowany tą informacją. 
- No nie mam.- powiedziałam. 
- To dziwne ale się cieszę.- powiedział Cristiano. 
- A to niby dlaczego??- zapytałam robiąc obrót. 
- Bo może będę miał szanse, aby zabrać cię do Madrytu.- powiedział. Miałam wrażenie że ze mną flirtuje. 
- Ciekawa propozycja ale nie wiem czy dałabym radę. Bo mam strasznie napięty grafik.- powiedziałam. 
- Na pewno znajdzie się choćby tydzień na to abyś spotkała się ze mną.- powiedział i złapał mnie mocniej. 
- No wiesz Cris nie wiem. Postaram się ale nic nie obiecuje.- powiedziałam. 
- Jakoś damy sobie radę.- powiedział a ja spojrzałam się za siebie. Zobaczyłam Marco stojącego i wpatrującego się w naszą dwójkę. 
- Zobaczymy. Wszystko przed nami.- powiedziałam i nadal patrzyłam na Reus'a. 
- Łączy cię coś z Marco??- zapytał mnie nagle Cris. 
- Nie. Nie.- powiedziałam i zaczęłam się patrzeć na niego. 
- Na pewno?? Bo patrzy na mnie jakby chciał mi przywalić.- powiedział Ronaldo. 
- On tak patrzy się na każdego chłopaka który ze mną rozmawia.- powiedziałam i zaczęłam się patrzeć na Ronaldo.
- Rozumiem. Też bym nie chciał stracić z oczu takiej ślicznej dziewczyny.- powiedział i zaczął mnie gładzić po policzku. Czułam się jakoś inaczej. 
- Dziękuje. Pewnie mówisz to każdej dziewczynie.- powiedziałam i  nie przerwałam mu. 
- Nie. Mówie to tylko wyjątkowym. A ty właśnie do nich należysz.- powiedział i uśmiechnął się do mnie. 
- Jestem wyjątkowa?? Niby dlaczego??- zapytałam zaskoczona tym stwierdzeniem. 
- Przyznać muszę, że moja była, była modelką. Ale nie miała takiej urody jak ty i takiej charyzmy. Jesteś naprawdę piękną i atrakcyjną kobietą.- powiedział zbliżając się do mojego ucha. Na końcu zaczął szeptać. 
- Tobie też można zacząć prawić komplementy. Jesteś przecież niesamowicie atrakcyjny , no i niesamowicie utalentowany.- powiedziałam. 
- Chciałabyś się przejść ze mną na murawę??- zapytał mnie nagle Ronaldo. 
- Z wielką chęcią.- powiedziałam a ten złapał mnie za rękę i zaczęliśmy iść w stronę boiska.  Przy wychodzeniu przechodziłam koło Marco a ten musnął moją drugą rękę. Nie wiem czy chcący czy nie, ale teraz liczył się dla mnie tylko Cris. Tak jakby. Gdy już poszliśmy, na trybunach i murawie nie było nikogo. Zawsze zachwycałam się tym stadionem. 
- Idziemy na murawę czy chcesz usiąść na trybunach?-zapytał Cris. 
- Na murawę.- powiedziałam bo tam czułam się najlepiej. 
Gdy zeszliśmy na dół przyznać muszę że nawet w żakiecie było mi odrobinkę zimno. 
- Zimno tu trochę.- powiedziałam i opatuliłam się swoimi rękami. 
- Włóż ją a będzie ci cieplej.- powiedział wręczając marynarkę którą miał na sobie. Był ubrany elegancko ale jednocześnie normalnie. Nike, rurki, koszula i marynarka. Wyjściowo ale normalnie.  
- A nie będzie ci zimno??- powiedziałam do Crisa. 
- O mnie się nie martw.- powiedział i pocałował mnie w policzek. 
- No dobrze. Mogę ci zadać kilka pytań??- powiedziałam z uśmiechem wkładając marynarkę. 
- Jasne. Pytaj o co tylko chcesz. - powiedział i spojrzał na mnie. 
- Jak to jest być jednym z najlepszych piłkarzy na świecie??- zapytałam uprzejmie, chodź strasznie chciałam znać jego odpowiedź. 
- Szczerze. Ja nie czuję się jak jeden z najlepszych. Robię to co kocham, i zależy mi na tym strasznie.- powiedział Ronaldo. 
- Kogo najbardziej lubisz z Realu ??- zapytałam. 
- Szczerze to wszystkich. Ale chyba  Marcelo i Fabio Coentrao.- powiedział Ronaldo.
- To chyba tyle.- powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Co tak malutko. Myślałem że bardziej chcesz mnie poznać. A teraz pozwolisz że to ja pozadaję ci kilka pytań.- powiedział Cris.
- Jakie tylko chcesz.- powiedziałam i spojrzałam na górę czy ktoś nas nie obserwuje. Okazało się że było pusto.
- A więc. Co robisz w wolnym czasie??- zapytał.
- Gram w piłkę i spotykam się z przyjaciółmi. No i lubię chodzić po sklepach. Czasami zdarza się że śpiewam ale to rzadko.- powiedziałam z uśmiechem w stronę Portugalczyka.
- Grasz w nogę??- zapytał zaskoczony tym faktem.
- Od małego, jestem zwinna, szybka i mam podoba precyzyjny ale mocny strzał. Byłam tutaj na kilku treningach bo mój brat jest piłkarzem Borussii i moi przyjaciele tu grają.- powiedziałam i ani słowem nie wspomniałam że udaję brata. 
- Chciałbym zobaczyć jak grasz, ale chyba w szpilkach nie dasz rady.- powiedział.- Ilu w życiu miałaś chłopaków ??- zapytał.
- Jednego. Było to trzy lata temu i jeszcze pomału się zbieram po tym związku chodź to ja z nim zerwałam.- powiedziałam.
- No dobra. Barcelona czy Real ??- zapytał unosząc brwi.
- Oczywiście że Barcelona.- powiedziałam.
- Na prawdę??- zapytał zaskoczony.
- Żartuje. Jestem za Realem. Nie lubię Barcelony. Moim zdaniem grają strasznie banalną piłkę, może i w meczy potrafią wymienić ponad 600 podań ale to nie jest styl gry. Real gra o wiele ciekawiej. - powiedziałam.
- Dlatego że ja tam jestem.- powiedział Cris a ja zaczęłam się śmiać.
- Może i tak. Nie no moim zdaniem jesteś niesamowitym piłkarzem.- powiedziałam.
- Dziękuje. No to następne pytanie. Czujesz coś do Reus'a ??- zapytał i mnie w tym momencie zamurowało bo nie wiedziałam czy mam mówić prawdę czy kłamać.
- Szczerze. Jest przystojny i w ogóle ale co mi po tym. Jemu chyba ktoś inny się podoba.- powiedziałam.
- Ale przecież gdy z tobą rozmawiałem, to wyglądał jakby był zazdrosny.- powiedział Cristiano.
- Może i jest zazdrosny. Nie wiem nie wnikam. Mi się podoba ktoś inny.- powiedziałam.
- Kto niby??- zapytał.
- Jeden z piłkarzy. Chyba znasz. Jest Portugalczykiem z niesamowitym talentem i jest do tego bardzo przystojny.- powiedział a Cris usiadł koło mnie na ławce.
- Ty też mi się podobasz.- powiedział bo kapnął że chodzi o niego. Może i kłamie, może i okłamuje sama siebie, ale nie chce związać się z Reus'em. Kocham go gdzieś tam bardzo głęboko, ale on do mnie nie pasuje. A poza tym ma przecież Cornelie.
- Mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie.- zapytał Cristiano.
- Jasne.- powiedziałam.
- Co byś zrobiła gdybym poprosił cię o chodzenie ??- zapytał i zaczął się we mnie wpatrywać.
- Na to pytanie nie mogę ci na razie odpowiedzieć. Bo za krótko się znamy. Jeden wieczór nie może o tym zadecydować Cris. Musielibyśmy się trochę po spotykać bo ja nie należę do tych dziewczyn. Jestem inna. Nie jestem łatwa. W dogłębnym tego słowa znaczeniu. Cris. Ja jak już nie polecę na twoją sławę i bogactwo, bo nie jestem taka.- powiedziałam.
- Rozumiem. I powiem szczerze że teraz mnie zaskoczyłaś, ale w pozytywnym sensie. Chciałbym mieć taką dziewczynę.- powiedział i złapał mnie za rękę.
- Mam nadzieję. Że poczuję coś więcej do ciebie. Ale na razie musimy się lepiej poznać.- powiedziałam.
- Masz racje. Chodźmy już na górę. Zatańczę jeszcze z tobą bo mi się strasznie spodobało. - powiedział i pocałował mnie tym razem w czoło. Moim zdaniem Cristiano nie jest takim bufonem jak piszą nie które media. Jest wrażliwy, czuły i opiekuńczy. Przynajmniej teraz dla mnie.
- Bardzo chętnie.- powiedziałam i poszliśmy razem na górę.
Wszyscy bardzo fajnie się bawili. Na parkiecie tańczył Marco z Cornelią, Robert ze swoją nową koleżanką. i tak dalej. Nawet Zuza z moim bratem który jest jeszcze połamany. Kalina z Mario i Dominika z Matsem.
- Zatańczysz ??- zapytał Ronaldo łapiąc mnie za rękę.
- Z wielką chęcią.- powiedziałam i tak jakby specjalnie dla nas, zostało puszczona wolna piosenka.
- Panie i ponowie. Mamy dla was ogromną niespodziankę. Zaśpiewa dla nas niesamowita Cornelia Mayer.- powiedział jeden z głównych organizatorów balu. Cornelia weszła na scenę.
- Dziękuje. Chciałabym poprosić osobę dzięki której czuję się dzisiaj naprawdę niesamowicie. Dzięki której wyglądam dzisiaj tak pięknie. Liliano zaśpiewasz ze mną ??- zapytała a reflektor pokazał na mnie. Nie wiedziałam czy mam tam iść. Chciałam zostać przy Crisie i nie chciała aby ktokolwiek mnie dzisiaj podziwiał.
- Proszę Cię zaśpiewaj ze mną.- powiedziała i wszyscy zaczęli się mi przyglądać. Ostatecznie powędrowałam w stronę sceny.
- Co chcesz zaśpiewać ??- zapytał jej.
- Wiem. I ty chyba też to znasz. - powiedziała.
 
1.  ▶ Elen Levon - Wild Child (Official Video) - YouTube
2.  Lucy Hale - Run This Town [Clean Version + lyrics] - YouTube
3.  Lucy Hale - Bless Myself - Lyrics HD - YouTube
4.  Lucy Hale - Make You Believe (Lyrics) - YouTube
5. Lucy Hale - Extra Ordinary [with lyrics] - YouTube
6.  ▶ Let It Shine - Me And You ft. Coco Jones, Tyler Williams - YouTube

Przy wszystkich tych piosnkach bawiłam się inaczej niż do tej pory. Bawiłam się wspaniale chodź śpiewałam je z Cornelią, to było cudowne. Przy schodzeniu ze sceny, czekał już na mnie Cris.
- Jesteś niesamowita.- powiedział i uniósł mnie wysoko, ponad wszystkich. Przyznam szczerze że był silny, w końcu to Cristiano Ronaldo. Ale zauważyłam że prócz Crisa ktoś jeszcze cały czas się we mnie wpatrywał. Marco. Patrzył się na mnie całe 6 piosenek. Byłam pewna że będę żałowała tego wszystkiego.
- Dzięki.- powiedziałam a gdy mnie upuścił, pocałował mnie.
C.D.N

********************************************************************************

Przyznajmy że strasznie ze wszystkim namieszałam przez co historia będzie bardziej ciekawa. Przynajmniej mi się tak wydaje.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
I proszę was o więcej niż 3 komentarze. Będę bardzo wdzięczna. <3
POZDRAWIAM I CAŁUJE <3 :*

środa, 26 lutego 2014

Rozdział 18

Miłość bez wza­jem­ności zaw­sze jest najsilniejsza.  

Czemu ja zawsze muszę wszystko spierdolić?? Wczoraj był najlepszy dzień mojego życia. Pierwszy raz rozmawiałam z Marco na poważnie, o tym wszystkim tak jakby. To był najlepszy pocałunek jaki kiedykolwiek zdołałam otrzymać, ale musiałam to zrobić dla dobra naszego planu. Niby wiedziałam dlaczego to robię, ale moje serce nie było pewne tego w 100 %. Chciałabym aby wszystko się ułożyło. Wczoraj kłamałam, chodź powinnam być wobec niego szczera tak jak on wobec mnie ale bałam się. Tylko czego tak naprawdę?? Nadal nie wiem. Chciałabym aby wszystko było tak jak dawniej. Chciałabym mieszkać w Los Angeles i niczym się nie przejmować. Niby dlaczego??? Nie znam odpowiedzi jeszcze na to pytanie. Chciałabym mieszkać w Ameryce i żyć jak żyłam do tej pory. Chciałabym aby wszystko było jak najlepiej. Chciałabym się nie przejmować Reus'em czy innymi. Chciałabym być nikim, nikim dlatego że nikt by się mną nie przejmował. 
Wstałam ale chciałam położyć się z powrotem. Nie chciałam dzisiaj wychodzić z łóżka, a tym bardziej nie jadę na Signal Iduna Park bo będę tego żałowała. Poszłam do łazienki, ale przestraszyłam się tego co zobaczyłam w lustrze. Może dlatego że moje dwie ostatnie noce były kompletnie nie przespane. Wory pod oczami, włosy w kompletnym nie ładzie, w sumie tak wygląda każda dziewczyna z rana. Ale czy czuje to co ja?? Czuję że popełniłam największy błąd. Normalka, ja to jak zwykle wszystko potrafię zniszczyć. Gdy już się ogarnęłam, postanowiłam że ubiorę się jakoś normalnie. Najnormalniej. Włożyłam zwykłą bluzkę, rurki, vansy i czapkę do kompletu. Nie chciałam się pokazywać nikomu na oczy. Więc postanowiłam zejść dopiero wtedy kiedy najprawdopodobniej nikogo nie było by w domu. Czyli koło 11,30. Lisa powinna być na zakupach, rodzice w pracy a Leonardo powinien być na stadionie.Od wczoraj żadne z tej 4 nie widziało mnie na oczy, i chciałabym aby tak zostało. Było by najlepiej. Miałam przeczucie. Zeszłam na dół i nikogo nie było, ale zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Kaliny i jej numer. Nie miałam ochoty odbierać ale odebrałam. 
- Halo?- powiedziałam nie pewnie. 
- Lili??- zapytała Kalina. 
- Tak.- powiedziałam. 
- Możesz się spotkać. Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego.- powiedziała i było słychać że jest poddenerwowana.  
- Przyjedź do mnie. Jestem sama w domu.- powiedziałam. 
- Będę u ciebie za jakieś 15 minut.- powiedziała a ja się rozłączyłam.  Poszłam do siebie i włączyłam laptopa. Włączyłam muzykę. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam szybko na dół, aby Kalina długo nie czekała. Ale w drzwiach zastałam kogoś innego. W drzwiach stała Cornelia
- Cześć.- powiedziała na mój widok. 
- Cześć.- powiedziałam zaskoczona. 
- Nie przeszkadzam, bo jeśli przeszkadzam to przyjdę później.- powiedziała i pokazała chodnik. Tak jakby. 
- Nie. Nie przeszkadzasz. Wchodź.- powiedziałam pokazując że może wejść. 
- Dziękuje.- powiedziała i weszła. 
- Mogę zadać głupie pytanie.- zapytałam zamykając drzwi. 
- Jasne.- powiedziała i spojrzała na mnie. 
- Skąd masz mój adres??- zapytałam ironicznie. 
- Twój brat mi wczoraj podał. Jeśli na kogoś czekasz to mogę wyjść.- powiedziała i już ruszała w kierunku wyjścia. 
- Czekam na przyjaciółkę. Ale jeśli chcesz możesz zostać.- powiedziałam w miarę uprzejmie. 
- Dziękuje i przepraszam.- powiedziała. 
- Nie ma za co. Coś się stało że chcesz ze mną pogadać??- zapytałam i złapałam się za rękę gdyż przyłożyłam w ścianę niechcący.
- Nic ci nie jest??- zapytała. 
- Nie. Nic mi nie jest. Przyłożę lód i będzie dobrze.- powiedziałam i poszłam do kuchni a ona za mną. 
- Nie musisz jechać do szpitala??- zapytała gdy spojrzała na moją spuchniętą rękę. 
- Nie. Nic mi nie jest. Od wczoraj mnie boli ale to nie ważne. Co się stało??- powiedziałam i zadzwonił dzwonek. - Przepraszam cię, ale muszę otworzyć. Przepraszam na chwilkę.- dodałam i poszłam otworzyć drzwi. 
- Hej. Nie przeszkadzam??- zapytała Kalina wchodząc do środka. 
- Hej. Nie. Nie przeszkadzasz tylko że jest z nami jeszcze jedna osoba.- powiedziałam i pocałowałam ją w policzek na przywitanie. 
- Kto??- zapytała i poszła do kuchni, gdzie siedziała Cornelia. 
- Poznajcie się. Cornelia Mayer.  Kalina Kaiser. - powiedziałam i poznałam ze sobą dziewczyny. 
- Miło mi.- powiedziała Kalina z uśmiechem. 
- Mi również.- powiedziała Cornelia z uśmiechem. 
- Obie macie do mnie jakieś sprawy więc może zacznijmy od Cornelii, bo była pierwsza. - powiedziałam. 
- No bo chodzi o to że... że...Marco poprosił mnie abym poszła z nim na jakiś bal który jest dzisiaj.- powiedziała. 
- Ja też właśnie o tym chciałam ci powiedzieć bo mnie zaprosił Mario.- powiedziała Kalina. 
- Zaraz. Zaraz. Jaki bal??- powiedziałam bo nie wiedziałam o co chodzi. 
- Jakiś gdzie mają być sami najlepsi piłkarze z Bundes Ligi. Ze wszystkich drużyn. Czyli będzie około 10 drużyn wraz z osobami towarzyszącymi. - powiedziała Kalina. 
- Aha. I ja nic o tym nie wiem.- powiedziałam. 
- Lewandowski chciał cię podobno wczoraj zaprosić ale zniknęłaś.- powiedziała Cornelia. 
- Zajebiście. I w czym ja jestem wam potrzebna ??- zapytałam. 
- Pomożesz mi się ubrać ??- zapytała Kalina. 
- Mi również. Słyszałam wczoraj od chłopaków że jesteś pod tym względem idealna. Potrafisz każdego wystroić. - powiedziała Cornelia. 
- Okej. A ile mamy czasu ???- powiedziałam i spojrzałam na zegarek. 
- Bal zaczyna się o 18 a jest 11. - powiedziała Kalina z uśmiechem. 
- Zadzwoń jeszcze po Zuzę i Dominikę. A ja zadzwonię po Lisę. - powiedziałam do Kali. 
Jak powiedziałam tak zrobiła. Już dwie godziny później były wszystkie w moim pokoju. Ja, Cornelia, Kalina, Dominika, Zuza i Lisa. 
Zaczęłyśmy od Lisy. Jak to moja siostra wyglądała jak zawsze bosko. Znając ją ubrałabyś się jak ostatnio, ale dziewczyny jej na to nie pozwoliły. Więc ubrałyśmy ją w coś co najbardziej o niej pasuje. Czarne szpilki, różowa spódnica i bralet.  Wyglądała słodko a jednocześnie z pazurkiem. Czyli coś co do niej najbardziej pasowało. Do tego upięłyśmy jej włosy a raczej Cornelia upięła, w taki łądny, idealnie pasujący do niej sposób. Wyglądała zachwycająco. 
Następną ubrałyśmy Dominikę. Śliczną parę tworzą razem z Matsem i przyznać trzeba że pasują do siebie. Do niej nie było zastrzeżeń, czarna sukienka, czarne botki i bordowa marynarka dawały jej same zalety. Wyglądała przepięknie. Upięłyśmy jej włosy w idealny sposób, a raczej znowu upięła jej Cornelia. Uznajmy że od upinania włosów jest Cornelia, ja i Kalina od wybierania sukienek, Lisa od butów a Zuza i Dominika od dodatków.
 Następną postanowiłyśmy ubrać Zuzkę która będzie towarzyszyła memu bratu. Przyznać trzeba że ta dwójka pasuje do siebie jak dwie krople wody. Wyglądają razem tak słodko. Zuzka to nie problem. Jej szczupła i trzeba przyznać atrakcyjna sylwetka robią wszystko za nią. Dobrałyśmy do niej czarną sukienkę i czarną marynarkę, do tego czarne szpilki.  Cornelia upięła jej włosy w taki roztrzepany ale jednocześnie poskładany kok. To wszystko dodawało jej tylko uroku. 
Następna na ogień poszła Kalina. Z nią nie ma problemu, jej w każdej sukience było by cudownie. Ale też jej trzeba coś wybrać. Ostatecznie uderzyłyśmy w miętę. W końcu ten kolor bardzo do niej pasuje. Miętowa sukienka, kopertówka i miętowe botki  tworzyły razem bardzo ładny efekt. Jak to Kalina wyglądała bosko, we wszystkim bo jej figura i styl chodzenia modelki robiły wszystko za nią. Żaden chłopak nie mógł jej się oprzeć nawet mój brat w młodości. Kiedyś byli razem ale potem wszystko się poplątało. Cornelia zrobiła jej, nawet nie wiem jak to pisać, nie wiem jakich słów użyć. Zrobiła z niej parawdziwą gwiazdę filmową, albo i modelkę znaną każdemu. Taki niby warkocz wokół głowy, ale niby nie. 
Potem ubrałyśmy Cornelie. Do niej tak samo jak do Kaliny pasowały wszystkie moje sukienki, a przyznać trzeba było ze jak na córkę modelki miałam ich od cholery. Ubrałyśmy ją w cielistą sukienkę, jedną z moim ulubionych, a do tego czarne szpilki i marynarka do dały wspaniały końcowy efekt.  Wyglądała bosko, akurat tak aby przykuć uwagę Reus'a. W końcu to ją zaprosił prawda. Jej włosów nie trzeba było upinać gdyż w rozpuszczonych wyglądała bajecznie. W końcu to największa gwiazda w Niemczech i Ameryce. Wyglądała ślicznie we wszystkim, to wszystko tworzyło razem wspaniały efekt. 
No i przyszła kolej na mnie. Szczerze to najlepiej zostałabym w domu, ale jednak coś mnie przekonuje że muszę się tam pojawić. Ubrałabym się w dresy ale Kalina grozi że mnie pobiję jak je włożę. Ostatecznie to Kalina z Cornelią wybierały dla mnie kreacje. Czarna sukienka i żakiet oraz kremowe botki robiły wrażenie. U mnie też postanowiłyśmy zostawić rozpuszczone włosy, dlatego że ani Kalina ani Cornelia nie miały pomysłu jak mi je upiąć. A zdaniem Cornelii mam piękne włosy i powinny zostać takie jakie są. Oczywiście nie czułam się jak piłkarz czy dresiara a czułam się jak modelka a może nawet księżniczka która nie wie co robi w tym zamku. Szczerze ja jak to ja nie lubię chodzić w sukienkach bo najlepiej czuję się jak to ostatnio powiedziała Kalina w stroju klubowym i z piłką pod nogą. I tu zawsze będę jej oddawała racje. Właśnie tak czuję się najlepiej. Właśnie tak. 
W końcu zbliżała się godzina 17 to postanowiłyśmy wsiąść całą szóstką wybrać na ten bal który w tym roku odbywał się na Signal Iduna Park w sali balowo-konferencyjnej. Tak to można nazwać. Sala jest ogromna. Może pomieścić nawet 3 tysiące osób. Akurat liczba osób tego balu byłą w okolicach 3 tysięcy. Gdy dojechałyśmy przed wejściem czekali na nas Marco, Mario, Robert, Leonardo, Łukasz, Kuba, Mats, Neven Marcel i Nuri. W czym tylko Robert nie miał pary. Gdy jako ostatnia wysiadłam z auta Marco i Robert tylko na mnie się patrzyli. Reus nie zauważył że koło niego stoi Cornelia, stał i się gapił. 
- Wyglądasz pięknie. - powiedział Robert podchodząc do mnie i łapiąc mnie za rękę. 
- Dziękuje. Ty również.- powiedziałam. Był ubrany w bardzo ładny garnitur. 
- Możesz zostać dzisiaj moją towarzyszką ??- zapytał z uśmiechem na ustach. 
- Bardzo chętnie ale chyba ktoś inny chce być twoją parą.- powiedziałam i pokazałam na dziewczynę stającą kawałek od nas i wpatrującą się w niego.  Robert podszedł do niej a ja się oddaliłam. Poszłam posłuchać ludzi którzy śpiewali na scenie. Stałam i wsłuchiwałam się w dziewczynę która nawet ładnie śpiewała gdy nagle jakiś koleś stratował mnie. Upadłam na ziemie, i nie wiedziałam co się dzieję, gdybym była na normalnych butach a nie na butach na obcasie to okej, nic by mi się nie stało, ale nie utrzymałam równowagi i upadłam. 
- Boże. Nic ci nie jest??- zapytał mnie chłopak z niewiarygodnie ładnym oczami.  
- Nic mi nie jest. Żyję. Tylko mógłbyś troszeczkę uważać.- powiedziałam łapiąc go za rękę i wstając. 
- Nie chciałem. Przepraszam. Jestem Cris. Albo lepiej Cristiano Ronaldo. - powiedział chłopak. 
- Okej. Liliana Bittencourt. Miło Mi.- powiedziałam z uśmiechem. 
- Takie ładne imię dla takiej ładnej dziewczyny.- powiedział z uśmiechem. 
- Dziękuje. Ale zadam strasznie głupie pytanie. Czy ty nie grasz przypadkiem w lidze Hiszpańskiej w Realu Madryt??- zapytałam zszokowana faktem że on tu jest. 
- Owszem.- powiedział i zalotnie się uśmiechnął. 
- No to co tutaj robisz ??- zapytałam. 
- Zostałem zaproszony, jako jeden z gości honorowych. To stwierdziłem że będzie fajnie i jestem.- powiedział Ronaldo. 
- To fajnie.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. 
- Liliano muszę przyznać że wyglądasz zjawiskowo.- powiedział Cris. 
- Dziękuje. Ty również.- powiedziałam i nagle ktoś mnie popchnął, ale przed upadkiem złapał mnie Cris. 
C.D.N.

***************************************************************************
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3 
Mam nadzieję że wam się podoba. 
W naszym rozdziale pojawił się ktoś nie typowy CRISTIANO RONALDO.
Namiesza on w życiu Liliany i Marco. <3 
ZAPRASZAM NA DALSZĄ CZĘŚĆ. :*   

wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 17

Sko­ro ci już nie za­leży, to po co się tak ga­pisz? Tam obok masz to swo­je blond szczęście. 
W naszym wypadku brunetka  ;) 
  
Wstałam na chwilę do łazienki gdy nagle poczułam na sobie czyiś dotyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Reus'a. 
- Proszę Cię porozmawiaj ze mną.- powiedziałam Marco. 
- Czemu aż tak ci na tym zależy ???- zapytałam już zirytowana. 
- No bo tak. Możesz czy nie??- zapytał Marco. 
- Jak musimy to stąd wyjdźmy.- powiedziałam. 
Na dworze było około 5-ciu stopni na plusie. Wyszliśmy i postanowiliśmy się przejść. 
- A więc co jest takiego ważnego że nie dajesz mi spokoju??- zapytałam chodź wiedziałam na czym rzecz polega. 
- Nie rozumiem dlaczego mnie tak traktujesz?? Co ja ci takiego zrobiłem??- zapytał Marco zaciekawiony moją odpowiedzią. 
- Nie lubię cię. Nie lubię na ciebie patrzeć i nadal nie rozumiem dlaczego wtedy powiedziałeś że jestem twoją dziewczyną.- powiedziałam. Kłamałam, oszukiwałam sama siebie.  
- Nie rozumiem. Wiem że masz prawo mnie nie lubić. A wtedy to powiedziałem bo...bo...- powiedział i nie chciał skończyć. 
- No powiedź w końcu.- powiedziałam poddenerwowana. 
- No bo się w tobie zakochałem.- powiedział Marco bo nałożyłam na niego presje. 
- Zakochałeś się ?? We mnie ??- zapytała zdziwiona ale to wiedziałam. 
- Tak zakochałem się w tobie. I nie kłam że nic do mnie nie czujesz. Nie kłam. Bo wiem że ty też coś do mnie czujesz.- powiedział Marco. 
- Czuje. Masz racje czuje coś do ciebie. Czuję...czuję... nienawiść. Nie lubię cię pojmij to w końcu. Masz te swoją gwiazdeczkę to się nią zadowalaj. - powiedziałam. Tak zaczęłam kłamać że okłamałam sama siebie.
- A więc tu chodzi o Cornelie. Jesteś zazdrosna.- powiedział i się uśmiechnął. 
- Niby o nią?? Powaliło cię ?? Za dużo siedziałeś na słońcu?? O ciebie mam być zazdrosna?? Zrozum idioto że ty mi się nie podobasz i nigdy nie spodobasz. Mam kogoś innego na oku i to nie jesteś TY. Nic do ciebie nie czuję. I raczej nie chce czuć. Możesz myśleć co chcesz ale nigdy, ale to naprawdę nigdy nie będziemy RAZEM.- powiedziałam i uderzyłam w słaby punkt Reus'a. 
- Niby wcale?? Widać na pierwszy rzut oka że jesteś cholernie zazdrosna.- powiedział Marco. 
- Wcale nie.- powiedziałam stanowczo. 
- Wcale że tak.- powiedział Reus. 
- Nie. 
- Tak.
- Nie. 
- Tak. 
- Pojmij to że dla mnie jesteś nikim. Facetem spośród kilkunastu milionów na świecie.- powiedziałam. 
- Kłamiesz.- powiedział Marco. 
- Nie kłamie.- powiedziałam chodź wiedziałam że ma racje. 
- Kłamiesz. Widać po oczach. Ty się we mnie zakochałaś.- powiedział i się uśmiechnął. 
- Wmawiaj sobie. Ale ja do ciebie niczego nie czuję.- powiedziałam. 
- Zakochałaś się we mnie. Widzę to.- powiedział Marco i stanął, zaczął patrzeć w moje oczy. 
- Nic nie widzisz, bo jesteś ślepy. Idź lepiej do tej swojej laleczki.- powiedziałam i teraz byłam na straconej pozycji. 
- Jesteś zazdrosna.- powiedział Marco i się uśmiechnął. 
- O ciebie nigdy.- powiedziałam stanowczo. 
- Zazdrosna. Jesteś o mnie zazdrosna.- powiedział Marco a ja nie wytrzymałam i mu przywaliłam. Na zaciśniętej pięści znajdowała się krew, a z nosa Marco lała się ona strumieniami. 
- Ja przepraszam nie chciałam. Ja...- powiedziałam i nie wiedziałam jak skończyć. 
- Nic mi nie jest. Auuu!- krzyknął podnosząc głowę. - Ja pierdole jaką ty masz siłę w tych patyczkowatych rączkach.- dodał po chwili. 
- Jak chcesz to jeszcze raz ci przywalę tą patyczkowatą rączką.- powiedziałam i pokazałam mu pięść. 
- Ty wiesz co...może i masz racje...pomyliłem się w stosunku do ciebie...bo jaka normalna dziewczyna biję starszego i silniejszego od siebie.- powiedział Marco ocierając i plując krwią. 
- Każda dziewczyna. Na miejscu każdej dziewczyny z którą się spotykałeś, przywaliłam bym tobie tak że byś się nie pozbierał. A przy okazji powiedź tej swojej dziuni że jak nie chce oberwać, to aby trzymała się ode mnie z daleka. Dobrze??- powiedziałam z łaskawością. 
- Dobra. Ale odpowiedź mi na jeszcze jedno pytanie. Biłaś się już wcześniej z chłopakami??- zapytał łapiąc się za szczękę. 
- Nie. Jesteś pierwszy bo żaden facet mnie nie wkurzył tak jak ty. Przez ciebie debilu boli mnie ręka.- powiedziałam łapiąc się za prawą dłoń. 
- Tak idiotko, a mnie boli przez ciebie nos i szczęka. A poza tym to ty mi przywaliłaś a nie ja tobie.- powiedział Marco podnosząc się do góry. 
- Trzeba było nie zaczynać.- powiedziałam i skuliłam się z bólu. 
- W porządku??- powiedział podchodząc do mnie. Złapał mnie za rękę i dokładnie ją obejrzał. 
- Bywało lepiej.- powiedziałam z bólu. 
- Powinnaś jechać do szpitala.- powiedział i spojrzał znowu w moje oczy. 
- Z resztą tak jak ty. Bo ten nos nie wygląda najlepiej.- powiedziałam z uśmiechem. 
- Jakoś się wyliże. Ale to nie przystoi damie chodzić z najprawdopodobniej złamaną ręką.- powiedział Reus. 
- Irytujesz mnie.- powiedziałam i zabrałam rękę. 
- Ja?? To ty kłamiesz i kłócisz się o coś co jest prawdą.- powiedział Marco i uśmiechnął się w zalotny sposób. 
- Jasne. Bo ty wiesz co ja niby czuje.- powiedziałam sarkastycznie. 
- No wiesz ja czytam w myślach.- powiedział i zaczął śmiać się sam z siebie. 
- Boże. Ale ty jesteś głupi.- powiedziałam i zaczęłam się z niego śmiać. 
- A ty idiotyczna i wychodzi na to samo.- powiedział Marco nadal mając banana na twarzy. 
- No właśnie nie. - powiedziałam i zaczęłam śmiać się z jego uśmiechu.  
- No chyba raczej tak. I się już nie sprzeczaj bo nie chcę wrócić do domu z czymś złamanym.- powiedział Marco. 
- Pierwszy raz przywaliłam chłopakowi.- powiedziałam. 
- Jasne. Jasne. Bajki to ty dzieciom możesz opowiadać ale nie mi.- powiedział i tak śmiesznie się spojrzał. 
- No a komu ja to opowiadam. Facetowi z rozumem 4 latka.- powiedziałam. 
- Nie. No teraz to przegięłaś.- powiedział i złapał mnie za nogi. 
- Marco puść.- powiedziałam będąc na jego ramieniu. 
- Nie. Nie puszczę. Puki mnie nie przeprosisz.- powiedział i ścisnął mocniej moje nogi. 
- No Reus puszczaj do cholery.- powiedziałam i przywaliłam mu w plecy. 
- Auuu!! To bolało. I ty wcale nie bijesz chłopaków.- powiedział Marco. 
- Najwyżej jesteś wyjątkiem. Puść mnie proszę. - powiedziałam grzecznie. 
- Proszę cię bardzo.- powiedział i opuścił mnie na ziemię. 
- Dziękuje.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. 
- Nie ma za co.- powiedział w ten swój idiotyczny sposób. 
- Palant.- powiedziałam. 
- Idiotka. 
- Głupek.
- Klucha. 
- Ej to było chamskie debilu.- powiedziałam. 
- Wybacz kluseczko.- powiedział i się uśmiechnął. 
- Przeginasz.- powiedziałam ostrzegawczo. 
- Dobra przepraszam.- powiedział i pokazał gest że się poddaje. 
- Wiesz że te rozmowa to najdłuższa jaką do tej pory przeprowadziliśmy??- powiedziałam zainteresowana tym faktem. 
- No może. Ale i tak wiem że mnie kochasz.- powiedział Marco i spojrzał na mnie. 
- Wcale nie.- powiedziałam. 
- Wcale tak.- powiedział Reus. 
- Nie. Nie prawda.- powiedziałam. 
- Tak prawda.- powiedział i mnie pocałował. Nie chciałam się uwolnić ale nie miałam wyjścia. Chciałam aby tak było zawsze, ale musiałam się od niego oderwać. 
- Nie Marco. Nie.- powiedziałam odlepiając się od Niemca. 
- Dlaczego??- powiedział Marco zdziwiony moją reakcją.  
- Nie możemy być razem. Naprawdę nie możemy.- powiedziałam i miałam już odejść gdy złapał mnie za rękę. 
- Proszę Cię Daj Mi Szanse.- poprosił mnie już miałam się zgodzić gdy przypomniałam sobie o planie. 
- Marco ja nie mogę. Przepraszam Cię ale za dokładnie 2 tygodnie znowu wracam do Los Angeles.- powiedziałam mając łzy w oczach. 
- Ale...- powiedział ale nie zdążył gdyż zaczęłam biec. 
Gonił mnie ale gdy wskoczyłam do autobusu z numerem 717 nie miał szans. Autobus jak to zwykle trafny jechał teraz pod mój dom. Był już wieczór. Wbiegłam na górę i poszłam spać.
C.D.N 
********************************************************************************
Chyba trafiłam w wasz gust co nie dziewczyny. Nie krzyczcie na mnie ze znowu uciekła i tak dalej. Zobaczycie co będzie dalej. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3 
Chciałabym was jeszcze spytać czy oglądaliście film "ONA TO ON"??
Historia nawiązuje do naszej ale mówi zupełnie o czym innym. Serdecznie polecam. <3 
POZDRAWIAM I CAŁUJE <3  

Rozdział 16

Dopóki nie poz­nałam Ciebie nie wie­działam, że tak bar­dzo można chcieć o ko­goś walczyć... 


Dlaczego ja zawsze muszę wszystko spieprzyć. Miałam szanse wygarnąć mu co do niego czuję, a uciekłam jak tchórz. Chciałam aby wszystko się ułożyło, chciałabym aby wiedział że mi na nim cholernie zależy i mam zamiar mu to wszystko wygarnąć. Wszystko. Co do niego czuję, co myślę gdy go widzę. Marco jest dla mnie cholernie ważny. 
Wstałam po prawie nieprzespanej nocy. Gdy zobaczyłam się w lustrze od razu chciałam założyć ręcznik na głowę. Chciałam się schować tak aby nikt mnie nie widział. Gdy już się ogarnęłam i wyglądałam jak dziewczyna, miałam dylemat w co się ubrać. To chyba było najgorsze. Ostatecznie włożyłam legginsy, kurtkę i koszulkę wygrzebaną z szafy. Nie miałam ochoty nic jeść, ale to był zły pomysł aby się głodować. 
Gdy zeszłam na dół zobaczyłam...Mario rozmawiającego z Leonardem. 
- Liliana??- zapytał chłopak z twarzą przypominająca 12 latka. 
- Hej Mario.- powiedziałam, podeszłam do niego i się przytuliłam. 
- Co ty tu robisz ?? Przecież byłaś w Ameryce.- powiedziałam i nie dowierzał że stoję przed nim. 
- Postanowiłam przylecieć na święta, wraz z mamą.- powiedziałam i się uśmiechnęłam w jego kierunku. 
- Naprawdę ??- zapytał Mario. 
- Tak.- powiedziałam i usiadłam na fotelu. 
- A to może pójdziesz ze mną na trening?? Chłopcy pewnie się za tobą stęsknili. A że twój brat jedzie tylko po patrzeć bo kontuzja mu się odnowiła, będzie miał z kim pogadać.- powiedział Mario z uśmiechem. 
- Mario ale ja nie chce.- powiedziałam bo nie chciałam spotkać się z Reus'em. 
- Proszę.- błagam mnie Mario. 
- Nie.- powiedziałam stanowczo. 
- Proszę.- powiedział i zrobił maślane oczy. 
- Nie.- powtórzyłam. 
- Proszę.- powiedział Gotze. 
- Nie.- powtórzyłam. 
- Dla mnie no proszę. BŁAGAM.- powiedział i jak złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy nie mogłam odmówić. 
- No dobra.- powiedziałam w końcu. 
- Tak. No to jedziemy.- powiedział Mario. 
 Nawet nie zdążyłam zjeść śniadanie, wzięłam bułkę i jakąś tam wędlinę i ser i jadłam gdy jechaliśmy na Signal Iduna Park. 
Gdy dojechaliśmy ja weszłam na stadion jako ostatnia. Byłam tu już kilka razy, ale stwierdziłam że pójdę na murawę od razu. Leonardo poszedł z Mario do szatni, a ja udałam się na boisko. Wchodząc, zdziwiłam się kto siedział na ławce. Siedziała tam Cornelia.  Zdziwiłam się ale stwierdziłam że wezmę piłkę i sobie po gram. Zauważyłam że cały czas się na mnie patrzy. Gdy usłyszałam kroki chłopaków, odwróciłam się i już 10 sekund później zostałam obtulana przez prawie wszystkich chłopaków. Na pewno znajdował się tam: Robert, Mats, Łukasz, Kuba, Roman, Sven, Neven, Nuri, Marcel, Ilkay, Michael i Kevin. Nie było jeszcze Marco, Mario i Leonarda. 
- Matko jedyna Lili co ty tu robisz?? Tęskniłem.- powiedział Robert przytulając się do mnie. 
- Ja też za wami tęskniłam.- powiedziałam a oni pozwolili mi oddychać. 
- Dlaczego nas zostawiłaś i wyjechałaś bez pożegnania ??- zapytał Kuba. 
- No bo wiedziałam że gdy się z wami pożegnam to będę żałowała że wyjechałam.- powiedziałam i szukałam oczami Reus'a. 
- No ale to trzeba było chociaż się ze mną pożegnać.- powiedział Mats. 
- A ze mną się pożegnała.- powiedział Mario dumny jak paw, podchodząc razem z moim bratem. 
- No to miałeś farta.- powiedział Łukasz i się do mnie przytulił. 
- A co to za zgromadzenie??- zapytał trener Klopp podchodząc do nas. 
- Nigdy pan nie zgadnie kto nas odwiedził.- powiedział Mats. 
- No zaskocz mnie.- powiedział trener.   
- Liliana przejechała.- powiedział Lewandowski. A ja na to wyszłam przed nich i podeszłam do trenera z uśmiechem na ustach. 
- Dzień Dobry.- powiedziałam i podałam mu rękę. 
- Witaj moja droga. Miło cię widzieć.- powiedział trener udając zaskoczonego. Wiedział on już o wszystkim ale jak na udawanie to wyszło mu to dość przekonująco. 
- Mi również pana miło widzieć.- powiedziałam. 
- No chłopaki dosyć zabawy. Czas pobiegać. Na początek 5 okrążeń w okół boiska.- powiedział trener a ja się uśmiechnęłam. 
Leonardo stanął koło mnie, a ja stanęłam koło trenera. 
- Leoś muszę przyznać że masz niesamowicie uzdolnioną siostrę.- powiedział trener i spojrzał na mnie. 
- Wiem.- powiedział i mnie przytulił. 
I właśnie wtedy wszedł na boisko Marco. Spojrzał na Cornelie a potem spojrzał w naszym kierunku. Podbiegł do trenera a potem do Leonarda. Na końcu przywitał się ze mną. 
- Cześć.- powiedział Marco i podał mi rękę. 
Ja tylko kiwnęłam głową i od razu poszłam w kierunku wyjścia. 
- Liliana.- powiedział Marco i podbiegł do mnie. 
- Czego chcesz??- powiedziałam poddenerwowana. 
- Chciałbym z tobą pogadać.- powiedział zdziwiony moją reakcją. 
- Nie mamy o czym.- powiedziałam i już miałam odejść gdy złapał mnie za rękę. 
- Mi się wydaje że mamy.- powiedział Reus i spojrzał w moje oczy. 
- A mi jednak nie.- powiedziałam i wyrwałam moją rękę z jego uścisku. 
- Co ja ci zrobiłem że tak się zachowujesz??- powiedział Marco zdziwiony tą sytuacją.   
- Nie wiesz. To się domyśl idioto. A jak nie wpadniesz na pomysł to spytaj się swojej koleżanki która chyba zauważyła w czym leży problem.- powiedziałam i już miałam odejść gdy Leonardo do mnie podbiegł. 
- Poczekaj do końca treningu. Mario musi z tobą porozmawiać. Proszę cię.- powiedział mój brat. 
- Mówiłam że to zły pomysł abym tu przyjeżdżała. I dobrze wiesz kto jest temu winien.- powiedziałam i spojrzałam na Reus'a. Chyba już wiedział o co chodzi. 
- Wiem. Ale proszę cię poczekaj do końca treningu. Proszę.- powiedział Leonardo. - A ty się do niej nie odzywaj, najlepiej zrobisz. No chyba że chcesz aby ci przywaliła, to wtedy nie będę jej powstrzymywał.- powiedział do Reus'a a ten bez słowa pobiegł do przodu. 
- Dziękuje. Jesteś kochany.- powiedziałam i przytuliłam się do brata. 
- Wiem.- powiedział Leonardo. Cały czas czułam że ktoś się na mnie patrzy, a nawet dwa ktosie. Jak nie Marco to Cornelia się na mnie patrzyła. Postanowiłam usiąść na ławce, ale kawałek od niej. Gdy usiadłam zauważyłam że ona cały czas się na mnie patrzy, w końcu nie wytrzymałam i wstałam. Ona też wstała i podeszła do mnie. 
- Dlaczego cały czas się na mnie patrzysz??- zapytałam uprzejmie. 
- Nie wiem. Tak jakoś. Jesteś strasznie ładna i mam wrażenie że skądś cię znam.- powiedziała Cornelia. 
- Ja sobie nie przypominam abyśmy kiedykolwiek rozmawiały.- powiedziałam w miarę jak na swoje obecne uczucia dosyć miło. 
- Nie ważne. Mam na imię Cornelia. Cornelia Mayer. A ty z pewnością jesteś Liliana.- powiedziała i podała mi rękę. 
- Owszem. Miło mi.- powiedziałam i również podałam jej rękę. 
- Marco dużo mi o tobie opowiadał.- powiedziała. 
- Z pewnością. Mam nadzieję ze same dobre rzeczy.- powiedziałam z ironicznym uśmiechem. 
- Tak. Same dobre. Wybacz że tak się w ciebie wpatruje ale kogoś mi przypominasz. Mieszkałaś może kiedyś Los Angeles??- zapytała. 
- Tak. Przez 4 lata. Właśnie nie dawno wróciłam.- powiedziała zdziwiona tym pytaniem. 
- Twoja mama nazywa się Angelika Bittencourt ??- zapytała. 
- Tak.- powiedziałam. 
- Chodziłaś może z Thomasem ?? - zapytała o mojego dawnego chłopaka. 
- Tak.- powiedziałam zaskoczona. 
- Już wiem kim jesteś. Twoja mama pracowała u mojej mamy jako modelka. I ja właśnie wtedy byłam na tym pokazie i występowałam razem z twoją mamą.- powiedziała. 
- A no faktycznie. Teraz kojarzę. Twoja mama to Patrycja Mayer.- powiedziałam z uśmiechem zaskoczona że już wcześniej miałam szanse poznać tą lalkę. 
- Tak właśnie tak. O matko jaki ten świat mały.- powiedziała z uśmiechem Cornelia. 
- Za mały.- powiedziałam sarkastycznie. 
- Jak miło cię poznać tym razem. Wtedy tylko się tobie przyglądałam a teraz mam szanse cię poznać.- powiedziała podekscytowana tym faktem. A ja szczerze miałam ochotę podejść i przywalić w jej ten modelowa-ty sagan. Wkurzyła mnie strasznie. Dobrze że tam byli inni ludzie, bo jak bym jej przyłożyła to chirurg by jej nie poskładał. Co mnie obchodzi to czy mnie zna czy mnie nie zna. Ja jej nie lubię, więc nie wiem dlaczego chce ona mnie poznawać?? 
Na moje szczęście trening był bliski ku końcowi. Gdy już się skończył jak najszybciej podbiegłam do Leonarda. 
- Kochana moja jedziesz z nami na koktajl??- zapytał mnie Lewandowski. 
- Jak mi postawisz to chętnie.- powiedziałam przytulając się do niego. 
- Z wielką chęcią.- powiedział a ja  pocałowałam go w policzek. 
- No i co mówiłem że dziewczyny na mnie lecą ??- powiedział chłopakom. 
- Nie wmawiaj sobie.- powiedziałam na co inni zaczęli się z niego śmiać. 
- Dzięki. -powiedział Lewandowski i zrobił minę "FOCH FOREVER" 
- Nie obrażaj się. Też cię kocham.- powiedziałam i jeszcze raz pocałowałam go w policzek. 
- Dziękuje. Ja ciebie też.- powiedział i zawiesił się na mnie. 
Chłopcy szybko się przebrali a my już pół godziny później znajdowaliśmy się w knajpce. A z nami oczywiście Marco i Cornelia. Wszyscy siedzieliśmy przy jednym stole. A było nas tam chyba z 15 osób. Bo nie wszyscy chcieli się ruszyć. Byłam Ja, Leonardo, Mario, Sven, Nuri, Marcel, Mats, Neven, Roman, Kuba, Lewy, Piszczek, Michael, Marco i Cornelia. No to akurat 15 osób. Wszyscy zamówili i się w miarę dobrze bawili. Jak tak sobie, zawsze gdy ktoś powiedział coś śmiesznego a gdy Reus lub Cornelia coś powiedzieli byłam nie koniecznie miła. Starałam się, ale coś mi nie wychodziło. Chciałam się śmiać ale z tego jak jest to słabe a nie. Lewy cały czas siedział koło mnie i mnie obejmował, a Reus patrzył się na to tak jakby chciał się rzucić na Lewego. Mi osobiście to nie przeszkadzało a nawet podobało mi się. Ale nie układam sobie życia u boku Lewandowskiego. Lubię go ale on osobiście do mnie nie pasuje. 
Wstałam na chwilę do łazienki gdy nagle...
C.D.N 

*********************************************************************************
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. <3 
Mam nadzieję że wam się podoba <3 <3 <3

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 15

"Łapałeś za rękę i trzymałeś jak szczęście, dziś nawet nie wiem czy pamiętasz kim jestem."

Czułam się jak wyrzutek. Jak osoba której nikt nie chce. Jak ktoś kogo wszyscy opuścili. Dopiero gdy zobaczyłam że Marco może chodzić z kimś innym niż ja, dotarło do mnie, że zależy mi na nim bardziej niż sądziłam. Tak szczerze, to ja naprawdę nie wiem jaka jestem, albo lepiej kim jestem. Jaka normalna dziewczyna może udawać swojego brata, fakt robię to tylko dlatego że chce spełnić się jako piłkarz, i chce pomóc rodzinie. Ale dziewczyna, taka zwykła dziewczyna nie zrobiłaby czegoś takiego. Jestem dziwna, albo jestem po prostu inna. Gdy zobaczyłam Cornelie w klubie zrozumiałam, że teraz tak naprawdę nie mam szans. Jest dla mnie za trudnym przeciwnikiem. Nie mogę się poddać to fakt, ale co mam zrobić skoro wyjechałam do Los Angeles. Może zrobimy to inaczej, nich Leonardo wróci na jakiś tydzień. Będzie mi łatwiej w końcu już nie długo będą święta i było by super aby przyjechali do nas. 
Siedziałam u siebie w pokoju i nie wiedziałam co mam zrobić, aby obniżyć ten szczebel smutku chociaż o jeden. Poprosiłam Lisę aby mi zrobiłam kubek z gorącą czekoladą. Wiedziała co ja teraz przeżywam bo jej wszystko opowiedziałam.  Siedziałam na łóżku, włączyłam muzykę na fula. Leciała właśnie piosenka 
 ▶ Britney Spears - Everytime - YouTube  gdy do mojego pokoju weszła moja siostra z kubkiem gorącej czekolady.
- W porządku ??- zapytała. Dało się zauważyć na pierwszy rzut oka że się martwi.
- Tak. Tylko wiesz będę musiała sobie troszeczkę poukładać i będzie okej.- powiedziałam i powiem szczerze że kłamałam.
- Na pewno ??- zapytała niedowierzająco moim słowom. 
- Na pewno. - powiedziałam z uśmiechem i ją przytuliłam.
- Kochana. Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Dzisiaj za jakieś 2 godziny Leonardo przyjedzie.- powiedziała a ja jak oparzona od niej się oderwałam.
- Jak to ??- zapytałam zaskoczona.
- Zadzwoniłam do niego wczoraj wieczorem ,a ten jak usłyszał co tu się dzieje stwierdził że musi przyjechać.- powiedziała. Nie wiem czy byłam gotowa na bycie sobą. Miałam nadzieję że będzie dobrze, że wszystko się ułoży. I mam też przeogromną nadzieję że mój brat może już chodzić, a a jak nie to powiem że kontuzja się odrodziła i tyle.

***************************
& 2 godziny później &

Stoję właśnie ubrana jak ja. Pierwszy raz od tygodnia wyglądam jak dziewczyna a nie jak mój brat. Zwykłe spodnie, koturny, normalna bluzka i płaszcz.  Normalnie. Wyglądam jak ja, w swoim guście i ładnie. 
- Panie i panowie Lot 357 z Los Angeles właśnie wylądował.- gdy to usłyszałam, poczułam się tak jakby to ja wracała z powrotem jeszcze raz. Jak bym to ja przelatywała z Ameryki, i jakby to ja nie mogła się doczekać powrotu. Nagle zobaczyłam jego, mojego najwspanialszego braciszka. Lisa pierwsza się zerwała aby przywitać brata, którym nie byłam ja. Był to prawdziwy Leonardo. 
- Cześć.- powiedziałam podchodząc do brata. 
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia.??- zapytał i rozłożył ręce w geście "PRZYTUL MNIE". 
- Nie. No oczywiście że nie.- powiedziałam i się do niego przytuliłam. 
- Musimy pogadać.- powiedział i pogroził mi palcem. 
- Wiem.- powiedziałam i wzięłam jego torbę. 
- Chodźcie.- powiedziała Lisa i poszła przodem. 
Jak na kogoś ze złamaną nogą w kilku miejscach to mój brat aż tak nie kulał jakbym się tego spodziewała. Wygląda nie najgorzej. Powiem szczerze że jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Nie ma gipsu i nie chodzi o kulach, czyli mój plan może jednak wypalić. 
Do domu jechaliśmy nie długo, powiem szczerze że bardzo szybko do niego dotarliśmy. Chciałam dać Leonardowi odpocząć ale on ewidentnie tego nie chciał. Poszłam do siebie do pokoju a jakieś 5 minut później usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy się uchyliły zobaczyłam głowę mojego brata. 
- Mogę ???- zapytał i uśmiechnął się w ten swój dziwny sposób. 
- Jasne. Wchodź.- powiedziałam i ściszyłam muzykę która leciała już na fula. 
- Musimy pogadać i ty dobrze o tym wiesz.- powiedział Leonardo siadając koło mnie na łóżku.- Co się wydarzyło przez te prawię dwa tygodnie że Lisa musiała aż do mnie dzwonić??- zapytał Leoś. 
- Głównie to chodziło chyba o Marco.- powiedziałam. 
- A co z nim nie tak ??- zapytał Leonardo. 
- No bo jak wiesz na początku strasznie go nie lubiłam i w ogóle. Ale potem tak jakoś mam głupie wrażenie że teraz go lubię.- powiedziałam tak na dobry początek. 
- To chyba dobrze.- powiedział Leonardo i spojrzał się na mnie dziwnie. 
- Ale ja go lubię bardziej niż powinnam. Tak lubię, lubię.- powiedziałam. 
- Zakochałaś się w Reus'ie ??- zapytał niedowierzająco. 
- Chyba tak.- powiedziałam.- Ale to nie wszystko. Przez ostatnie dni strasznie się do siebie zbliżyliśmy. Byłam u niego w domu, nocował tutaj, wyżalał mi się i mówił jak to za mną tęskni i jaki to z ciebie dobry przyjaciel i w ogóle. Ale teraz byłam strasznie głupia, znaczy nie teraz a wczoraj bo pomogłam mu znaleźć dziewczynę a co najśmieszniejsze dziewczynę z którą nie mam szans.- powiedziałam opowiadając mu całą te historie. 
- Niby jaką ???- powiedział Leonardo. 
- Cornelie Mayer. - powiedziałam pokazując jej zdjęcie. 
- No to mamy problem.- powiedział Leonardo patrząc na nią. - A jak to się stało że pomogłaś mu znaleźć dziewczynę ??- zapytał i dziwnie się na mnie spojrzał. 
- No tak że poszliśmy do klubu i ja to mu zaproponowałam.- powiedziałam i bałam się że zacznie mnie opierdzielać. 
- Wiesz co jest najlepsze na takie sytuacje ??- zapytał mnie Leoś. 
- Nie. Nie wiem. Co ??- zapytałam z ciekawości. 
- Samotny spacer. Najlepiej będzie jak przejdziesz się sama na spacer, nawet ze słuchawkami w uszach. Powiem ci że lepiej to działa niż jakakolwiek terapia. Czasem samemu można lepiej coś wymyślić niż jakby 100 osób dawało ci rady. Mówię ci. Idź się przejdź, gdziekolwiek. Na stadion, do parku, albo po prostu się przespaceruj ulicami.- powiedział Leonardo. 
- Wiesz co. Może to nie taki straszny pomysł. Przebiorę się i idę na spacer.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. 
- Okej. Ja teraz idę do Lisy, też z nią muszę pogadać.- powiedział, uśmiechnął się i wyszedł. Tak po prostu wyszedł. Postanowiłam sprawdzić tą jego terapie. Weszłam do garderoby i zastanawiałam się co włożyć, ostatecznie włożyłam czarne rurki, czarno- szary sweter, czarne martensy, wzięłam torebkę i czarny płaszcz. Taki jednolity kolor. Wyszłam jeszcze szybciej niż się spodziewałam.
Wędrowałam pomału, tak aby nikogo nie spotkać, ostatecznie zawędrowałam do parku przed stadion. Usiadłam na ławce i patrzyłam na sadzawkę znajdującą się na samym środku parku. Nie było tak źle. Nawet było fajnie, siedziałam i patrzyłam na ludzi przechadzających się w parku, na dzieci bawiące się na placu zabaw. Nagle przysiadła się do mnie malutka dziewczynka
- Co się pani stało że jest pani taka smutna??- spytała i przysiadła się bliżej. 
- Nic. Nie zrozumiesz. To za trudna sprawa jak dla ciebie kochanie.- powiedziałam bo była strasznie słodka.
- Niech pani spróbuje. Moja siostra mówi że jak na dziecko jestem strasznie mądra. A pani tak smutno wygląda. Niech pani powie co się stało.- powiedziała i zrobiła maślane oczka. 
- Na dobry początek nie mów do mnie pani bo czuję się jakbym miała z 50 lat. Jestem Liliana. A ty jesteś ??- zapytałam z uśmiechem. 
- Tanja. Nich pani mi mówi Tani.- powiedziała z uśmiechem.
- A więc Tani. Przechodzę teraz strasznie skomplikowaną historię...- powiedziałam a ona mi przerwała. 
- Romantyczną czy dramatyczną ??- zapytała. 
- Jedno połączone z drugim. I nie jest mi z tym dobrze, bo zakochałam się w chłopaku ale on znalazł sobie inną.- powiedziałam. 
- Rozumiem. Nie możesz z nim być. Przykro mi. Ale jeśli jesteście sobie pisani to i tak będziecie razem mimo wszystko.- powiedziała Tanja. 
- Wiesz co twoja siostra jest naprawdę spostrzegawcza. Naprawdę jesteś mądra. A ile masz lat kochanie ??- zapytałam bo byłam zdziwiona jej mądrością. 
- 6. Mam 6 lat.- powiedziała z uśmiechem. 
- Tanja.- usłyszałam czyjeś wołanie. 
- Przepraszam cię Liliano ale siostra mnie woła. Trzymam za ciebie kciuki. Wierze że dasz sobie radę. Powodzenia i do zobaczenia.- powiedziała i pobiegła. 
- Do zobaczenia. - powiedziałam ale mała dziewczynka już nie usłyszała chyba mojego pożegnania. Patrzyłam jak biegnie w kierunku swojej o wiele starszej siostry. Leonardo miał racje. Ten spacer dobrze mi zrobił. Wstałam i postanowiłam się przejść jeszcze w koło parku. Wychodząc z niego zobaczyłam kogoś. Kogoś bardzo dobrze mi znanego. To był Marco. Był chyba na spacerze z Księciem. Szłam przed siebie ale nagle przede mną pojawił się Książę. Marco albo go spuścił ze smyczy albo ten sam po prostu uciekł. Uspokoiłam psa który gwałtownie chciał na mnie skoczyć. 
- Spokojnie Książę. Spokojnie.- powiedziałam i pogłaskałam psa po głowie. Ten w nagrodę zaczął mnie lizać po twarzy. 
- Już wiesz jak wyglądam normalnie co??- powiedziałam i złapałam za smycz. 
- Nic pani nie jest??- zapytał Reus podbiegając do mnie. 
- Nie. Wszystko w porządku.- powiedziałam i odwróciłam się w drugą stronę. Tak aby nie widział mojej twarzy. 
- Na pewno??- powiedział Reus i próbował dopatrzeć się mojej twarzy. 
- Tak na pewno. Marco nic mi nie jest.- powiedziałam, ale nie powinnam byłą mówić jego imienia. 
- Skąd pani wie jak mam na imię ??- zapytał Marco z podejrzeniem. 
- Bo cię znam.- powiedziałam i odwróciłam się w jego kierunku. Spojrzałam na niego. Ten był zszokowany moim widokiem. 
- Liliana??- zapytał ale ja już nie zdążyłam odpowiedzieć gdyż zaczęłam biec. Reus był tak zszokowany na mój widok że nie miał jak biec. Gdy już się pobudził ja byłam daleko. Za daleko aby mnie dogonił. Wskoczyłam do pierwszego lepszego autobusu. Akurat trafiłam bo ten jechał akurat pod mój dom. Nie chciałam się spotykać teraz z Marco, ale ostatnio przyzwyczaiłam się że wszystko jest przeciwko mnie. 
C.D.N 

*********************************************************************************
No to jest kolejny. Ostatnio coś mnie zapaliło coś na te rozdziały. Już chyba kolejnego dzisiaj nie dodam więc musicie się zadowolić tym. Mam nadzieję że się wam podoba. :) 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. 
Będę strasznie wdzięczna gdy po tym postem pojawi się 5 komentarzy <3 <3 <3 
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ <3 <3