Layout by Raion

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 15

"Łapałeś za rękę i trzymałeś jak szczęście, dziś nawet nie wiem czy pamiętasz kim jestem."

Czułam się jak wyrzutek. Jak osoba której nikt nie chce. Jak ktoś kogo wszyscy opuścili. Dopiero gdy zobaczyłam że Marco może chodzić z kimś innym niż ja, dotarło do mnie, że zależy mi na nim bardziej niż sądziłam. Tak szczerze, to ja naprawdę nie wiem jaka jestem, albo lepiej kim jestem. Jaka normalna dziewczyna może udawać swojego brata, fakt robię to tylko dlatego że chce spełnić się jako piłkarz, i chce pomóc rodzinie. Ale dziewczyna, taka zwykła dziewczyna nie zrobiłaby czegoś takiego. Jestem dziwna, albo jestem po prostu inna. Gdy zobaczyłam Cornelie w klubie zrozumiałam, że teraz tak naprawdę nie mam szans. Jest dla mnie za trudnym przeciwnikiem. Nie mogę się poddać to fakt, ale co mam zrobić skoro wyjechałam do Los Angeles. Może zrobimy to inaczej, nich Leonardo wróci na jakiś tydzień. Będzie mi łatwiej w końcu już nie długo będą święta i było by super aby przyjechali do nas. 
Siedziałam u siebie w pokoju i nie wiedziałam co mam zrobić, aby obniżyć ten szczebel smutku chociaż o jeden. Poprosiłam Lisę aby mi zrobiłam kubek z gorącą czekoladą. Wiedziała co ja teraz przeżywam bo jej wszystko opowiedziałam.  Siedziałam na łóżku, włączyłam muzykę na fula. Leciała właśnie piosenka 
 ▶ Britney Spears - Everytime - YouTube  gdy do mojego pokoju weszła moja siostra z kubkiem gorącej czekolady.
- W porządku ??- zapytała. Dało się zauważyć na pierwszy rzut oka że się martwi.
- Tak. Tylko wiesz będę musiała sobie troszeczkę poukładać i będzie okej.- powiedziałam i powiem szczerze że kłamałam.
- Na pewno ??- zapytała niedowierzająco moim słowom. 
- Na pewno. - powiedziałam z uśmiechem i ją przytuliłam.
- Kochana. Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Dzisiaj za jakieś 2 godziny Leonardo przyjedzie.- powiedziała a ja jak oparzona od niej się oderwałam.
- Jak to ??- zapytałam zaskoczona.
- Zadzwoniłam do niego wczoraj wieczorem ,a ten jak usłyszał co tu się dzieje stwierdził że musi przyjechać.- powiedziała. Nie wiem czy byłam gotowa na bycie sobą. Miałam nadzieję że będzie dobrze, że wszystko się ułoży. I mam też przeogromną nadzieję że mój brat może już chodzić, a a jak nie to powiem że kontuzja się odrodziła i tyle.

***************************
& 2 godziny później &

Stoję właśnie ubrana jak ja. Pierwszy raz od tygodnia wyglądam jak dziewczyna a nie jak mój brat. Zwykłe spodnie, koturny, normalna bluzka i płaszcz.  Normalnie. Wyglądam jak ja, w swoim guście i ładnie. 
- Panie i panowie Lot 357 z Los Angeles właśnie wylądował.- gdy to usłyszałam, poczułam się tak jakby to ja wracała z powrotem jeszcze raz. Jak bym to ja przelatywała z Ameryki, i jakby to ja nie mogła się doczekać powrotu. Nagle zobaczyłam jego, mojego najwspanialszego braciszka. Lisa pierwsza się zerwała aby przywitać brata, którym nie byłam ja. Był to prawdziwy Leonardo. 
- Cześć.- powiedziałam podchodząc do brata. 
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia.??- zapytał i rozłożył ręce w geście "PRZYTUL MNIE". 
- Nie. No oczywiście że nie.- powiedziałam i się do niego przytuliłam. 
- Musimy pogadać.- powiedział i pogroził mi palcem. 
- Wiem.- powiedziałam i wzięłam jego torbę. 
- Chodźcie.- powiedziała Lisa i poszła przodem. 
Jak na kogoś ze złamaną nogą w kilku miejscach to mój brat aż tak nie kulał jakbym się tego spodziewała. Wygląda nie najgorzej. Powiem szczerze że jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Nie ma gipsu i nie chodzi o kulach, czyli mój plan może jednak wypalić. 
Do domu jechaliśmy nie długo, powiem szczerze że bardzo szybko do niego dotarliśmy. Chciałam dać Leonardowi odpocząć ale on ewidentnie tego nie chciał. Poszłam do siebie do pokoju a jakieś 5 minut później usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy się uchyliły zobaczyłam głowę mojego brata. 
- Mogę ???- zapytał i uśmiechnął się w ten swój dziwny sposób. 
- Jasne. Wchodź.- powiedziałam i ściszyłam muzykę która leciała już na fula. 
- Musimy pogadać i ty dobrze o tym wiesz.- powiedział Leonardo siadając koło mnie na łóżku.- Co się wydarzyło przez te prawię dwa tygodnie że Lisa musiała aż do mnie dzwonić??- zapytał Leoś. 
- Głównie to chodziło chyba o Marco.- powiedziałam. 
- A co z nim nie tak ??- zapytał Leonardo. 
- No bo jak wiesz na początku strasznie go nie lubiłam i w ogóle. Ale potem tak jakoś mam głupie wrażenie że teraz go lubię.- powiedziałam tak na dobry początek. 
- To chyba dobrze.- powiedział Leonardo i spojrzał się na mnie dziwnie. 
- Ale ja go lubię bardziej niż powinnam. Tak lubię, lubię.- powiedziałam. 
- Zakochałaś się w Reus'ie ??- zapytał niedowierzająco. 
- Chyba tak.- powiedziałam.- Ale to nie wszystko. Przez ostatnie dni strasznie się do siebie zbliżyliśmy. Byłam u niego w domu, nocował tutaj, wyżalał mi się i mówił jak to za mną tęskni i jaki to z ciebie dobry przyjaciel i w ogóle. Ale teraz byłam strasznie głupia, znaczy nie teraz a wczoraj bo pomogłam mu znaleźć dziewczynę a co najśmieszniejsze dziewczynę z którą nie mam szans.- powiedziałam opowiadając mu całą te historie. 
- Niby jaką ???- powiedział Leonardo. 
- Cornelie Mayer. - powiedziałam pokazując jej zdjęcie. 
- No to mamy problem.- powiedział Leonardo patrząc na nią. - A jak to się stało że pomogłaś mu znaleźć dziewczynę ??- zapytał i dziwnie się na mnie spojrzał. 
- No tak że poszliśmy do klubu i ja to mu zaproponowałam.- powiedziałam i bałam się że zacznie mnie opierdzielać. 
- Wiesz co jest najlepsze na takie sytuacje ??- zapytał mnie Leoś. 
- Nie. Nie wiem. Co ??- zapytałam z ciekawości. 
- Samotny spacer. Najlepiej będzie jak przejdziesz się sama na spacer, nawet ze słuchawkami w uszach. Powiem ci że lepiej to działa niż jakakolwiek terapia. Czasem samemu można lepiej coś wymyślić niż jakby 100 osób dawało ci rady. Mówię ci. Idź się przejdź, gdziekolwiek. Na stadion, do parku, albo po prostu się przespaceruj ulicami.- powiedział Leonardo. 
- Wiesz co. Może to nie taki straszny pomysł. Przebiorę się i idę na spacer.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. 
- Okej. Ja teraz idę do Lisy, też z nią muszę pogadać.- powiedział, uśmiechnął się i wyszedł. Tak po prostu wyszedł. Postanowiłam sprawdzić tą jego terapie. Weszłam do garderoby i zastanawiałam się co włożyć, ostatecznie włożyłam czarne rurki, czarno- szary sweter, czarne martensy, wzięłam torebkę i czarny płaszcz. Taki jednolity kolor. Wyszłam jeszcze szybciej niż się spodziewałam.
Wędrowałam pomału, tak aby nikogo nie spotkać, ostatecznie zawędrowałam do parku przed stadion. Usiadłam na ławce i patrzyłam na sadzawkę znajdującą się na samym środku parku. Nie było tak źle. Nawet było fajnie, siedziałam i patrzyłam na ludzi przechadzających się w parku, na dzieci bawiące się na placu zabaw. Nagle przysiadła się do mnie malutka dziewczynka
- Co się pani stało że jest pani taka smutna??- spytała i przysiadła się bliżej. 
- Nic. Nie zrozumiesz. To za trudna sprawa jak dla ciebie kochanie.- powiedziałam bo była strasznie słodka.
- Niech pani spróbuje. Moja siostra mówi że jak na dziecko jestem strasznie mądra. A pani tak smutno wygląda. Niech pani powie co się stało.- powiedziała i zrobiła maślane oczka. 
- Na dobry początek nie mów do mnie pani bo czuję się jakbym miała z 50 lat. Jestem Liliana. A ty jesteś ??- zapytałam z uśmiechem. 
- Tanja. Nich pani mi mówi Tani.- powiedziała z uśmiechem.
- A więc Tani. Przechodzę teraz strasznie skomplikowaną historię...- powiedziałam a ona mi przerwała. 
- Romantyczną czy dramatyczną ??- zapytała. 
- Jedno połączone z drugim. I nie jest mi z tym dobrze, bo zakochałam się w chłopaku ale on znalazł sobie inną.- powiedziałam. 
- Rozumiem. Nie możesz z nim być. Przykro mi. Ale jeśli jesteście sobie pisani to i tak będziecie razem mimo wszystko.- powiedziała Tanja. 
- Wiesz co twoja siostra jest naprawdę spostrzegawcza. Naprawdę jesteś mądra. A ile masz lat kochanie ??- zapytałam bo byłam zdziwiona jej mądrością. 
- 6. Mam 6 lat.- powiedziała z uśmiechem. 
- Tanja.- usłyszałam czyjeś wołanie. 
- Przepraszam cię Liliano ale siostra mnie woła. Trzymam za ciebie kciuki. Wierze że dasz sobie radę. Powodzenia i do zobaczenia.- powiedziała i pobiegła. 
- Do zobaczenia. - powiedziałam ale mała dziewczynka już nie usłyszała chyba mojego pożegnania. Patrzyłam jak biegnie w kierunku swojej o wiele starszej siostry. Leonardo miał racje. Ten spacer dobrze mi zrobił. Wstałam i postanowiłam się przejść jeszcze w koło parku. Wychodząc z niego zobaczyłam kogoś. Kogoś bardzo dobrze mi znanego. To był Marco. Był chyba na spacerze z Księciem. Szłam przed siebie ale nagle przede mną pojawił się Książę. Marco albo go spuścił ze smyczy albo ten sam po prostu uciekł. Uspokoiłam psa który gwałtownie chciał na mnie skoczyć. 
- Spokojnie Książę. Spokojnie.- powiedziałam i pogłaskałam psa po głowie. Ten w nagrodę zaczął mnie lizać po twarzy. 
- Już wiesz jak wyglądam normalnie co??- powiedziałam i złapałam za smycz. 
- Nic pani nie jest??- zapytał Reus podbiegając do mnie. 
- Nie. Wszystko w porządku.- powiedziałam i odwróciłam się w drugą stronę. Tak aby nie widział mojej twarzy. 
- Na pewno??- powiedział Reus i próbował dopatrzeć się mojej twarzy. 
- Tak na pewno. Marco nic mi nie jest.- powiedziałam, ale nie powinnam byłą mówić jego imienia. 
- Skąd pani wie jak mam na imię ??- zapytał Marco z podejrzeniem. 
- Bo cię znam.- powiedziałam i odwróciłam się w jego kierunku. Spojrzałam na niego. Ten był zszokowany moim widokiem. 
- Liliana??- zapytał ale ja już nie zdążyłam odpowiedzieć gdyż zaczęłam biec. Reus był tak zszokowany na mój widok że nie miał jak biec. Gdy już się pobudził ja byłam daleko. Za daleko aby mnie dogonił. Wskoczyłam do pierwszego lepszego autobusu. Akurat trafiłam bo ten jechał akurat pod mój dom. Nie chciałam się spotykać teraz z Marco, ale ostatnio przyzwyczaiłam się że wszystko jest przeciwko mnie. 
C.D.N 

*********************************************************************************
No to jest kolejny. Ostatnio coś mnie zapaliło coś na te rozdziały. Już chyba kolejnego dzisiaj nie dodam więc musicie się zadowolić tym. Mam nadzieję że się wam podoba. :) 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. 
Będę strasznie wdzięczna gdy po tym postem pojawi się 5 komentarzy <3 <3 <3 
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ <3 <3

6 komentarzy:

  1. Cudownie<3
    Mam nadzieję, że Liliana i Marco ze sobą będą :D
    Dooodaaaaj kolejny rooozdział <3
    prrroooossszzzeee <3

    Pozdrawiam i zapraszam <3

    spelnicswojemarzenia.blogspot.com

    pilkarski-mezalians.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;**
    Dlaczego Lilianna z nim nie porozmawiała tylko uciekła ;c
    Mam nadzieje że jednak będą razem ;*
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały *u*
    Czekam na następny <3
    Mam nadzieję że Lili i Marco będą ze sobą ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. podoba to mało powiedziane :*
    jest świetny :* <3
    czekam na następny :)
    pozdrowienia :**

    OdpowiedzUsuń