Layout by Raion

czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 43

Przywróć mi chęć do znosze­nia dnia i wiarę w je­go sens. Więcej – naucz mnie cze­kać na następny dzień. I pragnąć, żeby trwał jak najdłużej.  

- Co ci ??- zapytał mnie dobrze znany głos.
- Szczerze to wszystko.- powiedziałam zrezygnowana.
- O niego chodzi.- powiedział mój przyjaciel.
- Jak wiesz to po co się pytasz ??- zapytałam patrząc na niego.
- Wiem że o niego. Ale zawsze lepiej się spytać.- powiedział.
- Wiesz co ja już nie wiem czego mam się spodziewać.
- Czemu wyjechałaś ??
- Powiedział mi to co uważał od dawna. A ja nie chciałam się narzucać, nie chciałam robić problemu. Chciałam odpocząć.
- Dlaczego akurat Monachium ??
- Nie chciałam wyjeżdżać za granicę. Chciałam zostać w kraju ale jak najdalej od Dortmundu.
- Dlaczego się tak zmieniłaś ??
- Znudziła mi się tamta stara, nudna Liliana. Nowa jest podobno o wiele ładniejsza, odważniejsza, bardziej pewna siebie.
- Nie wiem. Widzę cię pierwszy raz od 3 miesięcy.
- Może i tak.
- Nie tęskniłaś ??
- Tęskniłam. Nawet nie wiesz jak bardzo.
- No to czemu się nie odzywałaś.
- Chciałam odpocząć.
- Od przyjaciół.
- Lewy to nie tak.
- A jak ?? Liliana nie rozumiem o co ci chodzi.
- Robert. Nie chciałam odpocząć od ciebie. Bo mi na tobie zależy ale kurczę. Nie chciałam ci zrobić przykrości. Chciałam się odizolować na jakiś czas. Przepraszam ale taka jest prawda.
- Fajnie że jesteś ze mną szczera.
- Jesteś moim przyjacielem. Jak mogłabym nie być ??
- Wiem. Jesteś najlepsza.
- Kocham cię Lewy.- powiedziałam i przytuliłam się do przyjaciela.
- To taki z ciebie przyjaciel !!??- usłyszeliśmy znany głos. Od razu się oboje odwróciliśmy. Zobaczyłam Reus'a.
- Marco to nie tak jak myślisz.- krzyknął Lewandowski, a ja nic nie powiedziałam.
- Serio to jak ??!!- krzyknął jeszcze raz Reus.
- On nie jest moim chłopakiem. Tylko przyjacielem którym ty nie potrafiłeś być.- powiedziałam bez emocji.
- Wiesz co ?? To wszystko moja wina?? Moja wina. Ale ludzie potrafią niszczyć nas choć daliśmy im wszystko by nas kochali... Ty właśnie taka jesteś. Niszczysz wszystko.- powiedział przez łzy Marco.
- Może i niszczę, ale to nie jest twój problem.- powiedziałam do niego bardzo oschle.
-Czemu Taka Jesteś.?
– Jaka.?
– Udajesz Twardą i szczęśliwą ale naprawdę nie dajesz sobie rady.
– Bo nauczyłam się że bycie sobą to za mało?
- To jesteś inna chamska, udajesz twardą i udajesz księżniczkę.
- Idź stąd za nim ci coś zrobię.- powiedziałam już nie wytrzymując.
- Jasne. Ta na pewno.
- Wynoś się.- krzyknęłam już troszkę ostrzej. Przestraszył się.
- Jak sobie życzysz. Bądźcie razem kurwa szczęśliwi!- krzyknął i wyszedł. Poszedł chyba do szatni, ale nie jestem pewna.
-Żałujesz? - zapytał Lewy po krótkiej ciszy.
-Czego?
-Tego, że cierpiałaś..
-Nie.
-A gdybyś miała to przeżyć jeszcze raz?
-To co?
-Chciałabyś?
-Tak.
-Wszystko dokładnie tak samo?
-Tak.
-Z tymi błędami..?
-Właśnie z nimi.
-Z nim?
-Z nikim innym.
-Chciałabyś znów czuć te rozczarowania?
-Tak.
-Dlaczego?
-Dlatego, żeby znów poczuć się szczęśliwa.
-Ale przecież..
-Tak, ale wszystko musi się wyrównać.Nie można być za szczęśliwym..
-Jak można kochać osobę której się nie ma przy sobie , która cały czas Cię rani . Jak to jest ? 
-Po prostu go kocham i do końca życia będzie w moim nędznym malutkim serduszku , pomimo tych wielu przeszkód , nie powodzeń i łez , zawsze będzie tam dla niego miejsce. 
-Aha. Masz jeszcze jakieś pytania?- zapytał mnie Lewandowski.
-Jak zapomnieć o chłopaku, który mnie zranił?
-Myślę, że nie można całkowicie zapomnieć. Człowiek świadomie nie powraca do przykrych chwil, by okłamywać samego siebie, że nie pamięta. Kiedyś jednak gdy przychodzi moment, w którym musi pocieszyć bliźniego; mówi: nie płacz, zapomnisz tak jak ja zapomniałem o.. w ten sposób udowadnia, że nadal pamięta. 

- Dzięki Lewy. Ty naprawdę jesteś najlepszym przyjacielem na świecie.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.  
********************************************* 
Gdy Lewy już poszedł do szatni, ja usiadłam na ławce i zaczęłam się przyglądać. Nie wiem czemu, po prostu patrzyłam przed siebie. Byłam wyłączona. Nie widziałam nic prócz ciemności. Zaczęłam być w swoim świecie, pełnym zastanowień, przemyśleń i tego że w końcu przyszedł czas na zastanowienie się nad wszystkim. Po głowie chodziły mi różne myśli, cytaty czy może nawet wydarzenia z mojego życia. Przypomniałam sobie słowa mojej babci, gdy miałam 7 lat, powiedziała mi gdy siedziałyśmy na ławce w ogrodzie, rozmawiałyśmy o miłości. Pamiętam każde jej słowo. To było jak magia, jak zaklęcia to bycia szczęśliwym. Ja taka malutka, kochana, nie szkodliwa i nie niebezpieczna. Siedziałyśmy tylko we dwie, pamiętam to było jedno z najlepszych lat mojego życia. 
"- Babciu czemu w każdej bajce jest szczęśliwe zakończenie a w życiu nie?? 
- Bo kochanie. Bajka to fikcja. Ludzki wymysł wspaniałych chwil i szczęśliwego życia. Są w życiu szczęśliwe zakończenia, ale są też takie których nie można nazwać szczęśliwymi. 
- A dlaczego większość ludzi zakochuje się w osobach które jest bardzo trudno kochać ??? 
- Ci, których najtrudniej kochać potrzebują Tego najbardziej.I nagle pojawia się osoba od której nie oczekujesz nic, a dostajesz wszystko. 
- A czy może być tak że ktoś może całkiem zmienić nasze życie ?? Wiesz coś o tym babciu ?? 
- Tak Kochanie. Czasem jedna osoba potrafi odmienić nasze życie, niespodziewanie wejść w nasze wnętrze, opętać nasze serce. Czasem ta jedna osoba potrafi dać więcej nadziei i wsparcia niż ktokolwiek inny, ta osoba codziennie nadaje sens i rytm naszego życia, śmieje się i smuci razem z nami. Z czasem ta osoba staje się naszym uzależnieniem, kimś więcej, kimś bez kogo nie potrafimy żyć. " 
Moja babcia była wspaniałą osobą i najbardziej wspierała mnie z całej rodziny. Teraz już nie mam tego wsparcia. Odeszła 12 lat temu. Trochę minęło od tamtego czasu. 
**********************************************
No i się zaczęło. Mecz na który wszyscy czekali z niecierpliwością. Godzina 20.30. Stadion już prawie pełny. Ludzie zajmują ostatnie miejsca. Wszystkie 71137 miejsca, wszystkie zajęte. Bilety skończyły się natychmiastowo. Stadion wygląda wspaniale. Podzielony na dwie cześć, na żółtą i czerwoną. Już nie mogę się doczekać. Cały czas ktoś biega, coś nosi, kamery i ich właściciele, cały czas biegają przy ławkach, wchodzą na boisko. Wszyscy nie mogę się doczekać tego niesamowitego spotkania. Ja zasiadłam na ławce i czekałam aż się wszystko rozpocznie. 
Gdy w końcu piłkarze stanęli na środku, zaskoczyło mnie to co widziałam. Reus, zamiast stanąć jako przedostatni lub 3 od końca, stał jako 3 od początku. Tak to wyglądało jakby nie chciał stać koło Roberta. Mina Lewego też nie była jakaś powalająca. Nie wyglądało to najlepiej. 
Mecz się zaczął. Trochę piłkę ma Bayern trochę Borussia. Dobre akcje, przechwyty, żółte kartki, może nawet i czerwone. Mecz jak każdy inny, ale o naprawdę wysoką stawkę. Krzyki trenera, komentarze, piski, jednym słowem wszystko co się dzieje na meczu. Ale dla nie których czyli na przykład dla mnie nie liczy się wynik, będę się cieszyła jak wygra Borussia czy Bayern. Całym sercem jestem i za jednymi i za drugimi. 
Na boisku cały czas była jakaś akcja, ale gdy Thomas sfaulował Marco, nie było już tak fajnie. Zaczęli się szturchać, nie wiadomo o co poszło, gdy Reus przywalił Thomasowi, wszyscy bez wyjątków czyli ja też wbiegli na boisko, albo stali jak w murowani. Marco rzucił się na Thomasa, a ja natychmiast przyspieszyłam, gdy odczepiłam Reus'a od Thomasa, ten spojrzał na mnie tak jak i by mi chciał przywalić. 
- Thomas nic ci nie jest?!-krzyknęłam podbiegając do przyjaciela.
- Nie wszystko jest okej.- powiedział mój przyjaciel łapiąc mnie za rękę.
Usłyszałam krzyki dobiegające zza mojej głowy. Odwróciłam się i zobaczyłam Reus'a szarpiącego się z Lewym. Wstałam i nie zwracając uwagi na wszystko, podeszłam do niego.  Bez większych zastanowień,
 uderzyłam go w twarz. Wszyscy się na mnie patrzyli, a ja już ze łzami w oczach stanęłam przed nim i tak normalnie mu przywaliłam.Stał i tylko na  mnie patrzył. Nic nie chciał nic powiedzieć ani mi oddać.
-Liliana.- powiedział Robert, łapiąc mnie od tyłu.
- Nic mi nie jest żyje.- powiedział Marco nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Lils chodź. Nie możemy teraz załatwiać tak ważnych spraw.- powiedział Thomas łapiąc mnie za rękę. Miał racje, nie chciałam załatwiać tego tutaj, nie teraz, nie w tej chwili.Gdy już ruszyliśmy we trójkę aby zejść z boiska...
- Jesteś za słaba, zawsze uciekasz.- krzyknął na tyle głośno abym dosłyszała.
- Nie słuchaj go bo zrobi się zamieszanie. Trzeba dokończyć mecz, najwyżej później mu przywalisz. Chodź.- powiedział Lewandowski i złapał mnie za rękę.
Teraz w mojej głowie było milion myśli, nie wiedziałam co mam robić, podejść i mu przywalić czy poczekać z tym nie całe półtorej godziny. Ostatecznie zeszłam z boiska bez żadnych komplikacji usiadłam na ławce. Po 10 minutach finał znowu się zaczął. Reus i Thomas, obaj dostali po żółtej kartce.Zasłużenie czy nie, nie ważne, obaj zostali ukarani. Czy mecz był ciekawy ?? Był, nawet bardzo, ale w tym momencie nie skupiałam się na meczu. Moja głowa, myśli i wszystko ze mną związane w tej chwili było zupełnie gdzie indziej. Nie minęłam nawet chwila a już wszyscy wchodzili do szatni, ja zostałam na ławce, czułam się samotna, nie chciana, nie kochana. Gdy nagle na boisko wbiegła jakaś mała dziewczynka. Słyszałam że krzyczy moje imię, nie wiedziałam co chcą z nią zrobić, dlatego zaraz się zerwałam i pobiegłam w jej kierunku.
- Wszystko dobrze.- powiedziałam do ochroniarza biegnącego obok mnie. Biegłam dalej.
- Zostawcie ją, ja się nią zajmę.- powiedziałam podbiegając do ochroniarza który już trzymał ją na rękach.
- Jest pani pewna?- zapytał ochroniarz.
- Tak. Niech pan mi ją da.- powiedziałam wystawiając ręce do 5 latki.
- Ciocia Liliana.- powiedziała mała dziewczynka.
- Rozalia ??- zapytałam zaskoczona.
- Cześć.- powiedziała mała istotka.
- Jest tu twoja mama ??- zapytałam z uśmiechem do małej istotki.
- Jest.- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. I właśnie wtedy ujrzałam moją najlepszą przyjaciółkę.
****************************
C.D.N 
 Mam nadzieję że się wam podoba <3
Nie miałam za dużo nauki dzisiaj, więc napisałam dla was rozdział. Następny napisze w weekend.
Błagam o 5 kom. bo nie dodam <3
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ <3
 CZYTASZ = KOMENTUJESZ







niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 42

Cza­sami się zas­ta­nawiam, cze­mu ludzie, wie­cznie próbują do­paso­wać się do in­nych, a za­pomi­nają o tym, kim są naprawdę..  

Nareszcie wiem, jakie tak naprawdę jest moje życie. To pasmo ciągłych niepowodzeń no i oczywiście rozczarować. Nie wiem już jak bardzo mam cię starać aby cokolwiek mi się jeszcze udało. Staram się być sobą, staram się być wyjątkowa na swój sposób. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić i jak żyć. Chodź mam dopiero 24 lata już bardzo dużo nauczyłam się o życiu. Nie warto ufać ludziom, wierzyć w coś co nie ma prawa istnieć. Wiem że w końcu mi się uda, tylko jeszcze nie wiem jeszcze co. Miłość odkładam na później, teraz przyjaciele i piłka nożna, zajmują miejsca na samej górze mojej listy najważniejszych rzeczy. Już jestem w Monachium 4 miesiące. To coś naprawdę innego niż się spodziewałam. Trenuję w Bayernie chodź moja krew i serce należą do Borussii. Reus'a nie wiedziałam już 2 miesiące. Gdy byłam w szpitalu, on wrócił do Dortmundu. Na szczęście nie muszę się rehabilitować. Dostałam odszkodowanie i pieniądze od Robbena. Powiedziałam że to był wypadek a on na to że wszystko jest okej. Wie o tym że jeśli zrobi coś niewłaściwego wyleci z klubu i z reprezentacji. Dlaczego go chronię ?? Nie wiem, nie zależy mi na nim, ale nie chce być taka że zniszczę komuś życie. Pomału trenuję chodź jeszcze muszę się oszczędzać. Nie wiem jak to się stało, ale razem z Thomasem zbliżyliśmy się do siebie i to bardzo. Nie jesteśmy razem, bo wie że nie jestem jeszcze gotowa na związek, i wie że kariera jest teraz dla mnie bardzo ważna. Mam nowe koleżanki, ale nijak nie przypominają Kaliny, Zuzy i Dominiki. Nie wiem czy odzyskam ten kontakt który miałam te 3/4 lata temu. Wspierały mnie, w sumie nawet ostatnio widziałam Kalinę w telewizji, była na meczu Realu Madryt z małą Rozalią. Już nic nie jest taka samo jak przedtem. Moje wyjazdy, i wszystko co się działo zmieniło moje życie na inne.
Wstałam, i pierwsze co zrobiłam to spojrzałam przez okno, jaka jest pogoda. Dzisiaj jest jeden z najważniejszych dla mnie dni. Dzisiaj Bayern Monachium gra z Borussią Dortmund. Szczerze to nie jestem za nikim, oba kluby kocham tak samo, a to że teraz gram w Bayernie nic nie zmienia. Pewnie zapytacie się o co jest ten mecz ?? Tu was chyba zaskoczę. Liga Mistrzów. Te dwa słowa, a tyle znaczeń, tyle przemyśleń. Nie wiem czy to jest w jakiś sposób zaskakujące czy nie, ale dla mnie owszem. Bayern i Borussia w tym sezonie ani razu nie przegrały żadnego z meczy. Wszystko co mieli, wygrali. Tak samo jest z damskim Bayernem ale to chyba nieistotne.
Pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki, umyłam się i umalowałam. Było dzisiaj ciepło, ale nie chciałam wzbudzać na stadionie kontrowersji. Szare rurki, biała bluzka, czarna kurtka i białe Nike. Normalna przeciętna dziewczyna, nie będąca za nikim. Oczywiście ja jako zawodniczka Bayernu, zostanę wpisana w protokół i normalnie będę mogła siedzieć na ławce, więc będę miała naprawdę dobre miejsca. I nie będzie tak jak wtedy na meczu z Realem, nie zagram a będę normalnie jak wszyscy siedziała i oglądała. Sama dostałam propozycję od chłopaków i od trenera abym tam siedziała, bez problemów się zgodziłam. Będzie fajnie. Wiem o tym.
Gotowa na wszystko, wyszłam z domu, poszłam do garażu po auto i pojechałam do Thomasa. Gdy wzięłam mojego przyjaciela pojechałam po Mario i tak w kółko. Jeździłam tak aż wszystkie miejsca w aucie były już zajęte, i w końcu razem z grupą chłopaków pojechaliśmy na mecz. Bałam się ale nie wiedziałam jeszcze czego. Gdy wszyscy prócz Mario wzięli swoje rzeczy i poszli na stadion, ja zostałam razem z Niemcem.
- W porządku ??- zapytał mnie brunet.
- Tak. Tak. Wszystko jest okej.
- Na pewno?? Nie wyglądasz jakby wszystko było fajnie.
- Dam sobie radę. Obiecuje że jak będzie się coś działo to ci powiem.
- I tak wiem o kogo chodzi.
- Skąd ??
- Widać po twojej minie. Chodzi o niego prawda ??
- Tak. O niego.
- Coś nie tak ??
- Wszystko. Wszystko jest nie tak.
- Aż tak źle ???
- Nie dam rady spojrzeć na niego, naprawdę nie dam rady.
- Jak będziesz ze mną na pewno dasz radę. Ja i Thomas ci pomożemy.
- Fajnie jest mieć osoby na których można polegać.
- Uwierz mi. Na mnie zawsze możesz polegać.
- Dziękuje. Jesteś kochany.
- Dobra. Chodźmy już po stwierdzą że nas porwali.
- No faktycznie. Bez ciebie i beze mnie na pewno przegrają.
- Jesteś naszym talizmanem.
- Ja wiem, ja wiem.
- Dobra. Chodźmy już.- powiedział Mario i oboje udaliśmy się na stadion. Wszyscy byli w szatniach a na trybunach i murawie nie było ani jednej żywej duszy. Lubie siedzieć sama na takiej wielkiej przestrzeni, tak jak na przykład na murawie. Usiadłam na trawie i spojrzałam w niebo, było niebieskie, tak strasznie niebieskie takie piękne. Byłam sama. Uwielbiałam być sama, taka nietykalna, bezpieczna. W tym momencie czułam milion uczyć, miałam w głowie pełno myśli. Usłyszałam nagle czyjeś śmiechy, przechyliłam głowę na
bok i spojrzałam w stronę śmiejącego się tłumu. To byli moi przyjaciele.
- Co robisz ślicznotko ??- krzyknął Thomas podbiegając do mnie.
- Siedzę jak widzisz.- powiedziałam z uśmiechem i położyłam głowę na swoich kolanach.
- Chodź pograsz z nami.- powiedział kładąc rękę na moim ramieniu.
- Chętnie bym pograła ale mam złe buty.- powiedziałam wskazując na białe Nike.
- Oj no chodź. Najwyżej kupie ci nowe.- powiedział i podniósł mnie z trawy.
- Jesteś strasznie uparty.- powiedziałam wstając.
Zaczęliśmy grać w wyzwania. Gra polega na tym że ktoś coś pokazał a reszta musi to powtórzyć. Ten kto pokaże najtrudniejszą sztuczkę, taką której nikt nie powtórzy, wygrywa. Gdy przyszła kolej na mnie, myślałam dosyć długo co mam pokazać ale ostatecznie pokazałam, kombinacje której się nauczyłam mieszkając jeszcze w Ameryce. Nie sądziłam że mi wyjdzie, ale wyszło i to naprawdę pięknie.
- Jak ty to zrobiłaś ??- krzyknął podirytowany Mario Mandžukić  kiedy to w ogóle mu nie wychodziło.
- Lata praktyki mój drogi.- powiedziałam usatysfakcjonowana swoim zwycięstwem.
- Mówiłem że Liliana jest niesamowita? Mówiłem, to nikt nie chciał mnie słuchać.- powiedział Mario z uśmiechem.
- Dziękuje. Uznam to za komplement.- powiedziałam i zaczęłam się z nich śmiać.
- To jest przecież najlepsza reprezentantka Niemiec jaka jest tylko możliwa.- powiedział Kroos.
- Dziękuje.- powiedziałam.
- Co wy tam robicie lenie!!??- krzyknął trener wchodząc na boisko.
- Podziwiamy Lilianę.- powiedział Mario i podszedł do mnie.
- A co ona niby robi takiego zaskakującego ??- zapytał trener.
- Niech trener zobaczy.- powiedział Mario.- Pokaż.- tym razem zwrócił się do mnie.
Na murawie pojawili się piłkarze Borussii. Spojrzałam na nich, i nie wiedziałam co mam robić.
- Lil pokaż.- powiedział Mario patrząc na mnie.
- Nie mogę.- powiedziałam i spojrzałam w tłum chłopaków w żółto czarnych koszulkach.
- Nie zwracaj na nich uwagi. I pokaż wszystkim jaka jesteś niesamowita.- powiedział Mario i zrobił minę jak kot ze Shreka.
Nie miałam wyjścia. Zrobiłam te sztuczkę którą wcześniej robiłam w konkursie. Wszyscy bez wyjątków zaczęli mnie podziwiać.
- A umiesz coś jeszcze ??- zapytał Thiago Alcântara. 
- Umiem. Ale to nie czas na pokazywanie sztuczek. Może na którymś treningu wam jeszcze coś pokaże.- powiedziałam z uśmiechem, wstając z murawy. Na szczęście nie ubrudziłam się i nie musiałam się przebierać. 
Cały czas przy wejściu na murawę stała drużyna Borussii Dortmund. Stanęłam przy Thomasi. Spojrzałam na 
Reus'a. Stał jak gdyby nigdy nic, uśmiechał się do któregoś z chłopaków, ale gdy mnie zobaczył, spojrzał na mnie. Miałam ochotę rzucić się na niego, ale nie mogłam. Nie chciałam wzbudzać jakiś niesnasek czy czegokolwiek innego. Reus był dla mnie strasznie ważny, i chyba nadal jest. Chodź powiedział że nic dla niego nie znaczę, chodź mówił tyle razy że mnie kocha, a potem okazało się to nie prawdą. Nie wiem co sobie myślałam w tamtej chwili, ale wiem na pewno to, że on nadal dla mnie coś znaczy. Miał racje, że o osobie którą naprawdę się kochało i kocha dalej, że nie można o niej zapomnieć w żaden sposób.
- Co jest ??- powiedział wyrywając mnie z zamyśleń Mario. 
- On się na mnie patrzy.- powiedziałam do przyjaciela który wiedział o kogo mi chodzi. 
- Nie zwracaj na niego uwagi.- powiedział Mario, przytulając się do mnie. 
- Ale nie mogę. Nie widzę nic innego poza jego wzrokiem, uśmiechem, nie słyszę nic poza jego głosem. Nie mogę o nim zapomnieć, naprawdę nie mogę.- powiedziałam do niego ze łzami w oczach. 
- Chodź do mnie.- powiedział Mario i mnie przytulił. 
- Patrz Robert.- powiedziałam odlepiając wzrok od Marco. 
- Chcesz się do niego przejść ??- zapytał Gotze z uśmiechem. 
- A pójdziesz ze mną ??- zapytałam przyjaciela. 
- No jasne że pójdę. Chodź.- powiedział Mario i zaprowadził mnie do Polaka.
Bałam się do niego podejść, ale mimo tego podeszłam. 
- Cześć.- powiedział Mario na początek podchodząc do Polaka który był w towarzystwie Błaszczykowskiego, Piszczka, Weidenfellera, Bendera i Hummelsa. 
- Siemka Gotze.- powiedział Hummels. 
- Cześć.- powiedziałam troszeczkę nie pewnie. 
- My to się chyba nie znamy.- powiedział na początek Kuba.- To jest Robert....
- Znam was pacany. Liliana Bittencourt.- powiedziałam tak aby wszyscy mnie usłyszeli.
- Liliana ??!! - krzyknął podekscytowany Nuri Sahin. 
- Cześć.- powiedziałam już trochę ciszej. 
- Boże jak ja cię dawno nie widziałem.- powiedział tym razem Hummels przytulając się do mnie. 
- Zmieniłaś się. Jesteś ładniejsza, znacznie ładniejsza.- powiedział Łukasz przytulając się do mnie. 
- Tęskniłam za wami.- powiedziałam będąc wtulona do chłopaków. 
- Czemu wyjechałaś ??- zapytał Robert, przytulając mnie. 
- Dobrze wiesz dlaczego.- powiedziałam puszczając ich wszystkich. 
- I dlatego też się tak zmieniłaś ??- zapytał Lewandowski. 
- Też. Jestem inna niż tę parę miesięcy temu, naprawdę inna.- powiedziałam i spojrzałam na blondyna który się we mnie wpatrywał. 
- Wiesz że rzucił Cornelię ?? - zapytał Lewandowski zmieniając temat. 
- To nic nie zmieni.- powiedziałam i nadal na niego patrzyłam. 
- Nie kochasz go już ?? - zapytał Błaszczykowski i spojrzał na mnie innym wzrokiem. 
- Tego nie powiedziałam.- powiedziałam patrząc na niego.- Nie wrócę do niego. On nic do mnie nie czuję.- dodałam. 
- Tego nie wiesz.- powiedział Lewy i puścił mi oczko. 
- Jak ?? Sam mi to powiedział. Nie będę się narzucać, nie jestem taka, a poza tym, nie szukam teraz nikogo. Teraz muszę się skupić na treningach, na Mistrzostwach Świata. Mam co robić, kolejny problem mi nie potrzebny. - powiedziałam i jeszcze raz spojrzałam na blondyna. 
- Mi się przesłyszało czy nazwałaś Reus'a problemem ??- powiedział Piszczek. 
- Nie. Nie przesłyszało ci się.- powiedziałam. 
- Ale ty go jeszcze kochasz ?? - zapytał Lewy. 
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem.- powiedziałam i spojrzałam na bruneta. 
- Musimy porozmawiać.- powiedział Polak. 
- Nie zaprzeczę że musimy. Ale nie teraz. Ja i Mario musimy już iść.- powiedziałam i spojrzałam na przyjaciela. 
- No dobra. Niech wygra lepszy.- powiedział Piszczek. 
- Niech wygra lepszy.- powtórzyłam jego słowa. Wzięłam Mario i poszliśmy do swoich przyjaciół. Po drodze ja przechodziłam blisko Marco. Patrzył się na mnie i musnął nawet moją rękę swoją, ale nic potem się nie zdarzyło. Razem z Gotze wróciłam do swoich przyjaciół. 
************************************************************************
C.D.N 
Jakoś naszło mnie coś na pisanie rozdziału i oto jest. Czy fajny, nie wiem. W każdym razie nic lepszego nie wymyśle niestety :C
Mam nadzieję że taki może być <3
Następny pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu.  
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :* 
POZDRAWIAM I CAŁUJE <3 
5 komentarzy :)
 

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 41

Są tyl­ko dwie pew­ne rzeczy: is­tnienie i nieis­tnienie. Is­tniejąc, nie wiemy nic o nieis­tnieniu, nie is­tniejąc nie zda­jemy so­bie spra­wy z istnienia.

Czy można się jeszcze raz zakochać w tym samym chłopaku? Chłopaku który pokazał ci jak nic dla niego nie znaczysz. Tylko kompletna debilka kochała by takiego chłopaka. I chyba ja nią jestem. Nadal go kocham. Po tym jak mnie skrzywdził i potraktował jak dziwkę lub zabawkę. Tak naprawdę potraktował mnie jak i jedno i drugie. Za co ja tak naprawdę go kocham?? Zrobił mi krzywdę i nie kocha mnie na tyle aby poznać mnie nawet w głupim parku. A co będzie jeśli dzisiaj go spotkam?? Nie chcę tego, ale pójdę dzisiaj z Thomasem na trening. Jeśli go spotkam zobaczymy czy nadal go kocham.
Nie spałam dobrze tej nocy, a to wszystko dlatego że po prostu nie mogłam. Zdarzenia z wczoraj, zrobiły ze mnie wulkan. Nawet nie wiem kiedy wybuchnę. Podeszłam do swojej szafy. Było dzisiaj tylko 15 stopni więc dzisiaj na długo. Włożyłam swój ukochany zestaw, czarne vansy, dżinsy i czarną bluzkę z krzyżem. Jestem gotowa na wszystko. Wyszłam z domu i udałam się w stronę Allianz Arenę. Na piechotę szło się jakieś 20 minut. Zależy jakim tempem. Byłam już  połowie. Słuchawki na uszach i z uśmiechem na twarzy. Nagle obok mnie zatrzymał się jakiś samochód. Skądś go kojarzyłam ale nie wiedziałam skąd. Zatrzymałam się a w aucie obniżyła się szyba. Zobaczyłam jego. Z okularami przeciwsłonecznymi na twarzy no i z tym niesamowitym uśmiechem. Siedział i się uśmiechał.
- Cześć.- powiedział Reus.
- Yyyy. Cześć.- powiedział lekko zaskoczona.
- Lisa ??
- Wow. Zapamiętałeś.
- Jakbym nie mógł zapamiętać tak ładnej dziewczyny.
- Nie przeginaj.
- Gdzie idziesz ??
- Znam cię od wczoraj i już mam ci się zwierzać ?? Co to spowiedź ??
- Nie chcesz to nie mów. Ale mógłbym cię podwieźć.
- Bozia dała mi i nóżki i rączki. Dam sobie radę.
- Na pewno ??
- Na 100%.
- Ale nie jechałaś takim samochodem jak mój.
- Owszem jechałam.
- Jak niby ??
- Magia. Weszłam, usiadłam, pojechałam, wyszłam. To nie jest tak skomplikowane blondynku.
- Aha. Czyli nie skorzystasz??
- Nie dam sobie radę.
- No dobra. To do zobaczenia.- powiedział i odjechał.
- Jedź i nie wracaj!- krzyknęłam gdy odjechał. Nie mógł tego usłyszeć. Po paru minutach zniknął mi z widzenia. Całą drogę na stadion cały czas, myślałam o nim. O człowieku który mnie tak cholernie skrzywdził. Jak ja go mogę jeszcze kochać. Dobra nie ważne. Nic ten dupek dla mnie nie znaczy.
Doszłam na stadion. Koledzy byli już na murawie i robili kółka. Ja usiadłam na ławce rezerwowych. Na początku większość spojrzała na mnie ze zdziwieniem ale potem zajęli się sobą. Siedziałam i bawiłam się piłką, gdy na boisko wszedł Pep w towarzystwie Reus'a. Marco dziwnie na mnie spojrzał ale wrócił do rozmowy z Guardiolą. Ja natomiast wzięłam piłkę i zaczęłam się nią bawić. Stanęłam koło bramki.
Zaczęłam robić efektowne sztuczki, z którymi większość ma problem. Za piątym razem wyszło perfekcyjnie. Gdy spojrzałam na chłopaków, chciałam się śmiać z min kilku panów. Tak się śmiałam że aż zaczęły mi lecieć łzy.
- Co jest ??- spytałam gdy już się trochę ogarnęłam a oni nadal mieli te same miny.
- Jak ty to ?? To tak?? Ale że jak ??- próbował się wysłowić Kross.
- Przecież to Lil. Nie znacie jej.- powiedział Mario, i z wielkim uśmiechem, podszedł i mnie pocałował w policzek.
- Lisa ?- zapytał zaskoczony Marco.
- Jaka Lisa ??- zapytał zaskoczony również Thomas.
- No ja baranie.- powiedziałam i machnęłam dziwnie głową.
- Lisa, a no tak Lisa.- powiedział Thomas dziwnie się na mnie patrząc.
- Cześć.- powiedziałam i spojrzałam na blondyna.
- To było niesamowite.- powiedział Marco wspominając moją sztuczkę.
- Dziękuje.- powiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na grupę wlepiających we mnie wzrok chłopaków.- A co z wami ??- dodałam dziwnie na nich patrząc.
- W sumie to nic. Reus już powiedział.- powiedział Kroos i wrócił do treningu.
Siedziałam i rozmawiałam z różnymi osobami, ze wszystkimi prócz Reus'a.  Jakoś nie miałam szczególnej ochoty z nim rozmawiać. To że teraz jest inna, a on jest za głupi aby to dostrzec to już naprawdę nie jest moja wina. Chłopaki skończyły trening więc czekałam na nich przed szatnią. Gdy już wszyscy wyszli, postanowiliśmy się przejść. Co 10 metrów ktoś podbiegał do nas i chciał sobie zrobić z nami zdjęcie, nie wspomną o indywidualnych. Grupa dziewczyn nie wiem nawet z jakiego klubu, podbiegły do mnie i chciały sobie zrobić ze mną zdjęcie. Prosiły o autografy. Byłam sławna, nie zaprzeczę, no ale nie aż tak jak oni.
- Jestem twoją ogromną fanką!- krzyknęła jedna z dziewczyn w tłumie.
- Liliana Bittencourt.- powiedziała następna. Czułam się jak Justin Bieber, on ma tak na co dzień.
Gdy już rozdałam z 20 autografów, w końcu poszliśmy to naszej ulubionej kawiarni. Każdy z nas zamówił jakąś kawę i coś do jedzenia. Gdy już wszyscy dostali swoje zamówienia rozmowa się rozkręciła.
- Ej a widziałeś tę ostatnią akcje....- powiedział nawet nie wiem który.
- No widziałem, widziałem. Nieźle to zrobił.- powiedział Thomas.
- Ej Lisa co się nie odzywasz ??- zapytał Mario z uśmiechem.
- Nawet mnie nie wkurzaj.- powiedziałam podirytowana.
- Co się stało ??- zapytał Thomas.
- Czy gdybyś mnie naprawdę kochał, a ja bym wyjechała. Zmieniłabym wygląd, cechy charakteru. Udawałabym kogoś innego. Poznałbyś mnie ??
- Zawsze i wszędzie. Jesteś najpiękniejsza. I nawet jeśli naprawdę się zmienisz, będę w stanie cię poznać.- powiedział Thomas.
- Nie chodzi mi o to.- powiedziałam i załamał ręce na stół.
- Nie przejmuj się. Jeśli by cię bardzo kochał to by cię nie zostawił.- powiedział Mario i uśmiechnął się do mnie.
- To też. Ale nie rozumiem. Chyba nie zmieniłam się aż tak, aby osoba która spędziła ze mną łącznie 3 lata, nie mogła mnie poznać.
- Zmieniłaś się naprawdę.
- Męska solidarność.
- Jaka męska solidarność. Wiem co mówię i powiem szczerze że naprawdę teraz jesteś inna. Inna i wyglądem i charakterem. Nie mówię  tego tylko po to aby cię wkurzyć, bo tak nie jest. Ale ja jakbym nie widział się z tobą codziennie też bym cię nie poznał.
- Serio mówisz ??
- Serio.
- Ale co ja mam robić. Nie mogę powiedzieć mu prawdy.
- Dlaczego??- zapytał Kroos.
- A powinnam ?? Sam powinien zauważyć takie rzeczy. To że jest głupi to nie moja wina.
- Babskie myślenie.- skrytykował Neuer.
- Masz coś do mojego myślenia ptasi móżdżku??- zapytałam i zmieniłam rękę w pieść.
- Nie. Nie. Skąd że??
- To dobrze że się rozumiemy.
- Neuer nie mów że się jej boisz.
- Nie boję.
- Na pewno ??- zapytałam z uśmiechem.
- No dobra boję się.
I tak wyglądała mniej więcej dalsza cześć naszej rozmowy. Mam wielkie wsparcie w chłopakach widzę to. Są dla mnie jak bracia. Nie wiem czy pozbierałabym się po tym wszystkim gdyby nie Thomas. Wiem, wiem. Nie powinnam tego mówić, ale ja nadal coś czuję to tego pieprzonego blondyna. Reus odgrywał w moim sercu bardzo ważną rolę przez jakiś czas. Gdy wyszłam z kawiarni, postanowiłam się przejść. Chłopcy jeszcze tam zostali, a ja chciałam jeszcze się przejść. Spacerowałam ulicami Monachium. Jeździło dużo samochodów ale było małą pieszych. Słuchawki w uszach, i mnie nie ma. Przechodziłam właśnie obok Allianz Areny. Podjechał do mnie jakiś samochód. Zatrzymał się. Powiem że się przestraszyłam, i chyba miałam powody.
- Witam piękna.- powiedział Robben opuszczając szybę w aucie.
- Czego chcesz ??
- A myślałem że może cię podrzucę czy coś. Może nawet zabrałbym cię do siebie do domu.
- Nie chyba nie skorzystam. A co inne koleżanki za hajs ci się już skończyły ?? Jesteś za brzydki, nawet pieniądze na nie, nie podziałały ??
- Uważaj co mówisz. Bo może ci się coś stać.
- Czy ty mi grozisz pozerze ??
- Ostrzegam.
- Żebym ja cię zaraz nie ostrzegła.
- Ostra. Lubię takie.
- Nie ostra a pyskata to po pierwsze, a po drugie nawet najbrzydsza dziewczyna świata by na ciebie nie spojrzała.
- Uważaj, bo coś ci się stanie w tę piękną twarzyczkę skarbie. 
- Ty weź mnie nie obrażaj. Skarbie to ty sobie możesz mówić do swojej matki, której najwyraźniej zabrakło czasu na zrobienie ciebie.
- Jestem lepszy od ciebie.
- Ciekawe w czym??
- W tym.- powiedział a ja nie zdążyłam odskoczyć. Wjechał swoim samochodem we mnie.
Nie wiedziałam co się dzieje. Nie mogłam się ruszyć w żaden sposób. To było tak jakby ktoś uciął mi nogi albo je związał. Nie miałam pola manewru. Nic nie czułam, naprawdę nic.
*********************************************************************
Gdy się obudziłam pierwsze co usłyszałam było jakieś dziwne pikanie, a pierwsze co zobaczyłam to białe niebo. Zaraz, zaraz. W niebie coś by pikało ? Otworzyłam oczy, i rozejrzałam się dokładnie gdzie jestem. Byłam w sali z łóżkami, i z jakimś sprzętem medycznym. Głowa mnie bolała i nie mogłam się ruszyć.
- Lil żyjesz ??- usłyszałam głos Thomasa.
- Chyba. Ale czuję się tak jakbym wpadła do betoniarki a potem przez przypadek z niej wypadła.
- Zostałaś potrącona przez samochód.
- No to byłam blisko.
- Betoniarka a samochód?? To jest różnica.
- Nie prawda. Oba są na kółkach.
- Niech ci będzie.
- Ile już tu jestem ??
- Dwa dni. I już miałaś operacje.
- A na co ??
- Na rękę.
- Co mam złamane ??
- Żebro i rękę.
- Aha.
- Jestem przy tobie cały czas.
- Dziękuje.
- Jesteś moją przyjaciółką, czego się nie robi dla przyjaciół.
- Wiesz że już kiedyś to słyszałam. A może i dwa razy.
- A od kogo ??
- Od Lewego i od Matsa.
- Czyli nie tylko ja się o ciebie martwię.
- Na to wychodzi. Kiedy mogę stąd wyjść ??
- Jeszcze nic nie jest jasne.
- Nie no fajnie.
- Mam pomysł. Prześpij się. Będziesz się lepiej czuła.
- NO dobra.


C.D.N
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Wiem że ten rozdział mi nie wyszedł. Ale w następnym będzie się działo xd
5 kom. następny <3
POZDRAWIAM

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 40

Nig­dy się nie do­wiemy, do ja­kiego stop­nia nasze życie uległoby zmianie, gdy­by pew­ne usłysza­ne i nie zro­zumiane zda­nia zos­tały zrozumiane.  

Robiąc zmiany i nowe kroki, podobno tym zaczynamy nowy rozdział w naszym życiu. Zrobiłam i zmianę i pierwszy krok. Dalej powinno być już łatwiej, mam taką nadzieję. Staram się nie poddawać i mam nadzieję że się nie poddam.
Wstałam, i od razu co to poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam nową, kompletnie odmienioną siebie.  Taka inna ja wygląda 100% lepiej niż ta stara. Podeszłam do swojej ukochanej szafy i zaczęłam szukać jakichkolwiek ubrań. Znalazłam shorty, czarną bluzę i moje ukochane vansy. Umalowałam się i postanowiłam zjeść jakieś śniadanie.Była godzina 11.00 nie chciałam po raz kolejny iść do centrum, więc postanowiłam pozwiedzać Monachium. Może i to dobry pomysł. Mieszkam tu już 3 tygodnie, a kompletnie nie wiem gdzie mieszkam. Czas pozwiedzać. Samemu. Nie chce brać chłopaków bo będę zbyt rozpoznawalna.
 Wzięłam wszystkie swoje rzeczy, oczywiście te najpotrzebniejsze. I wyszłam z domu. Pierwsze swoje kroki oczywiście zrobiłam do centrum. Podziwiałam wszystkich ludzi, chodzących o tej porze po mieście. Gdzieniegdzie widziałam bezdomnych, czasami mijał mnie ktoś kto się właśnie o tej porze śpieszył do pracy. Na przystankach stała cała masa ludzi. Dzieci szły do szkoły albo z niej wracały. Gdzieniegdzie widziałam staruszków noszących torby albo przechodzących przez pasy dla pierwszych. Cała masa motocyklistów, rowerzystów, samochodów i czego jeszcze człowiek nie wymyśli. Niby normalny dzień ale piątek. Nie wiem czułam się jakoś nie swojo, nie znałam tu nikogo i tym bardziej nie znałam otoczenia. Nadal nie wiem co ja tu tak naprawdę robię, wiem że uciekam przed nim. Nadal nie wymawiam jego imienia bo nie potrafię.
Zaszłam do jakiegoś parku, nawet nie wiem gdzie dokładnie jestem, wiem tyle że gdzieś w Monachium. Na środku była sadzawka, a w około masa ludzi. Jakiś mały orlik na którym dzieci miały trening albo po prostu sobie grały, dalej był plac zabaw gzie również były dzieci. Przy sadzawce spacerowała cała masa par. Naprawdę dużo. Gdy tylko zobaczyłam że ktoś się przytula albo całuje, od razu z automatu jedna łza spływała po mojej twarzy. Nie wiedziałam czy mam uciekać czy z tym walczyć. Ostatecznie włożyłam okulary przeciwsłoneczne i usiadłam przy ławce najbliżej boiska. Wśród chłopców zobaczyłam jedną  dziewczynę na oko miała 13 może 14 lat. Wyglądała na trochę zawiedzioną bo żadna drużyna jej nie wybrała.
- Jesteś za słaba aby grać z chłopakami. Nie pchaj się tam gdzie nikt cię nie chce.- powiedział do niej jeden z chłopaków. Na oko miał z 14, 15 lat. Był najwyższy, i było widać że najstarszy z całej grupy. Zobaczyłam na twarzy tej dziewczyny zdenerwowanie. Nie wytrzymałam, wstałam i weszłam na orlik. Podeszłam do niej, stanęłam obok i spojrzałam jej prosto w te wielkie oczy.
- A ja mogę z wami zagrać ?? - spytałam i spojrzałam na chłopaka. 
- Nie bo jesteś dziewczyną.- powiedział ten sam mały chłopak.
- No i co z tego ?? A to przepraszam już nie można pograć na orliku. Zrobimy tak. Ja i ona, i ten chłopak na bramce.-powiedziałam wskazując na chłopaka z koszulką Weidenfellera.- Kontra ty i 5 twoich kolegów. Umowa ??- dodałam podając rękę i patrząc na niego.
- Nie macie żadnych szans.- powiedział śmiejąc mi się w twarz.
- To ja do nich dołączę.- powiedział znany mi już głos. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam Mario.
- Ty pacz Mario Gotze.- krzyknął jeden z jego kolegów.
- Cześć Mario.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek na przywitanie.
- No dobre, ale i tak uważam że nie macie szans.- powiedział chłopak, zwołał swoich kolegów i zaczęli rozplanowywać swój skład. Ja tym czasem podeszłam do niebieskookiej dziewczyny.
- Liliana.- powiedziałam do niej z uśmiechem.
- Lucy.- powiedziała i podała mi rękę na co ja ją uścisnęłam.
- Mario to chyba znasz.- powiedziałam wskazując na przyjaciela który stał obok.
- Oczywiście.- powiedziała i spojrzała na Mario.
Ustawiliśmy się, orlik był mały więc nie będę musiała dużo biegać z czego strasznie się cieszyłam. Powiem szczerze że moje życie bez piłki jest bezbarwne i nudne. Dopiero z piłką przy nodze czuję się niesamowicie.
Gdy już skończył się ten niewiarygodnie zacięty mecz który wygraliśmy 15:11. Wszyscy się rozeszli. Mario musiał jechać coś załatwić, a ja zostałam sama na orliku. Było już troszkę ciemno, na moje oko jakaś godzina 17.30. Słońce zbliżało się już do zajścia. A ja nadal tam siedziałam, albo inaczej leżałam na środku orlika i myślała, podziwiałam chmury, wielu przechodniów patrzyło się na mnie patrzyło. Ale ja miałam to gdzieś, chciałam pomyśleć i gdzieś miałam to co inni mówili pod nosem na mój temat. Jeden, jakiś młody facet zagwizdał i krzyknął "Ale laska!!" na co ja pokazałam mu spokojnie środkowy palec. Nie chciałam wdawać się z nikim w bójki a w rozmowy tym bardziej. Chciałam pomyśleć a gdy byłam sama wychodziło mi to najlepiej. Wiem że może to nie to samo jak w Dortmundzie, Londynie czy L.A. ale i tak cieszę się że tu jestem. Mogę nareszcie odpocząć od tych złych chwil, od rozwodu, od tego wszystkiego co przez ostatni czas strasznie mi przeszkadzało. Gdy już była godzina 18.30, postanowiłam przejść się bo w końcu ile można siedzieć. Chodziłam po parku i podziwiałam wszystko w koło. Staw na środku, ludzi w około, ławki, kwiaty, jakieś ptaki na drzewach. Wszystko. W końcu usiadłam na ławce przy stawie i zaczęłam podziwiać wszystko. Mój wzrok zatrzymał się na chłopaku idącym w moją stronę, przypominał mi kogoś ale nie wiem kogo. Było już trochę ciemno, a lampa nie oświetlała dobrze jego twarzy.  Wstałam i nie wiedziałam co mam robić, najpierw spojrzałam na ziemię a potem na niego. Już wiedziałam kto to jest, nie chciałam z nim rozmawiać nie miałam na to siły, przeważało mnie to. Chyba nie dostrzegł mnie na tyle, gdyż nie wyglądałam jak poprzednia ja. Byłam inna i wyglądem i charakterem. Różniłam się już wszystkim. Spojrzałam na niego, jeszcze raz. Nie różnił się. Był cały czas taki sam, nie wpadł na pomysł że jak mogłam się zmienić. Stałam i patrzyłam się na niego, nawet nie wiem dlaczego. Może dlatego że za nim tęskniłam. Chciałam zobaczyć czy mnie rozpozna, więc ruszyłam przed siebie. Szłam powoli swoim tempem, miałam słuchawki w uszach i grymas na twarzy. Nie wiedziałam co mam robić tak naprawdę. Nie wiem czy cokolwiek jeszcze bym do niego poczuła. Za to wszystko co mi zrobił nie zasłużył na dobre traktowanie. Gdy w końcu się zgodziłam i byłam gotowa być jego dziewczyną bo naprawdę go pokochałam on odstawił coś takiego.  Gdy już przeszłam koło niego, on kompletnie mnie nie zauważył, nawet na mnie nie spojrzał. Byłam zła, wściekła, chciałam czymś w niego rzucić, czymkolwiek. Nagle usłyszałam pisk jakiejś dziewczyny. Obejrzałam się za siebie, i zobaczyłam Cornelie przytulającą się do niego. Wszystko wskazywało na to że są szczęśliwi. Usiadłam na ławce, bo nie miałam siły iść dalej, za dużo złudzeń jak na 5 minut. Była taka ładna, ale wszystkim różniła się ode mnie. Wszystkim dosłownie wszystkim. Patrzyłam na nich, i widziałam jak są w sobie zakochani, i teraz do mnie dotarło. Reus jej nie
kocha, on nie kocha nikogo poza sobą. Jest zadufanym w sobie egoistą który myśli że jak ma kasę i jest sławny to zrobi wszystko. I tu mamy problem. Cornelia ulega tylko jego urokowi. Nie wiem czy to że mówił że mnie kocha to prawda, ale mi się wydaje że tak nie jest. Nie wiem, ale chyba się nie mylę. Podobno kochał mnie a zostawił mnie dla niej. Nie rozumiem męskiego myślenia, jest takie samolubne, i nie zrozumiałe. Jednak cieszę się ze wszystkiego co zrobiłam, ze zmiany jaką w sobie przeprowadziłam. Może to czas, odpowiedni czas na zmiany. Jestem dumna z siebie. Naprawdę dumna. Otarłam łzy, wyprostowałam się i na mojej twarzy od 3 tygodni, pojawił się tak naprawdę pierwszy, szczery, naprawdę szczery uśmiech.
- Liliana!!- usłyszałam krzyk za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Thomasa. Natychmiast odwróciłam się w stronę Reus i Cornelii. Oni też na mnie spojrzeli. Od razu wstałam, nie wiedziałam c robić. Uciekać czy stawić temu czoła. W końcu już za długo uciekałam przed tym wszystkim.
- Thomas.- powiedziałam, wstałam i pocałował swojego kolegę w policzek. Widziałam w koncie oka że Reus się na mnie patrzy.
- Co ty tu robisz ?? - zapytał mnie Niemiec z Bayernu. 
- Postanowiłam pozwiedzać.- powiedziałam. - Marco tu jest, mów ciszej.- powiedziałam do niego.
- Gdzie ??
- Tam na ławce siedzi. Nie krzycz i się nie podniecaj.- powiedziałam odrobinkę poddenerwowana.
- Okej... Ja zaraz wracam.- powiedział i poszedł w jego kierunku.
- Co ty robisz ??- powiedziałam śledząc go moim głosem. On szedł sobie spokojnie w kierunku Marco i Cornelii. Było już ciemno, więc raczej nie mieli szans aby mnie poznać. Thomas przeszedł obok nich nie zauważony. Zostałam sama. Nie wiedziałam co mam robić. Nagle Cornelia wstała, przywaliła Marco w policzek i odbiegła ze łzami. Nie wiedziałam o co chodzi, byłam strasznie zdziwiona jej zachowaniem, a tym bardziej że nie wiedziałam co się stało. Marco siedział teraz sam na ławce. Twarz miał w dłoniach, siedział załamany. Nie chciałam się dać nabrać. Usiadłam na przybliżonej do niego o jakieś 50 cm, ławce.
Nie wiedziałam, co dokładnie się ze mną teraz dzieje. Zostałam sama, sama z własnymi uczuciami. Nie wiem o co chodzi dokładnie. Ja go już nie kocham, ten człowiek nic dla mnie nie znaczy. Nic nie chcę do niego czuć i wiem że nie czuję. Nagle poczułam na sobie czyiś dotyk. Koło mnie usiadł jakiś facet w bluzie z kapturem, nie wiem nie znałam go. Spojrzałam na Reus, był pogrążony sam w sobie. Byłam zdana na pastwę losu.
- Znamy się ??!!- krzyknęłam do faceta łapiącego mnie za rękę.
- Oj zaraz lepiej mnie poznasz maleńka.- powiedział i bardziej ścisnął moją rękę.
- Spieprzaj pan.- powiedziałam próbując się uwolnić.
- O no weź. Poznasz co to znaczy prawdziwy seks.- powiedział i złapał mnie za udo.
- Puść mnie lepiej, bo zaraz będziesz zbierał zęby, menelu!- krzyknęłam i kopnęłam go w nogę.
- Oj teraz to przesadziłaś! - krzyknął facet i złapał mnie za włosy.
-Aaaaaaaa.- krzyknęłam tak aby usłyszeli mnie w całym mieście. Nie mogłam się wyrwać. Był za silny. Ale zaraz....pomyślałam i kopnęłam go centralnie z kolana między nogi. Facet puścił mnie a ja sprzedałam my jeszcze jednego kopa tym razem w twarz. Krew lała się strumieniami po jego twarzy. Na przeciwko mnie nagle pojawił się Marco. Nie pewnie spojrzałam w jego kierunku. Nie wiedziałam co się dzieje. Koło mnie
leży facet cały we krwi. Ja na nodze również mam jego krew. Jesteśmy sami we troje w parku około godziny 21.00.  Czy to jest normalne ?? Akcja jak z kiepskiego horroru albo kryminału. I ja w nim robię jako ta zła albo poszkodowana. Nie wiem co mam robić, stałam tam i wpatrywałam się w blondyna.
- Nic ci nie jest ??- zapytał Reus podchodząc bliżej.
- Nie podchodź.- powiedziałam trochę innym głosem niż normalnie.
- Nic ci nie zrobię. Nie bój się.- powiedział podchodząc do faceta leżącego na ziemi. Był nie przytomny, żywy ale nie przytomny.
- Mam nadzieję.- powiedziałam.
- Nieźle to zrobiłaś. Trenowałaś kiedyś boks, karate czy coś w tym stylu ?? - zapytał.
- Mam starszego brata. Umiem się bić.
- I tak nieźle.
- Dzięki. Nic mu nie jest ??
- Zaraz wezmę pogotowie i powiem że po pijaku wpadł na drzewo. Na pewno uwierzą.
- Fajnie. Dzięki.
- Nie przedstawiłem się. Sorry. Marco jestem a ty ??
- Lil....Lisa.- powiedziałam nie pewnie. Nie chciałam mówić swojego prawdziwego imienia. Nie wiem dlaczego.
- Lisa. Ładne imię.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Aha.
- Co sama robisz o tej porze w parku ??
- Siedziałam sobie, i musiałam pomyśleć.
- Odwieźć cię do domu ??
- Nie musisz. Dam sobie radę.- powiedziałam unikając jego wzroku.
- Na pewno ??
- Na pewno. Wiem gdzie mieszkam. Cześć.- powiedziałam i odeszłam.
Wiem że może to było trochę chamskie. Najpierw pobiłam faceta a potem nie unikałam wszystkiego. Nie chciałam gadać z tym pieprzonym kłamcą. Nie chciałam aby znalazł mnie jeszcze raz. Ale zastanawia mnie jedno, co on tutaj robi? Przecież Bayern nie może go ściągnąć. Nie może. Nie mogę potem tak nagle wyjechać. Nie wiem, ja nic nie wiem. Jestem zagubiona i nie pewna siebie. A to wszystko dlatego że on znowu się pojawił. Trzy tygodnie był spokój a teraz od nowa.
C.D.N

CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
5 komentarzy następny rozdział.
POZDRAWIAM <3

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 39

Aby doświad­czyć ra­dości, wys­tar­czy iść w stronę słońca, aby doświad­czyć Miłości, trze­ba umieć zat­rzy­mywać się przy cierpieniu…  

Czy jest sens wracać do tego samego ?? Czy to że będę, zmieni cokolwiek ?? Nie chce już nikogo ranić, ale też nie chcę być raniona. Staram się i walczę, chcę w końcu zwyciężyć. Ale czy to ma jeszcze, jakikolwiek sens. Nikt mnie nie chce, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi. To wiem, chyba czas zająć się karierą a nie sobą. Mam dość tego wszystkiego. Najlepiej będzie zacząć wszystko od nowa. Wszystko. Chyba przyszła już na to najlepsza pora.
Wstałam. Jestem w innym miejscu, w innym mieście. Czuję się inna, taka nie chciana, nie kochana. Wyjrzałam na Monachium ze świadomością może czas zacząć wszystko od nowa. Może faktycznie będzie
inaczej, na razie pozostaje mi tylko czekać. Jestem tu już od dwóch tygodni a to za sprawą Thomasa. Przez ostatnie 14 dni, stał się dla mnie tak jakby przyjacielem, może nie w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale stał się tak jakby bliższy. Wspiera mnie, codziennie się widzimy. Podeszłam do szafy, i zastanawiałam się co włożyć. Dzień w sumie ciepły, więc szorty i zwykła koszulka, trampki i jakieś dodatki, wszystko wspaniale. Nie minęło pół godziny, a już ktoś dobijał się do mojego nowego mieszkania.
- Cześć.- powiedział chłopak machając mi przed drzwiami.
- Cześć.- powiedziałam uprzejmie otwierając szerzej drzwi.
- I jak się dzisiaj czujemy ??
- Bywało gorzej.- powiedziałam zamykając za nim drzwi.
- Chcesz pogadać ??
- Nie muszę, wystarczy że na ciebie spojrzę i od razu mi lepiej.
- W takim razie, nie mam za dużego pola manewru.
- Masz dzisiaj trening ??
- Tak. A co ??
- Nic tak się pytam.
- Chcesz iść ze mną??
- Nie tak się spytałam.
- A co chcesz robić ?
- Nie wiem może pojadę do centrum.
- Na pewno nie chcesz jechać ze mną ??
- Na pewno.
- Będziemy widzieć się później ??
- No chyba tak.
- Dobra to ja ci nie przeszkadzam.
- Okej.
- No raczej.
- No to pa. 
Bez zbędnych problemów Thomas pojechał na Allianz Arene.
 Ten stadion robił na mnie wrażenie ale nie takie same jak Signal Iduna Park. W sumie odkąd tu przyjechałam nie wiem co mam robić. Dostałam propozycje grania w damskim Bayernie ale to nie to samo. Może powinnam się zgodzić, ale wtedy poczuję się jakbym zdradziła najważniejszych dla mnie ludzi. Kocham Borussię i nic tego nie zmieni, nawet to że teraz mieszkam w Monachium. Lubię Bawarię ale nie oznacza to że teraz będę robiła wszystko by zastąpić sobie nią Dortmund. Tam się urodziłam i wychowałam, tam spędzałam fajne chwilę. Bayern Monachium największy wróg Borussii, a teraz mój przyjaciel. Stałam się tam jakby to ująć pomocna. W Borussii też pomagałam, starałam się pomóc, ale co z tego. Nie jestem już taka jak byłam te parę tygodni temu, stałam się bardziej skryta, ale za to częściej się uśmiecham. Jak to się mówi "Musimy się zachowywać tak jakby wszystko było w porządku.". Tak aby nikt nie zobaczył że cierpimy. I ja właśnie tak zachowuje się od tych kilku tygodni. Jedyną osobą przed którą otworzyłam się w Monachium był Thomas i Mario. Mario wie już wszystko, o mojej przygodzie nad morzem, wie co myślę o tym kimś. Staram się nie wymawiać jego imienia. Jest mi wtedy łatwiej. Ale czy to dobrze, jeszcze tego nie wiem.
W sumie to nie chciałam iść dzisiaj z Thomasem na ten trening, chciałam się po prostu wyrwać z domu. Gdy mój kolega poszedł na trening, ja wzięłam drugi samochód i postanowiłam przejechać się na miasto. Nie wiem czy to miało by jakikolwiek sens. Ale pojechałam do samiutkiego centrum, gdzie było ogromne centrum handlowe. Miałam trochę pieniędzy w portfelu, na oko jakieś 7 tysięcy euro. Nie wiem dlaczego akurat tyle miałam przy sobie, ale postanowiłam to jakoś wykorzystać, chodziłam po wszystkich sklepach, gdzie było coś fajnego to to kupiłam i tak dalej. Usiadłam na ławce, przy sklepowej fontannie, i zaczęłam patrzeć na ludzi. Nie wiem dlaczego, ale za każdym razem gdy spojrzałam na jakiegoś faceta, ten albo się uśmiechał albo puszczał mi oczko. Nagle przy bocznej ławce, usiadła dziewczyna. Wyglądała na smutną a jednocześnie pewną siebie. Miała czarne włosy, i tatuaż. I tu coś we mnie uderzyło. Może abym lepiej się poczuła, powinnam się zmienić, przejść metamorfozę.
Dopiero gdy spojrzałam na kogoś, zupełnie innego niż ja dotarło do mnie coś cholernie ważnego. Powinnam się zmienić. Jeśli chce zapomnieć o kimś inny, powinnam się zmienić, nie na złe, nie na lepsze, a po prostu na inne. Może zmienić kolor włosów, ich układ i dodać sobie tatuaż który zostanie na całe życie, dodadzą mi chociaż odrobinkę odwagi.
Wstałam i ruszyłam przed siebie. Szukałam fryzjera, jakiegokolwiek fryzjera. Znalazłam najbliższy salon, było tam trochę dużo ludzi, ale co z tego. Postanowiłam wejść tam, usiadłam i czekałam. Gdy zobaczyłam ze zwolniło się miejsce, u dosyć młodej, może nie co starszej ode mnie dziewczyny. Stawiałam że ma jakieś 26 lat, ja miałam 24. Podeszłam do niej, lekko się bałam ale podeszłam.
- Dzień dobry.- powiedziałam troszeczkę nie pewnie.
- Dzień dobry.- powiedziała kobieta.
- Czy mogłaby się pani mną zająć??- spytałam unikając jej wzroku.
- Jasne. I nie mów do mnie pani, bo czuję się wtedy strasznie staro. Mam na imię Weronika.- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
- Liliana. Miło mi.
- Siadaj.- powiedziała wskazując krzesło.- No to co mam zrobić ??
- Nie wiem, niech pani zrobi tak żebym wyglądała inaczej, zupełnie inaczej. Niech pani zmieni kolor, układ wszystko, błagam wszystko.
- No dobrze. No to bierzemy się do roboty.
Gdy Weronika zajmowała się moimi włosami, a ja podziwiałam co ona robi, byłam jednocześnie w innym świecie. Starałam ułożyć sobie wszystko w odpowiednią kolejność. Co chce zrobić, jak się chce zmienić. Chciałam być inna ale pod jakim względem inna. Wygląd to nie wszystko, chce zmienić ogółem siebie. Swój charakter. Nie chce być już dłużej szarą myszką, którą wszyscy muszą bronić. Muszę być bardziej stanowcza, ostrzejsza. Nie mogę być mimozą i nie mogę w żaden sposób przypominać Cornelii.
Siedziałam na tym fotelu chyba z dwie godziny. Naprawdę dwie godziny. Cały czas byłam odwrócona, nie mogłam zobaczyć co robiła ze mną Weronika. Nie chciałam, chciałam mieć niespodziankę, chciałam zaskoczyć wszystkim. Dosłownie wszystkich.
- Gotowe.- powiedziała i zdjęła ze mnie fartuch.
- Mam się bać ??- spytałam i spojrzałam na nią.
- Nie masz czego, naprawdę nie masz czego.- powiedziała i odwróciła mnie w kierunku lustra.
Wyglądałam inaczej, nie byłam już prostą blondynką. Nie miałam tych prostych włosów i nie byłam blondynką. Miałam brązowe włosy i miałam pasemka. Byłam już teraz inna, a co dopiero będzie jak skończę swoją metamorfozę. Może faktycznie, powinnam była zmienić się już dawno. Już po samym wyglądzie moich włosów, byłam inną Lilianą, naprawdę inną.
- I jak może być ??- zapytała Weronika z uśmiechem.
- Boże, dziewczyno, ja nawet nie wiem jak mam ci dziękować.- powiedziałam, i nadal nie mogłam się napatrzeć na nową siebie.
- Nie ma sprawy.- powiedziała i uśmiechnęła się w moim kierunku a ja odwzajemniałam gest z radością.
- Mam jeszcze jedno pytanie?- powiedziałam i spojrzałam na nią.
- Słucham ??
- Gdzie zrobiłaś sobie ten tatuaż ??- spytałam wskazując na obrazek na jej ręku.
- Tutaj. Moja koleżanka go robiła.- powiedziała wskazując na koleżankę która w tym samy momencie kończyła swoje dzieło, na ramieniu jakiegoś mężczyzny.
- A myślisz że mi też by zrobiła ?? - zapytałam i spojrzałam na Weronikę.
- Jasne. Chodź.- powiedziała i razem ze mną poszła do dziewczyny.
- Ej Waleria.- powiedziała Weronika podchodząc do dziewczyny.
- Poczekaj jeszcze chwilę. Daj mi jakieś 3 minuty i kończę.- powiedziała, a ja spojrzałam na ramię mężczyzny. Był na nich przepiękny rysunek. Na początku troszkę się przestraszyłam ale potem, potem już gdy wpatrzyłam się w obrazek, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Dziewczyna dała facetowi jaką kartkę, facet dał jej pieniądze i wyszedł. Dziewczyna ogarnęła trochę swoje stanowisko a potem podeszła do nas.
- Cześć.- powiedziała do mnie i uśmiechnęła się do swojej koleżanki. - Teraz już mogę.
- Waleria to jest Liliana. Liliana przedstawiam ci Walerię.- powiedziała.
- Miło mi.
- Mi również.
- Liliana chciała by sobie zrobić tatuaż.- powiedziała Weronika i spojrzała na mnie.
- Chętnie go wykonam. A co to ma być dokładnie ??- spytała.
- Jeszcze nie wiem. Myślałam że może poradziłabyś mi coś na początek.- powiedziałam nie pewnie.
- Jasne chodź.- powiedziała a ja usiadłam na przeciwko niej. - No dobra. A chciałabyś mieć rysunek, napis czy co ??
- I rysunek i napis.
- A w jakich miejscach.
- Myślałam o ręce i o plecach. Tak bliżej karku i między łokciem a nadgarstkiem.
- Ciekawe. A czy ma się to z czymś wiązać ??
- Szczerze to nie wiem.
- A teraz zadam ci kompletnie inne pytanie. Jaka chciałabyś być ??
- Słucham ??
- Jaka chciałabyś być ??
- Ale że w sensie ??
- Cechy charakteru. Na przykład dzielna, odważna, skryta, radosna. I tak dalej. Jaka chciałabyś być ??
- Jaka chciałabyś być ?? Chciałabym być w końcu szczęśliwa, odważna, mniej skryta, mniej wystraszona. Chciałabym być odważna, ale i jednocześnie wrażliwa. Chciałabym być wolna, taka inna. Chce się wyróżniać, chcę mieć własny styl. Chce po prostu byś sobą.
- Chyba już mam pomysł.- powiedziała i wyjęła katalog. Zaczęła szukać. Na ramieniu możemy zrobić dwa tatuaże w cenie jednego. Zrobimy motyla i napis "Belive" albo zdanie "Always remember who you are" . A na karku zrobimy pióro i z niego lecące ptaki i napis " Never say never". Co ty na to ??
- Brzmi super.
- Dobra. Ale jesteś pewna ze chcesz coś takiego ??
- Tak jestem pewna.
- I wiesz że przesiedzisz tu jakieś 4 godziny.
- Dobra, przynajmniej będę coś robiła, a nie szlajała się z bandą piłkarzy.
- Jakich piłkarzy ??
- Piłkarzy Bayernu Monachium.
- Serio ty ich znasz ??
- No. Z dwoma się przyjaźnie a reszta to kumple.
- Zazdroszczę.
- A ja nie.- powiedziała Weronika siadając koło mnie.
- Niby dlaczego ?? - zapytała Waleria.
- Wolę Borussię Dortmund. Tam są fajniejsi kolesie, no i znacznie przystojniejsi. Taki Marco Reus na przykład.- powiedziała Weronika.
Nie wiem dlaczego, ale w sercu poczułam ukłucie. Na dźwięk tego imienia i  nazwiska czy może raczej dlatego że powiedziała że Reus jest przystojny. Pewnie z jednego i drugiego powodu.
- Nie ważne. Na serio ich znasz ?? -spytała mnie Waleria. 
- Tak i jednych i drugich.- powiedziałam nie pewnie.
- Znasz piłkarzy Borussii Dortmund ?? Zaraz, zaraz, czy to nie ty udawałaś brata ??
- Tak to ja udawałam Leonarda Bittencourta.- powiedziałam.
- To musiało być niesamowite.- powiedziała Weronika, a Waleria wzięła się do pracy. Opowiedziałam im całą historię, calutką. I zerwanie, i niby bycie z Reus'em, mój wyjazd, i przygody jakie spotkały mnie w Dortmundzie. Przy okazji odświeżyłam sobie trochę pamięć. I muszę przyznać że fajne rzeczy spotykały mnie w Dortmundzie.
Po tym jak zrobiłam sobie nową fryzurę i tatuaże, czułam się inna. Na prawdę inna. Wyglądałam inaczej i czułam się inaczej. Może te parę dodatkowych rzeczy, sprawiło że poczułam się bardziej pewna siebie. Nie wiem. Wiem tyle ze czuję się pewniejsza.
Po 8 godzinach spędzonych w galerii stwierdziłam że czas wrócić do domu, ale nie chciałam być sama więc pojechałam do Thomasa. Po pół godzinie stałam już swoim samochodem pod domem Niemca. Wiedziałam że jest w domu, po widziałam palące się światło. Zamknęłam samochód i podeszłam do drzwi. Nie musiałam długo czekać na otworzeni drzwi.
- Liliana ??- zapytał zaskoczony na mój widok Thomas.
- Cześć. Mogę czy jesteś zajęty ??- powiedziałam wskazując środek drzwi.
- Jasne wchodź. Tylko jest Mario, Manuel, Bastian, Philip, Mario Mandzukić, Kroos.
- Dobra przeżyję.
- No to zapraszam.- powiedział i otworzył szerzej drzwi.
W sumie tych chłopaków lubiłam, najbardziej nie lubiłam Robbena i Ribéry'ego. Da dwójka wkurzała mnie najbardziej. Nie wiem dlaczego. Po prostu nie przepadaliśmy za sobą.
- Cześć Liliana ?!- powiedział zaskoczony Gotze na mój widok.
- Hej Mario.- powiedziałam z uśmiechem, a reszta patrzyła na mnie tak samo jak on. - W ogóle cześć wszystkim.
- Co ci się stało ??- zapytał nawet nie wiem który.
- Nic.
- Jak nic ?? Wyglądasz jakoś inaczej. Tak ładniej.- powiedział Manuel.
- Dzięki. Uznam to za komplement. - powiedziałam z ironią a chłopcy zaczęli się śmiać, i ja razem z nimi.
- Boże. Co ja palnąłem. - powiedział Manuel i walnął się ręką w twarz. - Chodziło o to że wcześniej też byłaś ładna, ale teraz jesteś znacznie ładniejsza.
- Dziękuje.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Coś jeszcze zmieniłaś prócz włosów ?? - zapytał Mario, dokładnie mi się przyglądając.
- Yhm.- powiedziałam i zdjęłam koszulkę.
- Wow. Jakie ładne.- powiedział Thomas i dotknął mojego karku.
- Ile ich masz ?? - zapytał mnie Bastian.
- 4. Dwa na karku i dwa na ręku.- powiedziałam pokazując jedno i drugie.
- Wyglądasz ładnie.- powiedział Mario i pocałował mnie w policzek.- Sorki ziomki ale ja muszę już iść. Na razie.
- Jesteś na piechotę ?? - zapytałam.
- Tak.- powiedział Mario.
- Ja spadam. Chodź podwiozę cię.- powiedziałam wzięłam swoje rzeczy i wyszłam.
Razem z Mario udaliśmy się do auta. Gdy tylko weszłam, Mario spojrzał na mnie.
- Coś się stało ??
- Nie muszę się do ciebie przyzwyczaić.
- Dzięki.
- Nie obraź się, ale przyznam że teraz wyglądasz naprawdę pięknie.
- Dziękuje.
- Ten idiota nawet nie wie co stracił.
- Mówisz o Marco ??
- A o kim ??
- Tak się spytałam.
- Czemu się tak zmieniłaś ??
- Nie wiem, tak jakoś.
- Nie mogłaś tak jakoś się zmienić. Co się stało ??
 - Zmieniłam się to się zmieniłam. Nie ważne. Może kiedyś ci powiem.
- Czy to ma związek z blondynkiem ??
- Nie.
- Dobra wierze że kiedyś mi powiesz.
- Też mam taką nadzieję.
Dalszą drogę przejechaliśmy w ciszy. Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie chciałam rozmawiać teraz o moich uczuciach. Nie wiem, ale jakoś tak nie zbierało mi się na wyznania. Gdy zawiozłam Mario do domu, postanowiłam się przejechać. Wylądowałam pod stadionem. Nie wysiadałam z auta, nie wiem, ale zawsze jak miałam problem pchało mnie pod stadion, a wiązało to się z piłką. Nie wiem ale piłka nożna, zawsze leczyła mi serce, powodowało to że czułam że na czymś jednak mi zależy. Piłka nożna w moim sercu zajmuje jak na razie pierwsze miejsce. I chyba nie ma prawa czuć się zagrożona.


******************************************************************
C.D.N
Wiem że w ciągu tego weekendu powinnam dodać z trzy rozdziały, ale z powodu braku weny daje jeden, no może jutro spróbuje coś wymodzić ale nie obiecuje. <3
Rozdział jest jakiś takiś inny, nie wiem dlaczego. Liliana zmienia się. I charakter i wygląd. Od dawna chciałam to zmienić, i chyba mi się udało, mam nadzieję <3

CZYTASZ= KOMENTUJESZ.
Następny rozdział dodam jeśli będzie 5 komentarzy <3