Layout by Raion

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 40

Nig­dy się nie do­wiemy, do ja­kiego stop­nia nasze życie uległoby zmianie, gdy­by pew­ne usłysza­ne i nie zro­zumiane zda­nia zos­tały zrozumiane.  

Robiąc zmiany i nowe kroki, podobno tym zaczynamy nowy rozdział w naszym życiu. Zrobiłam i zmianę i pierwszy krok. Dalej powinno być już łatwiej, mam taką nadzieję. Staram się nie poddawać i mam nadzieję że się nie poddam.
Wstałam, i od razu co to poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam nową, kompletnie odmienioną siebie.  Taka inna ja wygląda 100% lepiej niż ta stara. Podeszłam do swojej ukochanej szafy i zaczęłam szukać jakichkolwiek ubrań. Znalazłam shorty, czarną bluzę i moje ukochane vansy. Umalowałam się i postanowiłam zjeść jakieś śniadanie.Była godzina 11.00 nie chciałam po raz kolejny iść do centrum, więc postanowiłam pozwiedzać Monachium. Może i to dobry pomysł. Mieszkam tu już 3 tygodnie, a kompletnie nie wiem gdzie mieszkam. Czas pozwiedzać. Samemu. Nie chce brać chłopaków bo będę zbyt rozpoznawalna.
 Wzięłam wszystkie swoje rzeczy, oczywiście te najpotrzebniejsze. I wyszłam z domu. Pierwsze swoje kroki oczywiście zrobiłam do centrum. Podziwiałam wszystkich ludzi, chodzących o tej porze po mieście. Gdzieniegdzie widziałam bezdomnych, czasami mijał mnie ktoś kto się właśnie o tej porze śpieszył do pracy. Na przystankach stała cała masa ludzi. Dzieci szły do szkoły albo z niej wracały. Gdzieniegdzie widziałam staruszków noszących torby albo przechodzących przez pasy dla pierwszych. Cała masa motocyklistów, rowerzystów, samochodów i czego jeszcze człowiek nie wymyśli. Niby normalny dzień ale piątek. Nie wiem czułam się jakoś nie swojo, nie znałam tu nikogo i tym bardziej nie znałam otoczenia. Nadal nie wiem co ja tu tak naprawdę robię, wiem że uciekam przed nim. Nadal nie wymawiam jego imienia bo nie potrafię.
Zaszłam do jakiegoś parku, nawet nie wiem gdzie dokładnie jestem, wiem tyle że gdzieś w Monachium. Na środku była sadzawka, a w około masa ludzi. Jakiś mały orlik na którym dzieci miały trening albo po prostu sobie grały, dalej był plac zabaw gzie również były dzieci. Przy sadzawce spacerowała cała masa par. Naprawdę dużo. Gdy tylko zobaczyłam że ktoś się przytula albo całuje, od razu z automatu jedna łza spływała po mojej twarzy. Nie wiedziałam czy mam uciekać czy z tym walczyć. Ostatecznie włożyłam okulary przeciwsłoneczne i usiadłam przy ławce najbliżej boiska. Wśród chłopców zobaczyłam jedną  dziewczynę na oko miała 13 może 14 lat. Wyglądała na trochę zawiedzioną bo żadna drużyna jej nie wybrała.
- Jesteś za słaba aby grać z chłopakami. Nie pchaj się tam gdzie nikt cię nie chce.- powiedział do niej jeden z chłopaków. Na oko miał z 14, 15 lat. Był najwyższy, i było widać że najstarszy z całej grupy. Zobaczyłam na twarzy tej dziewczyny zdenerwowanie. Nie wytrzymałam, wstałam i weszłam na orlik. Podeszłam do niej, stanęłam obok i spojrzałam jej prosto w te wielkie oczy.
- A ja mogę z wami zagrać ?? - spytałam i spojrzałam na chłopaka. 
- Nie bo jesteś dziewczyną.- powiedział ten sam mały chłopak.
- No i co z tego ?? A to przepraszam już nie można pograć na orliku. Zrobimy tak. Ja i ona, i ten chłopak na bramce.-powiedziałam wskazując na chłopaka z koszulką Weidenfellera.- Kontra ty i 5 twoich kolegów. Umowa ??- dodałam podając rękę i patrząc na niego.
- Nie macie żadnych szans.- powiedział śmiejąc mi się w twarz.
- To ja do nich dołączę.- powiedział znany mi już głos. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam Mario.
- Ty pacz Mario Gotze.- krzyknął jeden z jego kolegów.
- Cześć Mario.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek na przywitanie.
- No dobre, ale i tak uważam że nie macie szans.- powiedział chłopak, zwołał swoich kolegów i zaczęli rozplanowywać swój skład. Ja tym czasem podeszłam do niebieskookiej dziewczyny.
- Liliana.- powiedziałam do niej z uśmiechem.
- Lucy.- powiedziała i podała mi rękę na co ja ją uścisnęłam.
- Mario to chyba znasz.- powiedziałam wskazując na przyjaciela który stał obok.
- Oczywiście.- powiedziała i spojrzała na Mario.
Ustawiliśmy się, orlik był mały więc nie będę musiała dużo biegać z czego strasznie się cieszyłam. Powiem szczerze że moje życie bez piłki jest bezbarwne i nudne. Dopiero z piłką przy nodze czuję się niesamowicie.
Gdy już skończył się ten niewiarygodnie zacięty mecz który wygraliśmy 15:11. Wszyscy się rozeszli. Mario musiał jechać coś załatwić, a ja zostałam sama na orliku. Było już troszkę ciemno, na moje oko jakaś godzina 17.30. Słońce zbliżało się już do zajścia. A ja nadal tam siedziałam, albo inaczej leżałam na środku orlika i myślała, podziwiałam chmury, wielu przechodniów patrzyło się na mnie patrzyło. Ale ja miałam to gdzieś, chciałam pomyśleć i gdzieś miałam to co inni mówili pod nosem na mój temat. Jeden, jakiś młody facet zagwizdał i krzyknął "Ale laska!!" na co ja pokazałam mu spokojnie środkowy palec. Nie chciałam wdawać się z nikim w bójki a w rozmowy tym bardziej. Chciałam pomyśleć a gdy byłam sama wychodziło mi to najlepiej. Wiem że może to nie to samo jak w Dortmundzie, Londynie czy L.A. ale i tak cieszę się że tu jestem. Mogę nareszcie odpocząć od tych złych chwil, od rozwodu, od tego wszystkiego co przez ostatni czas strasznie mi przeszkadzało. Gdy już była godzina 18.30, postanowiłam przejść się bo w końcu ile można siedzieć. Chodziłam po parku i podziwiałam wszystko w koło. Staw na środku, ludzi w około, ławki, kwiaty, jakieś ptaki na drzewach. Wszystko. W końcu usiadłam na ławce przy stawie i zaczęłam podziwiać wszystko. Mój wzrok zatrzymał się na chłopaku idącym w moją stronę, przypominał mi kogoś ale nie wiem kogo. Było już trochę ciemno, a lampa nie oświetlała dobrze jego twarzy.  Wstałam i nie wiedziałam co mam robić, najpierw spojrzałam na ziemię a potem na niego. Już wiedziałam kto to jest, nie chciałam z nim rozmawiać nie miałam na to siły, przeważało mnie to. Chyba nie dostrzegł mnie na tyle, gdyż nie wyglądałam jak poprzednia ja. Byłam inna i wyglądem i charakterem. Różniłam się już wszystkim. Spojrzałam na niego, jeszcze raz. Nie różnił się. Był cały czas taki sam, nie wpadł na pomysł że jak mogłam się zmienić. Stałam i patrzyłam się na niego, nawet nie wiem dlaczego. Może dlatego że za nim tęskniłam. Chciałam zobaczyć czy mnie rozpozna, więc ruszyłam przed siebie. Szłam powoli swoim tempem, miałam słuchawki w uszach i grymas na twarzy. Nie wiedziałam co mam robić tak naprawdę. Nie wiem czy cokolwiek jeszcze bym do niego poczuła. Za to wszystko co mi zrobił nie zasłużył na dobre traktowanie. Gdy w końcu się zgodziłam i byłam gotowa być jego dziewczyną bo naprawdę go pokochałam on odstawił coś takiego.  Gdy już przeszłam koło niego, on kompletnie mnie nie zauważył, nawet na mnie nie spojrzał. Byłam zła, wściekła, chciałam czymś w niego rzucić, czymkolwiek. Nagle usłyszałam pisk jakiejś dziewczyny. Obejrzałam się za siebie, i zobaczyłam Cornelie przytulającą się do niego. Wszystko wskazywało na to że są szczęśliwi. Usiadłam na ławce, bo nie miałam siły iść dalej, za dużo złudzeń jak na 5 minut. Była taka ładna, ale wszystkim różniła się ode mnie. Wszystkim dosłownie wszystkim. Patrzyłam na nich, i widziałam jak są w sobie zakochani, i teraz do mnie dotarło. Reus jej nie
kocha, on nie kocha nikogo poza sobą. Jest zadufanym w sobie egoistą który myśli że jak ma kasę i jest sławny to zrobi wszystko. I tu mamy problem. Cornelia ulega tylko jego urokowi. Nie wiem czy to że mówił że mnie kocha to prawda, ale mi się wydaje że tak nie jest. Nie wiem, ale chyba się nie mylę. Podobno kochał mnie a zostawił mnie dla niej. Nie rozumiem męskiego myślenia, jest takie samolubne, i nie zrozumiałe. Jednak cieszę się ze wszystkiego co zrobiłam, ze zmiany jaką w sobie przeprowadziłam. Może to czas, odpowiedni czas na zmiany. Jestem dumna z siebie. Naprawdę dumna. Otarłam łzy, wyprostowałam się i na mojej twarzy od 3 tygodni, pojawił się tak naprawdę pierwszy, szczery, naprawdę szczery uśmiech.
- Liliana!!- usłyszałam krzyk za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Thomasa. Natychmiast odwróciłam się w stronę Reus i Cornelii. Oni też na mnie spojrzeli. Od razu wstałam, nie wiedziałam c robić. Uciekać czy stawić temu czoła. W końcu już za długo uciekałam przed tym wszystkim.
- Thomas.- powiedziałam, wstałam i pocałował swojego kolegę w policzek. Widziałam w koncie oka że Reus się na mnie patrzy.
- Co ty tu robisz ?? - zapytał mnie Niemiec z Bayernu. 
- Postanowiłam pozwiedzać.- powiedziałam. - Marco tu jest, mów ciszej.- powiedziałam do niego.
- Gdzie ??
- Tam na ławce siedzi. Nie krzycz i się nie podniecaj.- powiedziałam odrobinkę poddenerwowana.
- Okej... Ja zaraz wracam.- powiedział i poszedł w jego kierunku.
- Co ty robisz ??- powiedziałam śledząc go moim głosem. On szedł sobie spokojnie w kierunku Marco i Cornelii. Było już ciemno, więc raczej nie mieli szans aby mnie poznać. Thomas przeszedł obok nich nie zauważony. Zostałam sama. Nie wiedziałam co mam robić. Nagle Cornelia wstała, przywaliła Marco w policzek i odbiegła ze łzami. Nie wiedziałam o co chodzi, byłam strasznie zdziwiona jej zachowaniem, a tym bardziej że nie wiedziałam co się stało. Marco siedział teraz sam na ławce. Twarz miał w dłoniach, siedział załamany. Nie chciałam się dać nabrać. Usiadłam na przybliżonej do niego o jakieś 50 cm, ławce.
Nie wiedziałam, co dokładnie się ze mną teraz dzieje. Zostałam sama, sama z własnymi uczuciami. Nie wiem o co chodzi dokładnie. Ja go już nie kocham, ten człowiek nic dla mnie nie znaczy. Nic nie chcę do niego czuć i wiem że nie czuję. Nagle poczułam na sobie czyiś dotyk. Koło mnie usiadł jakiś facet w bluzie z kapturem, nie wiem nie znałam go. Spojrzałam na Reus, był pogrążony sam w sobie. Byłam zdana na pastwę losu.
- Znamy się ??!!- krzyknęłam do faceta łapiącego mnie za rękę.
- Oj zaraz lepiej mnie poznasz maleńka.- powiedział i bardziej ścisnął moją rękę.
- Spieprzaj pan.- powiedziałam próbując się uwolnić.
- O no weź. Poznasz co to znaczy prawdziwy seks.- powiedział i złapał mnie za udo.
- Puść mnie lepiej, bo zaraz będziesz zbierał zęby, menelu!- krzyknęłam i kopnęłam go w nogę.
- Oj teraz to przesadziłaś! - krzyknął facet i złapał mnie za włosy.
-Aaaaaaaa.- krzyknęłam tak aby usłyszeli mnie w całym mieście. Nie mogłam się wyrwać. Był za silny. Ale zaraz....pomyślałam i kopnęłam go centralnie z kolana między nogi. Facet puścił mnie a ja sprzedałam my jeszcze jednego kopa tym razem w twarz. Krew lała się strumieniami po jego twarzy. Na przeciwko mnie nagle pojawił się Marco. Nie pewnie spojrzałam w jego kierunku. Nie wiedziałam co się dzieje. Koło mnie
leży facet cały we krwi. Ja na nodze również mam jego krew. Jesteśmy sami we troje w parku około godziny 21.00.  Czy to jest normalne ?? Akcja jak z kiepskiego horroru albo kryminału. I ja w nim robię jako ta zła albo poszkodowana. Nie wiem co mam robić, stałam tam i wpatrywałam się w blondyna.
- Nic ci nie jest ??- zapytał Reus podchodząc bliżej.
- Nie podchodź.- powiedziałam trochę innym głosem niż normalnie.
- Nic ci nie zrobię. Nie bój się.- powiedział podchodząc do faceta leżącego na ziemi. Był nie przytomny, żywy ale nie przytomny.
- Mam nadzieję.- powiedziałam.
- Nieźle to zrobiłaś. Trenowałaś kiedyś boks, karate czy coś w tym stylu ?? - zapytał.
- Mam starszego brata. Umiem się bić.
- I tak nieźle.
- Dzięki. Nic mu nie jest ??
- Zaraz wezmę pogotowie i powiem że po pijaku wpadł na drzewo. Na pewno uwierzą.
- Fajnie. Dzięki.
- Nie przedstawiłem się. Sorry. Marco jestem a ty ??
- Lil....Lisa.- powiedziałam nie pewnie. Nie chciałam mówić swojego prawdziwego imienia. Nie wiem dlaczego.
- Lisa. Ładne imię.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Aha.
- Co sama robisz o tej porze w parku ??
- Siedziałam sobie, i musiałam pomyśleć.
- Odwieźć cię do domu ??
- Nie musisz. Dam sobie radę.- powiedziałam unikając jego wzroku.
- Na pewno ??
- Na pewno. Wiem gdzie mieszkam. Cześć.- powiedziałam i odeszłam.
Wiem że może to było trochę chamskie. Najpierw pobiłam faceta a potem nie unikałam wszystkiego. Nie chciałam gadać z tym pieprzonym kłamcą. Nie chciałam aby znalazł mnie jeszcze raz. Ale zastanawia mnie jedno, co on tutaj robi? Przecież Bayern nie może go ściągnąć. Nie może. Nie mogę potem tak nagle wyjechać. Nie wiem, ja nic nie wiem. Jestem zagubiona i nie pewna siebie. A to wszystko dlatego że on znowu się pojawił. Trzy tygodnie był spokój a teraz od nowa.
C.D.N

CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
5 komentarzy następny rozdział.
POZDRAWIAM <3

6 komentarzy:

  1. już myślałam że nie dodasz, a ja tak czekałam i jestem teraz taka z tego powodu happy. Ja wiem ze może nowy wygląd Liliany, ale skoro Tomas do niej krzyknął to chyba Reus mógł użyć swojej mózgownicy i mógłby ją rozpoznać.
    Serdecznie chciałabym ciebie zaprosić nadzien-dobry.blogspot.com
    Pozdrawiam i całuje
    Weroooo....

    OdpowiedzUsuń
  2. wow!!! działo się i to nie mało :)
    mam nadzieję, że Lili nie będzie się spotykać z Marco jako Lisa ;)
    czekam na następny :*
    pozdrawiam i zapraszam ;) :**
    http://piszczekidurm.blogspot.com/2014/05/dziesiec.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Marco serio?!?? Nie poznałeś jej!?
    No co za dekiel..... prawda zmieniła sie ale żeby jej nie poznał w ogóle?! Szkoda mi Liliany.....bo Marco to skonczony dupek!! Rozdział jest boski....nie umiem określić tego inacze...czekam na nn....całuję
    :-* :-*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde. O.o Codziennie sprawdzałam, czy jest jakiś rozdział i nic. Wchodzę dzisiaj i takie o to cudo sobie przeczytałam <3
    Jak on mógł jej nie poznać ? Ślepy czy jak.... Nie zasługuje na Lili i tyle.! Cham =.= Cudowny rozdział. Czekam na następny.

    Pozdriawiam ;******

    OdpowiedzUsuń
  5. Czo ten Marco ? głupi czy cooo? ;ooo mimo wszystko mam cichą nadzieje że Reus ogarnie dupę i będą razeem... ! :d Czekam na kolejnyyyy ! dawaj szybko ! :* <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak się nazywa ta dziewczyna w 2 gifie?

    OdpowiedzUsuń