Paradoksalnie; to co mnie w tobie przyciąga, nie pozwala mi się do ciebie zbliżyć.
Chęć bycia kimś innym, nie sprawia że jesteśmy w stanie nim być. Byliśmy, będziemy i jesteśmy sobą, ale na różne strony. Wszystko to co kiedykolwiek próbowało nas poróżnić z innymi zniknęło. Teraz jest po tym ogromna pustka, lub coś co pozwoliło nam o tym zapomnieć. Na przykład ludzie zmieniający świat, osoby na których zależy nam najbardziej, rzeczy przez które czujemy się wyjątkowi, miłość dla której warto zostawić przeszłość i żyć teraźniejszością. Ale to wszystko nie było by w stanie nami rządzić gdybyśmy się poddali za szybko. Tego przykładem jestem JA. Gdybym poddała się i załamała, nie miałabym tego co mam teraz. Nie miała bym tych osób, rzeczy i tej niesamowitej miłości która już mnie zmieniła. On, bez niego, nadal byłabym szarą myszką na drugim końcu świata, bałabym się odezwać czy zrobić czegoś naprawdę innego. Przecież przez każdego z nas przemawia coś innego, jedni wyrażają to słowami, inni na przykład tańcem, a ja wyrażam to czynami, których dokonuje codziennie. Jedni śpiewają, drudzy tańczą a ja gram w piłkę nożną. W jakiś tam sposób czuję się inna, ale jednocześnie wyjątkowa. Mało jest takich dziewczyn jak ja. Przez to właśnie czuję się jedyna i nie powtarzalna.
Wstałam, i pierwsze co zobaczyłam to uśmiechniętą twarz i ogromne, piękne, otwarte oczy.
- Witaj.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Cześć.- powiedziałam patrząc na jego uśmiechniętą twarz.
- Jak się spało księżniczko ??
- Przyznam, że całkiem dobrze. A tobie ??
- To była najlepsza noc w moim życiu.
- To chyba dobrze.- powiedziałam siadając na łóżku.
- Nie wstawaj jeszcze. Mamy dla siebie cały dzień.
- To nie znaczy że mamy go przeleżeć.
- Lils. Kochanie. Proszę.- powiedział robiąc słodką minkę.
- Niech ci będzie.- powiedziałam kładąc się na jego brzuchu.
- Jesteś dla mnie najważniejsza Kochanie.- mówił głaszcząc mnie po głowie.
- Pamiętam.
- Zapamiętaj też to że nikt nigdy nie liczył się dla mnie tak jak ty. Jesteś powodem dla którego mam ochotę wstać rano, bo wiem, że gdzieś tam czekasz na mnie. Nie opuszczę cię.Obiecałem coś sobie a także Tobie.
Jesteś czymś więcej niż wszystko.
- To było najlepsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam kochanie.- powiedziałam i pocałował go.
- Mogę zadać ci pytanie ??
- Pytaj o co tylko chcesz.- powiedziałam wracając głową z powrotem na jego brzuch.
- Kiedy jest miłość ??
- Nie rozumiem.
- Kiedy tak naprawdę zaczyna się miłość ??
- Miłość jest wtedy, gdy Ona ledwie wyszła, a Ty już chcesz do Niej dzwonić i wtedy gdy, na dworze burza, a ona mokra punktualnie przychodzi… I gdy wyjeżdża gdzieś na trzy dni, a Ty za Nią tak strasznie tęsknisz i choć jesteście daleko od siebie to nucicie te same piosenki… Miłość jest wtedy, gdy Ona Cię całuje, ale to Ty proponujesz jej więcej… I wtedy, gdy Ona jest smutna, zgaszona to Tobie też pęka serce… I gdy Ona chce po prostu pomilczeć to Ty tez się wtedy wyciszasz… A gdy Ona tylko spojrzy na Ciebie Ty wszystko jej z oczu wyczytasz… Miłość jest wtedy, gdy Ona wyczuwa czy masz dziś nastrój na śmiech… I wtedy, gdy patrząc na inne kobiety uważasz, ze czynisz grzech… I gdy Ona wciąż ma ten błysk w oku chociaż ostatnio sporo przytyłeś… A gdy trochę podetniesz włosy Ona widzi, ze coś zmieniłeś… Miłość jest wtedy, gdy Ona, choć nie umie, na rocznice pisze Ci wiersze… I wtedy, gdy pijecie szampana choć zajęła gdzieś siódme miejsce… I wtedy, gdy Ona dawno zasnęła a Ty nadal na Nią patrzysz.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
- Marco.
- Co jest kochanie ??
- Możesz coś dla mnie zrobić ??
- Co tylko ze chcesz.
- Możemy się wybrać nad to jezioro gdzie zabrałeś mnie jakieś półtora miesiąca temu ?? Proszę.
- Dobrze, jak sobie życzysz.
- Naprawdę ??
- Jasne Kochanie.
- Za godzinę przy samochodzie.- powiedziałam i jako pierwsza zerwałam się z łóżka. Poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Zmyłam makijaż który został mi z poprzedniego dnia, i zrobiłam sobie nowy. Uczesałam włosy, które jak codziennie rano, mogłyby nawet potwora przestraszyć. Podeszłam do szafy, a w moim pokoju na szczęście nie było już Marco. Wzięłam pierwsze lepsze dżinsy, bluzkę i oczywiście bluzę bo było dzisiaj trochę zimno.
- Gotowa ??- zapytał Marco, gdy zapinałam już bluzę.
- Jak widzisz.- powiedziałam z uśmiechem obracając się w koło, i prezentując swój strój.
- No to chodź.- powiedział Marco, poruszający się już na szczęście bez gipsu.
Radio na maksa, i jedziemy. Przez całą drogę śpiewaliśmy i śmialiśmy się z byle czego. Nie wiem dlaczego, ale czułam się teraz, przy nim jakoś zupełnie inaczej, niż zawsze. Na twarzy malował się uśmiech, który przez pewien czas nie gościł u mnie tak często. Ta cała sytuacja z Monachium i w ogóle, nie wpłynęła na mnie dobrze. Pewnie że tęsknie za Thomasem którego naprawdę mi brakuje, ale musiałam wrócić do domu. Monachium a Dortmund do dwa zupełnie inne światy. Nie wiem czy właśnie akurat dzięki Monachium mogłam zapomnieć o Reus'ie. Przecież Mario nawet swoją obecnością, cholernie mi o nim przypominał. Te wszystkie chwile tam spędzone, a szczerze nie było ich wiele, nie wszystkie zostaną w mojej pamięci. Ale na pewno moje metamorfoza którą tam odbyłam zostanie na zawsze. Nie chce być już tą nudną, starą, nieśmiałą Lilianą. Teraz dzięki w końcu Monachium jestem inna. Wszyscy, nawet ja, każdy wiedział że pewnie i tak prędzej czy później wrócę tutaj znowu.
- O czym tak myślisz ??- zapytał Marco, wyrywając mnie z mojej krainy.
- O tym wszystkim. O sobie, o tobie, o nas.
- A co z nami nie tak ??
- Wszystko jest okej. Ale cały czas dręczą mnie myśli.
- Na temat ??
- Monachium. Dortmund. Ty. Ja. Thomas. Wszystko na raz.
- A.H.A.
- Nie martw się. Chodzi tylko o to że Thomas jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Wiesz przecież.- powiedziałam wysiadając z auta, gdy zatrzymaliśmy się dokładnie tam gdzie niespełna, półtora miesiąca temu.
- Wiem. I nie jestem zazdrosny.- powiedział czyniąc to samo co ja.
- Wiesz o tym że nie umiesz kłamać??- powiedziałam z uśmiechem, podchodząc do niego.
- Źle się czuję, gdy o nim mówisz.- powiedział Marco, nie patrząc na mnie.
- Jak możesz myśleć że coś mnie z nim łączy ??- zapytałam, odwracając się do niego plecami.
- A nie łączy ?? Liliana.
- Myślałam że mi ufasz.
- Ufam. Ale dobrze wiesz że nie mogę tak żyć.
- Jak żyć ?? To już nie mogę mieć przyjaciół ?? Tego też mi zabronisz ??- powiedziałam i wbiegłam z płaczem do lasu. Nie słyszałam niczego, biegłam przed siebie, nie znałam terenu. Chciałam z nim tu spędzić romantyczne chwilę, a nie po raz kolejny, kłócić się o nic. Wiedział że Thomas jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Cały czas wystawia moje uczucia na próbę. Gdy już nie miałam siły, zwolniłam, spojrzałam najpierw w prawo, a potem w lewo, znajdowałam się wśród drzew. Nie znałam tego miejsca, nie wiedziałam gdzie jestem. Szłam cały czas przed siebie. Skręciłam w lewo, i nie całe 10 minut później, byłam nad tym pięknym jeziorem, z tej strony na szczęście była plaża a nie urwisko, z czego cieszyłam się ogromnie. Zdjęłam buty i podeszłam do wody. Usiadłam na piasku i spojrzałam w niebo. Chmury zasłaniały
słońce, ale były urywki, tego wszystkiego. Przez ogromne chmury, prześwitywały promienie słońca. To wszystko było takie magiczne. Nie wiedziałam która jest godzina, i na moje szczęście nie byłam głodna. Nie wiem czy Marco mnie szukał czy nie, ale w tym momencie to mnie nie obchodziło. Chciałam pomyśleć. Cisza, idealna cisza, tylko odgłosy szumiących fal, liści na drzewach i powiewającego wiatru. Skurczyłam kolana, i położyłam na nich swoją głowę. Poczułam na swoim policzku, łzy, słone łzy. Jak on może mi zabronić mania przyjaciół. Wiem że może być zazdrosny, jak to większość chłopaków, ale nie może mi tego aż tak zabraniać. Nie wiedziałam że taki jest. Wiedziałam, że mnie kocha, że się troszczy, że jestem jego całym światem, ale nie może zabronić mi spotykania się z przyjaciółmi. To tak jakbym ja zabraniała mu się widywać z koleżankami, ale tak nie jest....a dlaczego, bo mu ufam. W związku nie powinnyśmy mieć tajemnic, sekretów, nie powinniśmy kłamać a tym bardziej nie ufać sobie wzajemnie. Kocham Marco bezgranicznie, ale nie może tak być że mi nie ufa, i że traktuje mnie jak nie wiadomo kogo. Jest moim chłopakiem, kocham go ponad wszystko. Jest moim całym światem, ale nie może mi bronić spotykania się z innymi. Siedziałam na plaży, i rozmyślałam wpatrując się w fale, w jezioro. W to magiczne jezioro. Każdy podmuch wiatru, każdy odgłos dobywający się z lasu, to wszystko było ze sobą takie zsynchronizowane, tak jakby las nucił swoją własną piosenkę. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w tę melodie. Nagle usłyszałam wycie jak z horroru. Natychmiast otworzyłam oczy, i odwróciłam się za siebie. Zobaczyłam dwa ogromne stworzenia, ale nie wiedziałam za bardzo co to jest. Dwie pary, wielkich czerwonych oczy, patrzyły na mnie. Wstałam i cofnęłam się drastycznie, właśnie wtedy z lasu, wyszły dwa ogromne wilki. Piana leciała im z pyska, nie wiedziałam za bardzo co się dzieje. Już miały się na mnie rzucić, gdy na ich drodze stanęło jakieś wielkie, białe stworzenie. Pokazało swoje wielkie zęby i rzuciło się na tamte dwa wilki. Po chwili, już nie było tamtych a było tylko to białe stworzenie. To również był wilk, patrzył na mnie swoimi szarymi, wielkimi oczami. Nie wiedziałam co mam zrobić, czy się cofać czy podejść bliżej. Zobaczyłam że z grzbietu wilka, spływała krew.
- Pomóc ci ???- zapytałam patrząc w jej, bo to chyba była samica, wielkie oczy. Spojrzała na mnie nie pewnie, ale podeszła bliżej, gdy tylko wyprostowałam rękę, wzięłam na rękę trochę wody i nie pewnie, acz powoli zbliżyłam do grzbietu samicy. Na początku kapkę się cofnęłam i spojrzała na mnie, ale potem było już tylko lepiej, na szczęście, w torbie, którą miałam przy sobie, miałam spakowany szalik, na wszelki wypadek, gdy byłoby mi zimno. Owinęłam go w okół grzbietu i brzucha samicy, aby zatamować krew.
- Dziękuje że mi pomogłaś.- powiedziałam i pogłaskałam wilka po pysku. - Mam prośbę, pomogłabyś mi wrócić do mojego ukochanego ??- zapytałam cały czas głaszcząc ją po głowie.
- Liliana !!- usłyszałam krzyk Marco. Złapał szalik który był przywiązany do wilka, i go odwiązałam.
- Liliana!!- ponownie usłyszałam moje imię. Nagle zobaczyłam blondyna z latarką, a wilczyca natychmiast uciekła z plaży.
- Lils. Kochanie.- powiedział podbiegając do mnie, i przytulając.
- Och Marco.- powiedziałam, wstając i pocałowałam go.
- Co to było ?- zapytał wskazując w kierunku lasu.
- Nic strasznego. To była moja bohaterka.- powiedziałam i uśmiechnęłam się w kierunku drzew, znowu usłyszałam wycie, i tym razem byłam pewna że była to wilczyca.
- Twoja bohaterka ??- zapytał ze zdziwioną miną.
- Innym razem ci opowiem. Chodźmy już w stronę auta.- powiedziałam i ruszyliśmy, trzymając się za rękę w stronę samochodu.
Gdy dotarliśmy, włożyłam tam torbę, ale wróciłam z powrotem nad jezioro.
- Podoba ci się tutaj ??- zapytał blondyn, przytulając się do mnie od tyłu.
- To miejsce jest niesamowite.- powiedziałam kładąc się na nim.
- Jeśli chcesz, będziemy tu częściej przyjeżdżać.
- Bardzo chcę. - powiedziałam wstając i podeszłam do wody.
Zdjęłam buty i zanurzyłam obie nogi.
- Nie zimno ci kochanie ??
- Nie. Powiem ci że jest mi naprawdę fajnie. To miejsce jest magiczne. Naprawdę magiczne.
- Wiem o tym.
- Dlaczego wcześniej nie chciałeś mnie tu zabrać ??
- Nie wiem. Wtedy kiedy powiedziałaś że nie chcesz jechać do domu, to jakoś przypomniałem sobie o tym miejscu, i stwierdziłem że ci się tu spodoba.
- Są jeszcze jakieś miejsca o których nie wiem ??
- A żeby to jedno ??
- Pokażesz mi je ??
- No chyba nie dzisiaj.
- Nie. No pewnie że nie dzisiaj.
- Umówmy się że raz na miesiąc, będę cię zabierał w takie miejsca o których nie wiesz.
- Dobrze.
- Chodź tu do mnie.- powiedział i mnie pocałował.
- Też cię kocham blondasie.
- Liliana ??
- Hmm. ??
- Przepraszam cię za to co powiedziałem. Jestem zazdrosny, to prawda. Ale przecież możesz się spotykać z przyjaciółmi.
- Wiem. Ale nie masz o co być zazdrosny, nic mnie z Thomasem nie łączy i nie będzie łączyło. Wiesz o tym, że jesteś dla mnie najważniejszy. Kocham cię.
- JA ciebie też.
- Pamiętaj o tym że nigdy w życiu cię nie zdradzę, nie zrobię nic abyś cierpiał i że jesteś numerem jeden w moim świecie.- powiedziałam i pocałował go.
C.D.N
**********
Mi szczerze ten rozdział się nie podoba. Nie wyszedł mi, a że ostatnio mam braki weny, to pisze takie bzdury. Szczerze nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Ale jakoś powinien pojawić się w przyszłym tygodniu. PRZEPRASZAM WAS ZA TAKIE NIE WIADOMO CO !!
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !! <3
Twoje opowiadania są ZARĄBISTE!!!!!!! Proszę pisz dalej a rozdział cudowny. Kocham twoje opowiadania przeczytałam już wszystkie
OdpowiedzUsuńPiszesz naprawdę swietnie. Jestem dla Ciebie pełna podziwu. Uwielbiam to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńA mnie ten rozdział sie strasznie podoba.! <3
OdpowiedzUsuńJest przepiekny, az sie wzrószyłam. ;***
Marco jest taki słodki. <3
Czekam na kolejny.!!
Całuje, Marta ;**
ugh marco znowu zazdrosny ...... Ale na szczęście jest ok. twoja wyobraźnia czyni cuda. Wilczyca....wówczas.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3 <3
Czekam na nn :-*
Pozdrawiam
PS
Nowy u mnie na Mario i Susanne . Zapraszam serdecznie.<3
Cudooooowny *-* Marco zazdrośnik.. ale taki suuodki <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego ! <3
Pozdrawiam.<3 ;**
Swietny rozdzial. Jak sie czyta to chce sie wiecej i wiecej. Moglabym czytac w nieskonczonosc. Marck jest zazdrosny- wedlug mnie odrobina zazdrosci jeszcze nikomu nie zaszkodzila. Zazdrosc oczywiscie w przyzwoitych ilosciach podsyca namietnosc ;-)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na www.new-life-with-you-baby.blogspot.com. wczoraj wrzucilam nowy rozdzial. Pozdrawiam.