Layout by Raion

piątek, 28 marca 2014

Rozdział 31

Chciałabym zasnąć na zaw­sze, ale nie dla­tego, że nie mam już siły żyć, tyl­ko te­mu, że w moich snach zaw­sze jes­teśmy razem.  

& 2 tygodnie później &

Sądziłam że wszystko się ułoży. No i w jakimś tam stopniu się ułożyło. Z Reus'em nie rozmawiałam od ostatniej naszej rozmowy. Wróciłam z Oslo no i mam nowego chłopaka. Gregora Schlierenzauera. Jesteśmy razem już dwa tygodnie. I powiem że jest nawet okej, ale...ale czegoś mi brakuje, albo nie. Mam głupie wrażenie że nie odczuwam tego co powinnam odczuwać gdy jestem w związku. Czuję pustkę, taka cholernie głupią pustkę.
Wstałam z myślą że nadszedł ten dzień, bo nadszedł. Dzisiaj jest mecz z Realem Madryt. Haha. I ja gram jako swój brat już ostatni raz. Wiem że to wszystko, za szybko minęło ale czuję, że dam radę i to dzięki mnie Borussia odniesie zwycięstwo. A dlaczego ?? Bo mój ukochany chłopak będzie na stadionie, nie powiedziałam że będzie siedział ze mną. Ma przyjechać, i wiem że dowie się czegoś, co naprawdę nim wstrząśnie. Leonardo od dwóch tygodni nie pokazywał się nikomu na oczy, ja z resztą też. Niby wyjechałam z powrotem do L.A. ale to nie tak. Lisa palnęła Mario że jestem z powrotem w Los Angeles i wyszło jak wyszło. Nie pokazywałam się nikomu, Leonardo dla dobra sprawy też nie. Gramy u siebie, więc będzie mi i łatwiej i trudniej. Łatwiej bo będę mogła stamtąd uciec,a trudniej bo po drugiej stronie będzie jeden z moich adoratorów. Nie chce mówić prawdy, a chce osunąć się w cień.
Poszłam do pokoju Leonarda, on jak ja. Nie spał pół nocy i razem ze mną siedział w pokoju. Poszłam do niego, aby ogarnąć jakieś ciuchy. Leoś włożył dżinsy, AIR MAXY i jakąś tam bluzkę a ja bluzkę adidasa i rurki i adidasy. Kłóciliśmy się przy tym trochę ale gdy doszło do porozumienia, kto ma co włożyć, ja powędrowałam do swojego pokoju i przyszykowałam się na mecz. Niby graliśmy o 20,45 ale...ale ten czas moim zdaniem za szybko leci. Zjadłam śniadanie wraz z siostrą i bratem i poszłam do swojego pokoju. Kalina jest na mnie obrażona, więc nawet nie mam o co jej prosić, ale chyba warto zaryzykować. Włożyłam maskę brata i pojechałam swoim cudownym autkiem w kierunku jej mieszkania. Daleko nie było, wręcz przeciwnie 5 minut i z grzywki. Bałam się tam wchodzić, ale raz się żyje. Weszłam po schodach na górę i zapukałam do pokoju nr. 42 na 4 piętrze. Mogłam wjechać windą ale nie zaryzykowałam. Otworzyła mi drzwi Kalina.
- Leonardo ?? Co ty tu robisz ??- zapytała zaskoczona na widok twarzy mojego brata.
- Możemy pogadać ??- powiedziałam swoim głosem, zdejmując maskę.
- Właź.- powiedziała szarpiąc mnie i wciągając do środka, gdy usłyszała czyjeś kroki na klatce schodowej.
- Dziękuje.- powiedziałam.
- Powaliło cię!! Ściągasz maskę na środku klatki schodowej??!! Chcesz żeby cię zobaczyli ??!!- powiedziała strasznie zaskoczona moim wyczynem.
- A niech zobaczą, i tak mam już dość tego cyrku. Wieczorem to się skończy, ostatni mecz.- powiedziałam.
- Nie no rozumiem. Co chcesz że tu przyszłaś??
- Chciałam cię przeprosić.
- Ale za co ??
- Za swoje zachowanie przed wyjazdem do Oslo. Wiem że zachowałam się jak idiotka i przepraszam.
- Przyjmuje.
- Kochana.- powiedziałam przytulając swoją ukochaną przyjaciółkę.
- No a teraz opowiadaj. Jak ci się układa z Gregorem ??
- Jest super. Miły, kochany, romantyczny, opiekuńczy, wyrozumiały, delikatny. Ale czegoś mi brakuje.
- Nie ma blond włosów.
- Włosy tu o niczym nie świadczą.
- Nie gra w nogę.
- Ale uprawia inną dyscyplinę. Skoki Narciarskie.
- Nie ma takich oczu.
- Oczy to też nie to.
- Nie ma na imię Marco.
- O tu niczego nie zmieni.
- Widzę przecież. Tęsknisz za tym powalonym blondynem. Nie oszukasz mnie, za dobrze cię znam.
- Ale tu nie chodzi o tego blondasa. Zrozum że czegoś mi brakuje.
- Może tego, że nie walczy o ciebie jak ten blondas, i nie pojechał ci w żaden sposób.
- Chyba masz racje.
- Za łatwo dałaś się podejść. Marco walczy o ciebie, albo inaczej próbuje walczyć. Ale ma dwie mega przeszkody w tym biegu. Pierwsza sprawa to Cornelia bo strasznie mu przeszkadza a druga to ty bo nie dajesz mu szansy.
- Jak mam dać mu szanse skoro mnie okłamał ??
- Jak to cię okłamał ?? Nie rozumiem.
- Powiedział że mnie kocha, że nie widzi świata poza mną, że dla niego liczę się tylko ja. A tak naprawdę widzę że czuję coś o Cornelii.
- I w tym cię okłamał ??
- No a nie ??
- Lili. To nie tak jak myślisz, a wiem bo rozmawiałam z nim.
- No to powiedź mi jak jest.
- Cornelia nie daje mu żadnej szansy, żadnej na odrobinkę wolności a wiesz dlaczego ??
- Nie ,nie wiem.
- Bo ona jest na straconej pozycji.
- Jak to ??
- Jest na straconej pozycji, bo wie że Marco cię kocha i widzi że walczy o twoje względy. A jeśli jest blisko przy nim to ty nie masz pola manewru. Tak jak na boisku, to ona prowadzi piłkę, a ty masz ją jej zabrać, a w tym wypadku Marco jest piłką. Jeśli piłka będzie za daleko dla niej, ty ją przejmiesz, i możesz nawet strzelić bramkę.
- Wow.
- Co ??
- Nie sądziłam, ze kiedykolwiek jak żyję, usłyszę coś takiego od ciebie.
- Pozory mylą.
- A marzenia się spełniają.
- Właśnie, o tuż to.
- Masz racje.
- Ja zawsze ją mam.
- Wmawiaj sobie.
- Dzięki, jesteś kochana.
- Też cię kocham.
- Nie musisz przypadkiem jechać już na mecz ??
- Przebierz się to pojedziesz ze mną.
No i pobiegła do pokoju. Wszystkie ciuchy miała już naszykowane, czarne rurki, koszulka Borussii, Full Cap Borussii, żółte Nike i różnego rodzaju dodatki. Nie wiem była godzina 14,30 jak wyjeżdżałyśmy od niej spod mieszkania. Potem pojechałyśmy do mnie, a następnie na Signal Iduna Park. Mecz zaczynał się o 20,45 ale piłkarze zawsze są wcześniej.Ubrana jak Leonardo weszłam w towarzystwie mojej przyjaciółki do szatni, w środku jeszcze nikogo nie było, a spodziewałam się że w ciągu najbliższej godziny powinni się pojawić.
- Jesteś pewna tego co chcesz dzisiaj zrobić ??- zapytała Kalina siadając na przeciwko mnie.
- Tak. Nie mogę tego dłużej ciągnąć. Nie wytrzymam. Ale powiem to dopiero po meczu.
- Jesteś pewna?? Tak na 100% ??
- Tak. Mam nadzieję że to wypali.- powiedziałam i nagle w drzwiach pojawił się Lewandowski.
- Cześć Kalinko i Leonardo czy Liliana ??- zapytał aby nie popełnić błędu.
- Liliana. Cześć Lewuś.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Cześć.- powiedziała Kalina.
- To co Liliano gotowa na mecz ??- zapytał mnie Polak.
- Tak. Chyba tak. To już mój ostatni.- powiedziałam to ciemnowłosego przyjaciela.
- Dasz radę, tak jak przez ostatnie pół sezonu.- powiedział i się do mnie przytulił a w tym samym momencie do szatni wszedł Reus, Gotze, Hummels, Gundogan, Piszczek i Błaszczykowski.
- Oooo. Lewy nie znałem cię od tej strony.- powiedział Hummels kpiąc z naszego kolegi.
- Spadaj.- powiedział puszczając mnie powoli.
- A od kiedy wy jesteście tak blisko siebie ??- zapytał Gotze z miną pokerowego szaleńca który przed chwilą wygrał całą stawkę.
- Gotze, nie przeginaj, bo nie zagrasz w dzisiejszym meczu.- powiedziałam głosem swojego brata.
- Dobra, Dobra. Sorry.- powiedział Gotze.
Dalszą cześć zbiórki czekaliśmy na resztę chłopaków. Przy okazji śmialiśmy się i gadaliśmy o różnych beznadziejnych sprawach. O tym kto co kiedy robił, przekomarzaliśmy o dziewczyny itd. Potem przebraliśmy się w nasze wspaniałe żółte koszulki i pobiegliśmy na rozgrzewkę.Cały czas udawałam brata, z obawą że Lewandowski nagle coś palnie do mnie jako Liliany. Ale na moje szczęście trzymał się na baczności. Zauważyłam że Marco jest coś nie w sosie. Postanowiłam podjeść do niego, bałam się a podeszłam. Jako Leonardo oczywiście. 
- Cześć.- powiedziałam głosem brata, podchodząc do blondyna który bawił się piłką.
- Siema.- powiedział i kopnął piłkę w stronę chłopaków stojących pod bramką. Dorzucił centralnie na głowę Lewandowskiego.
- Widzę że jakiś w nastroju nie jesteś co jest ??- powiedziałam bo naprawdę się o niego martwiłam.
- Jest taka głupia sytuacja. Nie ważne.- powiedział i jakby bał się skończyć.
- No gadaj durniu. Pomogę ci.- powiedziałam i walnęłam go w ramię.
- Cornelia mi się oświadczyła.- powiedział i dziwnie na mnie spojrzał.
- Że co zrobiła ??- zapytałam jeszcze raz z niedowierzaniem.
- Powiedziała że mnie kocha i nie wyobraża sobie beze mnie życia. No i dała mi pierścionek i spytała czy za nią wyjdę.- powiedział ale zauważyłam że się z tego nie śmiał a jakby poważnie się w to w czuł.
- A ty co na to ??- spytałam głosem mojego brata.
- Nie wiem. Z jednej strony to jest śmieszne, a z drugiej ona chyba naprawdę coś do mnie czuję a nie to samo co twoja siostra.- powiedział, włożył ręce do kieszeni i spojrzał na mnie z poważną miną.
- No nie gadaj. Naprawdę tak myślisz ??- spytałam, sama nie wiedziałam co mam w tej sytuacji zrobić.
- No tak trochę.- powiedział nadal się we mnie wpatrując.
- Marco ja...- powiedziałam ale nie dane było mi skończyć.
- Chłopaki do mnie.- krzyknął trener.
- Pogadamy o tym później.- powiedział klepnął mnie w ramię i pobiegł do chłopaków.
- Później to będziesz mnie nienawidził.- powiedziałam sama do siebie tak aby nikt tego nie usłyszał.
**********************************************************************
& MECZ&  

Już za niecałe 15 minut zaczyna się mecz, mój ostatni w roli mojego brata. Gotowa, skoncentrowana poszłam na ławkę i zajęłam odpowiednie miejsce, ale wcześniej postanowiłam pójść na trybuny zobaczyć czy już siedzi tam mój chłopak. Siedział koło Lisy i chłopaka który tak naprawdę jest Leonardem. A mnie nie ma, zauważyłam że calutki czas się rozglądał, cały czas. Nagle usłyszałam hymn Ligi Mistrzów co oznaczało że zaczynamy mecz. No to jedziemy. 
Mecz się zaczął troszeczkę nerwowo. Cały czas Real był przy piłce, a tak przy okazji Ronaldo podszedł do mnie jako Leonarda i spytał się co tam u Liliany, zaczęłam się śmiać ale z nim rozmawiałam. Za niecałe pół godziny koniec pierwszej połowy, jest bardzo nerwowo ale jakoś da się przeżyć. Atmosfera na trybunach jest niesamowita. Cały czas patrzyłam na żółtą ścianę znajdującą się za bramką Ikera Casillasa. Kibice
  Borussii nie dawali się przekrzyczeć, cały czas głośno i wyraźnie dopingowali nasze kochaniutkie pszczółki. Wszyscy kibice wiedziałam że wierzą w zwycięstwo naszych. I miałam głęboką nadzieję że faktycznie mają racje. Połowa pomału dobiegała końca, ale z jakieś 10 minut przed końcem, Real Madryt miał akcje, która zakończyła się tym że Marco sfaulował Ronaldo. Nie wiem dlaczego, ale z mojej perspektywy wyglądało to tak, jakby chciał mu coś zrobić, nie wiem z jakiego powodu. I właśnie wtedy przypomniałam sobie jak na balu CR7 mnie pocałował. Marco był wtedy cholernie wściekły, a teraz pewnie mu się za to odgrywa. Pewnie tak jest. W każdym razie ich starcie zakończyło się żółtą kartką dla Marco i rzutem wolnym z około 31 metra. Może dla niektórych to daleko ale nie dla Crisa. On umie przymierzyć no i solidnie uderzyć piłkę tak aby ta znalazła się w bramce. I niestety było tak i w tym przypadku. Piłka znalazła się w bramce w 38 minucie spotkania, po strzale z rzutu wolnego wykonywanego przez Cristiano Ronaldo. Szybko minęło następne 5 minut i wszyscy skierowaliśmy się w kierunku szatni. 
- Co z wami ??- zapytał trener zamykając drzwi od naszej szatni. 
- Trenerze. Oni nas zabiegają.- powiedział któryś z chłopaków, chyba Bender. 
- No i co z tego. Weźcie się w garść do cholery. Cały czas to oni mają piłkę, a wy ?? Wy tylko tyle co ją obierzecie to zaraz znowu ją tracicie. Reus co z tobą ?? Ty tak grasz, jakby ciebie tam w ogóle nie było. Co jest blondasie.- zapytał kierując wypowiedź na blondyna. 
- Bo Liliany nie ma, to nie ma dla kogo grać.- powiedział chyba Weidenfeller. 
- Zamknij ryj.- powiedziałam, patrząc na buty mojego brata. 
- Że słucham ??- powiedział do mnie Roman. 
- Słuchaj dalej. Zamknij ryj, tak trudno to pojąć. Kurna odwalcie się i od niego i od mojej siostry.- powiedziałam wstając i patrząc na nich. - Zajmijcie się graniem do cholery. 
- Leonardo ma racje. Marco zapomnij o niej chociaż na 45 minut. Proszę cię. 
- Postaram się, ale nic nie obiecuje.- powiedział blondyn patrząc na mnie. 
- Dobrze. Mamy szansę że Marco do nas wróci. Na drugą połowę występujemy w troszeczkę innym składzie. Leonardo wchodzi od pierwszych minut za Bendera.- powiedział trener. W tym samym czasie Robert spojrzał na mnie, i widziałam w jego oczach że wolałby aby to Leonardo grał a nie ja. Wszyscy wyszli, Robert i ja na końcu. 
- Nie daj się sfaulować. Strać piłkę ale nie daj się sfaulować. Proszę cię.- powiedział do mnie. 
- Postaram się.- powiedziałam i powędrowałam za nim. 
- Mam nadzieję.- powiedział i w tym samym czasie weszliśmy na murawę. Światła mnie oślepiły, ale dałam radę wyjść. Weszłam od razu za nim na boisko. Spojrzałam w lewo, na trybuny i szukałam Leonarda, gdy ten zauważył że na niego patrzę, pokazał mi kciuka do góry i się uśmiechnął, odwzajemniłam uśmiech. No to gwizdek i jedziemy. Na początku, my mieliśmy piłkę, leciałam do tyłu na każdym odbiorem, grałam na środku więc miałam troszeczkę więcej roboty od innych. Wracać się i iść za atakiem, to wymaga bardzo dużo biegania, niestety. Minęło chyba z 15 minut, mieliśmy piłkę, strzał Lewandowskiego i 1:1. Potem było już tylko lepiej. Ale niestety, nie zdołałam spełnić życzenia Lewego, gdy miałam piłkę pod nogami Ramos bardzo po chamsku, wjechał mi w nogi. Prawa noga cholernie mnie bolała. Wszyscy nagle podbiegli. 
- Pojebało cię.- krzyknął Lewy do Ramosa.
- A weź się odwal lalusiu.- powiedział podchodząc do Lewego. Ja w tym czasie cierpiałam z bólu, prawa noga strasznie mnie bolała, chodź miałam ochraniacze wkręty zaczęły robić swoje. 
- Nic ci nie jest ??- zapytał Ronaldo, podchodząc do mnie. Zaraz potem zobaczyłam Reus'a. 
- Nie.- powiedziałam co najgorsze swoim normalnym głosem. 
- Leoś czemu gadasz jak dziewczyna??- zapytał Hummels. A ja nadal leżałam na ziemi, bałam się że zaraz ktoś odkryje moją tajemnice, co najgorsze zaraz koło mnie pojawiła się służba medyczna, wraz z trenerem. Wszyscy się na mnie patrzyli. Noga mnie cholernie bolała, ale co tam. Najgorsze było to, aby nikt się nie dowiedział o mojej tajemnicy. 
- Zostawcie go.- powiedział trener i schylił się nade mną.- Dasz radę grać??
- Tak dam.- powiedziałam nie wiem dlaczego swoim głosem. Chyba coś się stało z modulatorem, bo nie mogłam go włączyć. 
- Czemu do cholery gadasz jak Liliana??- zapytał Hummels. 
- Nie ważne. Dasz radę ??- zapytał Lewandowski. 
- Tak.- powiedziałam oczywiście jak na złość swoim głosem. Wszyscy zlecieli się koło mnie, jak na złość nawet bramkarze. 
- Trenerze niech ją trener zdejmie.- powiedział Lewandowski do Kloppa. 
- Ją ???- zapytał zaskoczony Mario, i zaczął się mi przyglądać. 
- Nie ważne. Trenerze niech ją trener zdejmie.- powiedział Lewy jeszcze raz. 
- Chcesz grać??- zapytał mnie trener. 
- Tak.- powiedziałam i wstałam.- Mogę grać. 
- Czemu on do chuja pana gada jak dziewczyna??- zapytał cały czas zirytowany tą sytuacją Hummels. 
- Dlaczego on gada jak dziewczyna??- zapytał sędzia i mnie i trenera. 
- Bo jest dziewczyną.- powiedział trener Klopp i pokazał ręce w geście kapitulacji. 
- W takim razie, mamy walkower dla Realu.- powiedział sędzia. 
- Nie. Nie ma takiej opcji.- krzyknęłam do sędziego, a wszyscy się na mnie spojrzeli. 
- Liliana ??- zapytał zaskoczony Roneldo. 
- Tak.- powiedziałam i również ukazałam ręce w geście kapitulacji. 
- Jak to ?? Jak ona ?? Co ty tu....??- nie mógł żadnego z tych zdań powiedzieć Mario. 
- Nie miałam wyjścia. Naprawdę.- powiedziałam ściągając maskę brata. 
- Liliana ??-zapytał jeszcze raz zaskoczony sprawą Ronaldo. 
- Tak. Do cholery tak. Nie miałam wyboru. Musiałam pomóc rodzinie, bratu.- powiedziałam i spojrzałam na Marco stojącego z boku. On patrzył na mnie z obrzydzeniem i zachwytem w jednym. 
- Przykro mi, ale muszę was zdyskwalifikować.- powiedział sędzia. 
- Niech gra.- usłyszałam głos Michaela Platiniego. 
- Co ?? To jest wbrew zasadą.- powiedział sędzia. 
- Zamknij pan dziób bo pana zwolnię. Niech gra, jest lepsza od połowy chłopaków stąd.- powiedział prezydent UEFA. 
- Skoro ona jest tu to gdzie w takim razie jest prawdziwy Leonardo ??- zapytał Mario, zaskoczony tą sytuacją. 
- Tu jestem.- powiedział Leoś, zdejmując czapkę i pojawiając się koło mnie. 
- Ale jak wy tu ??- powiedział Hummels. 
- Później ci wszystko wytłumaczę.- powiedział Leonardo do kolegi. 
- Liliano.- usłyszałam głos Gregora. 
- Przepraszam cię, i ciebie z resztą też.-powiedziałam do niego i do blondyna który cały czas stał nieruchomo. 
- Ja ci ufałem, zwierzałem ci się. A to przez cały czas byłaś ty. Pewnie wtedy podczas rozmowy w Norwegii to była twoja siostra bliźniaczka. A bądź sobie z tym skoczkiem, teraz to ty jesteś dla mnie nikim.- powiedział blondyn, w jego oczach widziałam wściekłość. 
- Ale to ciebie kocham.- powiedziałam do blondyna. 
- Co ??- krzyknął Ronaldo. 
- A ja to co ??- powiedział Gregor. 
- Gregor ja...- powiedziałam ale nie dano mi skończyć. 
- Gramy do cholery czy nie??? Mogę przyjąć żółtą kartkę i w ogóle, no ale skończmy ten mecz.- powiedział Ramos i podał mi rękę na przeprosiny. 
- No to gramy.- powiedział Robert, podszedł do mnie i poklepał mnie po plecach.
Kostka bolała mnie strasznie, ale prócz niej, bolało mnie jeszcze moje cholernie obolałe serce. Czułam się fatalnie, nie chciałam aby wszyscy dowiedzieli się w ten sposób. Gregor uciekł ze stadiony, Ronaldo patrzył na mnie z obrzydzeniem, a Marco nie zwracał na mnie uwagi. Nie chciałam wzniecać kłótni i w ogóle, ale musiałam z nim pogadać. Ale czy to ma jakikolwiek sens. Zostać czy uciekać ?? Nie wiem co mam na to wszystko poradzić. Nie chciałam tego, naprawdę nie chciałam. Ale wyszło, jak wyszło, a to wszystko dlatego że nie posłuchałam Roberta. Podbiegłam do ławki rezerwowych.
- Niech mnie trener zdejmie, błagam.- powiedziałam krzycząc do Kloppa siedzącego na ławce.  
- Nie dam rady kostka mnie boli. I nie mogę już patrzeć na to wszystko. Proszę.- powiedziałam błagalnym głosem.
- Skoro tego chcesz.- powiedział podbiegł do sędzi bocznego, i powiedział o zmianie. Gdy ostatni raz spojrzałam na boisko, poczułem małą kropelkę na lewym policzku. Wybiegłam z płaczem, i nie zważałam na nikogo. Pobiegłam do szatni, o mało co nie zabiłam się wbiegając do szatni. Usiadłam na podłodze i nie wiedziałam co mam robić. Nagle zobaczyłam kogoś kogo się nie spodziewałam. Nie wiedziałam co on tu robił, ale wiedziałam że będę tego żałowała.
- Liliana.- powiedział znany mi już bardzo dobrze głos.
- Czego chcesz ??
- Kochasz mnie czy jego??
- Nie wiem.
- Odpowiedź.
- Nie wiem. Do cholery nie wiem. Zrozum że nie wiem.
- Ja cię kocham. Kocham cię Liliano. Jesteś dla mnie wszystkim.
- Gregor ja...- znowu nie dano mi skończyć.
 Mam już dość tego, że wszyscy całują mnie bez pozwolenia, mam wszystko gdzieś, wracam do Los Angeles, albo do pierwszego lepszego innego miasta. Może być nawet Monachium, Londyn, Paryż mam to gdzieś. Nie będę dawać się wykorzystywać dla kogoś innego.




C.D.N

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

4 komentarze:

  1. Rety kochana masz ekstra talent :*
    Śmiałam się, płakałam i śmiałam i tak w kółko :)
    pozdrowienia :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam
      http://piszczekidurm.blogspot.com/2014/03/cztery.html

      Usuń
  2. Nie wiem co powiedzieć. Gregor nie powinien tak całować Liliany jeżeli ona tego nie chce. Mam nadzieję, że Marco nie będzie zły na Lili. Chociaż ma za co..
    Tak czy inaczej niecierpliwie czekam na nexta.

    Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle namieszałaś nigdy bym nie wpadła na taki rozwuj wydarzeń rozdział świetny czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń