Layout by Raion

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 22

Praw­dzi­wym błędem jest błąd po­pełnić i nie nap­ra­wić go. 

Czy ja do cholery naprawię kiedyś swoje błędy?? Wiem że jestem człowiekiem z pośród nich wszystkich ale  do cholery czy to wszystko musi się dziać. Muszę cierpieć za błędy popełniona w przeszłości?? W Dortmundzie jestem już prawie 5 miesięcy, a brata udaję od miesiąca. To wszystko wcale nie jest tak jak sobie wymarzyłam. Chciałabym aby wszystko się ułożyło. Abym już nie popełniła tego samego błędu. Kiedyś ktoś powiedział Nigdy nie możesz popełnić tego samego błędy dwa razy, ponieważ za drugim razem, to nie będzie błąd a twój wybór. Ale ja non stop popełniam ten sam błąd, cały czas myślę o Marco zamiast o nim zapomnieć. Chciałabym aby wszystko było jak najlepiej. 
Wstałam z ogromnym bólem głowy. Poszłam do łazienki a z niej od razu do pokoju Leonarda, w końcu dziś też miałam trening. Nie wiedziałam w co się ubrać. Nie miałam pojęcia, może dlatego że moja głowa nie myślała o tym. Ostatecznie włożyłam czerwoną koszulę, dżinsy, AIR MAXY, jakąś tam kurtkę i czapkę Nike. Zjadłam tam jakieś mizerne śniadanie, chodź nie byłam głodna. Nie miałam dzisiaj ochoty na nic. Albo miałam, chciałam zakopać się pod zmienię. I nawet zapomniałam o tym aby wczoraj pogadać z Marco przez skype. Moja głowa dzisiaj była głęboko w chmurach. Gdy już było wpół do 12. Postanowiłam wyjechać chodź trening miałam dopiero na 13. Pod stadionem nie było jeszcze żadnego samochodu. Weszłam na stadion i postanowiłam udać się na murawę. Usiadłam na trawie i wpatrywałam się w trybuny, chciałam sobie przypomnieć jak za pierwszy razem gdy tu byłam z moim bratem, ten stadion robił na mnie wrażenie. Jak się czułam gdy kopałam tu piłkę. To było jak magia, taka wspaniała i nieposkromiona magia. Gdy kopnęłam piłkę po raz pierwszy wiedziałam, że kiedyś będę tu grała. Ale chciałam grać ja jako ja a nie jako mój brat. Chodź w sumie to też się liczy, może zagram w prawdziwym meczu i może w końcu osiągnę to na co tak długo i ciężko pracowałam. Nagle usłyszałam szmer, odwróciłam się i zobaczyłam trenera Jurgena Kloppa. 
- Mogę się dołączyć ??- zapytał wskazując miejsce koło mnie. Kiwnęłam głową a ten usiadł koło mnie. 
- I jak ?? Dobrze ci się gra z chłopakami??- zapytał unosząc prawą brew. 
- Nie jest najgorzej. Staram się jak mogę i walczę o to aby zagrać w następnym meczu z Bayernem.- powiedziałam swoim głosem, bo wyłączyłam modulator. 
- Widzę. Zauważyłem że idzie ci niesamowicie. Starasz się a ja to doceniam i wiem że dasz sobie radę. - powiedział trener.
- Czyli zagram??- zapytałam i spojrzałam na niego. 
- Tak. Zagrasz. Ale nie od pierwszych minut.- powiedział trener z uśmiechem.
- Matko. Dziękuje. Czekałam na tę chwilę całe swoje życie.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. 
- Nie ma za co. Jesteś niesamowita. Wiedziałem wcześniej że dasz sobie radę, podczas naszej pierwszej rozmowy jako twój brat, ale chciałem cię jakoś zmotywować abyś pokazała na co cię naprawdę stać. Wiem ze dasz sobie radę. I wiem również że z tobą w drużynie mamy szanse wygrać.- powiedział Klopp. 
- Dziękuje za słowa uznania.- powiedziałam i uśmiechnęłam się. 
- Wiesz co ci powiem. Ten głos nie pasuje to twarzy Leonarda, jakoś nadal nie mogę się do tego przyzwyczaić. Wiem że gadam z tobą Liliano ale jakoś tak. Dziwnie się czuję.- powiedział trener. 
- Ja na początku też nie mogłam się do tego przyzwyczaić ale po miesiącu z przerwami dałam radę.- powiedziałam już głosem brata.
- Trzymam za ciebie kciuki. Ale mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.- powiedział. 
- Słucham.- powiedziałam i spojrzałam na trenera. 
- Łączy cię coś z Marco??- zapytał a ja się odrobinkę zdenerwowałam.  
- Nie. Nic mnie z nim nie łączyło, nie łączy i raczej nie połączy.- powiedziałam oschle. 
- Rozumiem.- powiedział i wstał. - Muszę iść po rzeczy na trening. Do zobaczenia za godzinę.- powiedział i opuścił murawę a wraz z nią mnie. Czemu wszyscy poruszają ten temat?? Nie rozumiem. Gdyby nie to że jestem dziewczyną przywaliła bym pierwszej osobie jaka powie do mnie to imię. Ale że jestem teraz chłopakiem i to w dodatku swoim bratem wcale nie jest dla mnie lepsze. Wszyscy myślą że czuję coś o niego, i chyba mają racje. Ale nie mogę się do tego przyznać. Dla dobra planu nie mogę, przynajmniej na razie. Zastanawiałam się gdy nagle ktoś zamknął mi oczy. 
- Zgadnij kto to??- powiedział znany mi głos. 
- Robert. Puść.- powiedziałam głosem brata. 
- Nie. Liliano nie puszczę.- powiedział Lewandowski.
- Imiona ci się pomyliły. Jestem Leonardo a Liliana jest w stanach. A poza tym się różnimy. Jestem chłopakiem a ona dziewczyną.- powiedziałam poddenerwowana. 
- Pozwolisz.- powiedział i zdjął moją maskę. 
- Co robisz ?? Powaliło cię już do końca.- powiedziałam i zabrałam mu moją własność. 
- Już się tak nie denerwuj. Nie powiem nikomu.- powiedział i usiadł na przeciwko mnie. 
- Jak się domyśliłeś??- powiedziałam poprawiając maskę. 
- Normalnie. Zachowujesz się jak dziewczyna, non stop latasz za Marco, biegasz koło niego, jesteś z nim w parze i co chyba najistotniejsze non stop z nim rozmawiasz.- powiedział Lewandowski uśmiechając się do mnie. 
- Aż tak to widać ?? Ktoś jeszcze wie??- zapytałam zaskoczona. 
- Widać, widać. I nikt nie wie. Moi koledzy są za głupi aby to zauważyć. I nie musisz się bać, nikomu nie powiem.- powiedział Robert uśmiechając się do mnie. 
- Możesz do mnie później przyjechać, to ci wszystko wytłumaczę. Obiecuję.- powiedziałam już głosem brata. 
- Okej. Po treningu, a teraz chodźmy się przebrać.- powiedział i uśmiechnął się. 
- Ja już jestem przebrana.- powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego kierunku. 
- No dobra. - powiedziałam i poszłam za nim. 
Gdy przebrał się, poszliśmy razem na murawę. 
- Dzisiaj będziesz grała ze mną w parze. Jasne??- zapytał patrząc na mnie. 
- Jak słońce.- powiedziałam biorąc piłkę i zaczęliśmy wymieniać między sobą podania. Najpierw pasówka, potem proste podbicie. Szło mi całkiem nieźle. Nagle weszli chłopcy. Wszyscy takim stadem wbiegli na boisko. 
- No to zaczynamy. Na początek 10 okrążeń, wszyscy oprócz Leonarda i Roberta.- powiedział trener i się uśmiechnął. 
- A dlaczego oni nie??- powiedział oburzony Mario faktem że musi biegać. 
- Bo tak powiedziałem. Mario chcesz biegać jeszcze plus 5 ??- zapytał i się uśmiechnął w moim kierunku. Mario jak to usłyszał pobiegł już bez żadnych pytań i pretensji. Gdy chłopcy skończyli biegać trener poprosił do siebie.
- A więc tak. Za trzy dni mamy strasznie ważny mecz. jak już wiecie. Więc czas wybrać skład. Oraz rezerwowych. - powiedział trener. - Ale to na koniec treningu. Dzisiaj sobie pogramy, żebym nie męczył was za bardzo.- dodał. - A składy będzie wybierać Lewandowski i Reus. Koszulki będzie miała drużyna Marco a Roberta nie.- powiedział i wręczył koszulki Reus'owi. 
- Kamień, papier, nożyczki ??- zapytał Robert Reus'a. 
- Okej.- powiedział i zaczęli grać. Po 5 seriach wygrał Robert. 
- Leonardo.- powiedział Lewandowski a ja się zdziwiłam że wybrał akurat "mnie". 
- Okej. Mario.- powiedział wręczając koszulki. 
No i tak dalej. Ostatecznie moja drużyna była w składzie Gündoğan, Błaszczykowski, Hummels , Sahin, Bender, Weidenfeller, Piszczek, Ducksch , Lewandowski i Ja. Skład niczego sobie. Damy radę. Mam nadzieję. Jak oczywiście na pozycji mojego braciszka czyli stanęłam jako ofensywny pomocnik a wraz ze mną Gündoğan. Robert z przodu Błaszczykowski z prawej a z Lewej stał Sahin na potrzeby drużyny, Bender, Piszczek, Hummels i Ducksch na obronie. Roman na bramce. No i zaczęliśmy grać. Na początku przez błąd Bendera i nie dokładne wybicie piłki mieliśmy jedną bramkę w plecy ale później naprawiliśmy błąd i odegraliśmy się. Po moim pięknym podaniu  Lewandowski strzelił bramkę. Trening był wspaniały, cały czas graliśmy a trener na nas krzyczał jak to trener. Trenerzy lubią krzyczeć. Następnie trener przedstawił skład.
- Na sobotnim meczu mają się stawić : Reus, Weidenfeller, Piszczek, Hummels, Subotić, Schmelzer, Gündoğan, Błaszczykowski, Bender, Kehl, Gotze, Lewandowski no i rezerwowi w składzie : Schiber, Großkreutz, Langerak, Leitner i Bittencourt.- powiedział trener.
Wszyscy następnie udali się do szatni. Przebrałam się w ciuchy i czekałam aż Lewy do mnie dołączy.
- To co jedziemy ??- zapytałam podchodząc do niego.
- Tak. Ale obiecaj że w domu się przebierzesz.- powiedział z błagalną miną.
- Obiecuje.- powiedziałam i pociągnęłam go do wyjścia.
Już po 15 minutach byliśmy u mnie w domu, ja pierwsze co zrobiłam to pobiegłam na górę przebrać się za siebie. Wzięłam dżinsy, Full Capa i niebieską koszulę
- Może być ??- powiedziałam z uśmiechem wchodząc do salonu, gdzie siedział Lewy.
- Od razu lepiej. Może chodźmy do ciebie.- powiedział Lewy z uśmiechem. Jak chciał tak zrobiliśmy, w moim pokoju był nawet porządek. Usiadł na moim łóżku a ja usiadłam na podłodze.
- No mów. Jak to się stało że udajesz brata??- zapytał z uśmiechem, wpatrując się we mnie.
- Zaczęło się od tego że miał ten pieprzony wypadek. Potrzebowaliśmy pieniędzy znaczy nasza trójka, ja, Lisa i Leonardo. Więc Leoś wpadł na ten szalony pomysł. Miałam go tylko udawać przez jakiś czas, aż się wykuruję. Ale okazało się ze nie będzie mógł grać przez rok, więc będę musiała być nim w ciągu tych dwunastu miesięcy. Maskę zrobiła Kalina a rolę miałam odgrywać ja. No i tak się zaczęła ta przygoda.- powiedziałam wzruszając ramionami.
- I tak łatwo ci to wychodzi ??- zapytał Robert zdziwiony.
- Jak widać. Wystarczy włożyć maskę, włączyć modulator głosu i ubrać się jak chłopak. Nikt prócz ciebie jeszcze na to nie wpadł. Wszyscy myślą znaczy prócz dziewczyn i trenera, no i mojej rodzinki oczywiście że jestem w Los Angeles. A tam jest właśnie Leoś.- powiedziałam.
- Jakie dziewczyny o tym wiedzą ??- zapytał Lewy.
- Zuza, Kalina i Dominika. I to tyle.- powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Trener też wie ??- zapytał Lewandowski zdziwiony.
- Tak wie. Już po pierwszym treningu wiedział i pozwolił mi grać nadal no i oczywiście zagram w meczu z Bayernem.- powiedziałam a Lewy patrzył się na mnie cały czas. Nic nie mogłam wyczytać z jego miny ale wiedziałam że na razie nic do niego nie dociera.  
- A.H.A. Ale ty wiesz że to jest niebezpieczne prawda ??- zapytał i zaczął się o mnie martwić.
- Wiem i co ??- zapytałam nie przejęta.
- No i dużo. Jak któryś z tych debili nadepnie cię, zrobi wślizg,czy coś w tym stylu. To nie będzie dobrze.- powiedział Lewandowski.
- Nie martw się. Dam sobie radę.- powiedziałam stanowczo.
- W to to ja akurat nie wątpię ale tak to będzie źle.- powiedział Lewy.
- Rozumiem że wszyscy się o mnie martwicie. Ale nie przeginajcie.- powiedziałam.
- Nie chcemy aby stała ci się krzywda. Wiem że chcesz udowodnić że wszystko jest w porządku, że możesz się z nami mierzyć i w ogóle. Ale Lili to nie przelewki. Jak ci nie chcę robić na złość, ale Lili oni na prawdę mogą zrobić ci krzywdę. A dostanie od chłopaka warzącego dwa razy więcej niż ty. To naprawdę będzie boleć.- powiedział i zauważyłam że naprawdę się martwi.
- Robert wiem co chcesz powiedzieć. Ale ja na tę chwilę czekałam cale swoje życie, w końcu wejdę na boisko, jako chłopak co prawda, ale wejdę. Na reszcie poczuję te atmosferę i wiem że dam sobie radę. JA to wiem. Dlatego wspieraj mnie a nie. Proszę Cię.- powiedziałam i złapałam go za rękę.
- Jesteś tego pewna ??- zapytał zaskoczony.
- Tak jestem tego pewna.Wiem że dam sobie radę tylko dajcie mi szanse. - powiedziałam.
- Dobra.- powiedział Robert i się do mnie przytulił.
C.D.N.
*******************************************************************************
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Będę wdzięczna :)
Zapraszam również na drugiego bloga Z Pałacu do Dortmundu. :)
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ <3
Rozdział dedykowany : Klaudii Kowalskiej <3


 

4 komentarze:

  1. Dobrze że Robert wie o tym planie ;)
    Teraz będzie mógł wspierać Liliannę ;*
    Szkoda tylko że między Lilianną a Marco nic się nie dzieje ;c
    Czekam na kolejny :**
    Zapraszam do siebie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oohhh jest mi troche smutnoo..... Dlaczego tak rozdzielasz Liliannę i Marco? On ją kocha. Ona jego ewidentnie też...... Mam nadzieję że będą razem......kiedyś tam... xd.
    Liczè na to że mecz z udziałem Lilianny jako Leoś będzie udany.
    Pozdrawiam.
    Zapraszam do mnie przy okazji:

    http://milosc-jest-jak-kosmos-bezkonca.blogspot.com/?m=1


    http://mario-i-susanne.blogspot.com/?m=1

    Kasia :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje Ci, że zostawiłaś link do swojego bloga. :*
    Świetny blog na pewno będę czytać dalej. :)
    Czekam oczywiście na kolejny rozdział z twojej strony.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie nie rozdzielaj Lilianny i Marco :(
    Robert taki jakby opiekuńczy haha :D świetny rozdział ;*
    informuj : http://ask.fm/mamse2kontojakpatrycja

    OdpowiedzUsuń