Layout by Raion

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 37

Dlacze­go kiedy po­wiem coś mądre­go, pa­mięć o tym zni­ka całkiem szyb­ko, a kiedy palnę jakąś głupotę, to ludzie mogą mi ją wy­tykać przez następne tysiąclecie?  

Co ja zrobiłam ?? Co ja do cholery zrobiłam ?? Jak mogłam powiedzieć że jestem jego dziewczyną?? Jak do cholery mogłam to powiedzieć ?? Nie rozumiem. Ja naprawdę jestem głupia. Kocham Marco, ale to wszystko dzieję się za szybko, muszę coś zrobić. Nie mogę z nim teraz być nie mogę. Jest dla mnie wszystkim, ale ja przed chwilą straciłam męża, nie jesteśmy jeszcze po rozwodzie a już mam mieć nowego chłopaka?? To nie logiczne. Liliana do cholery czy ty w ogóle jesteś logiczna ??
Wstałam i pierwsze co to chciałam się upewnić czy jestem sama w swoim łóżku i czy jestem w ogóle w swoim pokoju. Na szczęście byłam, towarzyszyła mi tylko Kalina i malutka Rozalia. Wstałam i jako pierwsza poszłam do łazienki. Umyłam się i ogarnęłam.Podeszłam do mojej walizki która była jeszcze nie rozpakowana, więc się za to wzięłam. Ułożyłam wszystkie moje ciuchy na wolnych szafkach w szafie i przy okazji wybrałam ciuchy które miałam zamiar na siebie włożyć. Szorty, biała koszulka z czarnym sercem i moje ukochane vansy. Ubrałam się i upewniłam że wyglądam ładnie, wyszłam na balkon. Ku mojemu zdziwieniu na następnym balkonie po prawo stał Mats.
- Cześć Lilis.- powiedział uśmiechnięty.
- Cześć Hummii.- powiedziałam i odwzajemniłam gest.
- Jak się spało ??
- Nie najgorzej. A tobie ??
- Może być. Idziesz z nami dzisiaj na plaże po śniadaniu ??
- Jasne.
- Będzie fajnie.
- Mam nadzieję.
- Mogę zadać ci pytanie ?
- Jasne. Pytaj o co tylko chcesz.
- Czy to prawda że jesteś z Marco ?? W sensie że jesteś jego dziewczyną ??
- Wszyscy już o tym wiedzą ?
- Nie wiem. Mój pokój wie na pewno. Wbiegł tu wczoraj i się pochwalił.
- O matko.
- Co się stało ??
- Bo ja nie wiem czy chciałabym być jego dziewczyną.- powiedziałam a on wtedy wziął krótki rozbieg, i przeskoczył na mój balkon.
- Poczekaj, nie wiesz czy go kochasz ??- zapytał stając koło mnie.
- Mniej więcej.
- To dlaczego zgodziłaś się żeby być jego dziewczyną ??
- Nie wiem. Okej nie wiem.
- Lils nie rozumiem.
- Wiem że kocham, to wiem. Ale dla mnie to za szybko. Dwa dni temu straciłam męża, jeszcze nie dostałam rozwodu, nie mogę tak z dnia na dzień mieć nowego chłopaka.
- Teraz rozumiem. Pogadam z nim.
- Ale nie mów że ci powiedziałam. Cieszę się że jestem jego dziewczyną i w ogóle, ale dla mnie to na razie za szybko.
- Okej. Pogadam z nim. Cześć. - już miał brać rozbieg.
- Mats, ja mam coś takiego jak drzwi w pokoju.
- Wiem. Ale tak jest fajniej.
- A jak upadniesz to będziesz fajnie połamany.
- Oj no dobra.- powiedział i ruszył w kierunku drzwi. Właśnie w tym samym momencie Rozalia się obudziła.
- Hej iocia.- powiedziała i uśmiechnęła się.
- Cześć skarbie.- powiedziałam odwzajemniając gest.
- Idziemy isiaj na adanie ??
- Czy idziemy na śniadanie ?
- Yhm.
- Idziemy.
- A kiedy ??
- Jak mamusia wstanie. Tylko skarbie nie budź jej. Chodź ubierzemy się i pójdziemy do wujków. 
- Do ujków?? TAK.!!- krzyknęła. Potem ubrałam ją w ciuchy należące do niej. I wyszłyśmy z pokoju, zostawiając śpiącą Kalinę samą. Poszłyśmy obie do pokoju, gdzie był Hummels, Sahin, Lewy, Kuba, Łukasz, Aubamayang, Mychitarian, Marcel, Bender, Kevin, Roman, Subotić i oczywiście Marco.
- Siemka Laski.- krzyknął Kuba na mój widok.
- Siemka ujkowie.- powiedziała Rozalia i od razu pobiegła do Roberta.
- Cześć.- powiedziałam, nie pewnie zamykając za sobą drzwi. Wiedziałam że blondyn się na mnie patrzy, wiedziałam, ale nie chciałam żeby cokolwiek do mnie mówił. Nie miałam na to siły.
- Lils chodź do nas.- powiedział Roman uśmiechając się do mnie.
- Nie. Ja tu postoje. Albo nie. Możecie się zająć mało plis. Ja Kalina się obudzi, to zanieście ją okej ??- powiedziałam z uśmiechem.
- Dobra, zajmiemy się nią, a ty w tym czasie co będziesz robiła ??- zapytał Kuba, biorąc małą od Roberta.
- Idę się przejść.- powiedziałam i otworzyłam drzwi.
- A śniadanie ??- krzyknął Bender.
- Zjem później, nie jestem na razie głodna.- powiedziałam, wychodząc przez drzwi.
- Liliana...
- Dajcie jej iść.- krzyknął Hummels i pomachał mi, na co ja się uśmiechnęłam i ruszyłam w kierunku schodów, potem drzwi, a na końcu wylądowałam na plaży. Słońce nie błyszczało swoim blaskiem, lekko wyglądało po przez chmury. Lubiłam podziwiać niebo, czułam się wtedy że jestem wolna. Wiatr wiał lekko,
 ale na tyle wyraźnie, aby zabrać czapkę lub kapelusz z głowy. Czułam wiatr we włosach. Lubiłam myśleć gdy byłam sama, a ostatnio czułam się samotna. Szłam brzegiem morza, patrzyłam w nieskończoną dal. Nie widziałam lądu, nie widziałam niczego, prócz ptaków lecących nad powierzchnią wody. Fale rozbijały się o moje stopy, czułam się tak jakby wszystko zależało ode mnie. W sumie zależało. Moje szczęście zależy od mojej decyzji. W sumie Marco znaczył, znaczy i będzie znaczył, ale nie wiem czy to dobra chwila na bycie razem. Kocham go to prawda, nie wyobrażam sobie bez niego życia, ale czy potrafię go nie skrzywdzić. Krzywdziłam go już bardzo dużo razy, i już chciałam to skończyć. Wszystko, co dobre, od początku ostrzega cię końcem. Może to i prawda. Może po tym wszystkim nie zasługuje na szczęście, może powinnam umrzeć, może wszystkim było by łatwiej.  Nie jestem idealna, krzywdzę ludzi, nie potrafię dać sobie szczęścia. Ale wiem że są osoby które mają takie same problemy jak ja. Ale ja chłopaka który czeka na mnie już prawie 5 lat, na początku krzywdziłam go, wzbudzając w nim zazdrość, teraz krzywdzę go inaczej. Nie chodzi o to że Marco nie daje mi szczęścia. Chodzi o to że nie chcę go skrzywdzić. Wiem że jest kilka milionów dziewczyn na świecie,które dały by się pokroić tylko po to aby z nim porozmawiać, zrobić sobie z nim zdjęcie. Ale ja już mówiłam, nie jestem taka jak wszystkie inne. Różnie się od nich wszystkim, jedni mają talent i go ukrywają, inni nie mając go chcą udowodnić wszystkim w koło że do czegoś się nadają. Może faktycznie, jestem jedną z takich osób. Nie wiem czego chcę od życia. Marco chce mi udowodnić, że beze mnie nie da rady, ale jest jedno małe ale. Ale on dawał radę przez ostatnie 3 lata mojej nie obecności. Może, i dobrze zrobiłam wyjeżdżając wtedy do Londynu.
- Lils.- krzyknął znany mi głos.
- Mats ?? -zapytałam zaskoczona, jego obecnością, jakieś 3-4 kilometry od hotelu.
- Yhm.
- Co ty tu robisz ??
- Chciałem z tobą pogadać. Pomóc ci jakoś. Zauważyłem już w pokoju że jesteś troszeczkę zdenerwowana, a jak usłyszałem o spacerze to przemyślałem to i owo i chciałem ci pomóc.
- Fajnie z twojej strony.
- No to nad czym tak myślałaś ??
- Nad tym wszystkim.
- I co wywnioskowałaś ??
- Że ranię ludzi na których mi zależy.
- Ciekawa hipoteza a dlaczego ??
- A nie ranię ??
- Nie wiem. Skoro Marco nadal cię kocha, to chyba nie ranisz go aż tak strasznie.
- Zraniłam go 5 razy.
- Niby jak ??
- Najpierw go nie chciałam, potem pocałowałam się z Ronaldo, potem chodziłam z Gregorem, powiedziałam i udawałam brata, wyjechałam do Londynu no i miałam męża.
- Oj co to jest ??
- Mats to dużo.
- Nie prawda.
- Owszem prawda.
- Liliana Marco nie takie rzeczy przeżywał. Przed tobą była jeszcze Carolin. No i jeszcze Cornelia.
- A kto to ta cała Carolin ??
- Jedna z największych miłości Reus'a. Zdradzała go, kantowała, kłamała, i chciała zostać jego żoną dla hajsu. Prawie jej się to udało, ale mi wspaniali zebraliśmy dowody i Marco ją rzucił.
- A kiedy to było ??
- Nie wiem. Chyba z 7 lat temu. Ale powiem ci, drugiej takiej zdziry jak ona na świecie nie znajdziesz.
- Aż tak ??
- No. Ale teraz jesteś ty. Nigdy jeszcze nie widziałem żeby Marco tak na kimś zależało, jak zależy mu na tobie. On naprawdę cię kocha. Daj mu szansę.
- Dobra, w sumie masz rację.
- No widzisz.
- W końcu ja też go kocham.
- Nareszcie się doczekałem, aby usłyszeć te słowa.
- Jesteś kochany Hummii.
- Wiem, ja jak to ja.
- Skromny też niczego sobie.
- Cieszę się.
- Dobra chodźmy bo pomyślą że się utopiliśmy.
- Nie no aż tak źle nie będzie.
- Myślisz ??
- Ja nie myślę.
- Zapomniałam.
- To sobie przypomnij.
- Och Mats.
- Też cię lubię Lils.
- A kto powiedział że cie lubię ??
- Przed chwilą powiedziałaś że mnie kochasz.
- E tam przesłyszało ci się. To przez te falę.
- Jasne, jasne głuchy nie jestem.
- Nie pełno sprytny też nie jesteś.
- No właśnie o czym my w ogóle rozmawiamy.
- Jesteś jedyny w swoim rodzaju.
- No widzisz. Drugiego takiego przystojnego i fajnego jak ja na świecie nie znajdziesz.
- Fajnie że się rozumiemy.
No i tak wyglądała mniej więcej cała nasz rozmowa. Dzięki Matsowi zrozumiałam coś naprawdę. Marco mnie naprawdę kocha. Czekał na mnie przez 5 lat, a teraz jak usłyszałam jeszcze o tej całej Carolin. To naprawdę musiała być szmira. Ja nie jestem z Reus'em dla pieniędzy, bo mam swoje. Jestem z nim bo go kocham. Gdy doszliśmy do hotelu, pobiegłam migiem do swojego pokoju. Postanowiłam znaleźć jakiś kostium kąpielowy i ruszyć z moimi przyjaciółmi na plaże. Gdy znalazłem odpowiednie bikini ruszyłam z Kaliną i małą Rozalią do pokoju obok. Wszyscy już byli gotowi, więc poszliśmy tam gdzie reszta. Zauważyłam Marco że z nikim nie rozmawia, że jest jakby smutny.
Podeszłam i bez słowa złapałam go za rękę. On spojrzał się na mnie dziwnie, tak jakby zaskoczyło go to co przed chwilą zrobiłam.Spojrzałam w te jego niesamowite oczy, z daleka wyglądały jak brązowe a z bliska jak zielone. I chyba właśnie takie miał. Zielone. Nawet nie mam dobrego porównania, były takie niepowtarzalne.  Mats spojrzał na nas ukradkiem, uśmiechnął się pod nosem i zajął Dominiką. Gdy wszyscy się rozłożyliśmy, rozpakowaliśmy i byliśmy gotowi na pływanie i opalanie się, każdy zaczął robić to na co miał ochotę. Chłopaki pierwsze co to rzucili się na wodę. Ja z dziewczynami zostałam na brzegu i patrzyłam jak dorośli mężczyźni zamieniają się w 5 letnie dzieci. Przyznam szczerze że już ta malutka istotka jaką byłą Rozalia, bardziej wydawała się na dorosło niż którykolwiek z tych facetów.
- Liliana chodź do wody.- powiedział Lewandowski łapiąc mnie za nogę.
- Odczepcie go ode mnie, bo źle to się skończy.- krzyknęłam do chłopaków którzy zaczęli się śmiać.
- Oj no dawaj.- powiedział nadal ciągnąc mnie do wody.
- Ostrzegałam.- powiedziałam i kopnęłam go drugą nogą.
- Auuuu. To bolało.- powiedział łapiąc się za głowę, na co chłopcy o mało co nie padli ze śmiechu. Bender razem z Aubamayangiem aż wpadli do wody, ale śmiali się dalej.
- Robciu, słoneczko ty moje, ostrzegałam że to źle się skończy, nie słuchałeś to dostałeś. - powiedziałam uśmiechając się do bruneta.
- Nie musiałaś aż tak mocno.- powiedział nadal trzymając się za głowę.
- Przepraszam, nie chciałam. I niech będzie że pójdę do tej wody.- powiedziałam i wstałam z koca. Poszłam do wody, ale zaraz tego żałowałam. Oczywiście, co robią chłopcy z reguły gdy dziewczyna jest w wodzie. Oczywiście chcą ją utopić, i tak samo było w tym przypadku. Gdy w końcu się wkurzyłam i wyszłam z wody, nie wiem czego bardziej miałam żałować, tego że chcieli mnie utopić czy tego że byłam cała w piachu.
- Mała idziesz ze mną na spacer??- spytałam Rozalii siedzącej na kocu.
- A ujek Arco ujdzie z ami ?? - powiedziała a ja nie wiem czy ją dobrze zrozumiałam.
- Czy wujek Marco pójdzie z nami ?? - spytałam przetłaczając na mój język.
- Yhm.- powiedziała i zrobiła maślane oczka.
- Jak go ładnie poprosisz to pewnie pójdzie z nami.- powiedziałam i spojrzałam na blondyna.
- A cemu ty ciociu nie poprosis ujka Arco zeby posed z nami ??- powiedziała a ja nie wiem dlaczego zrozumiałam wszystko co powiedziała.
- Nie wiem, bo ty chcesz żeby z nami szedł.- powiedziałam i spojrzałam na nią tym razem łagodniej niż wcześniej.
- A ty nie chcesz ??- spytała nie robiąc błędu.
- Mi to żadna różnica słoneczko.- powiedziałam do Rozalii a ta poszła do Marco. Złapała za rękę i przyprowadziła do mnie, kiedy otrzepywałam się z piasku.
- Co się stało ??- zapytał mnie Reus.
- Rozalia chce żebyś poszedł z nami na spacer.- powiedziałam i spojrzałam na niego.
- A mogę ??
- A czemu miałbyś nie móc ??- spytałam i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- No to chodźmy.- powiedział, a ja ruszyłam przed siebie.
Nie miałam za bardzo żadnego tematu, aby jakikolwiek poruszyć. Nie będziemy cały czas rozmawiać o sobie albo o piłce nożnej, bo to będzie nudne. Szłam, równo z Marco, Rozalia biegała przed nami i zrywała
kwiatki. Gdy już kompletnie nie wiedziałam co mam robić, Marco złapał mnie za rękę. Nie wyrywałam bo mi to nie przeszkadzało, nawet powiem więcej podobało mi się. Gdy mała odeszła na wystarczającą odległość poruszyłam rozmowę.
- Coś się stało ??
- Nie, dlaczego tak sądzisz.
- Bo w ogóle się nie odzywasz.
- Nie mam powodu aby się odzywać.
- Co cie ugryzło ??
- Mnie nic. A ciebie ???
- O co ci chodzi ??
- Mats mi powiedział o czym z nim rozmawiałaś na balkonie. 
- No i ??
- Jak nie chcesz być moją dziewczyną to powiedź.
- Chcę nią być.
- To co mu mówiłaś na balkonie.
- Różne rzeczy, ale sobie przemyślałam
- No i ??
- Kocham cię i chcę być twoją dziewczyną.
- Naprawdę ??
- Naprawdę blondasku.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Jesteś najlepszą laską na świecie.
- Cieszę się.
- Ja też.
- I ia tez.- powiedziała Rozalia wręczając mi bukiet kwiatków jakie znalazła.
- Ej ty mała nie podrywaj mi dziewczyny.- powiedział Marco
- Ej ti duzy nie zabieraj mi cioci.- powiedziała prawie dobrze a ja się uśmiechnęłam.
- Ej Marco, wiesz co ta mała jest taka słodka że chyba wygrała.
- Dzięki za wsparcie.
- Nie ma za co. Też cię kocham.
I właśnie wtedy mnie pocałował. Zawsze gdy dotyka moich warg, czuję się doceniona, wielbiona i kochana. Taka spełniona, w dosłownym znaczeniu tego słowa. Może Mats miał rację, muszę dać mu szansę, bo inaczej skrzywdzę sama siebie. Miał rację, kocham go i powinnam z nim być.


C.D.N

CZYTASZ= KOMENTUJESZ

2 komentarze:

  1. No jak zwykle rewelacja.! <3
    Uwielbiam malutką Rozalie, jest taka słodka <3 Ach...
    I bardzo się cieszę że w końcu Reus i Lili. No nareszcie.!!! <3
    Czekam na nn . <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Och kochana , pewnie jesteś już na mnie tak fochnięta , że och , ach <3
    Dawno mnie tu nie było , ale sama wiesz , szkoła , poprawki xD zagrożenia :'D
    Nadrobiłam WSZYSTKO <33
    Ach Rusiu i Rozalie :D w końcu !
    Czekam nn :D
    Zapraszam do siebie :)
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń