Layout by Raion

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 38

Cza­sem trze­ba po pros­tu iść do przo­du, nie zas­ta­nawiając się nad tym ile ma­my jeszcze stop­ni do po­kona­nia. W prze­ciw­nym wy­pad­ku może się oka­zać, że już na początku dro­gi, nie po­siada­my siły by po­konać pier­wszy scho­dek, a przed na­mi jeszcze cała wieczność.  

Marco Reus. Piłkarz znany chyba we wszystkich krajach europejskich. Reprezentant Niemiec i piłkarz Borussii Dortmund. Nie jedna dziewczyna dała by się pociąć aby chociaż raz z nim pogadać, dostać autograf, zrobić sobie zdjęcie, albo po prostu żeby się do niego przytulić. Ja natomiast te luksusy mam na co dzień. I to właśnie wszystko ode mnie zależy. Kocham Marco i chce być jego dziewczyną, ale czy to nie będzie jak z Oscarem. Całe 3 lata Oscar mówił mi że mnie kocha, że cholernie mu na mnie zależy. A wyszło co do czego, że mnie zdradzał z pierwszą lepszą. Wiem że Marco jest inny, naprawdę inny. Ale skąd mam wiedzieć czy i z nim nie będzie tak samo. Jest przystojny, bogaty, sławny a wybrał mnie. Dlaczego ??
Wstałam i pierwsze co to chciałam przekonać się czy jestem w swoim pokoju. I cholernie się cieszę bo w nim jestem. Jest godzina 10.00. a nikogo prócz mnie nie ma w moim pokoju. Wstałam z łóżka i podeszłam do balkonu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to moi kochani znajomi, bawiący się już na plaży, a drugie to że dostrzegam tam, kogoś, kogo cholernie nienawidzę.
- Co ona tam do cholery robi ??- zaklęłam pod nosem. Zobaczyłam dziewczynę, którą znałam i z którą miałam naprawdę duże problemy, a ona teraz sobie tak beztrosko siedzi w naszym gronie, z moimi znajomymi i z moim chłopakiem. Szybko zawinęłam się, umyłam, uczesałam i zaczęłam szukać w ubraniach. Znalazłam swój ukochany czarny kostium kąpielowy.  Na strój włożyłam bluzkę, szorty i taki śliczny sweter. Nie byłam głodna więc od razu ruszyłam na plaże. Słońce świeciło niesamowicie mocno, na dworze chyba było z 30 stopni. Niebo było bezchmurne, ani jednej chmurki na niebie. Aż chce się iść na plaże w taki upał. Szłam, spokojnie, i delikatnie. Ludzie chodzili po plaży, moczyli nogi w ciepłej wodzie. Podeszłam do nich tak aby nikt mnie nie zauważył, a to trudne nie było gdyż na plaży o tej porze było już strasznie dużo ludzi. Zobaczyłam jak Cornelia przytula się do mojego chłopaka, a jemu wcale to nie przeszkadzało. Wszyscy moi wspaniali znajomi byli teraz w wodzie, prócz tej dwójki. Gdy tylko na to patrzyłam chciałam płakać, naprawdę chciałam płakać. Usiadłam tak aby nikt mnie nie poznał, Włożyłam okulary przeciwsłoneczne, i usiadłam tak aby słyszeć o czym rozmawiają. Wiem że nie powinnam podsłuchiwać, i w ogóle, ale nie miałam wyjścia.
- Marco, kochanie.- powiedziała, a ja już chciałam się zerwać żeby jej przywalić.- To jesteś w końcu wolny czy zajęty ??
- Wolny.- odpowiedział Reus, a wiem że to on bo znałam jego głos, aż za dobrze.
- Czyli jednak jesteś moim chłopakiem ?? - zapytała, jeszcze chwila a ja bym nie wytrzymała.
- Oczywiście Cornelio. -powiedział i pocałował ta flądrę.
- A co z Lilianą ?- zapytała, przytulając się do blondyna.
- Ona nic dla mnie nie znaczy.- powiedział a ja już nie wytrzymałam. Wstałam, i po prostu uciekłam z plaży. Tak po prostu. Pobiegłam do miasta. Jak ten pieprzony dupek mógł, jeszcze wczoraj mówił ze poza mną świata nie widzi. A teraz tak po prostu powiedział jej że nic dla niego nie znaczę. Weszłam do pierwszego lepszego miejsca które okazało się być kawiarnią. Zamówiłam dużą mrożoną kawę i usiadłam na samym końcu lokalu. Chciałam zapaść się pod ziemię, jak ten idiota mógł mnie tak wykorzystać. Chyba już nigdy nie będę miała szczęśliwego związku. Gdy po pięciu latach w końcu zgodziłam się być jego dziewczyną, ona się pojawiła i wszystko zniszczyła. Nie mogę tak po prostu tam pójść. Nie mogę, musi jego zaboleć tak samo jak zabolało mnie.
- Mogę się przysiąść??- z zamyśleń wyrwał mnie głos, męski głos.
- Słucham ??-zapytał nie rozumiejąc o co się spytał chłopak. W miarę przystojny chłopak
- Czy mogę się dosiąść ?? - powtórzył i uśmiechnął się.
- A...tak jasne.- powiedziałam i wskazał miejsce na przeciwko siebie.
- Dziękuje.- powiedział, i zajął wskazane miejsce.
- Nie ma za co.
- Co taka ładna dziewczyna, robi tu sama ??
- Gdybym ja brała kasę za takie właśnie komplementy, zostałabym już dawno multimilionerem.
- Zastanów się dlaczego.
- A ja wiem. Jestem przeciętna.
- No ja bym powiedział że troszkę wyżej przeciętnej.
- Aż tak ?? Wow. Dzięki. Zapisze to sobie na czole.
- Hehe. Thomas jestem.
- Liliana.
- Liliana Bittencourt ??
- Yhm. A ty Thomas Müller ??
- Tak. Znasz moją siostrę ??
- Chyba jednak nie.
- No właśnie znasz. Andrea Müller.
- Dziewczyna Roberta to twoja siostra ?
- Tak. Niestety.
- Dlaczego niestety ??
- Bo, on nie jest piłkarzem Bayernu.
- A czy to jest jakaś różnica ??
- No w sumie.
- To może od razu powiem na marginesie. Że gram w Borussii.
- Ale jesteś dziewczyną.
- No i ??
- No i dużo, nie grasz przeciwko mnie.
- Ale grałam.
- Co ??
- Nie słyszałeś o incydencie z udawaniem brata ??
- Słyszałem.
- No to właśnie ja udawałam Leonarda.
- Wow. Naprawdę ??
- Tak.
- I to ty wtedy strzeliłaś nam bramkę ?
- Tak.
- O boże.
- Co?? Co się stało ???
- Nic. Nic chyba.
- No to co mnie straszysz ??
- Nie wiem tak wyszło.
- Aha. Dzięki.
- Nie ma za co. Mogę zadać ci pytanie.
- Pewnie czy mam chłopaka ??? Nie nie mam.
- Skąd wiedziałaś ??
- Bo zawsze o to pytają.
- Spoko. A chciałabyś mieć ??
- Nie mam szczęścia do związków.
- O nie.
- No niestety. Tydzień temu, straciłam męża, a dzisiaj chłopaka. Dzień jak co dzień.
- Nie mów tak. Może w końcu trafisz, na jakiegoś normalnego.
- Oczywiście mówisz o sobie ??
- Skąd wiedziałaś ??
- Nie wiem tak zgadywałam.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- A mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie ??
- Jasne.
- Kto był do dzisiaj twoim chłopakiem.
- Marco.
- Marco Reus ??
- Tak.
- Przykro mi.
- Spoko. Dzięki.
- Chcesz się przejść na plaże czy chcesz zostać tutaj??
- Plaża to dobry pomysł.
- No to chodźmy.
Jak na pół godzinną znajomość to Thomas wydaje się być całkiem spoko. Jak na gracza Bayernu do którego nic nie mam, to jest sympatyczny. Miło mi się z nim rozmawia.
- Na jakiej pozycji grasz ??- zapytał Thomas gdy wchodziliśmy na plaże.
- Z reguły na lewej pomocy.
- Dobra pozycja. 
- Dzięki.
- Jesteś tu z moją siostrą ??
- Owszem.
- Idziemy do nich ??
- Nie mam ochoty, patrzeć na Reus'a.
- Pomogę ci.
- Niby jak ??
- Zobaczysz jak tam dojdziemy.
- Niech będzie.- powiedziałam.
Bałam się tam iść, bo nie wiedziałam co chce zrobić Thomas. Nie chciałam patrzeć na tego dupka, pewnie nadal obściskuje się z tą sztuczną flądrą. Może to i dobrze, pomogła mi nie zrobić drugiego najgorszego błędu w moim życiu. Kocham go, no ale żeby mówił że nic dla niego nie znaczę. Tu już przegiął troszeczkę.
Gdy byliśmy już blisko moich przyjaciół, Thomas zrobił coś kompletnie zaskakującego.Złapał mnie za rękę, tak jak Reus wczoraj. Nie wyrywałam. Podobało mi się to.
- Iocia Iliana.- usłyszałam głos małej Rozalii.
- Cześć skarbie.- powiedziałam, na co wszyscy od razu się na mnie spojrzeli. Bez wyjątków.
- Thomas ???- usłyszałam głos Andrei.
- Cześć siostrzyczko. -powiedział i cały czas trzymał mnie za rękę.
- Müller?!- usłyszałam również głos Reus'a.
- Siema Reus.- powiedział i spojrzał na blondyna.
- Liliana ?? - usłyszałam głos Matsa.
- Cześć Hummii.- powiedziałam z uśmiechem do przyjaciela.
- Müller odwal się od niej.- krzyknął Marco wstając i zwalając Cornelie która na nim leżała.
- Nie. Nie zmusisz mnie. -powiedział Thomas nie puszczając mnie.
- Ona jest moją dziewczyną. - krzyknął Niemiec.
- Słucham ??- krzyknęła Cornelia i zerwała się od razu do naszej dwójki. - Jesteś jego dziewczyną ??
- Byłą dziewczyną. - powiedziałam na co wszyscy dziwnie się na mnie spojrzeli.
- Jak to byłą ?? Wczoraj mówiłaś...- nie dokończył Reus.
- Ty wczoraj mówiłeś że mnie kochasz, a dzisiaj rano że nic dla ciebie nie znaczę. I obściskiwałeś się z nią.- powiedziałam wskazując na Cornelie.
- Widziałaś ??
- Widziałam i słyszałam.
- To nie powód żeby od razu zrywać.
- Wcale ?? Mniej tą swoją filmową gwiazdeczkę. Jest na pewno lepsza ode mnie.
- Wcale nie.
- Jesteś idiotą.
- A ty debilką wychodzi na to samo.
- Jesteś dla mnie nikim Reus.
- Ty jesteś dziwką.
Nie wytrzymałam po raz kolejny tego słowa. Już drugi raz mnie tak nazwał. Zamachnęłam się i przywaliłam
mu w twarz.
- Nie bij mojego chłopaka.- powiedziała Cornelia i się na mnie rzuciła.
- Odwal się ode mnie.-powiedziałam i odepchnęłam ją.
Thomas od razu mnie złapał abym nie zrobiła jej krzywdy, to samo zrobił Reus łapiąc Cornelie. 
- Ty naprawdę jesteś nikim.- powiedziałam uspokajając się powoli.
- To ty jesteś do niczego. Nie masz stałego uczucia.
- Może dlatego, że nie ufam zadufanym w sobie dupką, którzy kręcą cały czas z każdą po kolei.
- Wiesz dlaczego cię zdradzają ?? Bo jesteś nikim, nikt cię nie kocha, nikt cię nie chce.
- Ale ja nie sypiam z każdą po kolei. Dlaczego Carolin cię zdradziła. Bo jesteś zerem, jeszcze wczoraj uważałam ją za zdzirę a dzisiaj myślę że mogłabym się z nią zaprzyjaźnić. Jesteś nikim Reus. Dlatego każda laska cię zdradza.
 Nie wytrzymał napięcia i mnie uderzył. Tak po prostu.
- Zapomnij o mnie a ja zapomnę o tobie.- krzyknęłam tak aby wszyscy usłyszeli. I tak w okół nas była już naprawdę duża grupa ludzi. Ale teraz, teraz nawet ludzie robili zdjęcia.
- Liliana chodźmy stąd.- powiedział Thomas łapiąc mnie za rękę.
- Bo najłatwiej jest uciec. Prawda ?? Ty już nie znasz innego sposobu na radzenie sobie z problemami.- powiedział Reus, gdy ruszyłam, przed siebie.
- Chodź nie słuchaj go, on cię prowokuje.- powiedział Thomas, łapiąc mnie za ramię.
- Wiem że mnie prowokuje, bo usłyszał za dużo prawdy.- powiedziałam i chciałam do niego podejść ale się podtrzymałam.- Chodźmy stąd nie mam siły na niego patrzeć.- dodałam i razem z Thomasem wyszłam z plaży.
Potem wieczorem spakowałam wszystkie swoje rzeczy i wyniosłam się z hotelu. Wszyscy piłkarze prócz Reus'a i moje przyjaciółki prócz Corneli ,wszyscy próbowali mnie zatrzymać. Ja jednak nie ugięta wróciłam do domu z pomocą Thomasa. Pozwoliłam mu zanocować u mnie w domu, ale w oddzielnych pokojach.
Czułam się źle, bo wiem że Reus w większości tego co na mnie wykrzyczał miał racje. Nie jestem stała w uczuciach, ale to wszystko to tylko jego wina. Nie chciałam aby aż tak źle się to potoczyło. Kochałam go, powtórzę jeszcze raz kochałam. A co do tego uderzenia, to wiem że i mnie i jego poniosły nerwy, zasłużyłam dostać w twarz, ale tych słów, a zwłaszcza za tą dziwkę. Byłam w łóżku z chłopakiem, tylko dwa razy. Tylko dwa. I jak na razie nie chce mieć nikogo. Jestem wdzięczna Thomasowi za wszystko.
C.D.N

Wiem że namotałam, ale jakby po prostu napisała że są razem to było by nudno. Więc...nie wiem dlaczego ale jakoś podoba mi się ten rozdział. Nie koniecznie chciałam obsadzić Thomasa jako w rolę wybawiciela Liliany, ale jego postać jakoś odpowiednio dopasowała mi się do tej roli.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !! <3
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ <3

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 37

Dlacze­go kiedy po­wiem coś mądre­go, pa­mięć o tym zni­ka całkiem szyb­ko, a kiedy palnę jakąś głupotę, to ludzie mogą mi ją wy­tykać przez następne tysiąclecie?  

Co ja zrobiłam ?? Co ja do cholery zrobiłam ?? Jak mogłam powiedzieć że jestem jego dziewczyną?? Jak do cholery mogłam to powiedzieć ?? Nie rozumiem. Ja naprawdę jestem głupia. Kocham Marco, ale to wszystko dzieję się za szybko, muszę coś zrobić. Nie mogę z nim teraz być nie mogę. Jest dla mnie wszystkim, ale ja przed chwilą straciłam męża, nie jesteśmy jeszcze po rozwodzie a już mam mieć nowego chłopaka?? To nie logiczne. Liliana do cholery czy ty w ogóle jesteś logiczna ??
Wstałam i pierwsze co to chciałam się upewnić czy jestem sama w swoim łóżku i czy jestem w ogóle w swoim pokoju. Na szczęście byłam, towarzyszyła mi tylko Kalina i malutka Rozalia. Wstałam i jako pierwsza poszłam do łazienki. Umyłam się i ogarnęłam.Podeszłam do mojej walizki która była jeszcze nie rozpakowana, więc się za to wzięłam. Ułożyłam wszystkie moje ciuchy na wolnych szafkach w szafie i przy okazji wybrałam ciuchy które miałam zamiar na siebie włożyć. Szorty, biała koszulka z czarnym sercem i moje ukochane vansy. Ubrałam się i upewniłam że wyglądam ładnie, wyszłam na balkon. Ku mojemu zdziwieniu na następnym balkonie po prawo stał Mats.
- Cześć Lilis.- powiedział uśmiechnięty.
- Cześć Hummii.- powiedziałam i odwzajemniłam gest.
- Jak się spało ??
- Nie najgorzej. A tobie ??
- Może być. Idziesz z nami dzisiaj na plaże po śniadaniu ??
- Jasne.
- Będzie fajnie.
- Mam nadzieję.
- Mogę zadać ci pytanie ?
- Jasne. Pytaj o co tylko chcesz.
- Czy to prawda że jesteś z Marco ?? W sensie że jesteś jego dziewczyną ??
- Wszyscy już o tym wiedzą ?
- Nie wiem. Mój pokój wie na pewno. Wbiegł tu wczoraj i się pochwalił.
- O matko.
- Co się stało ??
- Bo ja nie wiem czy chciałabym być jego dziewczyną.- powiedziałam a on wtedy wziął krótki rozbieg, i przeskoczył na mój balkon.
- Poczekaj, nie wiesz czy go kochasz ??- zapytał stając koło mnie.
- Mniej więcej.
- To dlaczego zgodziłaś się żeby być jego dziewczyną ??
- Nie wiem. Okej nie wiem.
- Lils nie rozumiem.
- Wiem że kocham, to wiem. Ale dla mnie to za szybko. Dwa dni temu straciłam męża, jeszcze nie dostałam rozwodu, nie mogę tak z dnia na dzień mieć nowego chłopaka.
- Teraz rozumiem. Pogadam z nim.
- Ale nie mów że ci powiedziałam. Cieszę się że jestem jego dziewczyną i w ogóle, ale dla mnie to na razie za szybko.
- Okej. Pogadam z nim. Cześć. - już miał brać rozbieg.
- Mats, ja mam coś takiego jak drzwi w pokoju.
- Wiem. Ale tak jest fajniej.
- A jak upadniesz to będziesz fajnie połamany.
- Oj no dobra.- powiedział i ruszył w kierunku drzwi. Właśnie w tym samym momencie Rozalia się obudziła.
- Hej iocia.- powiedziała i uśmiechnęła się.
- Cześć skarbie.- powiedziałam odwzajemniając gest.
- Idziemy isiaj na adanie ??
- Czy idziemy na śniadanie ?
- Yhm.
- Idziemy.
- A kiedy ??
- Jak mamusia wstanie. Tylko skarbie nie budź jej. Chodź ubierzemy się i pójdziemy do wujków. 
- Do ujków?? TAK.!!- krzyknęła. Potem ubrałam ją w ciuchy należące do niej. I wyszłyśmy z pokoju, zostawiając śpiącą Kalinę samą. Poszłyśmy obie do pokoju, gdzie był Hummels, Sahin, Lewy, Kuba, Łukasz, Aubamayang, Mychitarian, Marcel, Bender, Kevin, Roman, Subotić i oczywiście Marco.
- Siemka Laski.- krzyknął Kuba na mój widok.
- Siemka ujkowie.- powiedziała Rozalia i od razu pobiegła do Roberta.
- Cześć.- powiedziałam, nie pewnie zamykając za sobą drzwi. Wiedziałam że blondyn się na mnie patrzy, wiedziałam, ale nie chciałam żeby cokolwiek do mnie mówił. Nie miałam na to siły.
- Lils chodź do nas.- powiedział Roman uśmiechając się do mnie.
- Nie. Ja tu postoje. Albo nie. Możecie się zająć mało plis. Ja Kalina się obudzi, to zanieście ją okej ??- powiedziałam z uśmiechem.
- Dobra, zajmiemy się nią, a ty w tym czasie co będziesz robiła ??- zapytał Kuba, biorąc małą od Roberta.
- Idę się przejść.- powiedziałam i otworzyłam drzwi.
- A śniadanie ??- krzyknął Bender.
- Zjem później, nie jestem na razie głodna.- powiedziałam, wychodząc przez drzwi.
- Liliana...
- Dajcie jej iść.- krzyknął Hummels i pomachał mi, na co ja się uśmiechnęłam i ruszyłam w kierunku schodów, potem drzwi, a na końcu wylądowałam na plaży. Słońce nie błyszczało swoim blaskiem, lekko wyglądało po przez chmury. Lubiłam podziwiać niebo, czułam się wtedy że jestem wolna. Wiatr wiał lekko,
 ale na tyle wyraźnie, aby zabrać czapkę lub kapelusz z głowy. Czułam wiatr we włosach. Lubiłam myśleć gdy byłam sama, a ostatnio czułam się samotna. Szłam brzegiem morza, patrzyłam w nieskończoną dal. Nie widziałam lądu, nie widziałam niczego, prócz ptaków lecących nad powierzchnią wody. Fale rozbijały się o moje stopy, czułam się tak jakby wszystko zależało ode mnie. W sumie zależało. Moje szczęście zależy od mojej decyzji. W sumie Marco znaczył, znaczy i będzie znaczył, ale nie wiem czy to dobra chwila na bycie razem. Kocham go to prawda, nie wyobrażam sobie bez niego życia, ale czy potrafię go nie skrzywdzić. Krzywdziłam go już bardzo dużo razy, i już chciałam to skończyć. Wszystko, co dobre, od początku ostrzega cię końcem. Może to i prawda. Może po tym wszystkim nie zasługuje na szczęście, może powinnam umrzeć, może wszystkim było by łatwiej.  Nie jestem idealna, krzywdzę ludzi, nie potrafię dać sobie szczęścia. Ale wiem że są osoby które mają takie same problemy jak ja. Ale ja chłopaka który czeka na mnie już prawie 5 lat, na początku krzywdziłam go, wzbudzając w nim zazdrość, teraz krzywdzę go inaczej. Nie chodzi o to że Marco nie daje mi szczęścia. Chodzi o to że nie chcę go skrzywdzić. Wiem że jest kilka milionów dziewczyn na świecie,które dały by się pokroić tylko po to aby z nim porozmawiać, zrobić sobie z nim zdjęcie. Ale ja już mówiłam, nie jestem taka jak wszystkie inne. Różnie się od nich wszystkim, jedni mają talent i go ukrywają, inni nie mając go chcą udowodnić wszystkim w koło że do czegoś się nadają. Może faktycznie, jestem jedną z takich osób. Nie wiem czego chcę od życia. Marco chce mi udowodnić, że beze mnie nie da rady, ale jest jedno małe ale. Ale on dawał radę przez ostatnie 3 lata mojej nie obecności. Może, i dobrze zrobiłam wyjeżdżając wtedy do Londynu.
- Lils.- krzyknął znany mi głos.
- Mats ?? -zapytałam zaskoczona, jego obecnością, jakieś 3-4 kilometry od hotelu.
- Yhm.
- Co ty tu robisz ??
- Chciałem z tobą pogadać. Pomóc ci jakoś. Zauważyłem już w pokoju że jesteś troszeczkę zdenerwowana, a jak usłyszałem o spacerze to przemyślałem to i owo i chciałem ci pomóc.
- Fajnie z twojej strony.
- No to nad czym tak myślałaś ??
- Nad tym wszystkim.
- I co wywnioskowałaś ??
- Że ranię ludzi na których mi zależy.
- Ciekawa hipoteza a dlaczego ??
- A nie ranię ??
- Nie wiem. Skoro Marco nadal cię kocha, to chyba nie ranisz go aż tak strasznie.
- Zraniłam go 5 razy.
- Niby jak ??
- Najpierw go nie chciałam, potem pocałowałam się z Ronaldo, potem chodziłam z Gregorem, powiedziałam i udawałam brata, wyjechałam do Londynu no i miałam męża.
- Oj co to jest ??
- Mats to dużo.
- Nie prawda.
- Owszem prawda.
- Liliana Marco nie takie rzeczy przeżywał. Przed tobą była jeszcze Carolin. No i jeszcze Cornelia.
- A kto to ta cała Carolin ??
- Jedna z największych miłości Reus'a. Zdradzała go, kantowała, kłamała, i chciała zostać jego żoną dla hajsu. Prawie jej się to udało, ale mi wspaniali zebraliśmy dowody i Marco ją rzucił.
- A kiedy to było ??
- Nie wiem. Chyba z 7 lat temu. Ale powiem ci, drugiej takiej zdziry jak ona na świecie nie znajdziesz.
- Aż tak ??
- No. Ale teraz jesteś ty. Nigdy jeszcze nie widziałem żeby Marco tak na kimś zależało, jak zależy mu na tobie. On naprawdę cię kocha. Daj mu szansę.
- Dobra, w sumie masz rację.
- No widzisz.
- W końcu ja też go kocham.
- Nareszcie się doczekałem, aby usłyszeć te słowa.
- Jesteś kochany Hummii.
- Wiem, ja jak to ja.
- Skromny też niczego sobie.
- Cieszę się.
- Dobra chodźmy bo pomyślą że się utopiliśmy.
- Nie no aż tak źle nie będzie.
- Myślisz ??
- Ja nie myślę.
- Zapomniałam.
- To sobie przypomnij.
- Och Mats.
- Też cię lubię Lils.
- A kto powiedział że cie lubię ??
- Przed chwilą powiedziałaś że mnie kochasz.
- E tam przesłyszało ci się. To przez te falę.
- Jasne, jasne głuchy nie jestem.
- Nie pełno sprytny też nie jesteś.
- No właśnie o czym my w ogóle rozmawiamy.
- Jesteś jedyny w swoim rodzaju.
- No widzisz. Drugiego takiego przystojnego i fajnego jak ja na świecie nie znajdziesz.
- Fajnie że się rozumiemy.
No i tak wyglądała mniej więcej cała nasz rozmowa. Dzięki Matsowi zrozumiałam coś naprawdę. Marco mnie naprawdę kocha. Czekał na mnie przez 5 lat, a teraz jak usłyszałam jeszcze o tej całej Carolin. To naprawdę musiała być szmira. Ja nie jestem z Reus'em dla pieniędzy, bo mam swoje. Jestem z nim bo go kocham. Gdy doszliśmy do hotelu, pobiegłam migiem do swojego pokoju. Postanowiłam znaleźć jakiś kostium kąpielowy i ruszyć z moimi przyjaciółmi na plaże. Gdy znalazłem odpowiednie bikini ruszyłam z Kaliną i małą Rozalią do pokoju obok. Wszyscy już byli gotowi, więc poszliśmy tam gdzie reszta. Zauważyłam Marco że z nikim nie rozmawia, że jest jakby smutny.
Podeszłam i bez słowa złapałam go za rękę. On spojrzał się na mnie dziwnie, tak jakby zaskoczyło go to co przed chwilą zrobiłam.Spojrzałam w te jego niesamowite oczy, z daleka wyglądały jak brązowe a z bliska jak zielone. I chyba właśnie takie miał. Zielone. Nawet nie mam dobrego porównania, były takie niepowtarzalne.  Mats spojrzał na nas ukradkiem, uśmiechnął się pod nosem i zajął Dominiką. Gdy wszyscy się rozłożyliśmy, rozpakowaliśmy i byliśmy gotowi na pływanie i opalanie się, każdy zaczął robić to na co miał ochotę. Chłopaki pierwsze co to rzucili się na wodę. Ja z dziewczynami zostałam na brzegu i patrzyłam jak dorośli mężczyźni zamieniają się w 5 letnie dzieci. Przyznam szczerze że już ta malutka istotka jaką byłą Rozalia, bardziej wydawała się na dorosło niż którykolwiek z tych facetów.
- Liliana chodź do wody.- powiedział Lewandowski łapiąc mnie za nogę.
- Odczepcie go ode mnie, bo źle to się skończy.- krzyknęłam do chłopaków którzy zaczęli się śmiać.
- Oj no dawaj.- powiedział nadal ciągnąc mnie do wody.
- Ostrzegałam.- powiedziałam i kopnęłam go drugą nogą.
- Auuuu. To bolało.- powiedział łapiąc się za głowę, na co chłopcy o mało co nie padli ze śmiechu. Bender razem z Aubamayangiem aż wpadli do wody, ale śmiali się dalej.
- Robciu, słoneczko ty moje, ostrzegałam że to źle się skończy, nie słuchałeś to dostałeś. - powiedziałam uśmiechając się do bruneta.
- Nie musiałaś aż tak mocno.- powiedział nadal trzymając się za głowę.
- Przepraszam, nie chciałam. I niech będzie że pójdę do tej wody.- powiedziałam i wstałam z koca. Poszłam do wody, ale zaraz tego żałowałam. Oczywiście, co robią chłopcy z reguły gdy dziewczyna jest w wodzie. Oczywiście chcą ją utopić, i tak samo było w tym przypadku. Gdy w końcu się wkurzyłam i wyszłam z wody, nie wiem czego bardziej miałam żałować, tego że chcieli mnie utopić czy tego że byłam cała w piachu.
- Mała idziesz ze mną na spacer??- spytałam Rozalii siedzącej na kocu.
- A ujek Arco ujdzie z ami ?? - powiedziała a ja nie wiem czy ją dobrze zrozumiałam.
- Czy wujek Marco pójdzie z nami ?? - spytałam przetłaczając na mój język.
- Yhm.- powiedziała i zrobiła maślane oczka.
- Jak go ładnie poprosisz to pewnie pójdzie z nami.- powiedziałam i spojrzałam na blondyna.
- A cemu ty ciociu nie poprosis ujka Arco zeby posed z nami ??- powiedziała a ja nie wiem dlaczego zrozumiałam wszystko co powiedziała.
- Nie wiem, bo ty chcesz żeby z nami szedł.- powiedziałam i spojrzałam na nią tym razem łagodniej niż wcześniej.
- A ty nie chcesz ??- spytała nie robiąc błędu.
- Mi to żadna różnica słoneczko.- powiedziałam do Rozalii a ta poszła do Marco. Złapała za rękę i przyprowadziła do mnie, kiedy otrzepywałam się z piasku.
- Co się stało ??- zapytał mnie Reus.
- Rozalia chce żebyś poszedł z nami na spacer.- powiedziałam i spojrzałam na niego.
- A mogę ??
- A czemu miałbyś nie móc ??- spytałam i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- No to chodźmy.- powiedział, a ja ruszyłam przed siebie.
Nie miałam za bardzo żadnego tematu, aby jakikolwiek poruszyć. Nie będziemy cały czas rozmawiać o sobie albo o piłce nożnej, bo to będzie nudne. Szłam, równo z Marco, Rozalia biegała przed nami i zrywała
kwiatki. Gdy już kompletnie nie wiedziałam co mam robić, Marco złapał mnie za rękę. Nie wyrywałam bo mi to nie przeszkadzało, nawet powiem więcej podobało mi się. Gdy mała odeszła na wystarczającą odległość poruszyłam rozmowę.
- Coś się stało ??
- Nie, dlaczego tak sądzisz.
- Bo w ogóle się nie odzywasz.
- Nie mam powodu aby się odzywać.
- Co cie ugryzło ??
- Mnie nic. A ciebie ???
- O co ci chodzi ??
- Mats mi powiedział o czym z nim rozmawiałaś na balkonie. 
- No i ??
- Jak nie chcesz być moją dziewczyną to powiedź.
- Chcę nią być.
- To co mu mówiłaś na balkonie.
- Różne rzeczy, ale sobie przemyślałam
- No i ??
- Kocham cię i chcę być twoją dziewczyną.
- Naprawdę ??
- Naprawdę blondasku.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Jesteś najlepszą laską na świecie.
- Cieszę się.
- Ja też.
- I ia tez.- powiedziała Rozalia wręczając mi bukiet kwiatków jakie znalazła.
- Ej ty mała nie podrywaj mi dziewczyny.- powiedział Marco
- Ej ti duzy nie zabieraj mi cioci.- powiedziała prawie dobrze a ja się uśmiechnęłam.
- Ej Marco, wiesz co ta mała jest taka słodka że chyba wygrała.
- Dzięki za wsparcie.
- Nie ma za co. Też cię kocham.
I właśnie wtedy mnie pocałował. Zawsze gdy dotyka moich warg, czuję się doceniona, wielbiona i kochana. Taka spełniona, w dosłownym znaczeniu tego słowa. Może Mats miał rację, muszę dać mu szansę, bo inaczej skrzywdzę sama siebie. Miał rację, kocham go i powinnam z nim być.


C.D.N

CZYTASZ= KOMENTUJESZ

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 36

Cza­sem mrok, cza­sem wiatr, nieod­ległe mil­cze­nie al­bo spokój łąki, wy­pełnia się ko­lej­ny­mi dźwięka­mi słów...

Wstałam i od razu wiedziałam co i gdzie będę dzisiaj robiła. Nie dałam się długo nakłaniać na tygodniowy wyjazd nad morze z najlepszymi ludźmi na świecie.Chodź wiem że to pomysł Reus'a żeby mnie poderwać, to i tak nie będzie to tak jak sobie zaplanował, mam nadzieję.
Poszłam się umyć, uczesałam się a teraz największy dylemat w co się ubrać?? Na dworze jest 20 stopni, ale żeby nie było zbyt wyzywające. Poszłam do garderoby i zaczęłam się patrzeć na szafę. Vansy na pewno, do tego białe szorty, okulary no i oczywiście czarna koszula.Walizka już spakowana, wszystkie ciuchy, oczywiście moje ulubione ,gotowe do drogi. Cały tydzień jestem z dala od piłki,  no chyba że jakoś przez przypadek kopnę jakąś w pobliżu. Gotowa.
Zeszłam na dół, spakowałam kilka rzeczy takich jak laptop, ładowarkę, słuchawki. Wszystko co niezbędne do życia. I już po 5 minutach, rozległo się walenie do drzwi. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Witaj. Wyglądasz ślicznie.- powiedział na dzień dobry znany mi głos.
- Cześć. Dziękuje ty też.
- To co gotowa do drogi ??- zapytał przyjaciel.
- Już od wczoraj.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- No to się cieszę.- powiedział Robert.
- Ja również. Jedziemy ?? - zapytałam z uśmiechem, patrząc na samochód,w którym siedziała już dziewczyna Roberta.
- Jeśli tak bardzo chcesz.- powiedział i wziął moje walizki. Poszłam za nim do samochodu. Powiem szczerze że czułam się troszeczkę nie zręcznie, nie znałam tej dziewczyny i nie wiedziałam kim ona jest.
- Liliana.- powiedział Robert otwierając drzwi swojej dziewczynie.- Przedstawiam ci Andree. Andreo przedstawiam ci moją najlepszą na świecie przyjaciółkę Lilianę.
- Miło mi cię poznać.- powiedziała do mnie śliczna blondynka.
- Mi również miło. Robert mi dużo o tobie opowiadał.- powiedziałam z uśmiechem,a by i sobie i jej dodać pewności siebie.
- Mam nadzieję że same dobre rzeczy.- powiedziała.
- Same dobre zapewniam.
- To bardzo się ciesze.
- No to moje panie, ruszamy.- powiedział i ruszył samochodem. Na początek pojechaliśmy na zbiórkę pod stadionem. Bałam się wysiąść ale w końcu po tym jak mnie Robert wyciągnął z samochodu wyszłam.
- Liliana ??- zapytał któryś z chłopaków, nawet nie wiem który.
- Cześć.- powiedziałam podnosząc okulary i wsuwając je na głowę.
- Wyglądasz przepięknie.- powiedział Hummels bodajże.
- Dziękuje.- powiedział a ja poczułam na sobie czyiś dotyk. Ktoś zasłonił mi oczy.
- Powiedź kto to ??- usłyszałam głos Reus'a.
- Marco puść mnie.- powiedziałam stanowczo.
- Ale ja cię nie trzymam.- powiedział i czyjeś ręce odsłoniły mi oczy. Przed twarzą zobaczyłam Marco.
- Skoro nie ty mnie trzymałeś to kto ?? - powiedziałam lekko odwracając się na pięcie.
- Cześć.- powiedział znany mi głos.
- Kalina ?? -zapytałam zaskoczona patrząc na twarz, dziewczyny stojącej za mną.
- Cześć.- powiedziała z uśmiechem. Nie wiedziałam że znowu ją ujrzę. 3 lata się nie widziałyśmy i tak jak wcześniej znowu przeze mnie. Tęskniłam za nią, ale też w Londynie znalazłam nowe dziewczyny, które również mnie wspierały, ale żadna z nich nie jest równa Kalinie.
- Boże jak ja za tobą tęskniłam.- powiedziałam przytulając się do niej.
- Ja też. Wyładniałaś.
- Dziękuje ty też.- powiedziałam z uśmiechem. Nagle koło mojej przyjaciółki pojawiła się malutka dziewczynka. Była bardzo podobna do mojej wspaniałej przyjaciółki, ale jednocześnie różniła się i to znacznie od Kaliny. Na pewno oczami, moja przyjaciółka miała małe i brązowe ale dziewczynka miała niebieskie, jak morska fala. Takie mega, mega niebieskie.
- Przez te 3 lata trochę się u mnie pozmieniało.- powiedziała kładąc rękę na głowie małej istotki. Była słodka, bardzo przypominała mi moją przyjaciółkę z dzieciństwa.
- To twoja córka ??- zapytałam zaskoczona.
- Tak, ma na imię Rozalia.- powiedziała a dziewczynka schowała się za nią, było widać że jest skrępowana i zawstydzona.
- A kto jest jej ojcem ??- zapytałam i spojrzałam na nią dużymi oczami.
- Chyba nie będziesz zachwycona odpowiedzią.- powiedziała.
- Zaskocz mnie.- powiedziałam.
- Znasz go.
- Powiedź.
- Cris.
- Jej ojcem jest Cristino Ronaldo ??
- Tak, i na dodatek teraz jest moim narzeczonym.
- Wow. Naprawdę długo mnie tu nie było.
- No trochę.- powiedział Lewandowski zachodząc mnie od tyłu.
- Macie mi coś jeszcze do powiedzenia ??- zapytałam.- Tak żebym już nie była jakoś szczególnie zaskoczona albo co ?? 
- Nie chyba, to wszystko.- powiedział Kuba przytulając się do mnie. Od razu zobaczyłam minę Reus'a. Chciałam się śmiać. Tak po prostu, nie wiem dlaczego. Wiem że w tym momencie był zazdrosny, no ale bez przesady.
- Reus a co ty się taki czerwony zrobiłeś ??- zapytał Lewy.
- Buraki to nie w tym miesiącu.- powiedział Hummels na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra przestańmy się z niego nabijać. Jedziemy bo jeszcze długa droga przed nami.- powiedziała Kalina stojąca koło mnie.
Wszyscy wsiedliśmy do samochodów. Nie byłam już w samochodzie Lewandowskiego, a byłam w samochodzie z Matsem Hummels 'em, a wraz ze mną Kalina, Dominika i malutka Rozalia, która już po pół godzinie była we śnie. Siedziałyśmy na końcu, a mnie i Kalinę oddzielała szyba od Dominiki i Matsa siedzących z przodu pojazdu.
- Co tam u ciebie słychać ??- powiedziała szeptem, ale żebym ja usłyszała.
- W sumie to nie jestem zadowolona z ostatnich dni.
- Dlaczego ?? Co się stało ??
- Dwa dni temu dowiedziałam się że mój mąż mnie zdradzał, wzniosę sprawę o rozwód.
- Moja biedna.
- A dlaczego Cris nie jedzie z nami ??
- Nie mógł w tym tygodniu. Ma mecze w La Liga i tak dalej, przygotowania do pół finału Ligi Mistrzów. Wiesz jak to jest.- powiedziała.
- Wiem. Szkoda że naszym chłopakom się nie udało.
- No niestety.
- A jak to się stało że jesteście razem ??
- Ja z Crisem ??
- Yhm.
- Wtedy kiedy ciebie nie było, dużo podróżowałam. Chciałam się gdzieś na stałe ustatkować. Właśnie gdy go poznałam byłam w Madrycie. Właśnie zwiedzałam stadion Realu Madryt gdy przez przypadek, natknęłam się na niego w korytarzu. Rozpoznał mnie i z meczu i z balu. Rozumiesz chyba ?? Potem zaczęliśmy się spotykać, to było niesamowite. Nigdy w życiu nie poczułam czegoś takiego. Naprawdę. Myślałam że jest chamski, arogancki, taki lowelas. Ale gdy lepiej go poznałam powiem szczerze że zmieniłam podejście do niego. I to bardzo.
- Rozumiem. Gratulacje.
- Dziękuje. A jak tam układa ci się z Marco ??
- Nawet nie wspominaj proszę cię.
- Marco to zajebisty facet. Dziewczyno o co ci chodzi ??
- Wiem że jest fajny. Podoba mi się i w ogóle ale....
- Ale..... ??
- Ale nie mogę na razie z nim być potrzebuję czasu. Jeszcze nie zdążyłam się rozwieść z jednym, a już mam mieć drugiego. Kali nie wydaje ci się to dziwne ??
- Ale Marco kocha cię od dawna. A ten cały Oscar to łajza. Nie przejmuj się dupkiem, który nie jest ciebie wart.
- Dzięki. Nie ma to jak wsparcie w przyjaciółce.
- Najlepszej.
- Najlepszej przyjaciółce.
- No wiem.
- Dzięki.
- Marco jest naprawdę zajebisty, pasujecie do siebie.
- Może. Nie wiem.
- Dopuszczasz do siebie każdego tylko nie jego.
- Życie.
- Sama sobie je utrudniasz.
- Wiem. Ale ja naprawdę nie mogę z nim być.
- Dlaczego ??
- Jesteśmy przyjaciółmi, nie chcę tego psuć.
- Dla niego ta wasza przyjaźń to już dawno jest coś więcej.
- Kali co ja na to poradzę.
- Ty nic, ale on, bardzo, ale to naprawdę bardzo dużo.
- Wiem. Kali ale to nie jest takie proste.
- Lils to jest takie proste. Spójrz na mnie i na Crisa.
- Ale wasza dwójka to nie ja i Reus.
- Masz racje. My nie wymyślaliśmy sztucznych przeszkód.
- Ja nie wymyślam.
- Możesz mi powiedzieć w czym leży problem ??
- Nie jestem przekona co do uczuć jakimi obdarzam Marco.
- Czyli?? Bo nie rozumiem.
- Nie wiem co do niego czuję.
- Nadal nie rozumiem.
- Kali no chodzi o to że...mam wrażenie że go kocham, ale nie wiem jak to okazać, nie chcę go zranić, a ja ostatnio na około kogoś ranię.
- Nikogo nie zraniłeś tyle razy co jego.
- Na serio tak myślisz ??
- Tak. Na pewno. Ile razy go zdradziłaś tak dokładnie ??
- Najpierw z Crisem, potem z Gregorem, potem wyjawiłam prawdę o tym że udawałam brata, wyjechałam do Londynu i ożeniłam się z Oscarem.
- 5 razy moja droga. 5 razy to dużo.
- Bardzo dużo.
- A on mimo tego cały czas cię kocha.
- No właśnie.
- To jest dowód prawdziwej miłości moja droga.
- No może.
- Daj mu szansę.
- Ale chyba nie od razu ??
- Nie. No oczywiście że nie. Musi się trochę wymęczyć.
- No i to w tobie kocham najbardziej.
- Czyli ??
- Seksowna, miła, kochana a jednocześnie zła, wredna i okrutna.
- Dlatego się ze mną przyjaźnisz.
- Właśnie dlatego.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła Liliano ??
- Nie wiem co ja bym zrobiła bez ciebie.
I tak właśnie wyglądało całe moje 6 godzin w samochodzie. Rozalia całą drogę przespała a ja przegadałam wraz z moją najlepszą przyjaciółką. Tęskniłam za Kaliną, jej plany zawsze były niesamowite a jednocześnie niebezpieczne.
Po sześciu godzinach dojechaliśmy nad morze. Na pierwszy rzut oka, może Dortmund nie jest aż tak oddalony od Bałtyku, ale jedzie się dosyć długo. Dojechaliśmy do miejscowości Cuxhaven. I zatrzymaliśmy się w hotelu Hotel Restaurant Wattenkieker. Hotel znajdował się tuż przy plaży, i powiem szczerze że był nawet fajny. Nie chcieliśmy robić jakiegoś wielkiego hałasu że jesteśmy znani i tak dalej, i staraliśmy się wtapiać w tło. Ale jak to chłopaki, jednemu odpali i już zaraz cała wieś wie kim jesteśmy, w tym wypadku popisał się Mats. I zaraz wszyscy wiedzieli kim jesteśmy. Hehe. Przyzwyczaiłam się. Gdy skończyło się robienie zdjęć i dawanie autografów, wszystkim dzieciakom jakie były w pobliżu, poszliśmy się rozpakować do swoich pokoi. Ja byłam w pokoju z Kaliną i małą Rozalią. Mała stawała się już troszeczkę mniej speszona, uśmiechała się do mnie i próbowała ze mną rozmawiać.
- A ti jestes z ujkiem arco ??- zapytała mnie mała dziewczynka.
- Czy jestem z wujkiem Marco ??- poprawiłam Rozalie uśmiechając się.
- Yhm.
- Nie, jak na razie nie jestem z wujkiem Marco.
- A bedzies ??
- Nie wiem słoneczko.
- A kedy sie doiesz ??
- Nie wiem kochanie.
- Ujek Arco jest ajny.
- Wiem że jest fajny.- powiedziałam i w tym samym momencie w drzwiach ukazał się Reus.
- Ujek Arco.!!- krzyknęła mała i ruszyła uściskać blondyna.
- Wujek Marco. Tak wujek Marco !!- powiedział blondyn z uśmiechem spojrzał na mnie.- Cześć.- powiedział tym razem do mnie.
- Cześć.- powiedziałam z uśmiechem.
- Dasz się wyciągnąć na plaże czy nawet nie mam co liczyć ??- zapytał z uśmiechem.
- Liczyć można do dziesięciu to po pierwsze, a po drugie chętnie się z tobą przejdę.- powiedziałam wstając.
- Umiem liczyć do dziesięciu.- powiedział puszczając Rozalię.
- Nie byłabym tego taka pewna.- powiedziała i stanęłam koło niego.
- A ogę ić z wami ??- powiedziała mała patrząc na Marco.
- Następnym razem, obiecuję.- powiedział blondyn i pocałował małą w policzek.
- No dobra.- powiedziała dziwnym trafem dokładnie. Wskoczyła na łóżko Kaliny gdy ta wychodziła z łazienki.
- Mogę ją zabrać ?? -zapytał mojej przyjaciółki.
- A to mnie się pytasz. Co ja mam ją na własność ??- powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Idziemy ??- spytał zwracając się do mnie.
- Idziemy.- powiedziałam, puściłam oczko Kalinie i wyszłam z pokoju.
Poszliśmy na plaże, ta morska bryza. Czułam ją przez cały czas na twarzy. Słońce zbliżało się już ku zachodowi. Wyglądało pięknie.
- Boże jakie ładne.- powiedziałam na głos i weszłam nogami do wody.
- Dużo razy podziwiałaś zachód słońca ??- zapytał blondyn.
- Zdarzało się. Jak mieszkałam w Ameryce to często byłam na plaży. Kocham oglądać zachód słońca.- powiedziałam.
- No. Bardzo dawno byłem ostatni raz nad morzem.
- Kiedy ostatni raz byłeś nad morzem ??
- W dzieciństwie.
- Wow. To dawno.
- No trochę.
- A czemu przez ten czas nie byłeś nad morzem ??
- Wiesz co. Głównie to byłem zajęty.
- No tak. Piłka Nożna.
- Właśnie. Nie miałem czasu dla siebie.
- A teraz go znalazłeś ??
- Teraz jest inaczej.
- Ale że w jakim sensie inaczej ??
- Inaczej. Mam wspaniałych przyjaciół, cudowną drużynę i osoby na których strasznie mi zależy.
- Rozumiem. Ja jakoś ostatnio mam czas na takie rzeczy.
- Ostatnio czyli że przez trzy dni ??
- Mniej więcej.
- Dlaczego z nim byłaś ??
- Bo tak wyszło. Myślałam że go kocham, ze jest dla mnie wszystkim, a tu jak zwykle niespodzianka.
- Ja cię kocham.
- Wiem.
- Wiesz ??
- Powtarzasz to na około.
- Bo taka jest prawda.
- Wiem.
- I co zrobisz z tym faktem ???
- Jeszcze nie wiem.
- A dasz mi szansę.
- Dam.
- Czyli jesteś moją dziewczyną ???
- Tego nie powiedziałam.
- Powiedziałaś że dasz mi szanse.
- Że dam ci szansę a nie że będę twoją dziewczyną. To jest różnica.
- No weź. Ile mam się jeszcze męczyć??
- Aż się zmęczysz.
- To ja już dawno to zrobiłem.
- A to dopiero początek.
- To już będzie szybciej jak znajdę sobie nową dziewczynę.
- Też tak uważam.
- Ale niech będzie, pomęczę się jeszcze trochę.
- Kochany.
- A dasz mi buziaka na zachętę ??
- Bajki to ty możesz małej na dobranoc opowadać.
- Ty naprawdę jesteś uparta.
- Wiem.
- A jest coś czego nie wiesz.
- Oczywiście.
- A co to jest ??
- Nie ważne.
- No powiedź.
- Nie ważne.
- No proszę.
- Nie powiem.
- Proszę.
- Marco.
- Co ??
- Siedź cicho.
- Nie.
- No weź.
- Nie póki mi nie powiesz o czym nie wiesz.
- Nie powiem.
- No plis.
- Zamknij się proszę.
- Nie.
- Marco.
- Co ??
- Kocham Cię.
- Naprawdę ??
- Nie.
- No weź.
- No kocham cię.
- Naprawdę ??
- Naprawdę.
- Nie kłamiesz ??
- Nie.
- Zostaniesz moją dziewczyną ??
- Zostanę.
- Jesteś moją dziewczyną ??
- Jestem.
- Nareszcie.
- Aż takie to męczące ?
- Co ??
- Twoje gadanie.
- Jesteś moją dziewczyną.
- Tak jestem twoją dziewczyną.
On mnie pocałował. Emocje wzięły górę. Wiedziałam. Wiedziałam.
Od nowa się w nim zakochałam.
OD NOWA.
Kocham go, ale Marco jest czasami jak 5 letnie dziecko. Takie małe i wkurzające. Zgodziłam się w końcu się zgodziłam. Nie wytrzymałam. CO JA NAROBIŁAM ??
C.D.N

CZYTASZ = KOMENTUJESZ.

piątek, 18 kwietnia 2014

Liebster Award

Jak wszyscy to i ja :)
 Dziękuje wszystkim za nominacje <3 <3 KOCHANI <3

Pytania od BvBmoim życiem :*

1 Ulubiony piłkarz Bundesligi ? 
2 Ulubiony piłkarz T-mobile ekstraklasa ?
3 Real vs Barca ? 
4 Ulubiona piosenka?
5 Co najbardziej lubisz jeść ? 
6 Link do opowiadania w którym sie "zakochałaś"  
7 ile masz lat ? 
8 ile masz wzrostu ?
9 masz rodzeństwo ?
10 z jakim piłkarzem chciałabyś znaleźć się na bezludnej wyspie ^^ 
 
Moje odp. <3 
1. Marco Reus oczywiście <3 
2. Jakub Kosecki ( Legia Warszawa )  
3. Real. Sorki ale Real chodź szczerze to nic nie mam do Barcelony :3 
5. Naleśniki <3 
I naprawdę wiele, wiele innych <3 
7. 14
8. 170
9. mam brata xd
10. Oczywiście z Marco. <3 <3 <3 
 
Pytania od Reusowa MaLiNa. 
 1. Jak masz na imię?
2. Ulubiony piłkarz?
3. Dlaczego kibicujesz właśnie Borussię?
4. Kibicujesz jakiemuś innemu klubowi oprócz Borussi?
5. Ulubiona piosenka?
6. Najpiękniejszy stadion?
7. Jaki piłkarz ma najładniejszą i najfajniejszą dziewczynę/żonę? (możesz wymienić więcej niż jedną osobę)
8. Najlepsi piłkarze z Polski?
9. Jaki klub ma Twoim zdaniem najwierniejszych kibiców?
10. Czytasz mojego bloga?
11. Opisz siebie w trzech słowach.
 
Moje odp. 
1. Kamila. 
2. Marco Reus <3 
3. Nie wiem tak jakoś wyszło. Kocham ich grę, strasznie lubię zawodników. Trudno określić dlaczego, po prostu tak wyszło. Są moją ukochaną drużyną i nic tego nie zmieni. 
4. Real Madryt :3 
6. Signal Iduna Park, Camp Nou, Wembley, Stadion Narodowy w Warszawie i Santiago Bernabeum 
7. Gerard Pique ( Shakira ) Robert Lewandowski ( Anna Lewandowska )   
8. Furman, Kosecki, Wawrzyniak oczywiście i jest ich dużo jeszcze <3
9. Borussia Dortmund, Real no i kibice Reprezentacji Polski, Holandii i Niemiec. 
10. Tak :) 
11. Wysportowana, miła, piłkarska <3 
 
Nominuję : 
 
 
Nominuję te wszystkie blogi :* 
 
 
A oto moje pytania: 
1. Ulubiony klub ?? 
2. Ulubiony piłkarz ??
3. Lubisz skoki narciarskie ?? 
4. Ulubiona piosenka ?? 
5. Czytasz mojego bloga ?? 
6. Jaki jest twój ulubiony blog ?? 
7. Twoje trzy najlepsze cechy ?? 
8. Gdzie chciałabyś pojechać najbardziej ?? 
9. Borussia czy Bayern ?? 
10. Miasto do którego marzysz pojechać najbardziej ?? 
11. Jakie największe światowe wydarzenie chciałabyś zobaczyć najbardziej ??( chodzi o Olimpiadę czy Mistrzostwa Świata itd. ?? ;) ) 
 
 
Dziękuje jeszcze raz wszystkim za nominacje ;) 

Rozdział 35

W końcu te­go właśnie szu­kamy w książkach: wiel­kich uczuć, które nig­dy nie stały się naszym udziałem, i wiel­kiego bólu, które­go łat­wo się poz­być, za­mykając książkę.  

W końcu poszłam wraz z Marco do domu. Blondyn dał mi jakiś ręcznik,abym się otarła ale byłam tak mokra że nic to nie dawało. W końcu Marco stwierdził że przejdzie się na górę po swoją klubową koszulkę i poszedł. Po paru minutach zszedł na dół i dał mi wspomnianą wcześniej koszulkę, poszłam do łazienki się przebrać. Gdy wróciłam Reus mnie zaskoczył. Siedział i oglądał album ze zdjęciami.
- Kto to ?? - zapytałam zachodząc go od tyłu.
- Nie ważne.- powiedział zamykając książkę.
- Marco. Kto to jest??- zapytałam ponownie, ze spokojem w głosie.
- Moja była.- powiedział nie pewnie.
- I czego się boisz ??- spytałam, biorąc od niego książkę.
- Ja się niczego nie boję.-powiedział udając ważniaka.
- Wcale.
- Niczego.
- Dobra nie ważne. Jak miała na imię ??
- Caroline.
- Rozumiem. Ładna.
- Nie jesteś zła ??
- Nie. A dlaczego mam być ??
- Nie wiem. Myślałem że się wkurzysz.
- Dlaczego ?? Nie jesteś moim chłopakiem więc nie muszę się denerwować o byle co.
- Liliana.
- Marco. Taka jest prawda.
- Ja cię kocham. Nie rozumiesz.
- Ale nie jesteś moim chłopakiem.
- Dlaczego ??
- Mam męża.
- Który cię zdradził.
- Ja zdradziłam go wcześniej.
- Ale on nie musi o tym wiedzieć.
- Reus do cholery.
- O co ci chodzi ??
- Nie wiem o co my się do cholery kłócimy.
- O to że ja cię kocham i chce z tobą być, a ty jak zwykle.
- Bo mam jeszcze męża idioto.
- Nie jestem idiotą, debilko.
- Mów za siebie księżniczko.
- Debilka.
- Idiota.
- Dziwka.
- Naprawdę tak myślisz ??- powiedziałam i spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Żartowałem.
- To nie zabrzmiało jak żart.
- Przepraszam nie chciałem.
- Ty zawsze nie chcesz.
- O co ci chodzi ??
- Wkurzasz mnie.
- A ty mnie niby nie.
- Oj wybacz, że jestem jaka jestem.
- Liliana. Przepraszam. - powiedział a ja nie wytrzymałam i wyszłam na ogród.
Deszcz jeszcze padał, ale co tam nie jestem z cukru.
Chyba. Chciałam pomyśleć a gdy jestem sama wychodzi mi to najlepiej. Usiadłam na trawie i zaczęłam patrzeć w niebo. Krople spływały mi do oczu, ale co z tego. Czułam na sobie rozbijające się krople. Czułam się inaczej. Zawsze tak się czuję. Nigdy nie zwracałam uwagi na deszcz, bo niczym szczególnym się nie wyróżniał. Ale teraz, teraz jest inaczej. Skupiam się na wszystkim, na wszystkim prócz własnych uczuć. Chce uciec od tego co czuję, chce zrozumieć i nie cierpieć już nigdy więcej.  Nagle poczułam na sobie, czyiś wzrok. Nawet nie patrząc wiedziałam że należy on do Niemca. Wiem że nie chciał mnie nazwać dziwką i że mu się to wymsknęło. Ale może ma racje, fakt nie robię tego za pieniądze i nie robię tego z każdym po kolei jak leci. Ale zakochuje się cały czas, chodź wiem kto jest dla mnie najważniejszy. Wiem że Reus jest numerem jeden w moich uczuciach, i wiem też że sama siebie okłamać nie mogę. Ale co ja na to mogę poradzić ?? Poczułam na sobie teraz jego dotyk.
- Przepraszam. Nie chciałem.
- Wiem.
- To dlaczego wyszłaś na ten deszcz ??
- A nie chciał byś wiedzieć dlaczego właśnie woda, dlaczego ona tworzy deszcz ?? Gdy zawsze patrzyłam na krople spadające z tysiące metrów a może nawet więcej. Spadają bo muszą, takie jest ich prawo natury. Ale jest jeszcze inaczej, chodź popełniają samobójstwo spadając z nieba, to po jakimś czasie odradzają się. Albo są nowymi kroplami albo pomagają rosnąć komuś na nowo. Czemu z ludźmi tak nie ma ??
- Nie wiem. Ale powiedziałaś to tak jakbyś chciała popełnić samobójstwo.
- Nie chce. Zastanawiałam się kiedyś nad tym, ale ostatecznie stwierdziłam że nie mogę ranić ważnych dla mnie osób.
- Chciałaś ??
- Nie.
- A chcesz ??
- Nie nie chce.
- To co ty chcesz osiągnąć od życia ??
- Nie wiem. Marco nie wiem. Na razie mam 24 lata. Jeszcze długo mam nadzieję, będę żyć.
- Ja chciałbym żyć, ale z tobą u boku.
- Marco.
- Mówię co myślę. Kocham cię, i nie mogę bez ciebie żyć. Próbowałem ale nie mogę. Przepraszam.
- Nie musisz.
- Muszę. Liliana, bez ciebie nie wyobrażam sobie życia.
- Kocham cię, ale to wszystko dzieję się za szybko. Dzisiaj straciłam męża. Dzisiaj nie mogę zyskać kogoś nowego.
- A jutro ??
- Jutro nie jest zagwarantowane nikomu.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też, ale musisz mi dać czas.
- A ile go potrzebujesz ??
- Poczekaj jeszcze, a kiedy będę gotowa dam ci znak. I obiecuję że już nie ucieknę, już nigdy więcej.
- Przyrzekasz ??
- Przyrzekam.
- Dobra chodźmy do środka, bo już trochę zmarzłem.
- No dobra.
Poszliśmy do domu, ja postanowiłam przebrać się w moje poprzednie ciuchy bo wyschły, a Marco gdy się przebrał zaczął robić kolacje.Nie wiedziałam czy mam iść do niego i mu pomóc czy poczekać aż skończy. Ostatecznie postanowiłam dać mu pole do popisu i poszłam do salonu. Najbardziej mnie zdziwiło nadal wiszące moje zdjęcie. Pamiętam zrobione było wtedy na meczu. Na moim pierwszym meczu po przyjeździe tutaj z Los Angeles.
- Co patrzysz ??- zapytał Marco wchodząc do salonu.
- Co to tu jeszcze robi ??
- Jak było, tak zostało.
- Aha fajnie.
- Lubię na nie czasami popatrzeć. Ładnie tu wyszłaś. 
- Dziękuje.- powiedziałam trochę nie śmiało.
- Nie ma za co.
- Mogę zadać ci pytanie.
- Jasne że możesz.
- Dlaczego to we mnie się zakochałeś ??
- Nie wiem. Tak jakoś wyszło.
- Ale na świecie jest milion dziewczyn takich jak ja a ty wybrałeś właśnie mnie.
- Jesteś wyjątkowa. Nie taka jak wszystkie, jesteś inna.
- Właśnie nie Marco. Jestem taka jak wszystkie.
- Nie każda dziewczyna potrafi zamienić się w brata, grać w męskiej drużynie i strzelać bramki chłopakom.
- Jest kilka takich dziewczyn Marco.
- Nie takich samych jak ty.
- Marco.
- No co??
- Jestem taka sama jak wszyscy. Przeciętna, normalna tylko mi udało się wybić a innym nie koniecznie.
- Niech ci będzie, dla mnie i tak jesteś inna od wszystkich.
- Uparty jesteś.
- Podobno to jeden z moich atutów, prócz tego że jestem przystojny.
- Dobre, dobre. Lustereczko w samochodzie ci to powiedziało.
- Pyskata.
- Podobno to też jeden z moich atutów.
- Dobra chodźmy na kolację.
- A co zrobiłeś dobrego ??
- Zobaczysz gwiazdeczko.
- Nie nazywaj mnie tak.
- No dobra. Chodź bo wystygnie.
****************************************************************************
& Następny dzień &

I tak minął wczorajszy dzień. Bez żadnych uprzedzeń i niespodzianek. Około godziny 12 wieczorem wróciłam do domu. Musiałam przemyśleć to i owo. Może faktycznie go kocham ale musi się troszeczkę wysilić aby ze mną być. Nie będę taka łatwa. 
Wstałam,umyłam się i ubrałam w dżinsy, AIR MAXY, luźną bluzkę i włożyłam na głowę Full Capa.
Zastanawiałam się co będę dzisiaj robić, trudna decyzja. Poszłam na dół, w domu byłam sama, z resztą jak zawsze w Londynie. Oscar wstawał i od razu wybywał z domu, potem wracał wieczorami z reguły upity i szedł spać z powrotem. Może ta dziewczyna wczoraj nie była pierwszą z jaką mnie zdradził. Ubóstwiam jak chłopak mówi że kocha jakąś dziewczynę, zdradzając ją z inna. Normalka w większości przypadków.
Siedziałam właśnie w kuchni i jadłam śniadanie, gdy ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi. Wstałam, w lustrze przejrzałam się jeszcze czy wyglądam jak człowiek i poszłam otworzyć drzwi.
- Co ty tu robisz ??- zapytałam chłopaka stojącego w drzwiach.
- Mogę wejść??
- Nie.
- Liliana.
- Spadaj zanim wezwę policję.
- Oj no proszę.
- Nie. Wynocha.
- Ale ja cię kocham.
- No to mamy problem bo ja cię wręcz przeciwnie.
- Liliana.
- Spadaj.
- Kochanie no.
- Nie nazywaj mnie tak i wynoś się stąd.
- Liliana proszę daj mi to wytłumaczyć.
- Nie masz czego. Wynoś się stąd.
- Kochanie, ale...
- Powiedziała wynocha no to wynocha.- usłyszałam znany mi głos.
- A tobie chuj do tego.
- Naprawdę, nie był bym tego taki pewien na twoim miejscu.- powiedział mój dobry przyjaciel.
- Spieprzaj, nie twój interes.
- Zaraz będzie moim, jak dostaniesz w ten powalony łeb.
- Robert, dam sobie radę.- powiedziałam przerywając kłótnie.
- A więc to ty jesteś Robert Lewandowski, ta sławna gwiazdeczka która nie trafia do bramki.
- Zaraz ci przywalę.- powiedział Robert zaciskając pięść.
- Masz za małe jaja aby mi przywalić.- powiedział Oscar.
- Zaraz się przekonamy, kto ma za małe jaja.- powiedział i podszedł do zawodnika Chelsea.
Ja od razu jak oparzona wskoczyłam między nich.
- Robert do domu, a ty wynocha, bo zaraz wezwę policje.- powiedziałam i zaciągnęłam reprezentanta Polski do swojego domu, szczelnie zamknęłam i czekałam aż mój były w końcu sobie pójdzie.
- Czego chciał ten pedał ??
- Chciał abym do niego wróciła.
- Nie wrócisz prawda ??
- Pojebało cię ?? Oczywiście że nie.
- To dobrze. I nie nie pojebało mnie.
- Cieszę się nawet nie wiesz jak bardzo. Hehe.
- Pewnie się zastanawiasz co ja tu robię ??
- No w sumie, zaskoczyłeś mnie to wizytą.
- A więc z chłopakami, wpadliśmy dzisiaj na treningu na niesamowity pomysł.
- No zaskocz mnie.
- Chcemy jechać jutro rano nad morze i wrócić za tydzień.
- Że taki wypad  nad morze??
- No. Trener nie ma nic przeciwko, bo z nim rozmawialiśmy. Teraz pytanie czy wy się zgadzacie.
- Jakie my ??
- No dziewczyny. Wszystkie.
- Czyli ??
- Nie nie wiem. Kalina, Dominika, Zuza i tak dalej.
- Kto wpadł na ten pomysł ??
- A jak myślisz ??
- Hmmm. Urodził się 31 maja 1989. Ma brązowe oczy, blond grzywę i gra w pomocy.
- Dobre. Dobre.
- Reus jak zwykle.
- No jak zwykle.
- Strasznie chciał się wybrać nie wiem dlaczego.
- Domyśl się.
- A pewnie o ciebie chodzi.
- Yhm.
- I pewnie dlatego, cały trening nakłaniał mnie abym ja nakłonił ciebie na ten wyjazd.
- Lowelas chce mnie poderwać.
- A uda mu się to ??
- Pożyjemy, zobaczymy.
Robert siedział chyba u mnie jeszcze z półtorej godziny, a potem musiał wracać. Bo jego dziewczyna się niecierpliwiła. Porządnie sobie z nim pogadałam. Opowiedziałam mu wszystko co się ostatnio działo w moim życiu. Powiedziałam mu o tym i o tamtym. I wiem że nic nikomu nie powie bo jest moim najlepszym na świecie kumplem.
C.D.N

CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3 <3 <3 



sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 34

Przy­jaźń poz­naję po tym, że nic nie może jej za­wieść, a praw­dziwą miłość po tym, że nic nie może jej zniszczyć.  

Otworzyłam oczy i zobaczyłam coś cholernie dziwnego. Znajdowałam się w łóżku, w sypialni, ale co najlepsze nie swojej sypialni. Zaczęłam się rozglądać, miałam wrażenie że skądś znam ten pokój. Nic nie pamiętałam co się działo wczoraj, nic a nic. Tym bardziej nie wiem gdzie teraz jestem. Szerzej otworzyłam oczy, a widok który zobaczyłam kompletnie mnie przeraził. Byłam w samej bieliźnie, sukienka leżała na podłodze koło moich butów i męskiej koszuli. Za nią leżała marynarka od garnituru. Odwróciłam się i zobaczyłam jego. To nie był mój mąż, a była to osoba na której zależało mi bardziej. Zobaczyłam Marco. Wyglądał tak słodko, miał zamknięte oczy, ale nadal był cholernie przystojny. Miał goły naprawdę piękny tors. Taki szeroki ale umięśniony. Zatkało mnie na sam jego widok.
Wstałam i zauważyłam że jestem w domu Marco. Nawet nie wiem jak tu trafiłam. A co najgorsze nie wiem co zrobiłam. Ale po skojarzeniu wszystkich faktów dotarło do mnie że zdradziłam męża. Oscar był dla mnie cholernie ważny, ale do cholery jakim cudem mogłam go zdradzić. Usiadłam na łóżku, wplątałam ręce we włosy i zaczęłam się zastanawiać. Dlaczego ?? Przecież mówiłam to już tyle razy, że ja nic nie czuję do Reus'a ale chyba się myliłam. Przy zdrowych zmysłach nie dałabym się zaciągnąć z nim do łóżka. Znaczy tak mi się wydaję. Nagle zauważyłam że się we mnie wpatruje.Odwróciłam się do niego i spojrzałam tak jakbym miała zamiary go zabić, ale on się tylko uśmiechał.
- Z czego się cieszysz ??- spytałam wkurzona.
- Nie denerwuj się od razu.
- Jak mam się nie denerwować ??
- Normalnie.
- Spadaj.- powiedziałam, wstałam i rzuciłam w niego poduszką.
- Na pocieszenie powiem ci że była fajnie.
- A powiedź o tym komukolwiek a cię zabije.
- Och. No nie przeginaj.
- Nie przeginam.
- Przesadzasz.
- Przesadza to ogrodnik, a ty jesteś idiotą.
- Liliana.
- Wykorzystałeś mnie ?
- Nie prawda.
- Jak nie ??
- Ja cię kocham, pojmij to wreszcie. Poza tobą świata nie widzę.
- Wiesz co możesz sobie darować tę szopkę.
- Liliana.
- Co ?? Reus.
- Kocham Cię.
- Cześć.- powiedziałam, włożyłam buty i wyszłam z domu Niemca. Ruszyłam w kierunku domu. Swojego domu. Całą drogę myślałam jak mogłam zrobić coś takiego? Jak mogłam go zdradzić w ten sposób ??
Weszłam do domu, ale coś mi się nie podobało. Zobaczyłam zieloną damską kurtkę i jakieś dziwne buty. Nie zwracając na to szczególnej uwagi, powędrowałam ku swojemu pokojowi. Otwierając drzwi zobaczyłam widok który cholernie mnie załamał.
Mój mąż, mój ukochany, obściskiwał się z jakąś laską w moim łóżku.
- Oscar !!- krzyknęłam zaskoczona tym widokiem. Już czułam jak łzy płyną mi po policzkach.
- Liliana!?- krzyknął zaskoczony, odrywając się od dziewczyny. Ona spojrzała na mnie i wybałuszyła oczy.
- Co to ma znaczyć do cholery ??- krzyknęłam.
- To nie tak jak myślisz. Kochanie ja...- nawet nie dałam mu skończyć.
- Z nami koniec. Do wieczora masz czas, bay się wynieść. Jak nie wezwę policje. Wypierdalaj stąd.- krzyknęłam a oboje poderwali się jakby zobaczyli ducha. Byłam cała zapłakana, widziałam to i czułam ale nie mogłam im pokazać że jestem rozklejona.
- Kim jest ta dziewczyna ??- zapytała laska która przed chwilą obściskiwała się z moim byłym.
- Jego byłą. Wypierdalać mi stąd oboje.- krzyknęłam wskazując na drzwi. Wyszli i już po 5 minutach nie było po nich ani śladu. Skoro jestem już wolna, nie muszę się przejmować tym że go zdradziłam. Wręcz przeciwnie muszę kogoś przeprosić. Przebrałam się w normalne ciuchy. Zwykłą bluzka, rurki, czapka i vansy. Przebrałam się, umalowałam i wyszłam z domu. Cały czas byłam wstrząśnięta tą całą sytuacją. Niby sama go zdradziłam ale to on zakończył nasz związek. Jak można się obściskiwać z inną laską  w pokoju swojej żony. Nie wiem, nie rozumiem.
Wsiadłam do auta, i nie wiedziałam w którą stronę pojechać, ostatecznie postanowiłam wrócić tam gdzie byłam rano. Jak ja mu w oczy spojrzę?? Dobra nie ważne. Ruszyłam w kierunku domu Reus'a. Po jakiś 15 minutach byłam już pod jego domem. Wiedziałam że jest w środku, i wiedziałam że jest tam sam.
Podeszłam do drzwi i zapukałam. Po niecałych 30 sekundach w drzwiach pojawił się blondyn.
- Zapomniałaś czegoś ??- zapytał zaskoczony moim widokiem.
- Mogę ??- zapytałam i spojrzałam na niego, był taki przystojny, chciałam się na niego rzucić i nie puścić.
- Jasne.- powiedział i otworzył szerzej drzwi.
- Coś się stało ??- zapytał gdy już zdjęłam kurtkę i buty.
- Jestem wolna.- powiedziałam i spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Jak to ???
- Zdradził mnie. Weszłam do swojego domu, a on w moim łóżku, obściskiwał się z jakąś laską.
- Zabiję go.
- Nie. Daj spokój.
- A dlaczego przyjechałaś tutaj ??
- A przeszkadzam ci ??
- Nie skąd. Tak się tylko zastanawiam.
- Jak już mnie nie chcesz, to mogę wyjść.
- Nie zostań.
- Dzięki. I sorki że tak po chamsku.
- Nic nie szkodzi, przyzwyczaiłem się już.  
- Przepraszam.- powiedziałam siadając na kanapie w salonie.
- Nie ma za co. A możesz mi powiedzieć proszę co się stało ??
- Po powrocie od ciebie, pojechałam do domu, w wejściu zauważyłam damskie rzeczy, nie moje fakt co fakt, ale nie zwróciłam na nie szczególnej uwagi, poszłam do swojego pokoju a tam w moim łóżku Oscar pieprzył się z jakąś laską. Wkurzyłam się, wywaliłam ich oboje i nie wiedziałam gdzie przyjechać. Więc przyjechałam do ciebie.
- Okej,spoko.
- Jak nie chcesz, to mogę sobie iść.
- Nie zostań.
- Na pewno??
- Na pewno. Idź do ogrodu, zaraz przyniosę obiad.- powiedział otwierając drzwi na taras. Poszłam tam jak mnie poprosił. W Dortmundzie o tej porze roku, jest niesamowicie. Raz pada deszcz a raz świeci słońce ale i tak kocham to miejsce. Usiadłam na trawie i zaczęłam patrzeć w niebo. Chmury były trochę ciemne ale co tam, miałam tylko nadzieję aby nie zaczęło padać. Nagle przyszedł Marco.
- Co tak podziwiasz ?- powiedział zachodząc mnie od tyłu.
- Chmury. - powiedziałam nie pewnie.
- A co w nich takiego niezwykłego ??
- Wszystko.
- Czyli ??
- Możesz sobie powyobrażać kształty, rozmyślać, zastanowić się nad tym i nad tamtym. Po prostu.
- Może kiedyś...a ty często to robisz ??
- Czasami, jak wiem że z nikim nie mogę pogadać, jak chcę pomyśleć, w Londynie i w Los Angeles bardzo często to robiłam.
- Czemu wyjechałaś do tego pieprzonego Londynu ??
- A czemu miałam nie wyjeżdżać ??
- Bo...bo...no dlaczego wyjechałaś ??
- Bo nie mogłam patrzeć na to wszystko. Na ciebie.
- A coś ze mną nie tak czy co ??
- Nie o to chodzi. Wiedziałam że cię zraniłam wtedy na meczu, i nie chciałam tego pogorszyć.
- Nie zraniłaś mnie ale zaskoczyłaś.
- Wcale ??
- A żebyś wiedziała. Zaskoczyłaś mnie.
- Nie miałam wyjścia.
- Zawsze jest jakieś.
- Ucieczka była najrozsądniejszym wyjściem.
- Nie kłam.
- Marco, znowu to samo.
- O co ci chodzi ??
- Zawsze mówisz że kłamie.
- A nie kłamałaś.
- Nie. Nie kłamałam ani wtedy ani teraz.
- Czyli mnie kochasz ??
- MARCO !!
- No co ??
- BOŻE !!
- Marco wystarczy.
- Przestań.
- No kochasz mnie czy nie ??
- Nie wiem.
- Wiesz ale nie chcesz mi powiedzieć.
- REUS do cholery.
- Kochasz mnie.
- Tego nie powiedziałam.
- Jak nie??- powiedział a wtedy zaczął padać deszcz.
- Nie powiedziałam tego.
- Liliana!!
- Reus !!
- No powiedź że mnie kochasz.
- Nie.
- NO weź, bo zaraz będzie gorzej padać.
- No i ?? Z cukru jesteś ?? Na boisku ci nie przeszkadza.
- Boisko, a ogródek to co innego??
- Jak ?? To i tamto to trawiaste, tylko że ty tu masz kwiatki a tam są bramki i linie.
- Do cholery nie zmieniaj tematu, kochasz mnie czy nie ??- zapytał a ja już nie wytrzymałam.
Pocałowałam go. Nie wiem dlaczego, nie wiem jak.
Nie wiem czemu. Chciałam go uciszyć,ale...Ale wyszło coś innego, coś czego się nie spodziewałam.
CHYBA ZNOWU SIĘ ZAKOCHAŁAM.




C.D.N

CZYTASZ= KOMENTUJESZ. <3

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 33

Nie ma nic bar­dziej nies­pra­wied­li­wego niż nieod­wza­jem­niona tęskno­ta. To na­wet gor­sze niż nieod­wza­jem­niona miłość.  

Znowu w Dortmundzie. Hmmm. Czy żałuje że znowu tu jestem ?? Nie. Niby czego mam żałować. Nie mogłam zostawić swojego brata w tak ważnym dla niego dniu. Nie mogłam. Może i jestem złą siostrą ale nie aż tak. Cieszę się że znów tu jestem.
Bawiłam się wspaniale, ale czegoś mi brakowało, nie czegoś a raczej kogoś. Szukałam go, czułam jego obecność chodź go nie widziałam. Oscar świetnie zaczął dogadywać się z chłopakami z Borussii więc miałam czas by przejść się po stadionie. Sama wyszłam z sali balowej, i poszłam na murawę, na trybuny i do szatni. Ostatecznie zatrzymałam się na trybunach. Siedziałam i zaczęłam jak to zwykle rozglądać się. Niebo było piękne, pełnia księżyca i niesamowite gwiazdy. Nagle poczułam na sobie czyiś wzrok. Zaczęłam rozglądać się wszędzie i nagle mój wzrok, zatrzymał się na blondynie, stojący w sektorze w którym byłam i ja.
- Marco.- powiedziałam sama do siebie.
Spojrzałam na niego, nic nie mówił a zaczął się we mnie wpatrywać. Nie wiedziałam czy mam uciekać, odezwać się czy stać w bez ruchu.
- Tak chyba nie będziemy rozmawiać.- usłyszałam jego głos. Brakowało mi go, naprawdę mi go brakowało. Schował ręce do kieszeni spodni od garnituru.
- Ty naprawdę chcesz ze mną rozmawiać ??- spytałam troszkę zaskoczona.
- Chyba nie mamy wyjścia. Trzeba wyjaśnić sobie to i owo. Prawda ??- zapytał i zbliżył się o jakieś 5 schodów bliżej.
- Nie wiem. Nie wiem czy mam ci cokolwiek do powiedzenia.- powiedziałam.
- Och nie mów. Wiem że mnie szukałaś.
- Niby skąd ??
- Telepatia a może i magia.
- Jasne. Jasne. Bo ty umiesz takie rzeczy.
- A skąd wiesz że się nie nauczyłem przez te trzy lata ??
- Wow. Umiesz liczyć, jestem pod wrażeniem.
- No widzisz. Potrafię zaskakiwać.
- Polemizowałabym.- powiedziałam.
- A ty nie masz mi nic do powiedzenia ???
- Nie. Chyba nie.
- Myślałem że pochwalisz mi się swoim nowym nabytkiem.
- Nie ładnie mówić o ludziach jak o rzeczach.
- Ty mnie traktowałaś jak rzecz.
- Nie. Nigdy nawet nie śmiałam się tak cię potraktować.
- Wcale. A udawanie kogoś kim się nie jest ??
- To coś innego.
- Ale kłamstwo i zachowanie podobne.
- Mylisz się.
- Może i tak. Ale ja nie traktuje ludzi jak ty.
- Nikogo nigdy nie potraktowałam jak zabawkę.
- A tego skoczusia, a mnie ?? A Ronaldo ?? To wszystko pewnie była przygoda, zabawa albo może i miłość. Trzy dniowa.
- Jesteś strasznie chamski.
- Nie chamski a szczery.
- Nie.
- Nie ?? A ty jaka jesteś ?? Prawdziwa ??
- Nie.
- To jaka ?? Oszukana.
- Nie miałam wyjścia. Musiałam udawać Leonarda.
- I musiałaś przy tym wszystkich okłamać ??
- Rodzina, trener, Lewandowski i dziewczyny. Oni wiedzieli.
- To wiem. A reszta ??
- Reszta nie musiała o niczym wiedzieć, zwłaszcza ty.
- Nie był bym tego taki pewien.
- Myślałam że się zmieniłeś. Zmieniłeś się na gorsze.
- Nie znałaś mnie ani wcześniej ani teraz.
- Kochałam cię.
- Kochałaś mnie ?? Niby kiedy ??
- Niby wcześniej, niby teraz i niby później.
- Zaraz. Zaraz. Ty nadal mnie kochasz ??
- A przestałam ??
- Skąd mam wiedzieć?? Nie widziałem cię trzy lata. I powiem że wcale się nie zmieniłaś.
- Ty też mnie nie znasz.
- Jak nie ?? Wiem o tobie wszystko.
- Nie. Nie wiesz o mnie niczego.
- No właśnie wiem.
- I dlatego musiałeś tak często bywać u mnie w pokoju.
- Właśnie.
- A co z twoją ukochaną ??
- Stoi przede mną.
- Chodzi mi o tą drugą.
- O Cornelie??
- Yhm. 
- Zerwałem z nią. Nie miałem już do niej siły. Była uparta.
- Tak jak ty. Czyli jak osioł.
- Ojej. Przeginasz sobie.
- No chyba nie. To jak tam twój ukochany numer 7 ???
- Mój mąż. Wspaniale.
- Że kto ??
- Mój mąż. Mam męża.
- Nie wiedziałem.
- A skąd miałeś wiedzieć ?? Trzy lata mnie nie było.
- Naprawdę jesteście małżeństwem ??
- Tak. Nawet na dowód pokaże ci obrączkę.- powiedziałam, podeszłam do niego, i pokazałam pierścionek.
- Nie wiedziałem. Wybacz.
- Nic nie szkodzi. Leoś też nie wiedział. Nikt nie wiedział, prócz twojego kolegi z reprezentacji.
- Którego ??
- André Schürrle.
- Ładny pierścionek.
- Dziękuje.- powiedziałam i zaczęłam wpatrywać się w jego piękne oczy.
- Przepraszam. Nie powinienem tak mówić. Na serio przepraszam.
- Nic się nie stało. Ja też przepraszam.
- A więc od kiedy jesteście razem ??
- Od dwóch lat.
- A małżeństwem ??
- Od roku.
- Krócej się znacie niż ja z tobą.
- Wiem. Ale czyje do niego coś więcej niż przyjaźń.
- A do mnie ??
- Nadal cię kocham Marco.
- Już nie mogę zliczyć ile razy mi to mówiłaś.
- Wiem. Dużo nawet bardzo dużo.
- Lil. Ja też cię nadal kocham.
- Nawet nie wiesz co tak naprawdę czuje.
- Nie wiem, ale posłuchaj, jesteś, byłaś i będziesz dla mnie najważniejsza. Żadna dziewczyna, nie zagościła jeszcze w moim sercu.
- Marco...ja mam męża.
- Zapomniałem, przepraszam.
- Nic nie szkodzi.
- Liliana!!!- usłyszałam krzyk swojego ukochanego.
- Oscar.- powiedziałam odwracając się. Ten szedł w moją stronę i dziwnie się patrzył na Marco.
- Co ty tu robisz ??
- Kochanie to jest Marco. Marco to jest mój mąż Oscar.- powiedziałam przytulając się do niego, zauważyłam że Marco strasznie go to zabolało.
- Miło mi cię poznać.- powiedział Oscar i uścisnął rękę Marco.
- Mi również.- powiedział Reus nie pewnie.
- Kochanie, możesz pójść ze mną i zatańczyć??- zapytał mnie Oscar.
- Dobrze. Skończę rozmawiać i zaraz przyjdę.- powiedziała a ten szybko wbiegł po schodach i poszedł do sali.
- Co ty w nim widzisz ?? Co on ma czego ja nie mam ??
- Kocham go.
- Mi też to mówiłaś.
- Ale ty a on to dwa różne czasy.
- Ale ja cię kocham bardziej od niego.
- Tego nie wiem.
- To już wiesz.
- Marco to nie jest takie proste jak myślisz.
- Wiesz co ??
- Nie, nie wiem.
- Nie rozumiem cię.
- Niby co tu do rozumienia.
- Wszystko.
- Nie rozumiem.
- Ja cię kocham, a ty jak zwykle masz mnie gdzieś.
- To nie prawda.
- Jak nie ??
- Ja cię kocham, ale nie tak jak kiedyś.
- Bo kiedyś było inaczej.
- A żebyś wiedział że było.
- Ty nigdy nie traktowałaś mnie poważnie.
- Nie mam już ochoty, z tobą rozmawiać. Cześć Marco.- powiedziałam i z biegiem ruszyłam ku górze.
- Bo najlepiej jest właśnie uciec !- krzyknął za mną i ja wtedy się zatrzymałam.
- Nie. Wiesz dlaczego zawsze uciekam ??? Bo nie chcę zrobić czegoś co będę później żałowała.- krzyknęłam odwracając się twarzą do niego.
- A niby co mogłabyś mi zrobić ???
- Pocałować cię.
- I tego byś żałowała ??
- Bardziej niż myślisz.- powiedziałam, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku sali. Nie wiedziałam co właśnie zrobiłam. Nic nie wiedziałam, nawet nie myślałam. Musiałam stamtąd uciec bo jeszcze chwila i naprawdę bym go pocałowała.
Weszłam na salem, wszyscy się na mnie patrzyli, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Jedyne co chciałam zrobić to zatańczyć jeden z najlepszych tańców mojego życia z moim mężem. Znalazłam go i podbiegłam do niego, na szpilkach to był wyczyn, ale miałam gdzieś to że mogę się zabić.
- Oooo. Przyszłaś już.- powiedział Oscar łapiąc mnie za rękę.
- Tak. Zatańczymy ??- spytałam poprawiając włosy.
- Z wielką chęcią kochanie.- powiedział i powędrowaliśmy na parkiet. Nie długo po mnie na sali pojawił się Marco, zaczął wpatrywać się we mnie. Ale chyba chciał zrobić mi na złość. Złapał pierwszą lepszą dziewczynę do tańca i zaczął się popisywać swoimi umiejętnościami. Ja nie chciałam zwracać na siebie uwagi, ale gdy zobaczyłam Marco tańczącego z tą dziewczyną, coś się we mnie poruszyło.
Ja za to nie chciałam wzbudzać sensacji i normalnie tańczyłam z Oscarem. Ale gdy Marco pocałował nie znaną mi dziewczynę w szyję, nie wytrzymałam.
- Przepraszam.- powiedziałam do Oscara i wybiegłam stamtąd. Nie wiedziałam czy to mój umysł czy serce kazało mi stamtąd uciec. Pobiegłam do miejsca w którym czułam się najlepiej.
Pobiegłam do parku znajdującego się na przeciwko Signal Iduna Park. Chciałam przemyśleć to i owo. Czy dobrze zrobiłam wyjeżdżając ?? Czy to był dobry pomysł ?? Nagle usłyszałam moje imię. Ktoś mnie wołał, odwróciłam się i zobaczyłam Marco. Bez pięknej blondyny koło siebie.
- Liliana !!- usłyszałam jeszcze raz wołanie Reus'a.
Nie wiedziałam czy mam mówić gdzie jestem, czy pobiec jeszcze dalej. Ale wiedziałam jedno, w szpilkach nie było to możliwe.
- Czego chcesz ??-  powiedziałam głosem aby usłyszał. Zaraz potem stał przede mną.
- Co tu robisz sama ??
- Chciałam się przewietrzyć. Zabronisz mi ??
- Nie. Zabolało ??
- Nie.
- Jak nie. Przecież widzę.
- Nie widzisz, tylko swoją wielką dupę i myślisz że jesteś pępkiem świata. Ale powiem ci jedno dla mnie już na zawsze będziesz nikim.
- Oboje wiemy że to nie możliwe.
- Niby dlaczego ??
- Za bardzo mnie kochasz.
- Nie prawda.
- Właśnie że prawda, nie martw się
- O co mam się martwić ??
- Zawsze cię przygarnę.
- Nie będziesz musiał. Jesteś dla mnie nikim.
- Mówiłaś to już kochanie. Powtarzasz się.
- Nie masz prawa tak mówić.
- Mam większe prawa od ciebie.
Wstałam i już byłam bliska przywalenia mu w końcu w ten blond sagan.
- Nie była bym na twoim miejscu taka pewna siebie.
- A to niby dlaczego??
- Już raz ci przywaliłam prawda ??
- Nie uderzysz mnie.
- Skąd wiesz ??
- Bo będziesz zajęta czymś innym.
- Niby czym ??- spytałam i odwróciłam głowę. Ale zaraz potem zrobił coś czego naprawdę się nie spodziewałam.
Pocałował mnie, tak po prostu. A ja tego chciałam, naprawdę tego chciałam. Nie wiem dlaczego. Strasznie tęskniłam za takim zbliżaniem się do Reus'a. Ale nie mogłam miałam męża.
- Nie. Marco nie.- powiedziałam i oczepiłam się od blondyna.
- Dlaczego ??
- Nie mogę. Mam męża.
- Istnieje coś takiego jak rozwód.
- Za bardzo go kocham aby go zostawić.
- A ja już się nie liczę ??
- Liczysz. Ale ??
- Jakie znowu pierdolone ale ?? Kochasz mnie czy nie?
- Szczerze. Sama nie wiem.
- Czyli nie.
- Tego nie powiedziałam.
- I znowu robisz przeszkodę tam gdzie jej nie powinno być.
- To nie jest takie proste.
- Jest proste. Dla ciebie rzuciłem Cornelie.
- Marco ja...ja...ja nie wiem.
- Pod jednym względem wcale się nie zmieniłaś. Nadal nie wiesz czego chcesz od życia.
- Marco.
- Teraz ja mówię cześć.- powiedział i już miał zamiar odejść kiedy złapałam go za rękę i przyciągnęłam go do siebie. Nie wiem dlaczego, ale zrobiłam coś czego po sobie nigdy bym się nie spodziewała.
POCAŁOWAŁAM GO.
C.D.N
 CZYTASZ = KOMENTUJESZ.