Małe kroczki a budzą ciepły szept nadziei na to, że może teraz coś się
zmieni... "życie ma dla nas plan" i wcale nie przyzwyczaja nas
do cierpienia i bólu ono sprawia, że doceniamy to co dostajemy
później..
Moje życie, mój scenariusz, nikt go za mnie nie napisze, bo nikt za mnie nie umrze. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić, bo nikt nie będzie za mnie tego robił. To chyba są najczęstsze słowa, jakie są w naszych myślach, gdy ktoś chce nam pomóc. Przecież to właśnie ja przeżyje swoje życie. Ludzie nie dają rady w swojej historii, i nie chcą jej napisać po swojemu, dlatego chcą napisać naszą. Ja nikomu nie piszę jego historii, bo piszę sama...swoją własną. Nie jest łatwo spełniać marzenia, jeśli ma się jakąś przeszkodę. A wiem bo to znam. Przecież próbowałam, chciałam pokonać każdą przeszkodę, każdy mur który pojawiał się przede mną.
Każdy powinien się cieszyć z tego jaki jest, nie powinien przeżywać, nie powinien zazdrościć. Każdy chciał by żyć w luksusie. Dla jednego 50 000 to mało, a dla kogoś innego, nawet 5 zł może wywołać uśmiech....
Wstałam rano, poczułam na sobie czyiś dotyk, wiedziałam do kogo on należy. Do osoby dla której jestem w stanie zrobić wszystko. Odwróciłam się w jego stronę, już nie spał, gładził moje włosy, a i uśmiechał się w ten swój jedyny i nie powtarzalny sposób.
- Marco.- powiedziałam, przytulając się do niego, był taki ciepły.
- Tak kochanie ??- zapytał, nie puszczając mnie ze swojego uścisku.
- Chciałam usłyszeć twój głos.- powiedziałam, bardziej się wtulając w jego ciepły, lecz nagi tors.
- Chyba u ciebie zamieszkam wiesz ?- powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Chyba już mieszkasz.- powiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go.
- Lils kochanie, wiesz że mamy gości w domu ??- zapytał Marco przypominając sobie chyba że jest z nami mój brat i jedna z moich najlepszych przyjaciółek.
- Wiem. Dopiero teraz sobie przypomniałeś ??- zapytałam kładąc swoją dłoń na jego policzku.
- Nie. Wiedziałem już wcześniej. Tylko chciałem się upewnić.- powiedział Marco, całując mnie w czoło.
- Co ty wczoraj brałeś blondasie ??- zapytałam z uśmiechem.
- Chyba nic. No chyba że dodałaś coś wczoraj do kolacji.- powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Ja idę się umyć.- powiedziałam pomału wstając z łóżka.
- Pomóc ci ??- zapytał Marco łapiąc mnie za bluzkę.
- Nie, chyba dam sobie sama rada.- powiedziałam wyrywając mu się. Poszłam do łazienki, przy okazji wzięłam czystą bieliznę. Wzięłam orzeźwiający prysznic, nasmarowałam się balsamem do ciała i umyłam zęby. Wychodząc z łazienki, zaczęłam się czesać.
- Dla mnie mogłabyś tak chodzić cały dzień. - powiedział Marco, leżąc na łóżku w samej bieliźnie.
- Nie bądź już taki mądry blondasie.- powiedziałam podchodząc do szafy.
- Nie fochaj się. Wiesz że cię kocham.- powiedział Marco wstając i przytulając mnie od tyłu.
- To czy to ??- zapytałam pokazując mu dwa komplety ubrań.
- Moim zdaniem to.- powiedziałam pokazując rurki, maxy i bluzkę z orłem.
- Masz gust blondasku.- powiedziałam biorąc wybrane przez niego rzeczy. Włożyłam wszystko to co wybrał Marco, po czym zeszłam na dół robić śniadanie. Wyjęłam toster, i zaczęłam wkładać do niego chleb. Wyjęłam jakieś tam wędliny, ser, miód i dżem. Na bogato po prostu. Gdy wszystko było na stole, ja wyszłam na taras. Była godzina 9.35, słońce było już wysoko na niebie, usiadłam na krześle i zaczęłam patrzeć w niebo. Nagle usłyszałam szuranie butów, odwróciłam się i zobaczyłam Leonarda.
- Hej.- powiedział z uśmiechem już nie próbując iść cicho.
- Hej.- powiedziałam z uśmiechem.
- Mogę się dosiąść ??- zapytał wskazując krzesło obok.
- Siadaj.- powiedziałam i kiwnęłam głową.
- Czemu siedzisz tu sama ??
- Muszę pomyśleć.
- Coś się stało ??
- Chyba muszę się przejechać do Brazylii.
- Niby dlaczego ??
- Muszę pogadać z Thomasem.
- Po co ??
- Musimy sobie coś wyjaśnić.
- Nie rozumiem cię Lils.
- Nie musisz.- powiedziałam, wstałam i od razu wbiegłam do kuchni, w której był Marco wraz z Zuzą. Gdy tylko weszłam oboje spojrzeli na mnie.
- Co jest ??- zapytała zszokowana Zuza.
- Marco, muszę lecieć do Brazylii.- powiedziałam do mojego chłopaka.
- Co się stało ??- zapytał Marco, stając przede mną.
- Muszę jechać do Brazylii. Muszę pogadać z Thomasem. Proszę.- powiedziałam łapiąc go za rękę.
- No to chyba polecimy razem, wcześniejsze wakacje.- powiedział Marco uśmiechając się do mnie.
- I w końcu będziesz na mundialu.- powiedziałam z uśmiechem do swojego chłopaka.
- To nie będzie to samo ale podobnie. Poczekaj zadzwonię do trenera, to będziemy jeździć z nimi, tak się wpakujemy do ich planów co ty na to ??- zapytałam Reus, pokazując telefon wybierający numer do Joachima Löwa.
- Jeśli chcesz...a wy lecicie z nami ??- zapytałam brata który wraz ze swoją żoną jadł śniadanie.
- Nie, my zostaniemy. Wrócimy do domu i w ogóle.- powiedział Leonardo patrząc na swoją żonę.
- A może zostaniecie u nas w domu ?? Popilnujecie i tak dalej. Cała chata wolna.- powiedziałam pokazując im kluczyki do domu.
- Kochanie ??- zapytała Zuza patrząc na mojego brata.
- Jeśli nie ma z tym kłopotu?- powiedział Leoś i spojrzał na mnie.
- Łap.- powiedziałam rzucając w niego kluczami.
- Jesteś tego pewna ??- zapytał łapiąc klucze.
- A czemu miałabym nie być ??Jak coś rozwalisz to odkupisz...proste ?? Proste.- powiedziałam z uśmiechem patrząc na Zuzę.
- No dobra.- powiedział.
- Jedzcie i się bawcie.- powiedziała Zuza.
Poszłam na górę, gdzie w moim pokoju siedział Marco, gdy weszłam akurat skończył rozmowę.
- I co ??- zapytałam zamykając za sobą drzwi.
- Trener powiedział że nie ma problemu. Samolot mamy dzisiaj, a o 1 rano jutro powinniśmy być na miejscu. Ma po nas przyjechać, on sam. Potem nas tak jakby schowa, i pokażemy się jutro rano. - powiedział Marco, wstając i zbliżając się do mnie.
- Jesteś kochany, wiesz o tym ??- zapytałam patrząc na niego.
- Wiem. W sumie wakacje na spontanie.- powiedział i mnie pocałował.
- Hehe. Masz racje.- powiedziałam patrząc na niego.
- No to się pakuj, za 4 godziny mamy samolot. A to nie jest takie hop hop tam polecieć.- powiedział puszczając mnie.
- Ty też się spakuj kochanie.- powiedziała, wyjmując walizkę spod łóżka. Potem się rozdzieliśmy, mi pomagała Zuza a jemu Leonardo.
- O czym ty chcesz gadać z Thomasem ??
- O nas, nie chce stracić jego przyjaźni.
- W sumie. Ale nie musiałaś już teraz.
- Im szybciej to zrobię tym będzie lepiej. A poza tym Marco ucieszy się że jest w Brazylii z chłopakami. Przynajmniej będzie mógł w jakiś sposób ich wspierać.
- To też nie jest wcale taki najgorszy pomysł.
- No właśnie, więc i on i ja będziemy zadowoleni.
- Tylko błagam nie zrób niczego głupiego.
- Co masz na myśli ??
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi Lils.
- Nie zrobię tego, za bardzo zależy mi na Marco.
- Mam nadzieję.
- Nie bój się nie odpalę niczego głupiego.
- Nie skrzywdź go, on na to nie zasługuje.
- Wiem. Kocham go i nie zrobię niczego czego potem będę żałowała. Przysięgam.
- Trzymam za ciebie kciuki.- powiedziała pocałowała mnie w policzek i wyszła.
Przecież ja kocham Marco, jest dla mnie cholernie ważny, bez niego nie miałabym tego co mam. Skrzywdził mnie, ale ja też go skrzywdziłam i to nie raz. Ale nie chcę już tego robić. Nie mogę mu tego zrobić po raz kolejny. Ale nie mogę zostawić Thomasa, przecież on też jest dla mnie ważny. Bez niego nie byłabym taka jaka jestem. Przecież mi na nim zależy, naprawdę zależy ale to nie jest Marco. Przecież to wszystko jest sprzeczne. Kocham Marco a z Thomasem się przyjaźnie. Gdyby nie Thomas nie byłabym teraz inna. Była bym tą samą nudną blondynką bez życia i planu na przyszłość. Nie sądziłam że to się tak skończy. Ale nie chce aby cokolwiek się jeszcze zmieniło.
***************************************************************
Brazylia. A dokładnie Rio de Janeiro. Miasto, na które 13 lipca 2014 będą zwrócone oczy wszystkich kibiców i fanów piłki nożnej. Miasto znane przecież to właśnie tam jest słynna plaża Copacabana czy słynny wielki posąg Chrystusa Odkupiciela. Niesamowite miasto nie tylko pod względem niezwykłych tam miejsc, ale słynie również z biednych dzielnic. Ale to chyba nieistotne. W każdym razie do jedno z 12 miast w których w obecnym roku rozgrywane będą Mistrzostwa Świata. Właśnie na tym stadionie odbędzie się finał. Piękne i naprawdę cudowne miasto. Ale ja z moim ukochanym na razie udajemy się do Belo Horizonte gdzie półfinał będzie grała reprezentacja Niemiec, a w tym przyjaciele mojego Marco. Tam będą grali z gospodarzami turnieju Brazylią. Ponieważ trener Joachim Löw zgodził się że ja i Marco możemy z nimi podróżować, udajemy się właśnie tam. Podziwianie kraju w którym jeszcze nie byłam jest naprawdę inspirujące, wakacje na spontanie że tak to nazwę. Na około widać flagi reprezentacji czy to Brazylii, Argentyny, Niemiec czy Holandii. Któraś z tych 4 drużyn będzie grała w finale i zdobędzie tytuł na najbliższe 4 lata. Chyba to jasne że za faworyta uważam reprezentacje Niemiec. To jest pewne, że jestem z nimi całym sercem. Nie tylko dlatego że jestem Niemką ale również dlatego że mam tam znajomych, kolegów i w niektórych przypadkach nawet przyjaciół takich jak na przykład Thomas. Jestem jaka jestem.
- Kochanie zaraz będziemy na miejscu.- powiedział Marco patrząc przez okno samolotu.
- Byłeś tu kiedyś ??- zapytałam patrząc na niego i przerywając patrzenie się w telefon.
- 2 razy.- powiedział Marco spoglądając na mnie.
- Boisz się, widzę to.- powiedziałam z uśmiechem łapiąc go za rękę.
- A ty się nie boisz ??
- Nie. Myślę że wszystko będzie dobrze, obiecuję.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Jesteś amazing.- powiedział z uśmiechem spoglądając w moje oczy.
- Ty też jesteś niesamowity kochanie.- powiedziałam.
Po niecałych 15 minutach byliśmy już na lądzie powiem szczerze że nie spodziewałam się czegoś takiego. Odebraliśmy walizki i ruszyliśmy w stronę wielkiego hangaru w którym czekać na nas miał trener reprezentacji Niemiec. Löw nie zawiódł i czekał na nas, nie musieliśmy długo go szukać, był bardzo rozpoznawalny. Jak trudno nie zauważyć faceta w dresie reprezentacyjnym, z siwymi prawie włosami, rozdającego autografy i robiącego sobie zdjęcia z fanami.
- Dobry wieczór.- powiedziałam z uśmiechem do mężczyzny robiącego sobie zdjęcie z jaką 15-letnią dziewczyną.
- Witaj Liliano, Marco.- powiedział odchodząc od dziewczyny. Podszedł do mnie, pocałował mnie w dłoń, po czym podszedł do Marco i uściskał go jak syna. - Miło cię widzieć blondasie. Nic się nie zmieniłaś, cały czas taki sam, uśmiechnięty. Po prostu Marco.
- Też się cieszę że pana widzę trenerze.- powiedział Marco puszczając trenera i podchodząc znowu do mnie.
- Jak to dobrze że jesteście razem.- powiedział patrząc na Marco, który cały czas mnie trzymał i w tym momencie pocałował w skroń.
Wsiedliśmy do samochodu który miał prowadzić nas do hotelu w którym obecnie byli nasi chłopcy. Trener cały czas rozmawiał z Marco, a ja nie przerywając im konwersacji, włożyłam swoje słuchawki i zaczęłam podziwiać widoki za oknem. Ja na godzinę 6:00 w Berlinie a 1:00 w Belo Horizonte, trzymałam się naprawdę dobrze, chodź nie przespałam ani minuty w samolocie. Nie dałabym rady, za dużo przemyśleń a co dopiero strachu. Samolotem lubiłam latać, ale zawsze towarzyszyła mi obawa przed katastrofą. Tym razem było inaczej bo przy sobie miałam kogoś ważnego, kogoś kto mnie wspierał i starał się zająć czymś zupełnie innym, abym się nie bała.
W końcu dojechaliśmy do hotelu, luksus jak to luksus, przecież byliśmy zakwaterowani w najlepszym hotelu w mieście. Odebraliśmy klucze z recepcji i trener Joachim Löw zaprowadził nas do pokoju.
- Do zobaczenia rano.- powiedział zamykając drzwi od naszego pokoju.
- Dobranoc.- powiedziałam z uśmiechem, tak aby usłyszał.
- Jak się czujesz kochanie ??- zapytał Marco podchodząc do mnie.
- Trochę zmęczona, ale jest okej.- powiedziałam z uśmiechem do Marco.
- Też jestem wykończony. Ale powiem ci że warto było. - powiedział ciągnąc mnie za sobą na łóżko.
- Co masz na myśli ??- zapytałam już na nim leżąc.
- Wiesz że cię kocham prawda ??
- Jakbym mogła nie wiedzieć ??
- I nie zrobisz niczego głupiego ??
- Ty też się mnie uczepiłeś??- zapytałam schodząc z niego.
- Nie, ale....
- Jak możesz nie wierzyć że cię kocham ?? Zuza ci to powiedziała ??
- Liliana to nie tak....
- A jak ??
- Po prostu nie chcę aby między nami się pogorszyło.
- Marco jak możesz mi mówić takie rzeczy ?? Myślałam że między nami jest okej, sądziłam że już nie jesteś zazdrosny, że mnie rozumiesz. Że chcesz dla mnie jak najlepiej. Myślałam....już nie ważne co myślałam.- powiedziałam wkładając płaszcz który zdążyłam przed chwilą włożyć.
- Gdzie idziesz ??- zapytał, stając przy oknie.
- Muszę ochłonąć.- powiedziałam i wyszłam z naszego pokoju. Udałam się do windy po czym od razu do drzwi prowadzących na zewnątrz. Nie znałam tego miasta, ale dla mnie nie było to w tej chwili istotne. Godzina 2:00, idealna pora na nocne spacery, nie ma co. Szłam przed siebie, i bez zastawienia włożyłam słuchawki. Nie obchodziło mnie to za bardzo że o tej porze w mieście jest niebezpiecznie, nic mnie tak naprawdę nie obchodziło. Usiadłam na jakiejś ławce i zaczęłam płakać. Tak normalnie w świecie płakałam.
Nic mnie nie obchodziło, położyłam się na środku ulicy i z nadzieją patrzyłam w niebo. Jest godzina 2:00 raczej samochód nie będzie jechał. Znowu byłam na zerze, nie miałam żadnych pomysłów. Czy żadne z nich nie rozumie jak bardzo mi na nich zależy? Ile razy można tłumaczyć że kocham go ponad wszystko ? Ile razy ? Mam mu to udowadniać na każdym kroku ?? Ja proszę o nie wiele, chce mieć po prostu kontakt ze swoim przyjacielem, to tyle. Tak normalnie, zwyczajnie chce z nim pogadać. Nikt mnie tak nie rozumie jak on. Ale ja kocham tylko jego......
C.D.N
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !! <3
Pozdrawiam :*
nie wiem co napisać ;)
OdpowiedzUsuńmoże zacznę od dopatrzenia się małego błędu?
13 nie 14 ;) lipca ale okej :)
po za tym rozdział cudowny :*
pozdrawiam i czekam na następny :) :*
Dzięki, już poprawiłam błąd.
UsuńDziękuje za miłe słowa <3
Pozdrawiam i już pisze kolejny :)
Piszesz wspaniale! Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Trzymam kciuki za Lilianę i Marco <3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział. <3 tyle akcji i wog. ;p jestem bardzo ciekawa, czy Lils uda siś pogodzić z Tomasem i czy to zmieni coś między nią a Marco. ;D czekam z niecierpliwością na naxt'a, pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńMoże to dziwne, ale i się boję że ona coś zrobić.
OdpowiedzUsuńŻe się pokłóci z Marco, czy coś w tym stylu. ;//
Więc błagam, niech ona nic nie robi ! ;) ;****
Rozdział cudowny i już nie mogę się doczekać kolejnego <3
Buziaki ;**
Super. ; )
OdpowiedzUsuń