Layout by Raion

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 1

Właśnie zaraz dojeżdżamy do Dortmundu. Po raz pierwszy od trzech lat wracam do mojego rodzinnego miasta, mieszkanie w Los Angeles strasznie mnie wykończyło, to była jakaś masakra. Niestety musieliśmy się wyprowadzić z powodu mojej najukochańszej mamy która dostała tam jakoś niewyobrażalnie dobrą prace, i co najgorsze tylko ja, mama i siostra wyjechałyśmy. Mój straszy brat Leonardo który jest piłkarzem Borussii Dortmund i mój tata zostali w Dortmundzie. Strasznie chciałam zostać z nimi ale niestety musiałam pojechać razem z mamą. Po tych najgorszych trzech latach, no może nie najgorszych a kompletnie nieudanych, przestałam robić to co kocham. Zawsze kochałam piłkę nożną, byłam w tym naprawdę dobra. W Ameryce dziewczyny nie grają zbyt często, są tam jakieś kluby ale nie przyjmują nikogo innego jak amerykanki, co moim zdaniem jest nie fair. No ale trudno, w Dortmundzie jest jeden najwspanialszy i jedyny klub jaki kocham jest Borussia Dortmund. Znam ich wszystkich piłkarzy ale nie osobiście, od kiedy dowiedziałam się że mój rok straszy brat Leonardo będzie tam grał przerzuciłam się z Chelsea na Borussie. Ale oczywiście nadal kocham The Blues ale teraz BvB odrobinkę bardziej. Z uśmiechem na ustach wyjeżdżałam do mojego najukochańszego Dortmundu. Już nie pamiętałam jak wygląda mój pokój a co dopiero jak zmienił się mój brat. Oczywiście rozmawialiśmy codziennie ale na skype albo przez telefon a to nie to samo co normalnie. Gdy dojechaliśmy na miejsce natychmiastowo poprawiłam włosy i moje ciuchy.
Zobaczyłam mój najcudowniejszy dom i zobaczyłam mojego najwspanialszego, najukochańszego brata Leonarda. Leo i ja jesteśmy podobni do siebie jak dwie krople wody, dla niego zrobię wszystko.
Oczywiście moja młodsza siostra Lisa też jest z nami bardzo zżyta. Chodź mam młodszą siostrę i starszego brata to bardzo ich kocham. Oczywiście czasem się kłócimy jak to rodzeństwo ale bez nich nie mogła bym żyć. Stanęliśmy na podjeździe i ja jak oparzona wyskoczyłam z samochodu.
- Leonardo.- krzyknęłam i rzuciłam się na niego tak jakbym wygrała sto milionów euro.
- Lili.- powiedział i mnie złapał.
- Jak to dobrze nareszcie cię zobaczyć.- powiedziałam i podniosłam nogi i zawisłam na jego szyi.
- Też się ciesze. Bardzo się za tobą stęskniłem.- powiedział przytulając mnie i gładząc po włosach.
- Nie mogłam wytrzymać bez ciebie Los Angeles to nie jest miejsce dla mnie jeżeli ciebie nie ma blisko mnie. Błagam cię nie pozwól mnie więcej gdzieś wywieść proszę.- powiedziałam nadal przytulając się do mojego brata.
- Obiecuje że już więcej cię nie zostawię.- powiedział Leonardo trzymając mnie nadal na swojej szyi.
- Podziwiam cię.- powiedziałam z uśmiechem patrząc w jego oczy.
- Dlaczego ??- powiedział zdziwiony.
- Bo trzymasz teraz 65 kilo i nic nie mówisz że mam zejść.- powiedziałam z uśmiechem i z niego zeszłam.
- Nie jesteś taka ciężka.- powiedział z uśmiechem.
- Mam do ciebie straszną prośbę.- powiedziałam z miną zbitego pieska.
- Tak??- powiedział z tym samym wyrazem twarzy bo wiedział czego chce.
- Pograsz ze mną na...- nie zdążyłam skończyć.
- Za 15 minut na dole, wieź strój sportowy. I tak Na Signal Iduna Park.- powiedział z uśmiechem.
- Dziękuje za 15 minut.- powiedziałam i wbiegłam do domu. Postanowiłam że później się rozejrzę ile tu się zmieniło przez 3 lata a teraz najważniejsze wbiec do pokoju, przebrać się i pojechać z Leonardem na Signal Iduna Park. Ja pomyślałam tak zrobiłam. Wbiegam o swojego pokoju. Wyglądał dokładnie tak samo jak 3 lata temu. Rzuciłam się na moją walizkę i wyjęłam z niej ciuchy, korki które w L.A.  nie zbyt mi się przydały niestety. Wyjęłam z mojej szafy torbę sportową. Włożyłam wszystko co najpotrzebniejsze, przebrałam i zbiegłam na dół. Wybiegłam na zewnątrz i zobaczyłam mojego brata w samochodzie. Usiadłam na miejscu pasażera.
- I co gotowa??- powiedział z uśmiechem.
- Tak wszystko jest spakowane.- powiedziałam z uśmiechem.
- No to jedziemy.- powiedział i ruszył. Siedziałam i podziwiałam Dortmund nocą. To było jedno z najpiękniejszych miast na świecie. Fakt nie dorównuje może Londynowi, Paryżowi czy Los Angeles ale dla mnie to miejsce jest jednym z najwspanialszych na świecie. Nie jechaliśmy długo.
- Zapraszam.- powiedział mój brat otwierając mi drzwi.
- Dzięki.- powiedziałam i zobaczyłam jeden z najwspanialszych widoków na świecie.
- Podoba ci się ??- powiedział z uśmiechem na ustach widząc moją minę.
- No oczywiście że tak, to jeden z najwspanialszych widoków na świecie.- powiedziałam i rzuciłam się na Leosia.
- No chodź.- powiedział i pociągnął mnie w stronę wejścia. Ochrona wpuściła nas bez żadnego problemu.
Weszłam i zobaczyłam ten niesamowity stadion. Podczas meczu pewnie robił większe wrażenie ale świecący pustkami również.
- To co gramy ??- powiedział Leonardo wyjmując piłkę i korki z torby.
- Jeszcze się pytasz??- powiedziałam i usiadłam koło niego. - Dziękuje.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- A to za co??- powiedział Leonardo wkładając korki.
- Za to wszystko, za to że mnie tu zabrałeś.- powiedziałam z uśmiechem.
- No dawaj ja stanę na bramce a ty strzelasz, żeby było fair.- powiedział , wziął piłkę i pobiegł do bramki.
Powiem szczerze że już bardzo długo nie grałam. Stęskniłam się za kopaniem piłki, na początku wychodziło mi to śmiesznie ale już po kilkunastu kopnięciach wychodziło mi to tak jak z przed 3 lat. Jako 15- latka słynęłam na podwórku z bardzo szybkiego, silnego i co najważniejsze bardzo celnego kopnięcia. Ustawiłam piłkę na linii 30 metra i odwróciłam się w kierunku bramki.
- No strzelaj.- krzyknął  Leonardo i uśmiechnął się w moją stronę.
- Ok.- jak powiedziałam tak zrobiłam. Strzeliłam piłką pod samiuteńką poprzeczkę w prawy górny róg.
Usłyszałam brawa i odwróciłam się za siebie. Zobaczyłam trenera Jurgena Kloopa.Podszedł blisko mnie i ...
C.D.N

No to mamy pierwszy rozdział, jak wam się podoba. 
CZYTASZ- KOMENTUJESZ :) 
POZDR <3
 

3 komentarze:

  1. Świeeeeeetny :)
    Ciekawe co zrobi Klopp :D
    zapraszaam http://no-soy-estrella.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Fajnie się zapowiada :*
    czekam na kolejny >:)

    OdpowiedzUsuń